- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
12 sierpnia 2014, 20:31
Mam 22 lata. Mój 45 letni chrzestny nareszcie się żeni. Jest on bardzo blisko związany z naszą rodziną, mój tata ma być nawet świadkiem, a ja widuję się z nim co parę tygodni i mamy dość dobre relacje. Nic więc dziwnego, że dostaliśmy zaproszenie. No właśnie, zaproszenie.
Na zaproszeniu dla moich rodziców ręcznie napisane jest "Anna i Adam, wraz z dziećmi". Moi rodzice mają dwoje dzieci - mnie oraz moja 15 letnią siostrę. Tak więc "dzieci" obejmują też mnie, 22 letnią babę. Nie powiem, trochę mnie to zniesmaczyło. Co prawda nie mam chłopaka, ale nie byłoby dla mnie problemem zaproszenie jakiegoś kolegi, albo przynajmniej dostanie osobnego zaproszenia, jeżeli wujka nie byłoby stać na "talerzyk" dla mojej osoby towarzyszącej. A tak, czuję się jakbym cofnęła się w czasie o dobre dziesięć lat.
Co zrobiłybyście w mojej sytuacji? Poszły na to wesele, czy raczej odpuściły?
12 sierpnia 2014, 20:48
a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.
Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu.
12 sierpnia 2014, 20:49
Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu.a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.
12 sierpnia 2014, 20:50
a moze ie traktuja ciebie jako "oddzielnej ", doroslej osoby, poniewaz nadal mieszkasz z rodzicami, nie jestes mezatka itd? nie pisze tego zlosliwie, ale moze tak byc.Pewnie gdybybs miala powiedzmy narzeczonego, to wyslaliby oddzielne zaproszenie dla was.
12 sierpnia 2014, 20:52
Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu.a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.
12 sierpnia 2014, 20:53
nie widzę sensu wysyłania po kilka zaproszeń do tych samych ludzi. zaproszenie to zaproszenie - nie ważne w jakiej formie i jak napisane.
12 sierpnia 2014, 20:53
moja rodzina kilka tyg temu dostala podobne zaproszenie od ciotki, zaproszenie dla moich rodzicow z dziecmi, ja mam 30 lat, brat 27 I siostra 26 :P I nigdy bym nie pomyslal ze cos z tym zaproszeniem nie tak. Mimo iz od dawien dawna nie mieszkam nawet z rodzicami.
12 sierpnia 2014, 20:56
Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu.a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
tak, ale roznica jest taka, ze twoja osoba towarzyszaca nie jest rodzina, a ty i siostra jestescie, wiec dlaczego macie sie nie pokazywac?
ja bym nic nie mowila i poszla, najwyzej zapytala,czy moge przyjsc z osoba towarzyszaca....
bez urazy, ale smieszy mnie takie "jestem taka dorosla", ale mieszkam z rodzicami "ze wzgledow ekonomicznych"
12 sierpnia 2014, 20:58
tak, ale roznica jest taka, ze twoja osoba towarzyszaca nie jest rodzina, a ty i siostra jestescie, wiec dlaczego macie sie nie pokazywac?ja bym nic nie mowila i poszla, najwyzej zapytala,czy moge przyjsc z osoba towarzyszaca....bez urazy, ale smieszy mnie takie "jestem taka dorosla", ale mieszkam z rodzicami "ze wzgledow ekonomicznych"Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu.a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
to sie nazywa - wyzej sra niz dupe ma
12 sierpnia 2014, 20:59
tak, ale roznica jest taka, ze twoja osoba towarzyszaca nie jest rodzina, a ty i siostra jestescie, wiec dlaczego macie sie nie pokazywac?ja bym nic nie mowila i poszla, najwyzej zapytala,czy moge przyjsc z osoba towarzyszaca....bez urazy, ale smieszy mnie takie "jestem taka dorosla", ale mieszkam z rodzicami "ze wzgledow ekonomicznych"Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu.a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Wynajęcie pokoju w Warszawie to koszt na tyle wielki, że nie jestem w stanie znaleźć jako studentka dzienna pracy, dzięki której będę mogła sobie na to pozwolić i mieć co jeść. Póki nie skończę studiów, niestety nie mam wyjścia, dokładam się do rachunków ile mogę. A mieszkanie w akademiku, gdy mam dom rodzinny z oddzielnym pokojem niedaleko uczelni, to moim zdaniem trochę głupota :p
12 sierpnia 2014, 21:01
to dlaczego sie dziwisz, ze kuzyn nie traktuje cie jako oddzielnej, doroslej osoby? skoro jestes jeszcze w sumie w pewnym sensie na utrzymaniu rodzicow, to ja sie nie dziwie.