Temat: Organizacja ślubu, wesela - koszta

Pytanie głównie do vitalijek, które są już mężatkami, bądź planują ślub i wesele. 

Jak podzieliliście opłaty? Czy każda 'strona' płaci za swoich gości, a pozostałe koszta po połowie? Czy może sami płacicie za wszystko? A może jeszcze inaczej? Czy opłacaliście nocleg dla gości? Jeśli tak to z pt na sobotę, czy tylko z soboty na niedzielę? Ile kilometrów 'śpiący goście' musieli pokonać?

Poinformowaliśmy przyszłych teściów o terminie ślubu i wesela i rozpętała się burza.. My chcemy sobie sami za wszystko zapłacić, ale oni tego nie rozumieją. Wiem, że jak nam dołożą do wesela, to będą się wtrącać na każdym kroku. A jeśli nam dadzą gotówkę w prezencie ślubnym to będzie inaczej. Już wypisują kogo ONI zaproszą.. Drugim problem jest nocleg dla gości. Oni twierdzą, że ich rodzina ( odległość ok 550 kilometrów) musi mieć dwa noclegi (pt/sb, sb/nd). Ja zaproponowałam, że autokar rezerwowany dla gości (ale oni będą sami płacić za niego) wyjedzie z dolnego śląska ok 18, więc około północy będą na miejscu. Ślub będzie o 16, więc uważam, że zdążą się wyspać..

Jak to było u Was? Będę wdzięczna za każde rady i odpowiedzi..!

Na jakos sto osob wyszlo okolo 60 tys. Z czego 40 moi rodzice reszte my, rodzice oplacili talerzyk dla kazdego 180zl na osobe, dekoracje, moj stroj, kosmetyczke, fryzjera, buty, druzbe, barmana, ciasto, tort, wiejski stol, fotobudke, slodki stol, podziekowania dla gosci, chórek w kosciele,  pudelka pierwszej pomocy do toalet, nocleg dla przyjezdnych - dwie noce i taksowki, a od strony mlodego: fotograf, kamerzysta, ksiadz, zapowiedzi, organista, alkohol, napoje, alkohol na drink bar, stroj mlodego. Wesele dwu dniowe. Od strony mlodego placilismy my bo tesciowie nie zyja. 

a no i rodzice sie nie wtracali tylko bardzo pomagali :)

koralgola napisał(a):

Na jakos sto osob wyszlo okolo 60 tys. Z czego 40 moi rodzice reszte my, rodzice oplacili talerzyk dla kazdego 180zl na osobe, dekoracje, moj stroj, kosmetyczke, fryzjera, buty, druzbe, barmana, ciasto, tort, wiejski stol, fotobudke, slodki stol, podziekowania dla gosci, chórek w kosciele,  pudelka pierwszej pomocy do toalet, nocleg dla przyjezdnych - dwie noce i taksowki, a od strony mlodego: fotograf, kamerzysta, ksiadz, zapowiedzi, organista, alkohol, napoje, alkohol na drink bar, stroj mlodego. Wesele dwu dniowe. Od strony mlodego placilismy my bo tesciowie nie zyja. 


Może wyjdę na głupią, ale naprawdę nie wiem, a chciałabym wiedzieć co to są  pudełka pierwszej  pomocy do toalet?
Brzmi intrygująco ;)

uuu jak czytam to nie sądziłam, ze rodzice aż tak potrafią sie wtrącać - u nas było zero wtrącania - jedynie rady. 
Co do drogiego noclegu - u nas też był mega drogi a gości do nocowania sporo ale potargowałam się :D i było chociaż troszkę taniej :D (p.s też na początku chcieliśmy nocleg wynająć w motelu ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu i zarezerwowaliśmy nocleg na terenie sali i bardzo się cieszę bo goście spokojnie mogli się bawić i nie myśleli jak daleko mają do łóżka ;p )

My na szczęście robiliśmy plan minimum i na luzie. Sami płaciliśmy, nie wyobrażam sobie, żeby rodzice mieli za nas płacić - poza tym wtedy dopiero pojawiłby się problem, bo moi rodzice są raczej dobrze sytuowani, a męża raczej nie. Nikt nam się nie wtrącał.

Mieliśmy ślub cywilny, potem lampka szampana i ciastka po ceremonii. Dla znajomych posiadówa w knajpie (bufet z jednym ciepłym daniem plus przekąski, opeb bar na piwo), dla najbliżej rodziny obiad w knajpie tydzień później (rodzice, brat W, jego babcia). Dalsza rodzina spoza Warszawy nie była zapraszana, starsza rodzina z Warszawy tylko na szampana (przy czym moją najbliższą rodziną w Warszawie był wujek ojca, a najbliższą rodziną W - ciotki) - a rodzina w naszym wieku dodatkowo na imprezę.

Wydaliśmy chyba koło 15-18 tysięcy na wszystko (z sesją, ubraniami, obrączkami etc).

Edit - co do podziału opłat to po połowie, tylko suknia ślubna/ garnitur we własnym zakresie.

Ja jestem typową Zosią Samosią, lubię za wszystko płacić sama i mieć wszystko sama pod kontrolą (oczywiście piszą płacić sama, mam na myśli również przyszłego małżonka - w końcu będziemy stanowić jedność ;)). Rodzice mogą pomagać poradą ale nic więcej, a jak się komuś nie będzie podobało, że zapraszam osoby z którymi rodzice są pokłóceni, to już nie moja sprawa, ja mam być szczęśliwa tego dnia nie oni, tego dnia mogę być samolubna ;)

Aichaaa napisał(a):

koralgola napisał(a):

Na jakos sto osob wyszlo okolo 60 tys. Z czego 40 moi rodzice reszte my, rodzice oplacili talerzyk dla kazdego 180zl na osobe, dekoracje, moj stroj, kosmetyczke, fryzjera, buty, druzbe, barmana, ciasto, tort, wiejski stol, fotobudke, slodki stol, podziekowania dla gosci, chórek w kosciele,  pudelka pierwszej pomocy do toalet, nocleg dla przyjezdnych - dwie noce i taksowki, a od strony mlodego: fotograf, kamerzysta, ksiadz, zapowiedzi, organista, alkohol, napoje, alkohol na drink bar, stroj mlodego. Wesele dwu dniowe. Od strony mlodego placilismy my bo tesciowie nie zyja. 
Może wyjdę na głupią, ale naprawdę nie wiem, a chciałabym wiedzieć co to są  pudełka pierwszej  pomocy do toalet?Brzmi intrygująco ;)

Taki koszyczek lub pudełko z nitka, igłą, tabletkami przeciwbólowymi, kremem, husteczkami i innymi drobiazgami, które sie mogą przydać. 

Aichaaa napisał(a):

koralgola napisał(a):

Na jakos sto osob wyszlo okolo 60 tys. Z czego 40 moi rodzice reszte my, rodzice oplacili talerzyk dla kazdego 180zl na osobe, dekoracje, moj stroj, kosmetyczke, fryzjera, buty, druzbe, barmana, ciasto, tort, wiejski stol, fotobudke, slodki stol, podziekowania dla gosci, chórek w kosciele,  pudelka pierwszej pomocy do toalet, nocleg dla przyjezdnych - dwie noce i taksowki, a od strony mlodego: fotograf, kamerzysta, ksiadz, zapowiedzi, organista, alkohol, napoje, alkohol na drink bar, stroj mlodego. Wesele dwu dniowe. Od strony mlodego placilismy my bo tesciowie nie zyja. 
Może wyjdę na głupią, ale naprawdę nie wiem, a chciałabym wiedzieć co to są  pudełka pierwszej  pomocy do toalet?Brzmi intrygująco ;)

Taki koszyczek lub pudełko z nitka, igłą, tabletkami przeciwbólowymi, kremem, husteczkami i innymi drobiazgami, które sie mogą przydać. 

My też sami sobie opłacaliśmy. Mieliśmy małe, dość nietypowe przyjęcie: obiad dla najbliższej rodziny- ok. 26 osób i kolacja z imprezą dla przyjaciół i rodzeństwa (zostali po obiedzie): ok. 22 osoby. Zaczęliśmy zbierać zaraz po zaręczynach, potrzebną kwotę uzbieraliśmy w rok. Wydaliśmy ok. 10 tys. ze wszystkim, choć nie mieliśmy fotografa i dj/orkiestry. Nie mieliśmy nikogo dojeżdżającego, no może poza moimi dwoma braćmi z ich rodzinami, ale jedni nocowali u naszej mamy, a drudzy chcieli zaszaleć w jakimś fajnym hotelu, więc  sami sobie opłacili. Wszyscy mieszkali w tym samym mieście, więc wrócili taksówkami albo pieszo, bo impreza była  ok. 1km od mojego domu rodzinnego, gdzie w pobliżu mieszkają też moi przyjaciele :) 

Rodzice mojego męża w ogóle się nie wtrącali za byliśmy im OGROMNIE wdzięczni. Stwierdzili, że jeśli będziemy potrzebowali ich rady lub wsparcia to mamy dać znać, a chętnie pomogą. Gorzej było z moją mamą.... Narzucała nam co wypada a co nie wypada, kogo zaprosić, a kogo nie itp... Jak opowiadaliśmy jej na początku jak chcemy, żeby to wszystko wyglądało to strasznie krytykowała. Stwierdziła nawet, że to nie będzie uroczyste przyjęcie tylko zwykły obiad, a wszystko dlatego, że obraziła się, gdy powiedzieliśmy, że na ten temat nie będziemy już z nią rozmawiać. Jej zachowanie może wynikać z tego, że parę lat temu rozdzieliła swoje oszczędności między mną i moimi dwoma braćmi. Tak się złożyło, że bracia akurat ślubowali, więc było to dla nich na organizację ślubu lub w prezencie ślubnym, a ja dostałam tak po prostu (nie byłam wtedy jeszcze z moim W.). Gdy razem z W. się zaręczyliśmy to wtedy mama stwierdziła, że po co będziemy zbierać skoro już dostałam od niej pieniądze na ślub i to na pewno starczy. Odpowiedziałam więc, że dopiero co się dowiaduję, że to na ślub, a poza tym te pieniądze są "niewzruszalne", bo pracują od wielu lat na lokacie, a sami sobie spokojnie uzbieramy. Wcale nie oczekiwaliśmy od niej żadnego prezentu ponad to co kiedyś od niej dostałam, ale ona wkręciła sobie coś innego. 

Bądź co bądź z moją mamą było parę spięć, ale wszystko w efekcie dobrze się ułożyło i wszystko poszło zgodnie z planem :)

Pasek wagi

ehhh wlasnie koszta ślubów... ja mialam ślub jak z bajki niestety moi rodzice musieli się zadłużyć aby wszystko móc zorganizować i teraz pomaga nam spłacic te dlugi firma windykacyjna kruk

  mam nadzieje ze kiedys wyjdziemy na prostą, ale jesli chodzi o wesele to wiem ze zostanie w mojej pamieci na zawsze ;) 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.