- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
9 sierpnia 2014, 18:56
Witajcie! Od jakiegos czasu jestem zareczona i planuje slub ze swoim ukochanym. Nie moge sie doczekac, ale ostatnio zauwazylam ze to juz w sumie calkiem niedlugo i troche oblecial mnie strach. Kocham go i to ten jedyny a mimo to przeraza mnie sama nieodwracalnosc tej decyzji mimo ze bardzo tego pragne. Oprocz tego bardzo boje sie jak beda postrzegac mnie inni. Jestesmy mlodzi i nasi znajomi to raczej albo ludzie wolni albo w zwiazkach nieformalnych i obawiam sie czy nie beda nas traktowac i postrzegac inaczej po slubie. Boje sie ze ogolem wtedy skonczy sie jakby moja mlodosc, w sensie duchowym i samego postrzegania siebie. Czy myslicie ze te obawy to normalna sprawa czy znak ze pospieszylam sie troszeczke ze slubem?
9 sierpnia 2014, 20:57
jestem w szoku jak czytam odpowiedzi. Dwa lata to taka wielka różnica?! 24-25 to najczęstszy wiek ślubów w tym kraju... od kiedy to się zmieniło?
Mam 28 lat i naprawdę dopiero teraz moi znajomi zaczynają się pobierać. Tak około 30stki.
9 sierpnia 2014, 21:09
Nie mam nic przeciwko instytucji malzenstwa, ale Twoj post wyraznie pokazuje ze nie jestes na to gotowa. Po co sie tak spieszyc. Na wszystko w zyciu przychodzi czas. Mamy XXI wiek i chyba nie za bardzo powinnas sie przejmowac innymi tylko skupic sie na sobie.
9 sierpnia 2014, 21:20
Nie mam nic przeciwko instytucji malzenstwa, ale Twoj post wyraznie pokazuje ze nie jestes na to gotowa. Po co sie tak spieszyc. Na wszystko w zyciu przychodzi czas. Mamy XXI wiek i chyba nie za bardzo powinnas sie przejmowac innymi tylko skupic sie na sobie.
Gdybym przejmowala sie opinia innych nie bralabym slubu teraz tylko za chyba 10 lat bo wg wiekszosci znajomych to najlepiej kolo 30stki sie ustatkowywac. Chyba normalne ze zalezy mi czy np znajomi beda woleli pojechav bez nas na wakacje bo my to takie malzenstwo a oni wyzwoleni single i nie bedziemy pasowac ( to taki glupi przyklad), bo kolezanka opowiadala ze ja zaczely wszystkie przyjaciolki inaczej traktowac gdyz zazdroscily jej bo ich faceci nie chcieli sie zdeklarowac. Czy jakies male obawy/strachy o blahostki tak na dobra sprawe to znak ze na slub nie jestem gotowa? Dla mnie niegotowy na slub to jest ktos kto nie podchodzi rozsadnie do instytucji malzenstwa, podejmuje decyzje o slubie pod wplywem chwili, bierze slub chociaz planuje juz na wstepie zdradzac etc. Ja uwazam ze jestem w pelni gotowa, zyjemy z narzeczonym jak rodzina, prowadzimy wspolnie finanse i tak na dobra sprawe to oprocz zmiany nazwiska wiele sie nie zmieni po zawarciu malzenstwa. W sumie moje pytanie na koncu brzmialo moze tak jakbym pytala czy jestem gotowa a ja bardziej pytalam czy brac slub za rok czy dac sobie jeszcze rok dluzej zeby oswoic sie z mysla ze bede zona
10 sierpnia 2014, 06:46
u nas jedna para wziela slub dziecko, partner podejrzewa (on bardziej ich zna) ze nie byloby slubu dlugi czas jeszcze, a druga para wziela slub, a moze bardziej to pan cisnal, bo ona byla bogatsza, miala mieszkanie
10 sierpnia 2014, 17:45
ja mam 26 lat, miesiac po slubie. W sumie nic sie nie zmienilo. Zalezy jaka jest wasza sytuacja, czy juz mieszkacie razem, pracujecie? Bo tak naprawde wszystko od Was ZAlezy. Ja w 22 lata martwilam sie tylko, by miec zaco imprezowac.
10 sierpnia 2014, 19:54
To zupełnie normalne - też tak miałam. Dziś już jesteśmy prawie rok po ślubie i uwierz, wcale nie czujemy się "staro" :-)
10 sierpnia 2014, 21:52
Mi sie wydaje, ze nawet jezeli sie znalazlo tego wlasciwego to rozterki sa ze stresu. Moj slub za 4 tyg, do narzeczonego jestem w 100% przekonana ale i tak czasem na sama mysl o tym ze niedlugo bedziemy malzenstwem to boli mnie brzuch... I strasznie powaznie i dorosle sie przez to czuje... (dopiero od zareczyn, pomimo ze jestem dlugo po 30stce lol).
Edytowany przez Asiupek 10 sierpnia 2014, 21:53
11 sierpnia 2014, 12:27
Witajcie! Od jakiegos czasu jestem zareczona i planuje slub ze swoim ukochanym. Nie moge sie doczekac, ale ostatnio zauwazylam ze to juz w sumie calkiem niedlugo i troche oblecial mnie strach. Kocham go i to ten jedyny a mimo to przeraza mnie sama nieodwracalnosc tej decyzji mimo ze bardzo tego pragne. Oprocz tego bardzo boje sie jak beda postrzegac mnie inni. Jestesmy mlodzi i nasi znajomi to raczej albo ludzie wolni albo w zwiazkach nieformalnych i obawiam sie czy nie beda nas traktowac i postrzegac inaczej po slubie. Boje sie ze ogolem wtedy skonczy sie jakby moja mlodosc, w sensie duchowym i samego postrzegania siebie. Czy myslicie ze te obawy to normalna sprawa czy znak ze pospieszylam sie troszeczke ze slubem?
Myślę, że powinnaś się zastanowić czy jesteś gotowa na ślub. Wierz mi, że ostatnia rzecz o jakiej powinnaś myśleć to to jak postrzegają taką decyzję inni. Czytając sam ten post widać więcej lęku niż szczęścia że będziesz mieć za męża tego jedynego faceta - ty piszesz o nieodwracalności decyzji, o końcu młodości... ślub nie powinine oznaczać końca czegoś, ale początek. Zastanów się dobrze czy może nie przełożyć daty ślubu albo wogóle na razie jej nie ustalać
12 sierpnia 2014, 10:28
A mi tak wszystkie koleżanki opowiadały o tym stresie, nerwach itd... A ja za 4 dni wychodzę za mąż i stresu zero :) Może jeszcze mi się udzieli, nie wiem. Ale ja żadnych obaw, ani lęków nie mam.
Odkąd się zaręczyliśmy to przeprowadziłam się do niego i żyjemy już praktycznie jak małżeństwo, więc może to dlatego. Ale z tego co Autorka pisze, to ona też tak żyje ze swoim narzeczonym. Więc ja nie bardzo rozumiem te obawy. A ile jesteście razem?
Jeżeli chodzi o te "niezapraszanie małżeństw pod namioty bo są już zbyt poważni" - mam koleżankę 3 lata po ślubie i nawet im nic nie proponujemy, ale nie dlatego, że nie chcemy z nimi gdzieś jechać, tylko oni i tak zawsze nam odmawiają... Odkąd są razem to zero imprez i niczego, tylko siedzą w domu i się pilnują wzajemnie. A ślub nic nie zmienił.
-Znajomy 2 lata po ślubie i jak pada hasło "lecimy do Tunezji" to chętny bardzo, a jak przychodzi co do czego to w ostatniej chwili się wycofują i w końcu lecimy sami. Zanim się ohajtali było tak samo.
-Koleżanka od 5 lat w związku, od 4 lat mieszkają razem, do ślubu im się nie śpieszy. Z nimi to by wszędzie pojechał, na wszystko są chętni, ale nie potrafią zarządzać finansami i na nic ich nie stać (może też dlatego nie planują ślubu, bo musieliby mieć obrączki z kapsli po tymbarkach...).
-Dwóch znajomych troszkę starszych od nas, mają już długi staż małżeństwa i duże dzieci, ostatnio jechali pod namioty i nas zapraszali - było mega zaje... :) czekam na następny taki wyjazd!
-Inna koleżanka 4 lata po ślubie, 1,5 roczne dziecko - na moim wieczorze panieńskim została najdłużej, mimo, że była jedyną dziewczyną z dzieckiem, to inne bez dzieci się szybciej porozchodziły...
Także to wszystko nie zależy od obrączki na palcu, tylko od charakteru :)
13 sierpnia 2014, 21:06
A mi tak wszystkie koleżanki opowiadały o tym stresie, nerwach itd... A ja za 4 dni wychodzę za mąż i stresu zero :) Może jeszcze mi się udzieli, nie wiem. Ale ja żadnych obaw, ani lęków nie mam. Odkąd się zaręczyliśmy to przeprowadziłam się do niego i żyjemy już praktycznie jak małżeństwo, więc może to dlatego. Ale z tego co Autorka pisze, to ona też tak żyje ze swoim narzeczonym. Więc ja nie bardzo rozumiem te obawy. A ile jesteście razem?Jeżeli chodzi o te "niezapraszanie małżeństw pod namioty bo są już zbyt poważni" - mam koleżankę 3 lata po ślubie i nawet im nic nie proponujemy, ale nie dlatego, że nie chcemy z nimi gdzieś jechać, tylko oni i tak zawsze nam odmawiają... Odkąd są razem to zero imprez i niczego, tylko siedzą w domu i się pilnują wzajemnie. A ślub nic nie zmienił.-Znajomy 2 lata po ślubie i jak pada hasło "lecimy do Tunezji" to chętny bardzo, a jak przychodzi co do czego to w ostatniej chwili się wycofują i w końcu lecimy sami. Zanim się ohajtali było tak samo.-Koleżanka od 5 lat w związku, od 4 lat mieszkają razem, do ślubu im się nie śpieszy. Z nimi to by wszędzie pojechał, na wszystko są chętni, ale nie potrafią zarządzać finansami i na nic ich nie stać (może też dlatego nie planują ślubu, bo musieliby mieć obrączki z kapsli po tymbarkach...). -Dwóch znajomych troszkę starszych od nas, mają już długi staż małżeństwa i duże dzieci, ostatnio jechali pod namioty i nas zapraszali - było mega zaje... :) czekam na następny taki wyjazd!-Inna koleżanka 4 lata po ślubie, 1,5 roczne dziecko - na moim wieczorze panieńskim została najdłużej, mimo, że była jedyną dziewczyną z dzieckiem, to inne bez dzieci się szybciej porozchodziły...Także to wszystko nie zależy od obrączki na palcu, tylko od charakteru :)
Jestesmy razem od ponad 4 lat :) I obaw juz zadnych nie mam, wiem czym byly spowodowane. Wlasnie tym ze mam znajoma ktora niedawno wyszla za maz i od tamtej pory wszyscy przestali chciec sie z nia widywac i balam sie ze spotka mnie to samo. Ale co sie okazalo po spotkaniu z nia? Ze zniesc jej nie mozna. "Moj maz to, moj maz tamto, a po slubie to cos tam, jak maz pozwoli, zalezy od meza... blablabla"