Temat: wesele-rodzice się rządzą!

Hej wszystkim. W czerwcu wychodzę za mąż, już większość rzeczy tych ważniejszych jest załatwiona, m.in. sala weselna którą zamówiliśmy 2 lata przed ślubem. Mamy z narzeczonym ogromny problem z jego rodzicami, a raczej ich podejściem do zapraszania gości. Z moimi rodzicami nie było żadnego problemu, zapraszamy tylko najbliższą rodzinę i moich znajomych. U nich natomiast okazało się że zapraszają dosłownie całą rodzinę, ze wszystkimi sąsiadami, babciami, ciotkami, pociotkami, kuzynami z rodzinami i z mnóstwem dzieci... Dobrze wiedzą o tym że sala pomieści 220 osób ale to już będzie ścisk, ostatnią rzeczą jaką chce na moim własnym weselu to to że goście będą się cisnąć na kupie i nie będzie miejsca do tańca. W weekend podliczyliśmy gości i wyszło że mamy do zaproszenia ponad 250 osób - większość to ich goście... Narzeczony prosi żeby ograniczyć tą ilość, zrezygnować z kogo się da ale to jak grochem o ścianę. Ja na razie za bardzo się nie odzywam bo nie chce być tą złą synową co się rządzi ale w końcu nie wytrzymam i wybuchnę. Oni nie rozumieją że nie można zapraszać kogo popadnie, z kim nie ma się absolutnie żadnego kontaktu, mówią ze a to ten się obrazi, a u tamtego to byliśmy na weselu itd. dodatkowo liczą że część osób nie przyjdzie ale i tak ich trzeba zaprosić. Niestety za wesele płacą rodzicę i wydaje im się że tylko oni mają głos w sprawie zapraszania. no i na koniec dodam że mój narzeczony to jedynak i dlatego takie cyrki się wyprawiają :/

Jak myślicie? jakie argumenty do nich trafią? czy powinnam zacząć  się stawiać jakoś? podpowiedzcie jak byście wybrnęli z tej sytuacji?

EDIT: Już nie chodzi mi o to że będzie dużo gości, ale trzeba liczyć się z tym że trzeba ich gdzieś usadzić, że sala magicznie się nie powiększy jak zaprosimy więcej osób. Narzeczony nie potrafi z nimi rozmawiać bo on im mowi swoje, a oni swoje dziwne argumenty typu "głupio tego zaprosić a tego nie"

Aspenn napisał(a):

pinkpower napisał(a):

Aspenn napisał(a):

pinkpower napisał(a):

A ja bym nic nie odwoływała, tylko po prostu weźcie się w kupę z narzeczonym i w tym tygodniu wyślijcie zaproszenia do realizacji :) z tymi, których chcecie zaprosić. Postawić rodziców przed faktem dokonanym i koniec.
To jest czyste chamstwo. I tylko pogorszy stosunki z tesciami. Trzeba miec odwage sie postawic i cos uzgodnic a nie dzialac za plecami- co za dziecinada. Bardzo glupi pomysl.
Haha, śmieszna jest trochę twoja wypowiedź. A zachowanie jego rodziców nie jest dziecinne? Zapraszać rodzinę, której facet nigdy na oczy nie widział po to żeby się pochwalić? Odwagę mieli, powiedzieli już swoje, ale nie dociera, więc po prostu trzeba zrobić swoje.Za plecami to by było gdyby teściowie wysłali zaproszenia w imieniu młodych. A to, że młodzi wyślą zaproszenia NA SWÓJ ŚLUB to jest normalna rzecz, a nie działanie za plecami, pomyśl trochę.
Popatrzylam na twoj wiek i juz wiem dlaczego masz takie " madre" pomysly. Dziewczyno dorosnij. Chyba tez zapomnialas ze rodzice uczestnicza w kosztach i dlatego chcieliby zaprosic tego czy tamtego. Dojrzala decyzja jest siasc i stanowczo porozmawiac, ze albo mniejsza liczba gosci albo skromny obiad wg. myslenia autorki. A nie przytaknac rodzicom a potem wyslac zaproszenia po swojemu. Brak slow na twoje podejscie.

Kwestię wieku pominę, bo nie ma to jak komentować czyjś, samemu swój ukrywając.Widzę, że kompletnie nie czytasz ze zrozumieniem tego co autorka postu napisała. Wyraźnie się wypowiedziała, że rozmowy nic nie dają i mówienie, że oni z narzeczonym chcą mniejszą ilość gości. Jak grochem o ścianę.

pinkpower napisał(a):

Aspenn napisał(a):

pinkpower napisał(a):

Aspenn napisał(a):

pinkpower napisał(a):

A ja bym nic nie odwoływała, tylko po prostu weźcie się w kupę z narzeczonym i w tym tygodniu wyślijcie zaproszenia do realizacji :) z tymi, których chcecie zaprosić. Postawić rodziców przed faktem dokonanym i koniec.
To jest czyste chamstwo. I tylko pogorszy stosunki z tesciami. Trzeba miec odwage sie postawic i cos uzgodnic a nie dzialac za plecami- co za dziecinada. Bardzo glupi pomysl.
Haha, śmieszna jest trochę twoja wypowiedź. A zachowanie jego rodziców nie jest dziecinne? Zapraszać rodzinę, której facet nigdy na oczy nie widział po to żeby się pochwalić? Odwagę mieli, powiedzieli już swoje, ale nie dociera, więc po prostu trzeba zrobić swoje.Za plecami to by było gdyby teściowie wysłali zaproszenia w imieniu młodych. A to, że młodzi wyślą zaproszenia NA SWÓJ ŚLUB to jest normalna rzecz, a nie działanie za plecami, pomyśl trochę.
Popatrzylam na twoj wiek i juz wiem dlaczego masz takie " madre" pomysly. Dziewczyno dorosnij. Chyba tez zapomnialas ze rodzice uczestnicza w kosztach i dlatego chcieliby zaprosic tego czy tamtego. Dojrzala decyzja jest siasc i stanowczo porozmawiac, ze albo mniejsza liczba gosci albo skromny obiad wg. myslenia autorki. A nie przytaknac rodzicom a potem wyslac zaproszenia po swojemu. Brak slow na twoje podejscie.
Kwestię wieku pominę, bo nie ma to jak komentować czyjś, samemu swój ukrywając.Widzę, że kompletnie nie czytasz ze zrozumieniem tego co autorka postu napisała. Wyraźnie się wypowiedziała, że rozmowy nic nie dają i mówienie, że oni z narzeczonym chcą mniejszą ilość gości. Jak grochem o ścianę.

Poki co to autorka wysyla narzeczonego zeby sprawe zalatwil czyli jak dla mnie nie bylo powaznej rozmowy. Uwazam ze autorka z narzeczonym powinni pojechac do tesciow, usiasc i powiedziec twardo ze sala nie jest z gumy i max. to 220 osob i albo zmniejszamy liste gosci albo robimy skromny obiad dla najblizszych. Krotka pilka. A nie czajenie sie i wysylanie narzeczonego bo sama nie chce wyjsc na ta zla. Jak autorka teraz nie ma odwagi sie postawic to po slubie tesciowa bedzie jej wybierac kolor zaslon do domu.

Ja pierdziele, na moim weselu było 70 osób, z tego połowa to nasi znajomi. Oczywiście, że powinnaś się postawić, chyba głupi nie są i rozumieją że skoro właściciel sali mówi maks 220 to znaczy maks 220. 

Ojej, jak ja Cię doskonale rozumiem.
U mnie było bardzo podobnie. Mąż nie ma rodziców, ale moi szaleli. Wszystko chcieli po swojemu. Aż mi się wszystkiego odechciało. 3-4 miesiące przed planowanym ślubem odwołaliśmy go. Później wzięliśmy ślub bez rodziców i całej ich szopki. Tylko my i świadkowie. Lepszej decyzji nie mogliśmy podjąć! :)

(nie mówię, że masz tak zrobić, bo to oczywiście dość mocne kroki, ale może postraszcie ich trochę? - powiedzcie, że albo będzie jak chcecie albo wcale - nie znam ludzi, ale być może ich to ruszy)

Pasek wagi

Dlatego właśnie my placilismy za wszystko sami. Zorganizowaliśmy sobie wesele naszych marzeń i nikt w nic nam się nie wtracal.  Dla mnie branie pieniędzy od rodziców to taka zabawa w dorosłość, czyli do małżeństwa doroślismy ale... "mamo daj..." Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.  Skoro nie stać was na urządzenie wesela z pompa to postawcie na skromne przyjęcie,  dla najbliższych.  

emilciaaa8 napisał(a):

Dlatego właśnie my placilismy za wszystko sami. Zorganizowaliśmy sobie wesele naszych marzeń i nikt w nic nam się nie wtracal.  Dla mnie branie pieniędzy od rodziców to taka zabawa w dorosłość, czyli do małżeństwa doroślismy ale... "mamo daj..." Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji.  Skoro nie stać was na urządzenie wesela z pompa to postawcie na skromne przyjęcie,  dla najbliższych.  

Blabkabla też miałam takie podejście jak ty.  Na mieszkanie a raczej na kredyt hipoteczny i urządzenie go od podstaw uzbieralismy sami. Ale przy ślubie rodzice powiedzieli ze chcą pomoc i i tak pieniądze dostaniemy w kopertę.  Szanuję ich za to i bardzo doceniam bo wcale nie musieli tego robić.  To czy ktoś weźmie kasę na wesele czy nie to jest jego wybór a ty nie powinnaś tego oceniać bo wygląda to tak jakby twoich nie było na to stać i zazdrościsz a pewnie tak nie jest :) 

jesli nie dalo by sie z nimi dogadac zrezygnowala bym w zupelnosci z wesela, 250 osob to dla mnie osobiscie chore. Ile z tych osob zna Twoj narzeczony ?

jak mi by rodzice sfinansowali takie wypasione wesele to bym zgodzila sie nawet na 300osob 

Im wiecej osob tym wiecej kasy dla was...pomyslalas o tym? :)

Ja wychodzę za maż w sierpniu i zapraszamy 40-50 osób - sala jest na 50. Rodzice nam pomagaja finansowo. Też jestem jedynaczka, ale moi mi się nie wpierniczaja w paradę - zapraszamy z narzeczonym tylko najbliższa rodzinę i najbliższych znajomych, bo szczerze jakbym chciała to też do 200 bym dobiła lekko, ale po co. Powiedzcie, że to WASZ ślub i wy decydujecie kogo zaprosić a kogo nie. Poza tym jak w końcu wybuchniesz to będzie jeszcze gorzej. Odezwij się i wyraź swoje zdanie - nie wychodzisz za maż za jego rodziców tylko za niego.

Martuska. napisał(a):

jak mi by rodzice sfinansowali takie wypasione wesele to bym zgodzila sie nawet na 300osob Im wiecej osob tym wiecej kasy dla was...pomyslalas o tym? :)
sala tyle nie pomieści ;p

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.