Temat: Intercyza

Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Jesteście na tak czy na nie? Dlaczego?

Piszecie, ze intercyza ma sens w przypadku posiadania majątku. Jest teraz w Anglii sprawa: para była małżeństwem przez 2 lata w latach 80-tych, byli hipisami, mieszkali w przyczepie kempingowej, generalnie nie nieli nic "oprócz miłości" ;) No, mieli syna. Po tych 2 latach się rozwiedli, kobieta wzięła ze sobą dziecko, poszli w swoje strony, założyli nowe rodziny, nie mieli ze sobą nic wspólnego. Facet okazał się przedsiębiorczy i dorobił się fortuny. Teraz, po 23 latach, kobieta wnosi sprawę do sądu i domaga się bodajże 2 milionów funtów. Nikt nie wierzy, że uda jej się to dostać, no ale jakby nie było sprawa jest.

A co do intercyzy, to myślę, że to po prostu praktyczne podejście do życia i nie doszukiwałabym się w tym drugiego dna, jak np. zakładanie, że małżeństwo się nie uda czy materialistyczne nastawienie. Jak dla mnie to po prostu formalność, jak ewentualna zmiana nazwiska, podanie nazwisk przyszłych dzieci (też robi się to przed ślubem, nawet jeśli dzieci nie ma jeszcze w planach), po prosu jeszcze jeden paier do podpisania. My inercyzy nie mamy, nie znam nikogo kto by miał - może to kwestia środowiskowych tradycji.

Zgadzam się z katarzyniak w 100%. Jeśli ludzie oboje przed ślubem już coś mają albo jedno z nich ma firmę, to jestem zdecydowanie na tak. Natomiast jeśli zaczynają dorabiać się wspólnie, to nie widzę sensu. Jestem realistką, nie wierzę w to, że w dzisiejszych czasach da się żyć ze sobą do późnej starości/śmierci.

Pasek wagi

Uważam, że jeżeli ktoś z góry zakłada, że kiedyś nastąpi rozwód, bądź nie ufa na tyle partnerowi, że w razie nie wypalenia jakiegoś biznesu zwali konsekwencje na niego, to proponuje w ogóle nie brać ślubu.

Pasek wagi

SweetGirl19 napisał(a):

Uważam, że jeżeli ktoś z góry zakłada, że kiedyś nastąpi rozwód, bądź nie ufa na tyle partnerowi, że w razie nie wypalenia jakiegoś biznesu zwali konsekwencje na niego, to proponuje w ogóle nie brać ślubu.

wg statystyk 1/3 małżeństw się rozwodzi więc warto zabezpieczyć swój majątek... no chyba że nie masz majątku i chciałabyś coś "ugrać" na ewentualnym rozwodzie. 

AwesomeGirl napisał(a):

SweetGirl19 napisał(a):

Uważam, że jeżeli ktoś z góry zakłada, że kiedyś nastąpi rozwód, bądź nie ufa na tyle partnerowi, że w razie nie wypalenia jakiegoś biznesu zwali konsekwencje na niego, to proponuje w ogóle nie brać ślubu.
wg statystyk 1/3 małżeństw się rozwodzi więc warto zabezpieczyć swój majątek... no chyba że nie masz majątku i chciałabyś coś "ugrać" na ewentualnym rozwodzie. 
 

Zabezpieczyć swój majątek, ok. Ale uważam, że jeżeli ktoś podchodzi do małżeństwa tylko i wyłącznie jak do instytucji i analizuje je na podstawieniowe statystyk, to nie powinien w ogóle brać ślubu, bo i po co? Można być przecież razem, bez ślubu, nie mając żadnych obaw co się stanie przy ewentualnym rozstaniu. 

Pasek wagi

SweetGirl19 napisał(a):

Uważam, że jeżeli ktoś z góry zakłada, że kiedyś nastąpi rozwód, bądź nie ufa na tyle partnerowi, że w razie nie wypalenia jakiegoś biznesu zwali konsekwencje na niego, to proponuje w ogóle nie brać ślubu.

Ja właśnie myślę, że to jest nie do końca tak, że ktoś coś zakłada. Jakby zakładał, że się nie uda, to by nie brał ślubu.

Podobnie jest kiedy idziesz na wycieczkę w góry - bierzesz ze sobą małą apteczkę, zapisujesz numery na pogotowie górskie, odświeżasz wiadomości z pierwszej pomocy. Czy chociażby w samochodzie zawsze wozisz apteczkę i gaśnicę. Nie zakładasz przecież, że będzie ci to kiedykolwiek potrzebne, robisz wszystko aby potrzebne nigdy nie było i masz adzieję, że nie będzie, ale jednak gdzieś to wszystko jest "w razie czego". Najpewniej wcale o tym nie myślisz i zapominasz, że to w ogóle istnieje.

Większość ludzi w chwili brania ślubu zakłada, że będzie to związek na całe życie. A w ilu przypadkach rzeczywiście się to udaje, to już inna sprawa.

AwesomeGirl są intercyzy które zakładają np. podział 20% majątku dorabianego się w małżeństwie, ten dokument można dowolnie przecież spisać. Nie musi być sztywno, że co było moje przed ślubem, zostaje tylko moje.

Jeżeli np. mój partner ma obecnie ziemie i wybudujemy na niej dom przed zawarciem ślubu, a mój wkład również w to był, niekoniecznie finansowy, ale załóżmy przy doglądaniu budowy, zapewniając swobodny rozwój firmy partnera, poprzez załatwianie spraw urzędowych, księgowych, marketingowych, wychowując nasze dzieci itp itd. To znaczy, że po 20 latach mam zostać w ręką w nocniku, bo to było jego już przed ślubem? Trochę mi się to wydaje nie w porządku, ale pewnie zaraz wyjdę na wyrachowaną jędzę co by chciała pół chałupy na krzywą twarz.

SweetGirl19 napisał(a):

AwesomeGirl napisał(a):

SweetGirl19 napisał(a):

Uważam, że jeżeli ktoś z góry zakłada, że kiedyś nastąpi rozwód, bądź nie ufa na tyle partnerowi, że w razie nie wypalenia jakiegoś biznesu zwali konsekwencje na niego, to proponuje w ogóle nie brać ślubu.
wg statystyk 1/3 małżeństw się rozwodzi więc warto zabezpieczyć swój majątek... no chyba że nie masz majątku i chciałabyś coś "ugrać" na ewentualnym rozwodzie. 
 Zabezpieczyć swój majątek, ok. Ale uważam, że jeżeli ktoś podchodzi do małżeństwa tylko i wyłącznie jak do instytucji i analizuje je na podstawieniowe statystyk, to nie powinien w ogóle brać ślubu, bo i po co? Można być przecież razem, bez ślubu, nie mając żadnych obaw co się stanie przy ewentualnym rozstaniu. 

np. po to gdy partner wyląduje w szpitalu po wypadku i lekarze nawet nie będą chcieli udzielić informacji o stanie zdrowia bo przecież to nie rodzina

Martulleczka napisał(a):

AwesomeGirl są intercyzy które zakładają np. podział 20% majątku dorabianego się w małżeństwie, ten dokument można dowolnie przecież spisać. Nie musi być sztywno, że co było moje przed ślubem, zostaje tylko moje.Jeżeli np. mój partner ma obecnie ziemie i wybudujemy na niej dom przed zawarciem ślubu, a mój wkład również w to był, niekoniecznie finansowy, ale załóżmy przy doglądaniu budowy, zapewniając swobodny rozwój firmy partnera, poprzez załatwianie spraw urzędowych, księgowych, marketingowych, wychowując nasze dzieci itp itd. To znaczy, że po 20 latach mam zostać w ręką w nocniku, bo to było jego już przed ślubem? Trochę mi się to wydaje nie w porządku, ale pewnie zaraz wyjdę na wyrachowaną jędzę co by chciała pół chałupy na krzywą twarz.

aaa oki teraz Cię rozumiem :) to się chyba nazywa intercyza z wyrównaniem dorobków

Guren napisał(a):

Tak- w moim przypadku z powodu działalności gospodarczej mojego mężczyzny. Nie wyobrażam sobie, żeby było inaczej, to dla mnie jedyne logiczne "ubezpieczenie". 

Pamiętaj, że to "ubezpieczenie" nie działa na wypadek śmierci współmałżonka o czym ludzie często zapominają.

Umowa majątkowa małżeńska (intercyza) nie wyłącza dziedziczenia!

A ja jestem na tak, trochę z racji mojej sytuacji (rodzina patchworkowa) ale chyba bardziej z racji mojego "doświadczenia" zawodowego (przynajmniej raz w tygodniu "dzielę" małżonków/byłych małżonków majątkiem).

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.