- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
31 stycznia 2015, 11:55
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy powinno się zabierać dzieci na ślub/wesele?
Ja biorę w wakacje ślub i zdecydowałam się, że nie chce by moi goście przychodzili z dziećmi. Tylko nie wiem czy mam to osobiście mówić czy na zaproszeniu wpisywać tylko osoby dorosłe bez dopisku "z rodziną"? Nie wiem czy goście mi się nie obrażą za takie rozwiązanie, ale w końcu to mój "wielki dzień" i mam prawo by wyglądał tak jak chce.
1 lutego 2015, 09:13
Tak sobie mysle, ze gdybym miala 'problem' z malymi dziecmi na slubie, to zatrudnilabym nianie na czas wesela, ktora przez caly czas zapewnialaby im atrakcje i dbala o ich bezpieczenstwo.
Wilk syty i owca cala.
1 lutego 2015, 10:15
Te dziewczyny, co nie mają dzieci po prostu nie rozumieją, że dziecko też należy do rodziny, że też może się bawić i dla rodziców to jest frajda dzielić takie chwile z dzieckiem. 100% z was zmieni zdanie, kiedy będzie miało już dzieci. Prosta prawda. A na wesele "bez dzieci" nie poszłabym.
Dlaczego? Ja korzystam z okazji, jeśli mam komu zostawić to robię to. Rodzice też czasem potrzebują wyjść do kina bez dzieci, na kolację czy na wesele. :)
Mam dziecko a na weselu nigdy z córką nie byłam. Jeśli mam komu zostawić to zostawiam. Teraz córka ma juz 3lata więc na wesele do godziny 20 prędzej bym już zabrała.
Dla mnie jest to nie kulturalne zapraszać rodziców bez dzieci.
1 lutego 2015, 11:25
jak najbardziej :)
1 lutego 2015, 12:44
Zapomnialam ddodac, ze krew mnie zalewa gdy widzę jak Panstwo Mlodzi tancza swoj pierwszy taniec a kolo nich biega gromada dzieci z balonami a ich dumni rodzice siedza zadowoleni i mają to w nosie. Czy naprawde nie moga ich zatrzymac przy stoliku przez te 3 min. Zeby mlodzi spokojnie zatanczyli spokojnie ten pierwszy taniec ( ktory jest wg. Mnie dla nich bardzo ważny) i nie musieli patrzeć pod nogi czy kogos nie podepcza?Nie myslcie, ze jestem jakoś wrogo nastawiona do dzieci, bo je uwielbiam. Jednak uważam, ze czasami powinny zostac w domu jezeli ktos ma takie życzenie. Nie rozumiem tez wszystkich "zakochanych mam" ktore strzelaja fochy, bo maja zaproszenie bez dziecka. Dziewczyny, wykorzystajcie to i bawcie sie do białego rana. Ja sama za 2 tyg. Zostane mama i już z mezem zartujemy, ze jak tylko dojde do siebie, to maly zostaje z babcia a my idziemy na "potancowke" bo podczas ciazy mieliśmy 2 wesele na których musielismy spokojnie tanczyc ze względu na ciąże i teraz myślmy sie wyszalec ;)Czytając niektore odpowiedzi juz czuje siebjak wyrodna matka ktora chce się pozbyc dziecka... :D
Dokładnie, wesele to impreza do rana, dorośli też mają prawo się bawić. Rozumiem, że matka teoretycznie tylko odpowiada za swoje dziecko jeśli je zabierze, ale prawda jest taka, że wtedy wszyscy goście muszą uważać, czy to nóż nie leży gdzieś w zasięgu dziecka, czy nie nadepną na niego podczas tańca, czy dziecko się nie przewróci gdzieś, wtedy to już jest odpowiedzialność zbiorowa. Mam nadzieje, że w mojej rodzinie nie ma osób, które mają bzika na punkcie swojego dziecka i zrozumieją sytuację. Mam po swojej stronie mojego tatę i teściów. Poza tym nikt nie patrzy na to, że na poprawiny będą dzieci zaproszone, gdzie będzie już luźniejsza atmosfera i będą mogły się bawić. Nie będę wynajmować dodatkowej osoby by dzieci się bawiły, nie będę dokupywać dodatkowych miejsc nawet jeśli ich cena byłaby z 50% rabatem, po prostu mamy sporo wydatków. Mam nadzieje, że rodzina to zrozumie i nie będzie jakiś fochów. Z góry mówię, że mają gdzie zostawić, babcie dzieciaków żyją, mają pełno ciotek do opieki (w samej miejscowości wesela ja mam 4 kuzynów nie zaproszonych na ślub, a ze strony przyszłego męża to rodzinna miejscowość gdzie również ma kilka domków gdzie mieszka rodzina i nie będzie problemu).
1 lutego 2015, 12:57
Dzieci na weselu to dramat. Pierwsza sprawa to milion wymienionych już powodów: dzieci krzyczą, płaczą, popisują się, biegają, ogólnie potrafią zrobić straszny bajzel. I to nie tylko te "bezstresowo wychowane", bo nawet te najgrzeczniejsze mając taką widownię dostają czasami małpiego rozumu. Owszem, ślub to nie gala rozdania Oscarów, ale też nie piaskownica. Natomiast do wszystkich zwolenniczek obecności swoich dzieci weselu: poważnie uważacie że sala z założenia pełna dorosłych, często pijanych osób jest idealnym miejscem dla waszych pociech?Miałam okazję być na wielu weselach, zarówno tych z dziećmi jak i bez. I muszę szczerze przyznać że na tych z dziećmi nigdy nie obyło się bez jakiejś irytującej sytuacji. Zamieszanie przy obiedzie, trzy kelnerki zajęte bo Brajanek nie je rosołku z marchewką i trzeba przynieść nowy, Zuzuniuni trzeba podgrzać mleczko a Hania chce mięsko w tej chwili, natychmiast. (nie, nie jestem aż tak spragniona tego rosołu żeby dostać go natychmiast - chodzi o sam fakt zamieszania). Płacz i awantura, bo przecież najlepsze miejsce do zabawy to tam, gdzie mnóstwo drogiego sprzętu zespołu/kamerzysty/fotografa. Afera i pretensje, bo cały stolik odszedł tańczyć i mieli czelność zostawić wódkę/wino na widoku, przez co dwóch bystrzaków złapało za butelkę i bawiło się w dorosłych.To że macie ochotę ciągle ich pilnować i nie psuje wam to zabawy - super, w końcu jesteście rodzicami. Tylko że ja też muszę ciągle patrzeć, czy przypadkiem nie nadepnę tego dziecka, nie szturchnę go podczas tańca. Też muszę słuchać tego wrzasku, jak się rozedrze bo pękł balon albo mama nie dała coli. Już nie wspomnę o "Posiedź z ciocią Marisol, ja sobie pójdę potańczyć". Poza tym drogie mamy, nie wszyscy uważają wygibasy waszych dzieci na parkiecie za arcyurocze, bo jedno dziecko będzie sobie rzeczywiście wesoło pląsać, a inne będzie się dziko rzucać na wszystke strony przy okazji niechcący kopiąc iuderzając wszystkich wokół. I pojawi się tysiąc fochów "Moja Mysiopysiunia jest grzeczna, wymyślasz", to owszem, może Twoja tak - ale większość niestety nie. Zresztą tak jak mówiłam, nawet grzeczne dziecko może wpaść komuś pod nogi i narobić kłopotu.
Najrozsądniejsza wypowiedź w całym tym temacie. Mądrego to przyjemnie poczytać :)
1 lutego 2015, 16:12
to ta sama co kiedyś zakładała wątek, ze nie cierpi swojej macochy i rozważa czy jej ojciec powinien przyjść z osobą towarzysząca czy sam. A najlepiej żeby siedział sam , bo macocha nawet jako osoba towarzysząca nie może mu towarzyszyć... Teraz znowu nie chce dzieci... Najlepiej to zaproś tylko świadków i po sprawie
hahaha :D widać, że wszyscy jej przeszkadzaja :D to jak takie ma podejście, to niewaźne jakby było, i tak bedzie zle..
1 lutego 2015, 19:48
hahaha :D widać, że wszyscy jej przeszkadzaja :D to jak takie ma podejście, to niewaźne jakby było, i tak bedzie zle..to ta sama co kiedyś zakładała wątek, ze nie cierpi swojej macochy i rozważa czy jej ojciec powinien przyjść z osobą towarzysząca czy sam. A najlepiej żeby siedział sam , bo macocha nawet jako osoba towarzysząca nie może mu towarzyszyć... Teraz znowu nie chce dzieci... Najlepiej to zaproś tylko świadków i po sprawie
W tamtym wątku rozwiewałam wątpliwości, i doszłam do wniosku, że faktycznie źle byłoby z mojej strony nie zapraszam partnerki taty i została już zaproszona. Masz chore podejście, guzik wiesz więc w tej sprawie się nie wypowiadaj. Moja mama umarła 1,5 roku temu i widok taty z obcą kobietą nie jest dla mnie przyjemny, ale zrozumiałam złe podejście swoje. Na swój ślub dzieci nie zaproszę, a jeśli jakaś mama będzie miała takie pstro w głowie co Ty to może śmiało się z mojej rodziny wypisać bo znajomość z takimi osobami jest nic nie warta.
1 lutego 2015, 20:09
2 lutego 2015, 11:16
Te dziewczyny, co nie mają dzieci po prostu nie rozumieją, że dziecko też należy do rodziny, że też może się bawić i dla rodziców to jest frajda dzielić takie chwile z dzieckiem. 100% z was zmieni zdanie, kiedy będzie miało już dzieci. Prosta prawda. A na wesele "bez dzieci" nie poszłabym.
to jest bardzo trafna uwaga
Rozumiem, ze mlodzi maja swoja wizje slubu i zrobia jak uwazaja i ok. Ich sprawa. Uwazam jednak, ze warto przyjrzec sie drugiej stronie medalu a nie skwitowac tylko: dzieci nie i koniec, bo to i siamto.
Jak nie mialam dzieci, to wesela bez dzieci mi nie przeszkadzaly. Na moim weselu byly dzieci i jakos ani nam, ani nikomu nie przeszkadzaly. Teraz gdy jestem mama mialam 2 zaproszenia bez dzieci i na zadno nie poszlismy. Dopiero jak mamy dzieci, widzimy jak przykro jest gdy na uroczystosc rodzinna zaprasza sie polowe rodziny. BO wesele to uorczystosc rodzinna, rozpoczynajaca sie o godz. 15 czy 16, 17 a nie sylwester czy jakies nocne party. spotkalam sie tez z opinia mlodych, ze drugi raz by wesela bez dzieci nie robili, ale doszli do tego wniosku dopiero jak sami mieli dzieci i dostali zaproszenie bez nich.
Tak jak juz napisalam. Zrezygnowalam z 2 wesel bez dzieci. I owszem, rozumiem, ze mlodzi maja prawo, ze to ich dzien itp. Z drugiej strony dajmy taki sam wybor gosciom. Chca to niech przyjda a jak nie chca bez dzieci to niech nie przyjda. Z wielu wypowiedzi wynika: moje wesele, mam prawo decydowac a goscie niech sie ciesza, ze dostana zaproszenie. Jakby to byla wielka laska ze strony Mlodych, ze w ogole zaprosza.
Ja bez dzieci na wesele nie poszlam, bo po prostu nie chcialam, ani nie mialam gdzie ich zostawic. Oba wesele odbywaly sie w osrodkach oddalonych od naszego miejsca zamieszkania 1000 km. w miejscowosciach gdzie nie znalam zywej duszy, nie bylo dziadkow ani nic. Nie bylo opcji aby dzieci zabrac. Poza tym mieszkamy daleko do rodziny i gdy dzieci byly male nie mielismy pomocy dziadkow ktorym mozna dzieci podrzucic. Nie jestesmy jakimis nadopiekunczymi rodzicami, ale odkad mamy dzieci, sa one czescia nas i z nimi czujemy sie najlepiej, nawet jak czasem nas denerwuja. Natomiast na weselu to jest nasza sprawa czy mamy konfort czy nie, nie rozumiem ze mlodzi tak sie przejmuja tym co przezywaja rodzice tych dzieci.
gdybysmy zostali zaproszeni z dziecmi, to bysmy je zabrali na msze, na obiad, troche by sie pobawili a okolo 20.00 zaprowadzilibysmy ich do hotelu i nie bylo by zadnego problemu, problem byl gdy dostalismy zaproszenie bez nich, jedyna opcja to byl wyjazd bez dzieci na weekend a na to sie nie zdecydowalismy bo dzieci byly za male aby ich zostawic na 3 dni z obca niania
I nie mamy pretensji, nie obrazilismy sie, po prostu odpowiedzielismy, ze w takiej sytuacji nie bedziemy mogli przybyc na wesele
Autorko, zrobicie jak uwazacie, ale zamiast atakowac rodzicow, ktorzy nie przyjda bez dzieci, wystarczy troche zrozumienia i proby przyjrzenia sie tej drugiej stronie medalu.
u nas bylo tak, ze dostalismy zaproszenie na ktorym bylo napisane moje imie i mojego meza i nazwisko i bez dopiska z rodzina, z dziecmi
poza tym w eterze krazyly wiadomoci, ze wesele bedzei bez dzieci
2 lutego 2015, 11:22
Najrozsądniejsza wypowiedź w całym tym temacie. Mądrego to przyjemnie poczytać :)Dzieci na weselu to dramat. Pierwsza sprawa to milion wymienionych już powodów: dzieci krzyczą, płaczą, popisują się, biegają, ogólnie potrafią zrobić straszny bajzel. I to nie tylko te "bezstresowo wychowane", bo nawet te najgrzeczniejsze mając taką widownię dostają czasami małpiego rozumu. Owszem, ślub to nie gala rozdania Oscarów, ale też nie piaskownica. Natomiast do wszystkich zwolenniczek obecności swoich dzieci weselu: poważnie uważacie że sala z założenia pełna dorosłych, często pijanych osób jest idealnym miejscem dla waszych pociech?Miałam okazję być na wielu weselach, zarówno tych z dziećmi jak i bez. I muszę szczerze przyznać że na tych z dziećmi nigdy nie obyło się bez jakiejś irytującej sytuacji. Zamieszanie przy obiedzie, trzy kelnerki zajęte bo Brajanek nie je rosołku z marchewką i trzeba przynieść nowy, Zuzuniuni trzeba podgrzać mleczko a Hania chce mięsko w tej chwili, natychmiast. (nie, nie jestem aż tak spragniona tego rosołu żeby dostać go natychmiast - chodzi o sam fakt zamieszania). Płacz i awantura, bo przecież najlepsze miejsce do zabawy to tam, gdzie mnóstwo drogiego sprzętu zespołu/kamerzysty/fotografa. Afera i pretensje, bo cały stolik odszedł tańczyć i mieli czelność zostawić wódkę/wino na widoku, przez co dwóch bystrzaków złapało za butelkę i bawiło się w dorosłych.To że macie ochotę ciągle ich pilnować i nie psuje wam to zabawy - super, w końcu jesteście rodzicami. Tylko że ja też muszę ciągle patrzeć, czy przypadkiem nie nadepnę tego dziecka, nie szturchnę go podczas tańca. Też muszę słuchać tego wrzasku, jak się rozedrze bo pękł balon albo mama nie dała coli. Już nie wspomnę o "Posiedź z ciocią Marisol, ja sobie pójdę potańczyć". Poza tym drogie mamy, nie wszyscy uważają wygibasy waszych dzieci na parkiecie za arcyurocze, bo jedno dziecko będzie sobie rzeczywiście wesoło pląsać, a inne będzie się dziko rzucać na wszystke strony przy okazji niechcący kopiąc iuderzając wszystkich wokół. I pojawi się tysiąc fochów "Moja Mysiopysiunia jest grzeczna, wymyślasz", to owszem, może Twoja tak - ale większość niestety nie. Zresztą tak jak mówiłam, nawet grzeczne dziecko może wpaść komuś pod nogi i narobić kłopotu.
bylam na wielu weselach ale takich wizji jeszcze nie widzialam
najgorsi sa dorosli, ktorzy siedza nadasani i wszystko im wokolo przeszkadza
wesele jest uroczystoscia rodzinna, jesli wesela beda kameralne w parach, potem jeszcze urodziny i inne uroczystosci, to najlepiej naprawde dzieci do klatki i niech sie dorosli bawia, bo kto to jest dziecko... calkowicie niewazny bachor...
zamiast roztrzasac sie na przeszkadzaniem dzieci, zastanow sie czy twoja osoba nie bedzie komus przeszkadzac, bo jesli tak, to nic tylko wywalic z listy gosci
Bede teraz niegrzeczna... mi przeszkadzaja otyle, spocone, sapiace przy tancu osoby. Naprawde.... moze takie osoby warto by bylo zostawiac w domu, zamiast rozbawionych, wesolych, szczerych w swojej radosci dzieci? Albo te ciotki co siedza i patrza kto jak wyglada, ile zjadl i wypil... to ja juz wole gromadke dzieciakow niz niezadowolonych, pelnoletnich gosci.
Edytowany przez Obserka 2 lutego 2015, 11:25