- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 sierpnia 2014, 14:19
Jak przyjelyscie zmiane swojego nazwiska? Niedugo nastapi u mnie ten dzien a mi ciezko sie z tym pogodzic. Moje nazwisko to czesc mojej osobowosci, mojej historii, nie chce nalezec do rodziny o innym nazwisku. Moj narzeczony gdybym sie bardzo uparla to przyjalby moje, ale wiem ze bardzo tego nei chce, choc wedlug niego i tak lepiej moje niz dwa roze.
Jak sie czulyscie kiedy musialyscie przyjac nazwiasko meza?
6 sierpnia 2014, 09:22
Mnie nikt nie zmuszał do zmiany czy dodania nazwiska - sama od zawsze wiedziałam, że chcę mieć 2. Mam już jakiś "dorobek" życiowy i zawodowy na nazwisku rodziców, a drugim otwieram po prostu nową kartę w historii życia.
6 sierpnia 2014, 10:10
Trafiam nieraz na Twoje wątki i zauważyłam, że strasznie przeżywasz ten ślub i zmiany, które są z nim związanie. Zastanawiam się, czym to jest spowodowane, może to kwestia charakteru? Pytania o sukienki, nazwisko i jeszcze kilka innych. Ja nie zastanawiałam się nad tym. Sukienkę wybrałam taką, jak mi się podobała - a właściwie pojechałam do krawcowej i uszyła mi taką, jaką sobie "narysowałam" byłam zadowolona, bo była ona taka jak chciałam. Nad nazwiskiem też się nie zastanawiałam, cieszyłam się, że będę nosić nazwisko mężczyzny, którego kocham nad życie i z którym to życie mam zamiar spędzić. Na myśl mi nie przyszło by zastanawiać się nad zachowaniem mojego nazwiska, bo przyjęłam to jako naturalną kolej rzeczy, bez sentymentów i zbędnego zastanawiam się nad tożsamością, tradycją itp. Skoro mam tworzyć z nim rodzinę, nową rodzinę - to to jest moja nowa tożsamość:) Kochaliśmy się, wzięliśmy ślub, urządziliśmy skromne wesele, takie jak chcieliśmy, do nazwiska przyzwyczaiłam się od razu. I szczerze nawet na myśl nie przyszły mi pytania, które nieraz zadajesz. Nie odbierz tego jako atak, po prostu zauważyłam jak różnie kobiety podchodzą do zmiany stanu cywilnego:) Pzdr
6 sierpnia 2014, 10:22
ja nie miałam problemu bo musiałam zmienić tylko jedną literkę, moje panieńskie i po mężu sa prawie takie same :)
6 sierpnia 2014, 10:49
ja też nie miałam problemu bo nazwisko męża mam jako drugie, swoje pierwsze zostawiłam bo je lubię, jest częścią mnie a nazwisko męża jest w moich stronach dość popularne, dobrze mi z tą moją decyzją i drugi raz podjęłabym taką samą... oczywiście nasze ewentualne przyszłe potomstwo będzie miało już tylko jeden człon po mężu żeby im życia nie komplikować, a nuż przyszła córka zechce zrobić tak jak ja :D
6 sierpnia 2014, 10:55
U mnie trwalo to z rok takie dziwne uczucie. Teraz juz nie moglabym sie poslugiwac Panienskim. Codziennie podpisuje papierki wiec juz sie nauczylam
6 sierpnia 2014, 11:08
aha dodam, że w podjęciu decyzji o dwuczłonowym nazwisku "pomogła" mi trochę rodzina męża tekstami w stylu
- po ślubie to żona wchodzi do rodziny męża (że co?? sobie pomyślałam, ja tam nigdzie nie wchodzę tylko zakładam swoją, oddzielną- z oddzielnym mieszkaniem, kredytem na nie i przy zerowej pomocy z tamtej strony nawet w organizacji ślubu)
- może to ..... (imię męża) przyjmie nazwisko Twojej rodziny skoro taki przywiązany do niej jest :D
no ale nie męża wina, że taką ma rodzinę, jak to mówią rodziny się nie wybiera ale nazwisko już można ;), no i za bardzo lubię męża żebym miała rezygnować z jego nazwiska, chciałam mieć tą drugą część.
Edytowany przez caiyah 6 sierpnia 2014, 11:12
6 sierpnia 2014, 11:29
Nie wiem, ale dla mnie to coś wspaniałego nosić nazwisko ukochanej osoby. :) Od kiedy poznałam tego człowieka, wiedziałam, że chcę się nazywać jak On. ;) I będę. Żadne słowa tak do siebie nie pasują, jak moje imię i Jego nazwisko. ;P
To znaczy ze maz ciebei nie kocha bo nei przyjal twojego ;)?
6 sierpnia 2014, 11:34
Trafiam nieraz na Twoje wątki i zauważyłam, że strasznie przeżywasz ten ślub i zmiany, które są z nim związanie. Zastanawiam się, czym to jest spowodowane, może to kwestia charakteru? Pytania o sukienki, nazwisko i jeszcze kilka innych. Ja nie zastanawiałam się nad tym. Sukienkę wybrałam taką, jak mi się podobała - a właściwie pojechałam do krawcowej i uszyła mi taką, jaką sobie "narysowałam" byłam zadowolona, bo była ona taka jak chciałam. Nad nazwiskiem też się nie zastanawiałam, cieszyłam się, że będę nosić nazwisko mężczyzny, którego kocham nad życie i z którym to życie mam zamiar spędzić. Na myśl mi nie przyszło by zastanawiać się nad zachowaniem mojego nazwiska, bo przyjęłam to jako naturalną kolej rzeczy, bez sentymentów i zbędnego zastanawiam się nad tożsamością, tradycją itp. Skoro mam tworzyć z nim rodzinę, nową rodzinę - to to jest moja nowa tożsamość:) Kochaliśmy się, wzięliśmy ślub, urządziliśmy skromne wesele, takie jak chcieliśmy, do nazwiska przyzwyczaiłam się od razu. I szczerze nawet na myśl nie przyszły mi pytania, które nieraz zadajesz. Nie odbierz tego jako atak, po prostu zauważyłam jak różnie kobiety podchodzą do zmiany stanu cywilnego:) Pzdr
Moze poprosotu dla wielu osob slub to wlasnie naturalna kolej rzeczy, nic specjalnego. Ja to przezywam bardzo. I dla mnie nie jest naturalnym zmiana nazwiska na nazwisko mezczyzny bo niby dlaczego? A przede wszystkim jesli zakladamy nowa rodzine to moze powinnismy tez miec nowe nazwisko ;)
6 sierpnia 2014, 11:55
Opinie sa skrajnie rozne. Z tego co widze, to masz tak silnie zakorzenione poczucie jednosci ze swoim nazwiskiem, ze jego zmiana moze spowodowac u Ciebie jakies niepotrzebne rozterki. Jesli jest tak jak pisalas, to znaczy, ze Twoje nazwisko jest takie fajne i oryginalne, to ja na Twoim miejscu zostalabym przy nim lub zdecydowalabym sie na nazwisko dwuczlonowe. Masz dodatkowy problem, poniewaz mieszkasz za granica i nazwisko meza byloby bardziej wygodne dla Ciebie. Rozumiem to, bo ja mam podobnie. Jesli wyjde za maz za mojeog obecnego partnera- Wlocha, to zakladajac, ze zostane tutaj na zawsze, lepiej bedzie dla mnie przyjac jego nazwisko, ktore ani mnie ziebi, ani razi. Jest normalne, krotkie, wygodne. Choc zal bedzie mi tez troche rozstawac sie ze swoim.