- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 grudnia 2015, 20:33
Dziś zostałam poproszona o to by być świadkową na brata ślubie-poprosiła mnie jego narzeczona. Już dwa razy świadkowałam ale jedynie w skromnych ślubach, bez wesel, gdzie jedynym moim obowiązkiem było się stawić w urzędzie i podpisać dokumenty. Tu ma być trochę bardziej uroczyście, dodatkowo myślę o wieczorze panieńskim, i nie bardzo wiem jak się do tego wszystkiego zabrać. Co powinnam robić jako świadkowa? Jak to wszystko ogarnąć? Macie jakieś doświadczenia?
6 grudnia 2015, 22:16
nie mam zielonego pojecia co mogły takiego przy niej robic... karmiły ja? smażyły schabowe? przebierały co godzine w inna kiecke? Młoda na weselu zazwyczaj "przebywa" ze swoim mezem, zabawia gosci, wiec nie mam kompletnie zielonego pojecia cóż takiego mogla owa panna młoda wymyśleć swiadkowej do roboty... Ale widocznie 4 razy bycie swiadkiem to za malo zeby sie przekonac.No ale co innego angażować się, a co innego być służką na każde skinienie Tyle, że racja, to wiele zależy od młodej. Słyszałam już o takim przypadkach, gdzie dziewczyny były świadkowymi i generalnie nic z wesela nie miały, bo latały jak szalone za młodąno bez przesady ;) przeważnie jest się świadkiem u bliskiej osoby, więc nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że się człowiek angażuje...Czyli w skrócie jest zaproszona na wesele jako służąca, a nie gość
Napisałam przecież, że to zależy od młodej, więc wyluzuj i nie odbieraj mojej wypowiedzi nazbyt osobiście.
6 grudnia 2015, 22:21
Napisałam przecież, że to zależy od młodej, więc wyluzuj i nie odbieraj mojej wypowiedzi nazbyt osobiście.nie mam zielonego pojecia co mogły takiego przy niej robic... karmiły ja? smażyły schabowe? przebierały co godzine w inna kiecke? Młoda na weselu zazwyczaj "przebywa" ze swoim mezem, zabawia gosci, wiec nie mam kompletnie zielonego pojecia cóż takiego mogla owa panna młoda wymyśleć swiadkowej do roboty... Ale widocznie 4 razy bycie swiadkiem to za malo zeby sie przekonac.No ale co innego angażować się, a co innego być służką na każde skinienie Tyle, że racja, to wiele zależy od młodej. Słyszałam już o takim przypadkach, gdzie dziewczyny były świadkowymi i generalnie nic z wesela nie miały, bo latały jak szalone za młodąno bez przesady ;) przeważnie jest się świadkiem u bliskiej osoby, więc nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że się człowiek angażuje...Czyli w skrócie jest zaproszona na wesele jako służąca, a nie gość
6 grudnia 2015, 22:33
Żadne odbieranie tego osobiscie z mojej stronu, luzik, ciekawa jestem po prostu jaka trzeba byc zołza do granic dla bliskiej osoby (bo świadek to zazwyczaj ktos bliski) zeby świadkowanie odbło sie czkawka. Dla mnie to raczej zaszczyt (że jesteś dla kogos kimś ważnym) niz bycie na usługach.Napisałam przecież, że to zależy od młodej, więc wyluzuj i nie odbieraj mojej wypowiedzi nazbyt osobiście.nie mam zielonego pojecia co mogły takiego przy niej robic... karmiły ja? smażyły schabowe? przebierały co godzine w inna kiecke? Młoda na weselu zazwyczaj "przebywa" ze swoim mezem, zabawia gosci, wiec nie mam kompletnie zielonego pojecia cóż takiego mogla owa panna młoda wymyśleć swiadkowej do roboty... Ale widocznie 4 razy bycie swiadkiem to za malo zeby sie przekonac.No ale co innego angażować się, a co innego być służką na każde skinienie Tyle, że racja, to wiele zależy od młodej. Słyszałam już o takim przypadkach, gdzie dziewczyny były świadkowymi i generalnie nic z wesela nie miały, bo latały jak szalone za młodąno bez przesady ;) przeważnie jest się świadkiem u bliskiej osoby, więc nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że się człowiek angażuje...Czyli w skrócie jest zaproszona na wesele jako służąca, a nie gość
No właśnie wydaje mi się, że nie zawsze jest tak, że świadkowa to ta najbliższa osoba. Zresztą, różnie ludzie odbierają "przyjaźń". Niejednokrotnie jest ona tylko jednostronna, a wtedy taka świadkowa właśnie jest autentycznie wykorzystywana i traktowana jak służąca, nie mająca w ogóle przyjemności z bycia gościem na weselu. Niestety spotkałam się kilka razy właśnie z takim traktowaniem świadkowej, więc o tym pisze ;)
Co innego jak relacja między młodą, a świadkową jest zdrowa i przy okazji młoda ma poukładane w głowie i nie są jej obce zasady dobrego wychowania, wtedy faktycznie nie powinno być zgrzytów, a i młoda w takiej sytuacji potrafi określić swoje potrzeby ;)
6 grudnia 2015, 22:46
No właśnie wydaje mi się, że nie zawsze jest tak, że świadkowa to ta najbliższa osoba. Zresztą, różnie ludzie odbierają "przyjaźń". Niejednokrotnie jest ona tylko jednostronna, a wtedy taka świadkowa właśnie jest autentycznie wykorzystywana i traktowana jak służąca, nie mająca w ogóle przyjemności z bycia gościem na weselu. Niestety spotkałam się kilka razy właśnie z takim traktowaniem świadkowej, więc o tym pisze ;)Co innego jak relacja między młodą, a świadkową jest zdrowa i przy okazji młoda ma poukładane w głowie i nie są jej obce zasady dobrego wychowania, wtedy faktycznie nie powinno być zgrzytów, a i młoda w takiej sytuacji potrafi określić swoje potrzeby ;)Żadne odbieranie tego osobiscie z mojej stronu, luzik, ciekawa jestem po prostu jaka trzeba byc zołza do granic dla bliskiej osoby (bo świadek to zazwyczaj ktos bliski) zeby świadkowanie odbło sie czkawka. Dla mnie to raczej zaszczyt (że jesteś dla kogos kimś ważnym) niz bycie na usługach.Napisałam przecież, że to zależy od młodej, więc wyluzuj i nie odbieraj mojej wypowiedzi nazbyt osobiście.nie mam zielonego pojecia co mogły takiego przy niej robic... karmiły ja? smażyły schabowe? przebierały co godzine w inna kiecke? Młoda na weselu zazwyczaj "przebywa" ze swoim mezem, zabawia gosci, wiec nie mam kompletnie zielonego pojecia cóż takiego mogla owa panna młoda wymyśleć swiadkowej do roboty... Ale widocznie 4 razy bycie swiadkiem to za malo zeby sie przekonac.No ale co innego angażować się, a co innego być służką na każde skinienie Tyle, że racja, to wiele zależy od młodej. Słyszałam już o takim przypadkach, gdzie dziewczyny były świadkowymi i generalnie nic z wesela nie miały, bo latały jak szalone za młodąno bez przesady ;) przeważnie jest się świadkiem u bliskiej osoby, więc nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że się człowiek angażuje...Czyli w skrócie jest zaproszona na wesele jako służąca, a nie gość
6 grudnia 2015, 22:58
w takiej sytuacji ja bym odmówiła swiadkowania. Moj maz rzeczywiscie raz odmowil, nie bylo na szczescie pozniej jakiś nieprzyjemnych sytuacji. Dziwna była sytuacja bo to taki przecietny znajomy raczej dalszy kiedys przy wodce po poprawinach mlody wygadal sie ile dostal od meza (jako swiadka) w kopercie i tamten zażartował ze u niego też bedzie swiadkiem, i po czasie go poprosił na świadka, z tym ze tamten byl jego najlepszym przyjacielem od lat. Wiec wg nas miał wiadome zamiary i oczekiwania od świadka... A wesele to byla lekka patologia ze strony gosci ;-) Rózni są ludzieNo właśnie wydaje mi się, że nie zawsze jest tak, że świadkowa to ta najbliższa osoba. Zresztą, różnie ludzie odbierają "przyjaźń". Niejednokrotnie jest ona tylko jednostronna, a wtedy taka świadkowa właśnie jest autentycznie wykorzystywana i traktowana jak służąca, nie mająca w ogóle przyjemności z bycia gościem na weselu. Niestety spotkałam się kilka razy właśnie z takim traktowaniem świadkowej, więc o tym pisze ;)Co innego jak relacja między młodą, a świadkową jest zdrowa i przy okazji młoda ma poukładane w głowie i nie są jej obce zasady dobrego wychowania, wtedy faktycznie nie powinno być zgrzytów, a i młoda w takiej sytuacji potrafi określić swoje potrzeby ;)Żadne odbieranie tego osobiscie z mojej stronu, luzik, ciekawa jestem po prostu jaka trzeba byc zołza do granic dla bliskiej osoby (bo świadek to zazwyczaj ktos bliski) zeby świadkowanie odbło sie czkawka. Dla mnie to raczej zaszczyt (że jesteś dla kogos kimś ważnym) niz bycie na usługach.Napisałam przecież, że to zależy od młodej, więc wyluzuj i nie odbieraj mojej wypowiedzi nazbyt osobiście.nie mam zielonego pojecia co mogły takiego przy niej robic... karmiły ja? smażyły schabowe? przebierały co godzine w inna kiecke? Młoda na weselu zazwyczaj "przebywa" ze swoim mezem, zabawia gosci, wiec nie mam kompletnie zielonego pojecia cóż takiego mogla owa panna młoda wymyśleć swiadkowej do roboty... Ale widocznie 4 razy bycie swiadkiem to za malo zeby sie przekonac.No ale co innego angażować się, a co innego być służką na każde skinienie Tyle, że racja, to wiele zależy od młodej. Słyszałam już o takim przypadkach, gdzie dziewczyny były świadkowymi i generalnie nic z wesela nie miały, bo latały jak szalone za młodąno bez przesady ;) przeważnie jest się świadkiem u bliskiej osoby, więc nie widzę nic nadzwyczajnego w tym, że się człowiek angażuje...Czyli w skrócie jest zaproszona na wesele jako służąca, a nie gość
No to właśnie o tym pisałam, różni są ludzie i różne oczekiwania mają. Dobrze, że mąż odmówił ;) Ja znam ludzi, którym głupio było odmówić, więc koniec końców tak czy siak żałowali i pluli sobie w brodę, że dali się wrobić w robotę jak dla niewolnika Niektórzy to mają tupet i są bezwstydni.
6 grudnia 2015, 23:05
wieczor panienski ,pomoc przy wyborze sukni jesli sobie tego zyczy,pomoc w ubraniu sie przed slubem, niesienie eee ogona sukienki, wsparcie duchowe, na weselu pomoc np kiedy trzeba rajstopy zapasowe przyniesc albo coś podszyc nitką i iglą, pomoc kiedy sie makijaz rozmaże itp. Oczywiscie mozesz jej tez sie spytać wczesniej w czym mozesz pomoc itp
7 grudnia 2015, 17:53
Ja byłam rok temu świadkową na ślubie mojej przyjaciółki. Współorganizowałam jej wieczór panieński - oczywiście w porozumieniu z przyjaciółką i jej koleżankami. Zbierałam kasę, kupowałam gadżety, prezenty i wymyślałam pomysły na wieczór - reszta dziewczyn też się angażowała. Przed samym weselem pomagałam jej robić zawieszki na alkohol, ale tylko dlatego, że miałam wtedy wolne i umówiłyśmy się na spotkanie, a nie dlatego, że kazała mi to robić :P W dniu ślubu pomogłam jej założyć suknię, miałam cukierki dla dzieciaków, które zrobiły młodej parze bramę. Zostałam poproszona o przeczytanie czytania w kościele, więc to zrobiłam. Na sali pomogłam tylko odbierać prezenty, raz przypudrowałam nos i odpinałam welon na oczepiny. Obowiązków wcale nie ma tak dużo :)
3 miesiące temu miałam swój ślub i moja świadkowa (siostra męża) nie pomagała nam w niczym, a ja nie jestem osobą, która będzie się o taką pomoc prosić, więc jakoś daliśmy sobie radę sami. Więcej myślała o nas moja wspomniana wyżej przyjaciółka, która pomogła mi się ubierać i była przy nas wtedy kiedy trzeba było. :)