Temat: małżeństwo w młodym wieku.

Chciałabym was zapytać o pogląd na sprawę małżeństwa zawieranego w bardzo młodym wieku. (19, 20, 21,lat)
Mam w sumie wiele koleżanek (szczególnie tych ze wsi lub małych miasteczek) które wychodzą za mąż zaraz po szkole średniej, albo niedługo potem. Uważacie że tak wczesne angażowanie się w związek na całe życie jest rozsądne?
 Po co się tak spieszyć? Miłość nie jest tutaj dla mnie żadnym argumentem. Równie dobrze jak ludzie się kochają mogą pobrać się kilka lat później.
Pytam dlatego, iż moja najlepsza przyjaciółka ma zamiar wyjść za mąż właśnie tak wcześnie i próbuje jej to wyperswadować z głowy ale nie wiem czy dobrze robię...
Po prostu mam wrażenie że takie małżeństwa rozpadną się po kilku latach. Przecież każdy chce się wyszaleć, "zakochiwać" itp. a trudno żeby w wieku 20 lat już być "wyszumianym"...

Pasek wagi
myślę, że to indywidualna sprawa - rozwody są i młodych i starych (wiekiem) małżeństw - nie ma reguły
z reguły jak ktoś kontynuuje edukacje to mu na szybkim ślubie nie zależy - bo często studiując jest się zależny finansowo od rodziców i wtedy zakładanie rodziny wg. mnie nie ma sensu
jak ktoś pracuje, skończył naukę po LO, czy zawodówce - jest niezależny to w sumie po co ma czekać?!?
Ja jednak poczekałam ze ślubem - skończyłam studia, coś tam zaoszczędziłam, zaczęłam pracę i teraz czuję, że jestem na to gotowa, ale to naprawdę zależy od zainteresowanych, ktoś w wieku 20 lat może być bardziej gotowy na ślub, niż inna osoba w wieku 35 lat

no właśnie rybka, ja też nie uważam, że TRZEBA się pobrać jak najszybciej albo JAK NAJPÓŹNIEJ, tylko dobija mnie jak ktoś uparcie twierdzi, że malżeństwo w mlodym wieku jestbe, bo: 1. potem ludzie najprawdopodobniej wezmą rozwód (na to kompletnie nie ma reguły), 2. trzeba najpierw się rozwijać (w małżeństwie też można), 3. młodość musi się wyszumieć (można imprezować będąc mężatką, chyba że komuś chodzi o zaliczanie facetów, to faktycznie lepiej poczekać z małżeństwem)...

jesli chodzi o macierzyństwo - tak, tutaj uważam, że RACZEJ lepiej poczekać (nie ma na to reguły, owszem, ale dziecko jest jednak czasochłonne no i cięzko jest połaczyć studia z pracą i maluchem...), ale malżeństwow NICZYM nie przeszkadza... masz dokladnie te same obowiazki, co w stanie singielstwa (i tak trzeba gotować, prać i sprzatać, NIC nie dochodzi)... niektórzy wolą poczekać, inni chcą przejść przez studenckie czasy razem i nie ma w tym nic złego czy nadzwyczajnego. ale Autorka pyta, czy powinna dalej wyperswadowywać koleżance ślub.

jasne,wyrazić swoje zdanie jest ok., ale to nie jest rolą przyjaciela usiłowanie zmiany życiowej decyzji - to jest wręcz pchanie się z łapami w cudze życie i cudze decyzje. co innego,gdyby facet był pijakiem, psycholem czy totalnym nierobem, spoko, można wtedy "ratować"dziewczynę. ale jesli facet jest spoko, to przed czym ratować?

Pasek wagi

> > Miałam 20 lat a mój mąż 24 gdy braliśmy ślub. >
> Zaznaczam iż  nie był to ślub z przymusu. Nie>
> dlugo minie nam 24 rocznica ślubu i co>
> najważniejsze nadal się bardzo kochamy.ale wtedy
> były inne czasy 

To nawet nie o czasy chodzi. Chodzi w tym wszystkim o to, ile jesteśmy w stanie dać od siebie, ile włożyć pracy w osiąganie celów. Tylko jest jedna rzecz: wspólny cel. Jeżeli tego nie ma, to nie ma nic. Ja z mężem mamy zupełnie inne zainteresowania, hobby, ale nigdy nie tracimy z oczu celu, jaki sobie obraliśmy: wspólną starość przy kominku z dobrą lekturą w jednej ręce i lampką czerwonego, wytrawnego wina w drugiej ręce ;) i świadomość, że się nie zmarnowało życia. Jeżeli nawet gdzieś się po drodze zatracamy w swoich sprawach, to zawsze jest ten nasz salon z kominkiem...

No właśnie, zgadzam się z Danae, bycie czyimś przyjacielem nie oznacza, że ma się prawo usiłować zmieniać życiowe decyzje tej osoby (poza wyjątkowymi przypadkami, ale to już inna historia).
Mysle,ze wiek to tylko liczba...Dojrzalosc emocjonalna kazdy z nas osiaga w innym wieku,a wiec pytanie-dlaczego czekac.Ja znam swojego partnera na tyle dlugo,zeby powiedziec,ze go naprawde kocham,ale znowu nie na tyle dlugo,zeby byc gotowa na malzenstwo.I to jest moje osobiste odczucie-po prostu,pomimo,ze w tym roku skoncze 26 lat nie czuje sie dojrzala i gotowa na zwiazek na cale zycie..Ale znam mnostwo ludzi(moich rowiesnikow),ktorzy sa aktualnie w szczesliwych zwiazkach.Moje zdanie jest wiec takie-uwazam,ze kolezanka wie co robi i jak czuje i nie uwazam,ze powinnas sie wtracac w takie sprawy,tzn mam na mysli to,ze kazdy ma swoje wlasne odczucia i uczucia...
taa... wczoraj majster pytał się mnie kiedy wychodzę za mąż, nakrzyczałam na niego.Czuję się jeszcze bachorem, chociaz jestem nadwyraż odpowiedzialan jak na swój wiek, może stąd nie chcę brać ślubu przez 5-6 lat. Kurcze jest tyle rzeczy do zdobycia i ja mam już wpędzić sie w miły i przytuny domek i obiadkami. Po moim trupie
Wiek nie ma zanaczenia. Ważna jest dojrzałosć emocjonalna. Mam koleżanki ,które maja na karku trzydzieche a zachowuja sie gorzej niz niejedna zana mi 18...

Ja wziełam ślub w wieku 21 lat(dokładniej to w moje 21 urodziny).Mąz jest odemnie o 4 lata starszy. Niedługo bedziemy obchodzic 3 rocznice:) Nie było to małżenstwo z przymusu-nie byłam w ciąży. Powiem wam tak- z kazdym dniem,tygodniem,rokiem jest nam ze soba coraz lepiej:) I nie wyddaje mi sie zeby miało sie to zmienic.Owszem mamy tez gorsze dni-ale to po ptostu zycie.Trzeba razem pokonywac problemy,wypracowywac kompromisy i starac sie kochac coraz bardziej:)

Nie uwazam zeby malzenstwo w jakikolwiek sposob mnie ograniczało. Studiuje,staram sie realizowac swoje pasje i pragnienia. Nie mamy dzieci,wiec chodzimy na imprezy,szalejemy.Potrafimy wieczorem stwierdzic-to o pakujemy sie i jutro jedziemy nad morze/w gór/na mazury:)Pakujemy manatki i juz nas nie ma:) Nie ograniczamy siebie nawzajem :)Czesto jest tak ze maz idzie sam na imprezeka,albo z kolegami na piwko.Ja tak samo.
Jestesmy razem szczesliwi i na pewno nie żałujemy. Gdybym mogła cofnac sie w czasie...to zrobilabym dokładnie to samo :)
W 100% zgdzam sie z Mandarynka :) ja wyszłam za mąż w wieku 22 lat i ani trochę mnie to nie ogranicza. Jest nawet  piękniej niż przed :) I też jestem w trakcie studiów magisterskich :P Po prostu jest cudnie :))
jak ja sie hajtałam to miałam 20 lat a mój S 23 - kochamy sie i to było dla nas wazne a chodziliśmy 4 latai 3 miesiace:P

Dla mnie małżeństwo jest tylko pewnego rodzaju formalizacją związku. Tak jest po prostu łatwiej utrzymać związek. Kiedy wiesz że możesz w każdej chwili odejść bo coś ci nie pasuje to pakujesz manatki i już cię nie ma. Kiedy natomiast jesteś w związku małżeńskim to masz świadomość że coś ślubowałaś i nie odpuszczasz tak łatwo, starasz się uratować coś co jest dla ciebie ważne.Wiele par (nieformalnych) rozchodzi się po długich związkach. Znam ludzi którzy byli ze sobą 10 lat a jak tylko się rozeszli to chłopak znalazł sobie inną partnerkę i po roku wzięli ślub. Z tego co wiem to są bardzo szczęśliwi. Po za tym ślub to nie zobowiązanie do natychmiastowej ciąży, prania pieluch i stania przy garach.
Ja wyszłam za mąż w wieku 21 lat i wcale tego nie żałuję, nie planujemy w najbliższym czasie dzieci. Na chwilę obecną skupiamy się na karierze zawodowej a kiedy mamy ochotę poimprezować to umawiamy się ze znajomymi i wychodzimy do klubu. Na dzieci przyjdzie czas .
Co do pytania zadanego przez autorkę : Masz prawo przedstawić swoje zdanie koleżance ale nie możesz wciskać jej na siłę swoich upodobań. To jej życie i to ONA wie co jest dla niej najlepsze.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.