- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
1 lutego 2017, 09:45
Hej wszystkim. W czerwcu wychodzę za mąż, już większość rzeczy tych ważniejszych jest załatwiona, m.in. sala weselna którą zamówiliśmy 2 lata przed ślubem. Mamy z narzeczonym ogromny problem z jego rodzicami, a raczej ich podejściem do zapraszania gości. Z moimi rodzicami nie było żadnego problemu, zapraszamy tylko najbliższą rodzinę i moich znajomych. U nich natomiast okazało się że zapraszają dosłownie całą rodzinę, ze wszystkimi sąsiadami, babciami, ciotkami, pociotkami, kuzynami z rodzinami i z mnóstwem dzieci... Dobrze wiedzą o tym że sala pomieści 220 osób ale to już będzie ścisk, ostatnią rzeczą jaką chce na moim własnym weselu to to że goście będą się cisnąć na kupie i nie będzie miejsca do tańca. W weekend podliczyliśmy gości i wyszło że mamy do zaproszenia ponad 250 osób - większość to ich goście... Narzeczony prosi żeby ograniczyć tą ilość, zrezygnować z kogo się da ale to jak grochem o ścianę. Ja na razie za bardzo się nie odzywam bo nie chce być tą złą synową co się rządzi ale w końcu nie wytrzymam i wybuchnę. Oni nie rozumieją że nie można zapraszać kogo popadnie, z kim nie ma się absolutnie żadnego kontaktu, mówią ze a to ten się obrazi, a u tamtego to byliśmy na weselu itd. dodatkowo liczą że część osób nie przyjdzie ale i tak ich trzeba zaprosić. Niestety za wesele płacą rodzicę i wydaje im się że tylko oni mają głos w sprawie zapraszania. no i na koniec dodam że mój narzeczony to jedynak i dlatego takie cyrki się wyprawiają :/
Jak myślicie? jakie argumenty do nich trafią? czy powinnam zacząć się stawiać jakoś? podpowiedzcie jak byście wybrnęli z tej sytuacji?
EDIT: Już nie chodzi mi o to że będzie dużo gości, ale trzeba liczyć się z tym że trzeba ich gdzieś usadzić, że sala magicznie się nie powiększy jak zaprosimy więcej osób. Narzeczony nie potrafi z nimi rozmawiać bo on im mowi swoje, a oni swoje dziwne argumenty typu "głupio tego zaprosić a tego nie"
Edytowany przez GoodRiddance 1 lutego 2017, 10:28
1 lutego 2017, 12:46
Haha, śmieszna jest trochę twoja wypowiedź. A zachowanie jego rodziców nie jest dziecinne? Zapraszać rodzinę, której facet nigdy na oczy nie widział po to żeby się pochwalić? Odwagę mieli, powiedzieli już swoje, ale nie dociera, więc po prostu trzeba zrobić swoje.Za plecami to by było gdyby teściowie wysłali zaproszenia w imieniu młodych. A to, że młodzi wyślą zaproszenia NA SWÓJ ŚLUB to jest normalna rzecz, a nie działanie za plecami, pomyśl trochę.To jest czyste chamstwo. I tylko pogorszy stosunki z tesciami. Trzeba miec odwage sie postawic i cos uzgodnic a nie dzialac za plecami- co za dziecinada. Bardzo glupi pomysl.A ja bym nic nie odwoływała, tylko po prostu weźcie się w kupę z narzeczonym i w tym tygodniu wyślijcie zaproszenia do realizacji :) z tymi, których chcecie zaprosić. Postawić rodziców przed faktem dokonanym i koniec.
Popatrzylam na twoj wiek i juz wiem dlaczego masz takie " madre" pomysly. Dziewczyno dorosnij. Chyba tez zapomnialas ze rodzice uczestnicza w kosztach i dlatego chcieliby zaprosic tego czy tamtego. Dojrzala decyzja jest siasc i stanowczo porozmawiac, ze albo mniejsza liczba gosci albo skromny obiad wg. myslenia autorki. A nie przytaknac rodzicom a potem wyslac zaproszenia po swojemu. Brak slow na twoje podejscie.
1 lutego 2017, 12:47
jeśli płacą to niestety mają prawo decydować.
jeśli chcecie decydować sami to musicie się pogodzic z tym, żeby sobie samemu tych gości opłacić..
1 lutego 2017, 12:48
Ale to jest Wasze wesele, nie ich. Jak chcą sie pokazać przed rodziną to niech sobie sami wydzadzą taką imprezę na jakiś jubileusz, 25-lecie własnego ślubu czy coś. Bo z tego co piszesz to mam wrażenie, że oni w tym pędzie o Was zupełnie zapomnieli.
1 lutego 2017, 12:55
U nas to nawet 50 osob nie bylo;)
Mnie by tak ekstremalnie duza ilosc gosci przytloczyla. No i zazwyczaj ta ilosc gosci rozklada sie po rowno. To takie nietypowe, zeby z Twojej strony byla tylko najblizsza rodzina i znajomi, a z jego nawet sasiedzi i jakies dalsze pociotki. I intryguje mnie jeszcze jedno - jak mozna zapraszac kogos na nie swoje wesele?
Ja bym postawila warunek albo siadamy i wspolnie ustalamy liste gosci, ktorej sie trzymamy albo ja dziekuje za taka pomoc i wyprawiam kameralna uroczystosc w ramach wlasnych mozliwosci budzetowych. Juz bym wolala slub w malej wiejskiej kapliczce z rodzicami, rodzenstwem i przy swiadkach, a po nim tylko uroczysty obiad, niz wesele z weilka pompa, na ktorym tesciowa ma wiecej do powiedzenia od panny mlodej.
1 lutego 2017, 12:57
Podpowiem Ci co my zrobiliśmy. W rozmowie użyliśmy następującego argumentu: to jest nasz dzień i chyba zależy wam żebyśmy byli szczęśliwi, tak? Więc albo Wy będziecie zadowoleni bo zaprosicie 250 osób unieszczęśliwiając nas, albo niech stanie na XX osobach tak, żebyśmy my czuli komfort.
U nas podziałało. Sami decydowaliśmy kogo zaprosiliśmy.
1 lutego 2017, 12:57
A od strony praktycznej jak to wyglada? Jeśli sala jest dla 220 osób a 250 potwierdzi przyjęcie zaproszenia i przybycie, to właściciele sali w ogóle zgodzą się na dostawienie stołów i krzeseł dla dodatkowych 30 osób? Przecież są jakieś przepisy bezpieczeństwa? Może od tej strony trzeba przedstawic im sprawę?
1 lutego 2017, 12:58
1. a jaką pojemność ma sala?
2. jeśli sala nie ogranicza liczebności, ustal z narzeczonym ile osób zapraszacie i tego sie trzymajcie
3. listę od młodego przeanalizujcie - niech wskażą osoby najbliższe, ktore muszą być, aż do takich których się mniej zna i za bliskich relacji się nie ma. Z tego tworzycie liste postawową (goście od Ciebie plus tyle ile sie zmieści od młodego), reszta na "rezerwie". Jak lista rankingowa do przedszkoli :)
4. przy zapraszaniu poproście o potwierdzenia przybycia jakiś miesiąc wcześniej - jeśli ktoś wówczas Wam powie, że nie przyjdzie - zapraszacie następnych, z listy kolejkowej.
5. u nas już przy wręczaniu zaproszeń odmawiali, nieliczni ale jednak.
może brutalne ale sprawdzone. Na nasze wesele teściowa też chciała zaprosić wszystkich co byli na młodszego syna, ale ode mnie było więcej osób niż od szwagierki - więc skoro sala nie z gumy - za wytłumaczeniem oczywiście poodpadało troche sąsiadów i dzieci. Było nawet tak, że z jednego domu prosiliśmy 4 z 6 osób...
1 lutego 2017, 12:58
Ale to jest Wasze wesele, nie ich. Jak chcą sie pokazać przed rodziną to niech sobie sami wydzadzą taką imprezę na jakiś jubileusz, 25-lecie własnego ślubu czy coś. Bo z tego co piszesz to mam wrażenie, że oni w tym pędzie o Was zupełnie zapomnieli.
1 lutego 2017, 13:00
I mnie było podobnie. Rodzice płacili o oni decydowali kogo zaprosić. Tata stwierdził że jestem jego jedyną còrką więc chce zaprosić wszystkich. Uznał że wesele to jest jedyna okazja do spotkania się z całą rodziną, do tego przez lata narosły im zobowiązania typu i u dziecka tych znajomych byliśmy. W ten sposòb z naszej strony było dwa razy więcej gości niż od męża. Jedyne co udało mi się wywalczyć to to że ich kuzyni czyli dla mnie daleka rodzina było zapraszani bez dzieci. W sumie oni płacili ja miałam to gdzieś. Połowę ludzi widziałam pierwszy raz gdy rozwozilam zaproszenia. Mnie interesowała najbardziej sumie ka a do reszty się nie mieszkałam. Dzięki temu byłam zdrowsza. Olej sprawę ciesz się dniem i tyle. Przeżyjesz składanie życzeń i będzie po wszystkim
1 lutego 2017, 13:13
Ja byłam rok temu na weselu kuzynki, którą ostatni raz widziałam 20 lat temu...ekhm...ale powiedzmy, że nasze rodziny rozdzielił konflikt, który został ostatnio zażegnany. I w sumie cieszę się, że nas zaprosili i odzyskałam kontakt z całą rodziną od strony mojego dziadka, chociaż nie tylko przez te wesele ale dzięki temu mogłam spędzić z nimi w końcu czas. No ale sąsiedzi, znajomi...bez jaj. I ktoś dobrze napisał, kurczę, z Twojej strony będzie kilka osób a od nich 200? (uogólniając).
Wypięłabym się na takich teściów, serio. Już rozumiem jakbyście Wy też tego chcieli. Ale jacyś obcy ludzie w dziesiątkach sztuk...no bez jaj. Niech bal doroczny wydają czy coś, a Wam dadzą spokój. To jest bardzo ważny dla Was dzień. Naprawde nie chciałabym takiego ślubu, bo to jest ważne wydarzenie i intymne dla Was, a ktoś robi z tego szopkę...to Ty będziesz żyć ze wspomnieniem tego całe życie...bądź właśnie zamiast wspominać wykreślisz jak najszybciej z pamięci.