Temat: Intercyza

Jaki macie stosunek do intercyzy, która zabezpiecza majątek partnerów? Uważacie, że w sytuacji, gdy jedna osoba ma dużo więcej pieniędzy niż druga, ma prawo oczekiwać, że partner/partnerka podpisze odpowiednie papiery? Oczywiście chodzi mi o naprawdę dużą różnicę pomiędzy majątkiem, a nie kwestie, że ona zarabia 2 tysiące a on 5-6. 

Jak poczulibyście się, gdyby partner powiedział, że chce podpisać dokument tego typu? 

Jest jeszcze druga strona intercyzy. A co jak partner ma mnostwo kredytow na firme powiedzmy z pol miliona, ktore przeznacza na inwestycje? W tej sytuacji kazdy rozsadny chyba wolalby intercyze, zeby w razie czego byc wolnym od dlugow, mowimy tu o duzych kwotach. Moja mama tez byla taka madra, po co mi intercyza no i co? Ojciec wzial kredyt na samochod (dla brata, ktory mial firme na najnowszy samochod, niestety firma upadla i braciszek zniknal :D a dlug zostal), i rodzice do tej pory mecza sie z komornikiem a to juz przeszlo 17lat od pierwszej sprawy w sadzie, ile moja mama nerwow zjadla to nie zlicze, ale jak jej wspominam o intercyzie z moim przyszlym mezem to sie dziwi po co mi to, ze co to za malzenstwo, no niewiem co w tym dziwnego...

tajusia20 napisał(a):

Jest jeszcze druga strona intercyzy. A co jak partner ma mnostwo kredytow na firme powiedzmy z pol miliona, ktore przeznacza na inwestycje? W tej sytuacji kazdy rozsadny chyba wolalby intercyze, zeby w razie czego byc wolnym od dlugow, mowimy tu o duzych kwotach. Moja mama tez byla taka madra, po co mi intercyza no i co? Ojciec wzial kredyt na samochod (dla brata, ktory mial firme na najnowszy samochod, niestety firma upadla i braciszek zniknal :D a dlug zostal), i rodzice do tej pory mecza sie z komornikiem a to juz przeszlo 17lat od pierwszej sprawy w sadzie, ile moja mama nerwow zjadla to nie zlicze, ale jak jej wspominam o intercyzie z moim przyszlym mezem to sie dziwi po co mi to, ze co to za malzenstwo, no niewiem co w tym dziwnego...

Nie musi to być intercyza, wystarczy iść do sądu i ustanowić rozdzielność majątkową, można zrobić to w każdym momencie trwania małżeństwa a chroni małżonka przez ryzykownymi inwestycjami jeśli w grę wchodzi rozkręcanie firmy. 
Inna sprawa, że w życiu nie wzięłabym ani nie podżyrowała nikomu kredytu. Już mnie próbowali na to nakręcić kiedyś w rodzinie. Nie zgodziłam się i dobrze na tym wyszłam.

MariaAntoninaa napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Corinek napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Corinek napisał(a):

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 
Ale kto Ci broni pracowac, zarabiac, nawet robic kariere, miec kupe kasy i w ten sposob sie zabezpieczyc?;-) Nie ma obowiazku byc kura domowa na utrzymaniu bogacza.
Nikt nie broni i owszem, nie mam obowiązku siedzieć w domu :) Ale mówimy tu hipotetycznie, gdyby to partner zarabiał dużo i zaproponował intercyzę. Przy jego wysokich zarobkach siedzenie w domu byłoby opcją, która by mi odpowiadała.
Nie chce Cie urazic, ale chyba zakladasz, ze ktos sie w zyciu o Ciebie zatroszczy. To nalezy do Ciebie i jesli chcesz siedziec w domu i korzystac z czyjejs pracy, a ta osoba bedzie chciala intercyzy to czyja wina, ze bata na siebie ukrecilas w razie czego? Trzeba w zyciu umiec liczyc na siebie, nie ogladac sie na innych. Faceci serio bardziej doceniaja zaradne babki, a nie bluszcze. Takie zwiazki na dluzsza mete sa zdrowsze. 
Jasne najlepsze jest podejście  pobierzmy się ale niech każdy i tak martwi sie o siebie i żyje za swoje. Skąd wiesz jakie kobiety wolą wszyscy bogaci faceci?? Ja z otoczenia znam właśnie odwrotne sytuacje facet chce albo pomocy w swoim biznesie albo jeśli są dzieci zajęcia się nimi. Jeśli kobieta zajmie się dziećmi albo zaangażuje w pomoc w firmie bez określonej formy zatrudnienia to i tak idzie to na wspólne dobro wtedy intercyza może być dla niej krzywdząca. 

Moja odpowiedz byla do Corinek i w kontekscie jej potencjalnych planow siedzenia w domu, bo facet zarabia. Plus mocno nadinterpretujesz. Nie chodzi o to by kazdy w malzenstwie na wlasny rachunek i oddzielne polki w lodowce, ale wlasnie wspolny wklad i mozliwosc poradzenia sobie w zyciu samemu w razie jak cos sie zawali. 

Jesli facet chce pomocy w firmie i razem w niej pracuja to nie jest to pomoc tylko wspolna firma i wspolny wklad, wiec zmienia postac rzeczy. 

Odnosnie pytania skad wiem jakie kobiety wola bogaci faceci: z tego samego powodu wiem, z ktorego Ty. Mam w otoczeniu. Zdefiniujmy jednak bogaci, bo dla roznych osob definicje sa rozne plus zalezy od srodowiska w jakim sie obracamy. W moim bogaci faceci wola jak zona sie rozwija, nie oczekuja prania i gotowania, bo chca w partnerce widziec faktycznego partnera a nie robota wielofuncyjnego. 

Chyba nikt nie podpisuje intercyzy przy różnicy zarobków gdy kobieta ma 3 tys a mężczyzna 10 tysięcy (czy tam odwrotnie), bo tu chyba chodzi o te sytuacje, gdy w grę wchodzą faktycznie duże pieniądze. 

Co do tematu - nie podpisałabym. Gdyby mój mąż potrzebował w przyszłości (tfu tfu), żebym go kiedyś utrzymywała, zrobiłabym to. Jeżeli ustalilibysmy, ze to on zostaje z dziećmi w domu, bo np ja więcej zarabiam - utrzymywałabym rodzinę i zarobione pieniądze traktowała jako majątek wspólny, nawet nie przyszłoby mi do głowy pomyśleć inaczej. Tego samego oczekuję od męża - jesteśmy przecież jedną strukturą, darzymy się zaufaniem - w innym przypadku nie przysięgałabym mu tego wszystkiego o czym mowa na ślubie. A co do rozwodu - zakładam, ze wyszłam za człowieka honorowego, i jeżeli kiedyś mielibyśmy się rozstać (czego nie biorę pod uwagę, dla mnie ślub to poważna decyzja i zobowiązanie i wolę żyć w tym przekonaniu), zrobilibyśmy to z klasą. Wiadomo, życie zaskakuje, być może w wielu przypadkach intercyza to rozsądne rozwiązanie, dla mnie jednak to jest sprzeczne z ideą małżeństwa. Takie "kochajmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi", nie do pogodzenia dla mnie,

raczej nie wyobrażam sobie związku z osobą o znacznie wyższym statusie materialnym, to troche inna swiadomośc, inny sposób na zycie, inne sposoby na spędzanie czasu. Z osobą z mojej półki nie widzę powodu podpisywania czegokolwiek. Jestem osobą uczciwą, z uczciwą też widzę partnerstwo, co tu jest do podpisywania? U nas tak sie złożyło, ze ja jestem wg prawa włascicielką obu mieszkań (oba panieńskie, bo pobraliśmy sie niedawno). Nie wyobrażam sobie, żeby gdybyśmy sie mieli rozstać po 20 latach mój mąż miałby wyladowac na bruku. Byłoby mi wstyd przed sama soba. 

Ja tam.nie ma nic przeciwko. Madrzy ludzie sie zabezpieczaja jak maja duzy majatek a tej drugiej osobie nigdy nie mozna na 100%wierzyc. 

Uważam, że wielu dramatów i sytuacji z cyklu "ciąganie się latami po sądach" dałoby się uniknąć gdyby więcej ludzi się decydowało na podpisanie intercyzy. My nie będziemy podpisywać, bo żadne nie zarabia jakiś ogromnych pieniędzy, nie prowadzi działalności gospodarczej, nie wynosi z domu nie wiadomo jak dużego majątku, więc to się trochę mija z celem. Ale gdybym była w sytuacji, w której zwykle rozważa się podpisanie intercyzy to bym z tym nie miała problemu. 

podpisalabym

Pasek wagi

A ja jestem przeciwna. Biorac slub kazdy powinien wiedziec z kim wchodzi w zwiazek. Nie podoba mi sie takie podejscie, ze ktos sie zabezpiecza... A ta druga osoba? Wspolne zycie buduje sie razem. Do czegos dochodzi. A pozniej ewentualnie sie dzieli. 

Kazdy jest przeciwny, kto niewiele wnosi finansowo, a za intercyza - kazdy, kto widzial jak rodzice sie dorabiali i jak wszystko przepsiuja (juz to zrobili, albo maja zamiar w przyszlosci) na niego/na nia. Chodzi nie tylko o szacunek dla partnera, ale szacunek dla dorobku wczesniejszych pokolen. W sumie rzadkie przypadki, kiedy ktos z wielkim dorobkiem laczy sie z osoba, ktora niewiele posiada. 

Dla mnie odmowa podpisania intercyzy jest okazaniem braku szacunku dla partnera i dla jego rodziny. Przeciez nikt nie proponuje podpisanie intercyzy, bo zarabia tysiac wiecej. Jezeli sie prosi partnera o podpisanie - to za tym stoi bardzo duze dobra zazwyczajw domy, grunty... ktore z dziada pradziada nalezaly i naleza do rodziny. Podzielic - to zwyczajnie sprzedac rodzinny dom (czasami nie ma sie gotowki, aby  splacic) i dac polowe swojej/emu ex , a czasami trzeba dom zostawic swojemu/swoej ex ktory/a zamieszka tam wkrotce ze swoim nowym partnerem.

Zycie uczy jednak, ze czesciej intercyza jest ochrona przed ryzykownymi decyzjami jednej ze stron.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.