- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 sierpnia 2014, 19:34
Jak uważacie? Po jakim czasie od poznania powinna być jakaś zmiana w życiu tj. zaręczyny, ślub, zamieszkanie razem czy też ciąża? Nie chcę dywagacji - zależy od wieku, pracy etc. Chodzi mi o osoby 20+, z pracą.
Wiadomo, że nie każdy uważa ślub czy zaręczyny, dlatego piszę, "Po jakim czasie powinien nastąpić drugi etap"?
I jeszcze jedno - czy dla was związek 5+ lat, w którym nie mieszka się razem, nie ma ślubu, a zaręczyn nie widać, i spotyka się jak dzieci z gimnazjum, tj. w domu, za ścianą mamusia - ma jakiś sens?
28 sierpnia 2014, 21:42
I jeszcze jedno - czy dla was związek 5+ lat, w którym nie mieszka się razem, nie ma ślubu, a zaręczyn nie widać, i spotyka się jak dzieci z gimnazjum, tj. w domu, za ścianą mamusia - ma jakiś sens?[/quote]Według mnie trochę dziwnie.My mamy plany zamieszkać razem po około roku związku, wcześniej już mieszkaliśmy tak w akademiku, ale wiadomo, pełno osób trzecich i to nie to samo.A ile macie lat? Bo jesli 24-25 i wzwyz, to jest to dziwne, rzeczywiscie.
Ja sie zareczylam po 3 miesiacach zwiazku, po miesiacu zwiazku juz razem mieszkalismy, slub po 1.5 roku. ale przyznaje, u nas poszlo szybko:D
Wczesniej bylam w zwiazku 4 lata, mieszkalismy razem, ale na slub sie nie zapowiadalo.
Edytowany przez 2bac00b423b350a91f0de44a5b40f065 28 sierpnia 2014, 21:42
29 sierpnia 2014, 01:28
Boję się, że u mnie takie coś zostanie :/znam taką parkę, spotykaja się już 4.rok. Zareczyn nie ma, o ślubie nie ma mowy, spotykją się dwa razy w tygodniu, raz u nije raz u niego. Oboje przed tzrydziestką. Dla mnie to maskara, 30 latki!!!. JAk nastolatki, tak jak napisałaś, z mamusią za ścianą. Tu też facet się ociąga z podjęciem decyzji.Powiem szczezrze, ja bym takiego faceta kopnęła w tyłek i dała ultimatum. Po co być z kimś kto nie wie czy wiąże z tobą przyszłość po kilku latach bycia razem?
Ehh, ja mam teraz w sumie cos podobnego, ale troszkę inna sytuacja. po pierwsze jesteśmy młodsi, bo żadne nie ma 25 lat, po drugie ja jeszcze studiuję, po trzecie krótszy staż, ale szczerze mówiąc też się boje takiego scenariusza, o jakim piszecie. Ja już od jakiegos czasu myślę o wspólnym mieszkaniu, mój facet o tym wie i NIC kompletnie ku temu nie robi, nawet palcem nie kiwnął, mimo że ostatnio jakby nadarzyła się okazja (nie bd w szczegóły wchodzić).
Takie spotykanie się jak gimnazjaliści działa mi na nerwy, póki co jeszcze to jestem w stanie przeboleć, ale na dłuższą metę wydaje mi się, ze to unieszczęśliwianie siebie... mój też mówi, że chciałby mieszkać, ale na 'chceniu' się kończy póki co ;/
też inna sprawa, że finansowo byłoby nam bardzo ciężko, wiec ja przebąkuję o tym mieszkaniu, ale jeszcze nie postawiłam sprawy na ostrzu noża, że w te albo wewte...ponoć mężczyznom trzeba prosto i dosadnie, bo inaczej aluzji nie wyłapią i chyba coś w tym jest...;/
Co do pytania, to myślę, że rok, półtora to spokojnie jest czas by zamieszkać razem, ale jednak od kilku aspektów jeszcze to zależy ;]
Edytowany przez it.girl 29 sierpnia 2014, 01:39
29 sierpnia 2014, 08:07
Ehh, ja mam teraz w sumie cos podobnego, ale troszkę inna sytuacja. po pierwsze jesteśmy młodsi, bo żadne nie ma 25 lat, po drugie ja jeszcze studiuję, po trzecie krótszy staż, ale szczerze mówiąc też się boje takiego scenariusza, o jakim piszecie. Ja już od jakiegos czasu myślę o wspólnym mieszkaniu, mój facet o tym wie i NIC kompletnie ku temu nie robi, nawet palcem nie kiwnął, mimo że ostatnio jakby nadarzyła się okazja (nie bd w szczegóły wchodzić). Takie spotykanie się jak gimnazjaliści działa mi na nerwy, póki co jeszcze to jestem w stanie przeboleć, ale na dłuższą metę wydaje mi się, ze to unieszczęśliwianie siebie... mój też mówi, że chciałby mieszkać, ale na 'chceniu' się kończy póki co ;/też inna sprawa, że finansowo byłoby nam bardzo ciężko, wiec ja przebąkuję o tym mieszkaniu, ale jeszcze nie postawiłam sprawy na ostrzu noża, że w te albo wewte...ponoć mężczyznom trzeba prosto i dosadnie, bo inaczej aluzji nie wyłapią i chyba coś w tym jest...;/Co do pytania, to myślę, że rok, półtora to spokojnie jest czas by zamieszkać razem, ale jednak od kilku aspektów jeszcze to zależy ;]Boję się, że u mnie takie coś zostanie :/znam taką parkę, spotykaja się już 4.rok. Zareczyn nie ma, o ślubie nie ma mowy, spotykją się dwa razy w tygodniu, raz u nije raz u niego. Oboje przed tzrydziestką. Dla mnie to maskara, 30 latki!!!. JAk nastolatki, tak jak napisałaś, z mamusią za ścianą. Tu też facet się ociąga z podjęciem decyzji.Powiem szczezrze, ja bym takiego faceta kopnęła w tyłek i dała ultimatum. Po co być z kimś kto nie wie czy wiąże z tobą przyszłość po kilku latach bycia razem?
Ten sam scenariusz, co i u mnie...Dlatego najpewniej to się rozpadnie, zresztą ja mam zamiar wyjechać do innego miasta, a mój partner chce tu zostać i nie ma mowy o kompromisie.
29 sierpnia 2014, 09:37
Jesteśmy razem dobrze ponad rok. Niby są przebąkiwania o ślubie, dzieciach, wspólnym doku, zamieszkaniu itp, itd. Ja bym mogła już, ale nie chcę go naciskać, bo jeszcze mi ucieknie. A mi brakuje w tym wieku stabilizacji. Chciałabym coś zmienić w swoim życiu. Więc myślę, że zaręczyny po roku, czy po 1,5 roku jak najbardziej.
Co do 2 zapytania. Ze swojego doświadczenia wiem,że nie warto tyle czekać. 5 lat i nawet żadnej deklaracji. Strata czasu. Oczywiście każdy jest inny, więc pisze tylko ze swojego punktu widzenia.
29 sierpnia 2014, 14:18
My zaczelismy byc razem w maju 2012. W styczniu 2013 zaszlam w ciaze i razem zamieszkalismy. W pazdzierniku 2013 urodzil sie Leo. Tydzien temu moj facet mi sie oswiadczyl i wezmiemy slub w maju 2015 dokladnie w trzecia rocznice naszego zwiazku. Dodam tylko, ze w momencie rozpoczecia zwiazku ja mialam 29 lat a moj F. 35.
29 sierpnia 2014, 16:19
Ja tam uwazam, ze nie ma zadnego "powinno sie". Niektorzy zyja bez zareczyn, bez slubu i tez jest im dobrze. Mam znajomych w wieku ok. 50 lat, ktorzy sa razem od lat kilkunastu, nie maja slubu, zareczyn itp. a co wiecej maja dwa osobne mieszkania i tak pomieszkuja raz tu, raz tam, jak im wygodniej (w ich przypadku to duze ulatwienie ze wzgledu na dziwny charakter ich prac) - i sa szczesliwi. Choc to zapewne dosc ekstremalny przypadek ;)
Wazne, zeby obu osobom w zwiazku dany uklad odpowiadal, zeby zadna strona nie poswiecala swoich potrzeb, marzen czy swiatopogladu.
1 września 2014, 16:13
Warunki: 20+, edukacja skonczona, praca, stabilizacja materialna i ogolna chec malzenstwa i rodziny, to bym powiedziala, ze tak srednio to mieszkanie po ok roku, a zareczyny 2-3, malzenstwo rok po zareczynach. Jezeli sytuacja zyciowa jest dobra, facet mowi ze jest chetny, ale po 3 latach pierscionka nie ma, to bym sie zastanawiala nad sensem zwiazku.
2 września 2014, 09:54
My zaręczyliśmy się po 2 latach znajomości, zamieszkaliśmy ponad rok po zaręczynach, a prawie po 4 latach znajomości był ślub (rocznica wypada 25 sierpnia, a pobraliśmy się 14 czerwca).
Z moich obserwacji wynika że jesli w ciągu 5 lat nie ma podjętych kroków w kierunku ślubu i założenia rodziny to potem albo pary się rozpadają albo biorą ślub bo opinia publiczna tego wymaga a za trochę jest rozwód