Temat: Intercyza

Jaki macie stosunek do intercyzy, która zabezpiecza majątek partnerów? Uważacie, że w sytuacji, gdy jedna osoba ma dużo więcej pieniędzy niż druga, ma prawo oczekiwać, że partner/partnerka podpisze odpowiednie papiery? Oczywiście chodzi mi o naprawdę dużą różnicę pomiędzy majątkiem, a nie kwestie, że ona zarabia 2 tysiące a on 5-6. 

Jak poczulibyście się, gdyby partner powiedział, że chce podpisać dokument tego typu? 

walcz_o_marzenia napisał(a):

Ja musiałabym sie zastanowić. Bo to takie dziwne zakładanie ze ten związek jednak moze sie rozpaść 
A ja uważam odwrotnie. Jeżeli nie zamierzam się rozwodzić to i tak korzystam z majątku męża-mieszkam w jego domu, jeździmy za jego kasę na wakacje ( u mnie oboje pracujemy, żeby nikt nie pomyślał, że mąż mnie utrzymuje:)) więc intercyza zadziałaby dopiero po rozwodzie. Dlatego niechęć do jej podpisania, moim zdaniem, wskazuje na nieczyste intencje.

Jesli jest duza dysproporcja w majatkach to zdecydowanie tak. Uczciwe dla obydwu stron. 

Nie dziwie sie, ze osoba majetna chce sie zabezpieczyc. W koncu pracowala na ten majatek, a wystarczy spojrzec na statystyki dotyczace rozwodow. Nikt biorac slub nie zaklada, ze to on znajdzie sie w tej grupie, ale jednak mnostwo ludzi w niej laduje.

Jesli malzenstwo potrwa kilkadzisiat lat bez zgrzytow to osoba bez majatku i tak korzysta z majatku malzonka, jak to opisala roksana. 

Przypadek opisany przez zakrzews to dla mnie dziwaczy uklad. Rozumiem zalozenia, ale nie wyobrazam sobie w ten sposob funkcjonowac przez lata. 

Co innego chronic intercyza to czego sie czlowiek dorobil (tak, znam przepisy kodeksu w tym zakresie, ale nie zawsze jest sie w stanie okreslic ile sie mialo przed jesli nie jest to np nieruchomosc) a co innego wyplacac glodowa pensje malzonkowi w trakcie trwania malzenstwa. Polki w lodowce tez mieli osobne, na jednej kawior a na drugiej pasztet z lidla czy innej biedronki? 

dla mnie problem trochę z d.... wzięty to ma znaczenie tylko przy wielkich pieniądzach czyli cis co statystycznego Kowalskiego nie dotyczy. W innych przypadkach to zabezpieczenie majątku rodziny lub przeciwnie zabezpieczenie rodziny przed konsekwencjami oriwadzenia działalności gospodarczej co można tez osiągnąć na inne sposoby no rozdzielnością majątkowa. Podsumowując każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie a ja jestem zwolenniczka poglądu ze małżeństwo to dwoje ludzi którzy już na zawsze na dobre i złe jadą na jednym wózku.

Linux wierz mi bądź nie ale tak myślą ludzie którzy maja spore pieniądze ( mówię tu o jej rodzicach) i dla nich taki układ ze on u niej pracuje za 2 tys z umowy o prace był jak najbardziej ok. I nie widzieli w tym nic niestosownego. 

A córka się im podporządkowała bo w końcu od nich dostała kasę na rozpoczęcie działalności.

Jasne ze żyli w jednym domu, jeździli na jedne wakacje, wszystko mieli wspólne oprócz konta w banku i dochodów z działalności.

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 

Pasek wagi

Corinek napisał(a):

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 
Tu nie chodzi o zabezpieczenie. Nie obraź się ale wygląda, że chcesz być "zabezpieczona" pieniędzmi faceta.

roksana1971 napisał(a):

Corinek napisał(a):

Nie podpisałabym. Jestem z osób, które muszą mieć w związku wgląd w pieniądze i chociaż względną kontrole nad nimi. Poza tym sytuacje są różne - nie wyobrażam sobie opcji, że żyje u bogacza jako kura domowa, a potem nagle zostaje z niczym. Miłość miłością, ale czasem to nie wystarcza, więc trzeba być zabezpieczonym. 
Tu nie chodzi o zabezpieczenie. Nie obraź się ale wygląda, że chcesz być "zabezpieczona" pieniędzmi faceta.

A co w tym złego? Gdyby facet zarabiał 50 tys. miesięcznie to bym siedziała w domu i zajmowała się dziećmi :) Wówczas w razie jakichkolwiek sytuacji losowych wolałabym jednak wiedzieć, że poza alimentami na dzieci miałabym jakieś pieniądze, które ułatwią życie - choćby do momentu znalezienia pracy czy coś. Tak jak ktoś chce intercyzę na wypadek rozwodu, tak ja bym jej na wypadek rozwodu nie chciała ;)

Pasek wagi

Pytajaca napisał(a):

Jaki macie stosunek do intercyzy, która zabezpiecza majątek partnerów? Uważacie, że w sytuacji, gdy jedna osoba ma dużo więcej pieniędzy niż druga, ma prawo oczekiwać, że partner/partnerka podpisze odpowiednie papiery? Oczywiście chodzi mi o naprawdę dużą różnicę pomiędzy majątkiem, a nie kwestie, że ona zarabia 2 tysiące a on 5-6. Jak poczulibyście się, gdyby partner powiedział, że chce podpisać dokument tego typu? 


Nie podpisałabym. Majątek zgromadzony przed ślubem nie wchodzi do majątku wspólnego, więc tak czy inaczej nie mam do niego prawa. Natomiast w małżeństwie akceptuję jedynie wspólnotę majątkową (chyba, że jakieś szczególne sytuacje, typu prowadzenie firmy i zabezpieczenie małżonka przed roszczeniami z zewnątrz).

Pasek wagi

Bislett napisał(a):

dla mnie problem trochę z d.... wzięty to ma znaczenie tylko przy wielkich pieniądzach czyli cis co statystycznego Kowalskiego nie dotyczy. W innych przypadkach to zabezpieczenie majątku rodziny lub przeciwnie zabezpieczenie rodziny przed konsekwencjami oriwadzenia działalności gospodarczej co można tez osiągnąć na inne sposoby no rozdzielnością majątkowa. Podsumowując każdy przypadek trzeba rozpatrywać indywidualnie a ja jestem zwolenniczka poglądu ze małżeństwo to dwoje ludzi którzy już na zawsze na dobre i złe jadą na jednym wózku.

Dlaczego uwazasz, ze problem z dupy? Bo dotyczy jakiegos tam procenta populacji? Racja, dotyczy procenta ale nadal dotyczy i Ci ludzie maja faktyczny problem. Szczegolnie jesli wiaza sie z przecietnym Kowalskim/Kowalska. 

Mysle, ze wiekszosc zaklada "i nie opuszcze cie az ..." niemniej jednak zycie czesto weryfikuje te plany. 

Tez jestem za jednoscia i na dobre /na zle, ale jesli dwie osoby startuja z zupelnie innych pulapow to robi sie skomplikowane. Spoleczenstwo jest bardzo rozwarstwione i jest jakis procent osob , ktore dorobilo sie niezlych majatkow. I jak za socjalizmu: wszytskim po rowno? PoZa tym zapominamy, ze kc przewiduje obowiazki wobec rodziny i krewnych, zasady dziedziczenia sa idiotyczne itd itp. Tez bym sie zabezpieczyla, gdybym dysponowala ogtomnym majatkiem, szczegolnie wchodzac do rodziny osob z najnizsza krajowa/bezrobitnych. Bez urazy dla nikogo, bo to nie dotyczy autorki postu, tylko tak hioptetycznie. 

zakrzews.1985 napisał(a):

Linux wierz mi bądź nie ale tak myślą ludzie którzy maja spore pieniądze ( mówię tu o jej rodzicach) i dla nich taki układ ze on u niej pracuje za 2 tys z umowy o prace był jak najbardziej ok. I nie widzieli w tym nic niestosownego. A córka się im podporządkowała bo w końcu od nich dostała kasę na rozpoczęcie działalności.Jasne ze żyli w jednym domu, jeździli na jedne wakacje, wszystko mieli wspólne oprócz konta w banku i dochodów z działalności.

Wiem, jak mowie rozumiem zalozenia i sposob myslenia rodzicow. Serio? Chyba tez chcilabym sie zabezpieczyc w razie rozwodu dziecka na ktory nie mam wplywu.

Corka sie podporzadkowala, rozumiem niejako, ale kiepsko jakos tak. 

Nie dozumiem goscia, ze tkwil w tym ukladzie i tej dziewczyny, bo jednak bym mnie to uwieralo takie bycie sponsorem ;-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.