Temat: Dziwne zaproszenie na ślub

Mam 22 lata. Mój 45 letni chrzestny nareszcie się żeni. Jest on bardzo blisko związany z naszą rodziną, mój tata ma być nawet świadkiem, a ja widuję się z nim co parę tygodni i mamy dość dobre relacje. Nic więc dziwnego, że dostaliśmy zaproszenie. No właśnie, zaproszenie.

Na zaproszeniu dla moich rodziców ręcznie napisane jest "Anna i Adam, wraz z dziećmi".  Moi rodzice mają dwoje dzieci - mnie oraz moja 15 letnią siostrę. Tak więc "dzieci" obejmują też mnie, 22 letnią babę. Nie powiem, trochę mnie to zniesmaczyło. Co prawda nie mam chłopaka, ale nie byłoby dla mnie problemem zaproszenie jakiegoś kolegi, albo przynajmniej dostanie osobnego zaproszenia, jeżeli wujka nie byłoby stać na "talerzyk" dla mojej osoby towarzyszącej. A tak, czuję się jakbym cofnęła się w czasie o dobre dziesięć lat.

Co zrobiłybyście w mojej sytuacji? Poszły na to wesele, czy raczej odpuściły?

alexbehemot25 napisał(a):

a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?

Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.

Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu. 

gp123 napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu. 

Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.

a moze ie traktuja ciebie jako "oddzielnej ", doroslej osoby, poniewaz nadal mieszkasz z rodzicami, nie jestes mezatka itd? nie pisze tego zlosliwie, ale moze tak byc.Pewnie gdybybs miala powiedzmy narzeczonego, to wyslaliby oddzielne zaproszenie dla was.

cancri napisał(a):

gp123 napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu. 
Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.

Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.

nie widzę sensu wysyłania po kilka zaproszeń do tych samych ludzi. zaproszenie to zaproszenie - nie ważne w jakiej formie i jak napisane.

moja rodzina kilka tyg temu dostala podobne zaproszenie od ciotki, zaproszenie dla moich rodzicow z dziecmi, ja mam 30 lat, brat 27 I siostra 26 :P I nigdy bym nie pomyslal ze cos z tym zaproszeniem nie tak. Mimo iz od dawien dawna nie mieszkam nawet z rodzicami.

gp123 napisał(a):

cancri napisał(a):

gp123 napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu. 
Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.
Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.

tak, ale roznica jest taka, ze twoja osoba towarzyszaca nie jest rodzina, a ty i siostra jestescie, wiec dlaczego macie sie nie pokazywac?

ja bym nic nie mowila i poszla, najwyzej zapytala,czy moge przyjsc z osoba towarzyszaca....

bez urazy, ale smieszy mnie takie "jestem taka dorosla", ale mieszkam z rodzicami "ze wzgledow ekonomicznych"

alexbehemot25 napisał(a):

gp123 napisał(a):

cancri napisał(a):

gp123 napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu. 
Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.
Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.
tak, ale roznica jest taka, ze twoja osoba towarzyszaca nie jest rodzina, a ty i siostra jestescie, wiec dlaczego macie sie nie pokazywac?ja bym nic nie mowila i poszla, najwyzej zapytala,czy moge przyjsc z osoba towarzyszaca....bez urazy, ale smieszy mnie takie "jestem taka dorosla", ale mieszkam z rodzicami "ze wzgledow ekonomicznych"

to sie nazywa - wyzej sra niz dupe ma

alexbehemot25 napisał(a):

gp123 napisał(a):

cancri napisał(a):

gp123 napisał(a):

alexbehemot25 napisał(a):

a ze nie jestes zaproszona z osoba towarzyszaca....coz, moze rzeczywiscie ich nie stac? zapraszaja tylko rodzine?
Nie, to będzie całkiem pokaźne weselicho - 150 osób, w tym koleżanki z pracy panny młodej i tak dalej.Oczywiście, że nadal jestem dzieckiem swoich rodziców. Ale za 20 lat również nim będę, a wtedy wątpię, by ktoś wciąż mnie do nich dołączał. Moim zdaniem 22 lata to wiek, kiedy człowiek już jest na tyle samodzielny, by przyjść nawet w wypadku jakby rodzice nie przyszli z jakiegoś powodu. 
Ja nie rozumiem w ogole jak Ty wpadlas na ten pomysl, ze jak rodzice nie przyjda, to Ty tez masz sie nie pokazywac.
Gdyby było napisane "Julia, wraz z osobą towarzyszącą", to byłoby jasne, że moja osoba towarzysząca nie powinna się tam pokazywać beze mnie. Może i pokrętna logika, ale według mnie osoba, której nie wymienia się z imienia, to dodatek do tych gości, których naprawdę chcemy na ślubie zobaczyć i bez nich byśmy ich nie zapraszali.
tak, ale roznica jest taka, ze twoja osoba towarzyszaca nie jest rodzina, a ty i siostra jestescie, wiec dlaczego macie sie nie pokazywac?ja bym nic nie mowila i poszla, najwyzej zapytala,czy moge przyjsc z osoba towarzyszaca....bez urazy, ale smieszy mnie takie "jestem taka dorosla", ale mieszkam z rodzicami "ze wzgledow ekonomicznych"

Wynajęcie pokoju w Warszawie to koszt na tyle wielki, że nie jestem w stanie znaleźć jako studentka dzienna pracy, dzięki której będę mogła sobie na to pozwolić i mieć co jeść. Póki nie skończę studiów, niestety nie mam wyjścia, dokładam się do rachunków ile mogę. A mieszkanie w akademiku, gdy mam dom rodzinny z oddzielnym pokojem niedaleko uczelni, to moim zdaniem trochę głupota :p

to dlaczego sie dziwisz, ze kuzyn nie traktuje cie jako oddzielnej, doroslej osoby? skoro jestes jeszcze w sumie w pewnym sensie na utrzymaniu rodzicow, to ja sie nie dziwie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.