- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 sierpnia 2015, 19:09
Pytanie głównie do vitalijek, które są już mężatkami, bądź planują ślub i wesele.
Jak podzieliliście opłaty? Czy każda 'strona' płaci za swoich gości, a pozostałe koszta po połowie? Czy może sami płacicie za wszystko? A może jeszcze inaczej? Czy opłacaliście nocleg dla gości? Jeśli tak to z pt na sobotę, czy tylko z soboty na niedzielę? Ile kilometrów 'śpiący goście' musieli pokonać?
Poinformowaliśmy przyszłych teściów o terminie ślubu i wesela i rozpętała się burza.. My chcemy sobie sami za wszystko zapłacić, ale oni tego nie rozumieją. Wiem, że jak nam dołożą do wesela, to będą się wtrącać na każdym kroku. A jeśli nam dadzą gotówkę w prezencie ślubnym to będzie inaczej. Już wypisują kogo ONI zaproszą.. Drugim problem jest nocleg dla gości. Oni twierdzą, że ich rodzina ( odległość ok 550 kilometrów) musi mieć dwa noclegi (pt/sb, sb/nd). Ja zaproponowałam, że autokar rezerwowany dla gości (ale oni będą sami płacić za niego) wyjedzie z dolnego śląska ok 18, więc około północy będą na miejscu. Ślub będzie o 16, więc uważam, że zdążą się wyspać..
Jak to było u Was? Będę wdzięczna za każde rady i odpowiedzi..!
29 sierpnia 2015, 20:48
u nas z kosztami bylo tak, ze ja bezrobotna i mój mąż chcial za wszystko płacić i moi rodzice chcieli za wszystko. Gości i noclegi podzieliliśmy na pol. Kazdy za swoich. Ogolem niecale 50 osób bylo. Chciałam więcej ale jak mama zaczęła mi mówić kogo wypada zaprosić to stwierdziłam ze zapraszam najbliższych. Klotnie byly bo nie wypada.. Reszta kosztów tez wyszla mniej więcej na pol. A mąż ma tylko matkę. Od niej nie dostaliśmy nawet kartki z życzeniami wiec bez komentarza wole to zostawić. Jakos dacie rade. Ale chyba nie ma złotego środka by wszyscy byli zadowoleni.
Generalnie ja nie chcę, żeby żadna strona się wpierniczała w organizację, stąd informacja dla wszystkich, że płacimy sobie sami. I o ile moja mama przyjęła to spokojnie to Rodzice K - dramat... Nie chcę też takiego podziału, ponieważ moja mama jest sama (nie mam żadnego kontaktu z ojcem), a Rodzice K. żyją na mega wysokim poziomie..
29 sierpnia 2015, 20:49
Czy tylko nasi rodzice w nic się nie wtrącali? Wszystko od A do Z na naszej głowie :)zobaczysz jaki będzie cyrk jak przyjdzie do rozsadzenia gości przy stołach. Ja przy tym ryczałam z nerwow
zazdroszczę. Mój ślub byl pierwszym w rodzinie w moim pokoleniu. Może dlatego.
29 sierpnia 2015, 20:53
zazdroszczę. Mój ślub byl pierwszym w rodzinie w moim pokoleniu. Może dlatego.Czy tylko nasi rodzice w nic się nie wtrącali? Wszystko od A do Z na naszej głowie :)zobaczysz jaki będzie cyrk jak przyjdzie do rozsadzenia gości przy stołach. Ja przy tym ryczałam z nerwow
Ja jestem jedynaczką, natomiast ojciec mojego męża też się nie wtrącał. 4 lata wcześniej także sie nie wtrącał w wesele brata mojego męża.
Chyba jakiś wyjątek od reguły ;)
29 sierpnia 2015, 20:57
przez to, że ja mam normalnych rodziców, a mój mąż tylko matkę, która mu w życiu nie pomogła miałam problem też z formą podziękowań dla rodziców. To byl też trudny orzech do zgryzienia. Także z jednej strony cieszmy się, że rodzice się interesują a nie całkiem zlewają sprawę i czują się tylko gośćmi
29 sierpnia 2015, 21:02
Zalatana ja to wszystko rozumiem, ale Oni (Rodzice mojego K.) wymyślili sobie hotele, gdzie nocleg to koszt ok. 120 zł w najlepszym wypadku (niższy standard) za noc.. Młodzież chcemy umieścić w motelu (łóżka piętrowe, pokoje 5 lub 8 osobowe), ale za to nad pięknym jeziorem (tam nocleg 35 zł/os.)....
Nie dziwię się, że się na to krzywisz, skoro znasz tańsze miejscówki. Zerknęłam do naszej magicznej tabelki i sobie uświadomiłam, że dla części rodziny męża + dobrego przyjaciela z dziewczyną płaciliśmy także za noc niedziela/poniedziałek. Czyli można powiedziec, że spędzili u nas cały weekend, no ale znakomita większość z nich pierwszy raz odwiedziła tę część kraju, więc przy okazji coś zobaczyli. Nie pamiętam, po ile nam liczyli w hotelu te noclegi (w tym hotelu było wesele), ale rezerwowaliśmy wszystkie pokoje jakimi dysponowali, więc mieliśmy zniżkę. Cena regularna za pokój 2-os. to widzę 170 zł, na pewno nie płaciliśmy więcej niż 120.
29 sierpnia 2015, 21:05
Ja jestem jedynaczką, natomiast ojciec mojego męża też się nie wtrącał. 4 lata wcześniej także sie nie wtrącał w wesele brata mojego męża.Chyba jakiś wyjątek od reguły ;)zazdroszczę. Mój ślub byl pierwszym w rodzinie w moim pokoleniu. Może dlatego.Czy tylko nasi rodzice w nic się nie wtrącali? Wszystko od A do Z na naszej głowie :)zobaczysz jaki będzie cyrk jak przyjdzie do rozsadzenia gości przy stołach. Ja przy tym ryczałam z nerwow
29 sierpnia 2015, 21:19
Czy tylko nasi rodzice w nic się nie wtrącali? Wszystko od A do Z na naszej głowie :)zobaczysz jaki będzie cyrk jak przyjdzie do rozsadzenia gości przy stołach. Ja przy tym ryczałam z nerwow
no moja mama się nie wpiernicza. Doradza jak o coś zapytam, ale nie wtrąca się... :)
29 sierpnia 2015, 21:23
Nasi też niczego nam nie próbowali narzucać, jak chciałam się w czymś poradzić to po prostu pytałam, bardziej w kwestiach takich jak gdzie zamowic ciasto (mama ma większe rozeznanie w okolicy), gdzie zamówić alkohol, żeby się opłacało itp. Ale to co słyszę od swoich koleżanek to każda ma jakieś przeboje z rodzicami/teściami, dramat i bardzo współczuję.Ja jestem jedynaczką, natomiast ojciec mojego męża też się nie wtrącał. 4 lata wcześniej także sie nie wtrącał w wesele brata mojego męża.Chyba jakiś wyjątek od reguły ;)zazdroszczę. Mój ślub byl pierwszym w rodzinie w moim pokoleniu. Może dlatego.Czy tylko nasi rodzice w nic się nie wtrącali? Wszystko od A do Z na naszej głowie :)zobaczysz jaki będzie cyrk jak przyjdzie do rozsadzenia gości przy stołach. Ja przy tym ryczałam z nerwow
Moje wesele będzie pierwsze w rodzinie. Mam ją bardzo małą. Do tego jestem jedynaczką, więc myślałam, że moja mama gorzej to przyjmie, ale dziwnie łatwo poszło. Oczywiście będziemy się jej pytać odnośnie jakiś hurtowni, cukierni czy czegoś małego, bo ona tam mieszka, a ja od 6 lat mieszkam na drugim końcu Polski. I taką pomoc rozumiem, ale nie wpierdzielanie się we wszystko na czym świat stoi..
Mam wrażenie, że rodzice K. próbują zrobić z tego Bóg wie co.. ale może to tylko moje pierwsze wrażenie, bo chciałabym się mylić i wierzyć, że później nie będzie cyrków..
29 sierpnia 2015, 21:28
Moje wesele będzie pierwsze w rodzinie. Mam ją bardzo małą. Do tego jestem jedynaczką, więc myślałam, że moja mama gorzej to przyjmie, ale dziwnie łatwo poszło. Oczywiście będziemy się jej pytać odnośnie jakiś hurtowni, cukierni czy czegoś małego, bo ona tam mieszka, a ja od 6 lat mieszkam na drugim końcu Polski. I taką pomoc rozumiem, ale nie wpierdzielanie się we wszystko na czym świat stoi.. Mam wrażenie, że rodzice K. próbują zrobić z tego Bóg wie co.. ale może to tylko moje pierwsze wrażenie, bo chciałabym się mylić i wierzyć, że później nie będzie cyrków..Nasi też niczego nam nie próbowali narzucać, jak chciałam się w czymś poradzić to po prostu pytałam, bardziej w kwestiach takich jak gdzie zamowic ciasto (mama ma większe rozeznanie w okolicy), gdzie zamówić alkohol, żeby się opłacało itp. Ale to co słyszę od swoich koleżanek to każda ma jakieś przeboje z rodzicami/teściami, dramat i bardzo współczuję.Ja jestem jedynaczką, natomiast ojciec mojego męża też się nie wtrącał. 4 lata wcześniej także sie nie wtrącał w wesele brata mojego męża.Chyba jakiś wyjątek od reguły ;)zazdroszczę. Mój ślub byl pierwszym w rodzinie w moim pokoleniu. Może dlatego.Czy tylko nasi rodzice w nic się nie wtrącali? Wszystko od A do Z na naszej głowie :)zobaczysz jaki będzie cyrk jak przyjdzie do rozsadzenia gości przy stołach. Ja przy tym ryczałam z nerwow
29 sierpnia 2015, 21:30
Myślę, że cyrków unikniecie, jeśli wszystkie kluczowe kwestie co i jak ustalicie już teraz. A te błahe, które się pewnie zdarzą - zwyczajnie olać i zrobić po swojemu.Moje wesele będzie pierwsze w rodzinie. Mam ją bardzo małą. Do tego jestem jedynaczką, więc myślałam, że moja mama gorzej to przyjmie, ale dziwnie łatwo poszło. Oczywiście będziemy się jej pytać odnośnie jakiś hurtowni, cukierni czy czegoś małego, bo ona tam mieszka, a ja od 6 lat mieszkam na drugim końcu Polski. I taką pomoc rozumiem, ale nie wpierdzielanie się we wszystko na czym świat stoi.. Mam wrażenie, że rodzice K. próbują zrobić z tego Bóg wie co.. ale może to tylko moje pierwsze wrażenie, bo chciałabym się mylić i wierzyć, że później nie będzie cyrków..Nasi też niczego nam nie próbowali narzucać, jak chciałam się w czymś poradzić to po prostu pytałam, bardziej w kwestiach takich jak gdzie zamowic ciasto (mama ma większe rozeznanie w okolicy), gdzie zamówić alkohol, żeby się opłacało itp. Ale to co słyszę od swoich koleżanek to każda ma jakieś przeboje z rodzicami/teściami, dramat i bardzo współczuję.Ja jestem jedynaczką, natomiast ojciec mojego męża też się nie wtrącał. 4 lata wcześniej także sie nie wtrącał w wesele brata mojego męża.Chyba jakiś wyjątek od reguły ;)zazdroszczę. Mój ślub byl pierwszym w rodzinie w moim pokoleniu. Może dlatego.Czy tylko nasi rodzice w nic się nie wtrącali? Wszystko od A do Z na naszej głowie :)zobaczysz jaki będzie cyrk jak przyjdzie do rozsadzenia gości przy stołach. Ja przy tym ryczałam z nerwow
Uwierz, że próbowałam. Wczoraj cały wieczór tłumaczyłam, że nie chcemy, aby płacili nam za wesele, nie docierało. I wiem, że nie dotrze.. Chociaż mam nadzieję, że mój K. jakoś im przegada, bo ja wyzabijam... :/