- Dołączył: 2010-05-24
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 3291
16 marca 2011, 09:20
Chciałabym was zapytać o pogląd na sprawę małżeństwa zawieranego w bardzo młodym wieku. (19, 20, 21,lat)
Mam w sumie wiele koleżanek (szczególnie tych ze wsi lub małych miasteczek) które wychodzą za mąż zaraz po szkole średniej, albo niedługo potem. Uważacie że tak wczesne angażowanie się w związek na całe życie jest rozsądne?
Po co się tak spieszyć? Miłość nie jest tutaj dla mnie żadnym argumentem. Równie dobrze jak ludzie się kochają mogą pobrać się kilka lat później.
Pytam dlatego, iż moja najlepsza przyjaciółka ma zamiar wyjść za mąż właśnie tak wcześnie i próbuje jej to wyperswadować z głowy ale nie wiem czy dobrze robię...
Po prostu mam wrażenie że takie małżeństwa rozpadną się po kilku latach. Przecież każdy chce się wyszaleć, "zakochiwać" itp. a trudno żeby w wieku 20 lat już być "wyszumianym"...
- Dołączył: 2009-03-17
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 1679
16 marca 2011, 12:43
Nie ma reguły. Imprezować, jeździć po świecie i bawić się można równie dobrze z mężem jak z narzeczonym, czy chłopakiem.
Moja mama wyszła za tatę w wieku 20 lat i są najszczęśliwszym małżeństwem jakie znam. A dodam jeszcze, że poznali się w styczniu, zaręczyli w kwietniu, a w lipcu już był ślub! Ja urodziłam się dopiero po 5 latach małżeństwa a jestem najstarsza z rodzeństwa ;-)
Edytowany przez Swante 16 marca 2011, 12:46
- Dołączył: 2011-03-16
- Miasto: Obłoczek
- Liczba postów: 642
16 marca 2011, 13:09
Ja jestem z moim chłopakiem już prawie 6 lat. Mam 22 lata. Nie wiem czy decydować się na ślub.
On dopiero skończył studia, ja kończę licencjat w tym roku. Bez pracy jesteśmy... No nie wiem....
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
16 marca 2011, 13:58
Są ludzie którzy nei potrzebują się wyszumieć lub robią to bardzo krótko, mam 22 lata i stwierdzam że ja się już "wyszumiałam" chociaż nigdy nie szumiałam,nie latałam po imprezach, nie tańczyłam do rana. Od roku, moim ulubionym zajeciem jest spotykanie się z koleżanka na piecznie ciast, gotowanie , ogólem na pichcenie i to sprawia mi przyjemność. Uważam więc że małżeństwo w młodym wieku jest ok, problem z takimi małżeństwami ze jak ludzie się uczą, studiują i nie utrzymują się samodzielnie to są jeszcze dziećmi a przynajmniej w świecie dziecięcym, więc nie ma sensu się pobierać a potem mieszkać u rodziców będąc na ich utzymaniu.
Edytowany przez Galahda 16 marca 2011, 14:01
- Dołączył: 2010-03-12
- Miasto: Ipswich
- Liczba postów: 6381
16 marca 2011, 14:12
Nie lubię takiego gadania że na wsi szybko się ślub bierze, bo przed ślubem nie wypada mieszkać razem, bo ludzie we wsi gadają.
My z Narzeczonym mieszkamy razem (na wsi) i ludzie nic nie mówią, a nawet gdyby to mam ich gadanie w dupie.
Nie róbmy z wioski jakiegoś zacofania. Nie żyjemy w średniowieczu.:)
Nie lubie małżeństw z przymusu, bo dziewczyna w ciąży. Bez ślubu też dziecko można wychować. Ważne żeby było zdrowe i kochane. Moje koleżanki powychodziły za mąż z powodu ciąży i teraz się męczą..
Ale co do wieku i małżeństwa, uważam że jeśli dwoje ludzi się kocha to czemu nie mieliby tego zrobić.
A wyszumieć można się razem. Na impreze też można razem iść. My tak robimy. Czasem chodzimy osobno. Zależy.
No chyba że ktoś jest na tyle niedojrzały że chce się "wyszumieć" sam/sama na jakieś imprezie wyrwać sobie jakiegoś nieznajomego/nieznajomą, ale to głupota, jak dla mnie.
16 marca 2011, 14:35
Olimpiss, ja mam zdanie takie: to czego się nauczyłam na podstawie doświadczeń własnych, doświadczeń znajomych i ich znajomych, oraz rodziny, bliskich i innych mi znanych osób, to że jedyną regułą w takich sprawach jest..... brak reguł:-) Według mnie największym ryzykiem są obarczone małżeństwa zawierane pod presją/z konieczności, chociaż nie zawsze jest to jednoznaczne z tym, że zakończą się niepowodzeniem.
Co do Twojej troski o koleżankę - to, że o nią się troszczysz, jest pozytywne. Nie ma nic złego w tym, że przedstawiłaś jej swoje poglądy. Ale ponieważ ona nie zmieniła zdania i podjęła już decyzję, to już powinnaś się wstrzymać z odwodzeniem jej od tego. Chyba że pakuje się w związek z pijakiem/dziwkarzem/agresywnym facetem i udaje że tego nie widzi i myśli że on zmieni się cudownie po ślubie, to wtedy tak - rękami i nogami ją powstrzymuj przed czymś takim. Ale jeżeli facet jest ok i wygląda na to, że się kochają, jest im ze sobą dobrze, to trzeba dać spokój, uszanować ich wybór. Masz rację, że w związku po kilkunastu latach przeważnie jest inaczej niż na początku. Ale nie należy zakładać, że gorzej. Jak partnerzy są dobrze dobrani, to po tych kilkunastu latach jest nawet lepiej, bo związek dojrzewa i osiąga się coraz lepsze dogranie, dopasowanie i porozumienie.
Przyjaźń polega moim zdaniem na czymś trochę innym niż opisujesz. Owszem, masz rację, że nie chodzi o to, żeby drugą osobę stale głaskać po główce i chwalić za wszystko nawet jeśli robi głupoty - ale chodzi także o to, żeby wiedzieć kiedy przystopować, zaakceptować, że ta osoba podjęła już wybór i że w tych kwestiach być może macie zupełnie odmienne poglądy. Przyjaźń polega na tym, żeby umieć zaakceptować odmienność sądów i wyborów życiowych przyjaciela, nawet jeśli nam wydają się niezbyt szczęśliwe. Może się zdarzyć tak jak przewidujesz, że coś pójdzie nie tak i za kilka lat się rozstaną (czego im nie życzę), ale nawet jeśli będziesz miała rację - to każdy człowiek chce kształtować swoje życie według swoich wyborów i uczyć się na swoich własnych błędach.
Wspominasz o wyszumieniu się, określiłaś to jako imprezy z kumpelami do późna;-))) Ja mam 35 lat, męża, a do tej pory regularnie wychodzę na takie imprezy z moimi koleżankami i wracam nad ranem jak już świta. No może niekoniecznie są to imprezy pijackie, bo nie takie mamy preferencje, ale nie ma żadnego problemu żeby wyjść na taką imprezę z koleżankami, bez męża. Uważam, że słowu "wyszumieć się" jest przypisywane za duże znaczenie, a czasami nawet błędne. Jeżeli tylko nie chodzi o zaliczanie facetów, jak to określiła Warrlady, to wszelkie inne formy wyszumienia się są w dopasowanym i zgranym związku absolutnie możliwe. I nie determinuje tego wiek partnerów. Poza tym każdy jest inny i nie każdy w wieku 19-20 lat ma te same życiowe priorytety.
16 marca 2011, 14:43
Ja jestem absolutnie przeciw. Jeśli to prawdziwa miłość, to można poczekać z takimi decyzjami. Dla mnie najważniejszy jest teraz rozwój, skończenie studiów, znalezienie lepszej pracy, kupienie mieszkania, by potem gdy postanowię założyć rodzinę, będę mogła wszystko zapewnić swoim dzieciom, a nie pożyczać od rodziców na pieluszki.
Moje koleżanki w tym samym wieku też szybko wychodzą za mąż, większość nie pracuje, pożycza wiecznie u rodziców i nie ma własnego mieszkania.
Podam kilka przykładów:
1. Koleżanka z liceum wyszła po maturze za mąż. Mieszkają u rodziców, dziewczyna nie pracuje i całymi dniami siedzi w domu. Bardzo mi się żali, że ma dosyć takiego życia, chce wyjść do ludzi, a co na to mąż? Zaproponowałam jej pewnej wiosny by przyjechali na ognisko, dziewczyna spytała się męża, czy pojadą. Odpowiedział jej: nie bo nie!
2. Również koleżanka z liceum, zaręczyła się z facetem niby wszystko super. Zarezerwowali salę, zaprosili rodzice, a 2 miesiące przed ślubem się rozstali, bo facet okazał się totalnie nie dojrzały.
3. Mój kuzyn wziął ślub, wszystko opłacili ich rodzice, oni są bez pracy, mieszkają z babcia, utrzymuje ich rodzina.
Mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Już wiecie dlaczego mam takie zdanie na ten temat. Teraz możecie być pewne tej miłości, ale po 5, 10, 15 latach okazuje się, że to nie to i co wtedy? Macie świadomość tego, ze kilka, czy kilkanaście lat zmarnowałyście.
O ślubach przez wpadkę się nie wypowiadam, bo to jest dla mnie kompletna paranoja.
16 marca 2011, 15:10
Miałam 20 lat a mój mąż 24 gdy braliśmy ślub. Zaznaczam iż nie był to ślub z przymusu. Nie dlugo minie nam 24 rocznica ślubu i co najważniejsze nadal się bardzo kochamy. Nigdy nie żyliśmy na czyjś kredyt . Oboje jesteśmy po studiach i mamy dwóch cudownych synów( 20 i 19 lat) , piękne mieszkanie ( tez za swoje zarobione pieniądze). Mogę tak wymieniać bez końca.Trzeba tylko tak prawdziwie kochać i chcieć spędzać ze sobą każdą wolną chwilę.
Edytowany przez dorota8383 16 marca 2011, 15:20
- Dołączył: 2009-01-24
- Miasto: Radom
- Liczba postów: 8559
16 marca 2011, 15:11
> Miałam 20 lat a mój mąż 24 gdy braliśmy ślub.
> Zaznaczam iż nie był to ślub z przymusu. Nie
> dlugo minie nam 24 rocznica ślubu i co
> najważniejsze nadal się bardzo kochamy.
ale wtedy były inne czasy
- Dołączył: 2009-12-28
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 3961
16 marca 2011, 15:11
Famous, myślę, że mylisz pojęcie małżeństwa z... no nawet nie wiem z czym. z jakąś w ogóle śmiercią intelektualną i towarzyską.
Dla mnie najważniejszy jest teraz rozwój, skończenie studiów, znalezienie lepszej pracy, kupienie mieszkania, by potem gdy postanowię założyć rodzinę, będę mogła wszystko zapewnić swoim dzieciom, a nie pożyczać od rodziców na pieluszki.
w czym przeszkadza ci małżeństwo? w skończeniu studiów? w kupieniu mieszkania? w rozwoju? Małżeństwo cywilne to zwiazek mężczyzny i kobiety opierający się na zasadach równości, trwalości i monogamii. Małżeństwo kościelne to miłość,wierność, uczciwość. KONIEC!
co to w ogóle ma do rzeczy, że twoi znajomi nie moga znaleźć pracy czy żyją na garnuszku rodziców? jasne, że malżeństwo powinno = samodzielność finansowa, ale jeżeli ktoś jest przedsiębiorczy,to nie musi z niczego rezygnować. np.
1. mozna iść na studia zaoczne i jednoczesnie pracować,
2. mozna studiować dziennie i postarać sie o wysokie stypendium (ok. 600 zł plus dodatkowo dorabiać na jakąś część etatu albo na zleceniu).
3. mozna zrezygnowac ze studiów i np. prowadzić własny biznes (a to nieraz bywa bardziej rozwijające niz jakies beznadziejne studia)
4. mozna wyjechać np. do UK i odłożyć trochę kasy, albo tam studiować (w college'u jeszcze ci płaca za to, że chodzisz na zajęcia) - mój narzeczony np. jednoczesnie pracował w ang. biurze, studiował w college'u oraz kończył zaocznie studia w PL (miał tu IOS)
5. ???
Zatem można jednocześnie wyjść za mąż, być jednocześnie niezależnym finansowo i rozwijać się. Tyle tylko, że trzebabyć wiernym, szanować drugą osobę i pielegnować zwiazek... ale żeby osiągnąć sukces w karierze nie trzeba się wcale bzykać z męska polową populacji. jest wiele innych sposobów :-)
16 marca 2011, 15:23
kolejny temat
ja miałam 21
to nie kwestia wieku ale to czy znalezlismy odpowiedniego kandydata i mamy srodki by utrzymac.., nasza rodzine"
To nie jest juz zabawa w dom ale powazne zobowiazania
niektorzy czekaja do 30stki zeby zrobic kariere, miec pienadze
zauwazyłam tendencje ze najwieej moich kolezanek/kolegów to osoby ktore zaraz po ogolniaku ida do pracy(najczesciej praca na produkcji, nie studiuja- a jak juz to zaocznie)
Chociaz ja moze jestem wyjatkiem ale dlatego ze mój mąż jest ode mnie 5 lat starszy i on był juz po studiach i zaczał prace a mi pomagaja rodzice(mam 23 lata)