Temat: Intercyza

Jaki macie stosunek do intercyzy, która zabezpiecza majątek partnerów? Uważacie, że w sytuacji, gdy jedna osoba ma dużo więcej pieniędzy niż druga, ma prawo oczekiwać, że partner/partnerka podpisze odpowiednie papiery? Oczywiście chodzi mi o naprawdę dużą różnicę pomiędzy majątkiem, a nie kwestie, że ona zarabia 2 tysiące a on 5-6. 

Jak poczulibyście się, gdyby partner powiedział, że chce podpisać dokument tego typu? 

Corinek napisał(a):

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 

Ale kto Ci broni pracowac, zarabiac, nawet robic kariere, miec kupe kasy i w ten sposob sie zabezpieczyc?;-) 

Nie ma obowiazku byc kura domowa na utrzymaniu bogacza.

LinuxS napisał(a):

Corinek napisał(a):

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 
Ale kto Ci broni pracowac, zarabiac, nawet robic kariere, miec kupe kasy i w ten sposob sie zabezpieczyc?;-) Nie ma obowiazku byc kura domowa na utrzymaniu bogacza.

Nikt nie broni i owszem, nie mam obowiązku siedzieć w domu :) Ale mówimy tu hipotetycznie, gdyby to partner zarabiał dużo i zaproponował intercyzę. Przy jego wysokich zarobkach siedzenie w domu byłoby opcją, która by mi odpowiadała.

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Corinek napisał(a):

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 
Ale kto Ci broni pracowac, zarabiac, nawet robic kariere, miec kupe kasy i w ten sposob sie zabezpieczyc?;-) Nie ma obowiazku byc kura domowa na utrzymaniu bogacza.
Nikt nie broni i owszem, nie mam obowiązku siedzieć w domu :) Ale mówimy tu hipotetycznie, gdyby to partner zarabiał dużo i zaproponował intercyzę. Przy jego wysokich zarobkach siedzenie w domu byłoby opcją, która by mi odpowiadała.

Nie chce Cie urazic, ale chyba zakladasz, ze ktos sie w zyciu o Ciebie zatroszczy. To nalezy do Ciebie i jesli chcesz siedziec w domu i korzystac z czyjejs pracy, a ta osoba bedzie chciala intercyzy to czyja wina, ze bata na siebie ukrecilas w razie czego? Trzeba w zyciu umiec liczyc na siebie, nie ogladac sie na innych. Faceci serio bardziej doceniaja zaradne babki, a nie bluszcze. Takie zwiazki na dluzsza mete sa zdrowsze. 

Je jestem kobietą , która przy rozwodzie nie wzięłaby ani grosza z tego na co sama nie zarobiła .. prościej ujmując , gdyby mąż miał miliony na koncie , wielki dom itp . to nie chciałabym ani grosza , a z domu bym się wyprowadziła przed rozwodem .. Uważam ,że w życiu każdy powinien być samodzielny i mieć to na co sam zapracował . Prośba o intercyzę zrobiła by mi przykrość ,tylko dlatego ,że jestem taką osobą , bardzo honorową , i dla mnie to by oznaczało ,że facet mnie nie zna , albo mi nie ufa . Jednak podpisałabym ją bez mrugnięcia okiem . To uczciwe , nie rozumiem ,dlaczego po rozwodzie większosć ludzi rości sobie prawa do wspólnego majątku , nawet jeśli na niego zapracowała tylko jedna strona . Argumenty o zajmowaniu się domem i dziećmi ,że to też praca są z dupy wzięte i taka jest prawda . Oboje rodzice mają obowiązek zajmować się dziećmi , domem oraz utrzymywać dom i dzieci . To ,że kobieta nie potrafi zawalczyć o swoje i godzi się ,lub chce być kurą domową to jej sprawa . Za to nie płacą i nie powinna oczekiwać od męża , że po rozwodzie On jej zapłaci za te wszystkie lata .

Jeśli majątek jednej ze stron pochodzi od rodziców a nie z pracy własnej (i jeśli jest opcja ze miałby wejść do majątku wspólnego) to jestem jak najbardziej za intercyza i uważam że to fair w stosunku do rodziców którzy pracowali żeby zapewnic coś swojemu dziecku.  Natomiast innych rzeczy dorabiamy się razem, z własnej pracy zarabiamy na rzeczy które mają nam zapewnić lepsza przyszłość i czulabym się urazona gdyby facet chciał żeby to wszystko  czego się dorobił było tylko jego/czulabym się nie fair chcąc żeby mój przyszły mąż nie tworzył ze mną wspolnoty bo byłam w stanie osiągnąć więcej przed ślubem.  Wspolnota-rodzina to dla mnie nie tylko posiadanie razem kredytu, dziecka,podziału obowiązków, ale też wspólne finanse. 

Uważam, że intercyza prowadzi do niezdrowej rywalizacji w związku. Majątek przedślubny powinien (i jest) być odrębny. Po ślubie gramy do jednej bramki. Trudno mi sobie wyobrazić człowieka pracującego po kilkanaście godzin na dobę (w moim otoczeniu ludzie mający duże pieniądze, to ludzie zapracowani - zapewne są inne przypadki, ale nie znam) dzielącego się domowymi obowiązkami po równo. To nie działa. Obydwie osoby pracujące po kilkanaście godzin na dobę oznaczają dzieci nie widujące rodziców. To nie dla mnie.

LinuxS napisał(a):

Corinek napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Corinek napisał(a):

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 
Ale kto Ci broni pracowac, zarabiac, nawet robic kariere, miec kupe kasy i w ten sposob sie zabezpieczyc?;-) Nie ma obowiazku byc kura domowa na utrzymaniu bogacza.
Nikt nie broni i owszem, nie mam obowiązku siedzieć w domu :) Ale mówimy tu hipotetycznie, gdyby to partner zarabiał dużo i zaproponował intercyzę. Przy jego wysokich zarobkach siedzenie w domu byłoby opcją, która by mi odpowiadała.
Nie chce Cie urazic, ale chyba zakladasz, ze ktos sie w zyciu o Ciebie zatroszczy. To nalezy do Ciebie i jesli chcesz siedziec w domu i korzystac z czyjejs pracy, a ta osoba bedzie chciala intercyzy to czyja wina, ze bata na siebie ukrecilas w razie czego? Trzeba w zyciu umiec liczyc na siebie, nie ogladac sie na innych. Faceci serio bardziej doceniaja zaradne babki, a nie bluszcze. Takie zwiazki na dluzsza mete sa zdrowsze. 

Mylisz sie Linux, nie zawsze mąż liczy na super zaradna karierowiczke. Moj np. bardzo by chciał, żebym nie pracowała. I nie tylko, bo z mojego otoczenia bardzo lubią taki układ rowniez. Sama zauważyłam, ze jak mężczyźni sa majętni to wola te kobiety, które sa w domu. Chociaż tez mnie to dziwi, sama nie umiałabym sie odnaleźć w takim układzie. Ja musze cos robic... 

Jedno na to mam wytłumaczenie - dyspozycyjność zony + zajmowanie sie domem, nie mowie o sprzątaniu juz samym, tylko pilnowanie spraw, edukacja dzieci, logistyka dzieci i dyspozycyjność w jego czasie wolnym, a inaczej pracują ludzie na etacie inaczej Ci bez. A tu facet chce wyjechać nad morze a żona niestety w pracy. 

Ja na intercyzę bym sie nie zgodziła. Małżeństwo to dla mnie budowanie czegos razem, rowniez dla wspólnego potomstwa. Nie ma innej opcji. 

Wisterya napisał(a):

Mylisz sie Linux, nie zawsze mąż liczy na super zaradna karierowiczke. Moj np. bardzo by chciał, żebym nie pracowała. I nie tylko, bo z mojego otoczenia bardzo lubią taki układ rowniez. Sama zauważyłam, ze jak mężczyźni sa majętni to wola te kobiety, które sa w domu. Chociaż tez mnie to dziwi, sama nie umiałabym sie odnaleźć w takim układzie. Ja musze cos robic... Jedno na to mam wytłumaczenie - dyspozycyjność zony + zajmowanie sie domem, nie mowie o sprzątaniu juz samym, tylko pilnowanie spraw, edukacja dzieci, logistyka dzieci i dyspozycyjność w jego czasie wolnym, a inaczej pracują ludzie na etacie inaczej Ci bez. A tu facet chce wyjechać nad morze a żona niestety w pracy. Ja na intercyzę bym sie nie zgodziła. Małżeństwo to dla mnie budowanie czegos razem, rowniez dla wspólnego potomstwa. Nie ma innej opcji. 

Dyspozycyjność to słowo klucz. Dla wielu jest cenniejsza niż pieniądze, które ewentualnie mogą stracić. I nie chodzi o czas wolny. To pikuś. Chodzi o sytuacje, gdy człowiek budzi się rano, a tu kataklizm nie cierpiący zwłoki. I nie ma opcji, że nikt się tym nie zajmie, i nie ma opcji, że człowiek natychmiast nie wyjdzie do pracy. Ten komfort jest bezcenny.

Nie podpisalabym i nie wymagalabym  od partnera podpisywania intercyzy. Uwazam ze osoby,ktore czuja potrzebe w ten sposob sie zabezpieczac,nie powinny wchodzic w zwiazki malzenskie. Moim zdaniem intercyza przeczy podstawowym zalozeniom zwiazku malzenskiego

nie zgodziłabym się na intercyzę, gdzie podczas małżeństwa każdy pracuje tylko i wyłącznie na swoje. każdy z małżonków i tak posiada majątek osobisty, który nie wchodzi w majątek wspólnoty małżeńskiej - jest nim to czego się dorobiliśmy przed małżeństwem, darowizny które dostaniemy tylko na siebie oraz spadki. uznaje sytuacje, gdy za zgoda obojga jedno z małżonków jedno zajmuje się tylko domem lub głowie domem i ma do tego jakaś lekka dorywcza prace. często jest jednak tak, ze żony to zwykle lenie śmierdzące i zajmują się domem bez zgody mężów, od których wymagają utrzymywania ich. jak nie ma takiej zgody to ma być praca i podział obowiązków domowych po połowie. w takim przypadku, gdy jeden z małżonków siedzi w domu bez zgody drugiego, to przy podziale majątku małżonek pracujący może zarządzać ustalenia przez sąd nierównych udziałów w majątku małżeńskim dorobkowym. po uznaniu tego przez sąd małżonek który siedział w domu, mimo braku intercyzy, i tak pójdzie z torbami. rowniez w przypadku gdy oboje małżonków pracują, podział obowiązków domowych jest równy, a jedno zarabia dużo więcej od drugiego, to przy podziale majątku, po ustaleniu nierównych udziałów w majątku dorobkowym, osoba która mniej zarabiała dostanie proporcjonalna cześć majatku, ale absolutnie nie równa, bo jej wkład nie był równy.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.