- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 sierpnia 2014, 10:38
czesc dziewczyny! we wrześniu wychodzę za mąż i zastanawiam się czy poprosić tatę aby prowadził mnie do ołtarza. Jak Wam się podoba ta tradycja? ja byłam na kilku ślubach gdzie miało to miejsce i fakt- było to bardzo sympatyczne. Z drugiej strony zastanawiam się jak wtedy wchodzą pan młody i świadkowie - czy oni we troje najpierw (pan mlody, za nim swiadkowie), a dopiero jak będą przy ołtarzu to my, czy np pan młody sam a potem ja, tata i świadkowie za nami? przyznam szczerze ze moj narzeczony sam zasugerował aby to tata mnie prowadził do ołtarza.... nie wiem czy rzeczywiście tak robić, czy jednak iść z narzeczonym... co myślicie, jak Wam się te koncepcje podobają?
5 sierpnia 2014, 10:44
My szliśmy razem z mężem. za księdzem - uznaliśmy, że mniej się będziemy stresować jak już będziemy razem, ale też nie chcieliśmy iść tak zupełnie sami przez kościół dlatego ksiądz przyszedł nas przywitać i poprowadził nas
Wg tradycji tata powinien Cię odprowadzić do połowy kościoła, a do samego ołtarza powinien już przyszły mąż. Jeśli tata miałby Cię odprowadzić do samego ołtarza to mąż i świadkowie moim zdaniem już powinni tam czekać
5 sierpnia 2014, 10:47
Widziałam raz coś takiego i wyglądało strasznie głupio. Najpierw pan młody z drużbami przetruchtali przez kościół do ołtarza, dopiero potem zabrzmiały organy i pojawiła się panna młoda ze swoim ojcem.
Chciało mi się śmiać ;)
5 sierpnia 2014, 10:48
Mnie tata prowadzil do oltarza :)
Jesli wybierzesz taka opcje, to wszyscy powinni juz czekac w srodku, pan mlody, swiadkowie, wszyscy goscie. Wy wchodzicie na koncu.
Aha, i podobno pan mlody ma wtedy patrzec przed siebie i nie powinien sie obracac do tylu zeby na ciebie spojrzec bo to przynosi pecha ;) Ale to pewnie trzeba by zalozyc osobny watek, albo i osobne forum, zeby zmiescic wszystkie slubne przesady :)
5 sierpnia 2014, 10:48
Mnie ta tradycja kojarzy się z amerykańską komedią romantyczną, może dlatego że na żadnym ślubie na którym byłam w Polsce nie była dotrzymywana. My idziemy razem przez kościół.
5 sierpnia 2014, 10:54
A mnie zastanawia czy musi być to przechodzenie? Nie można od razu stać przy ołtarzu we dwójkę?
Serio pytam, nie jestem złośliwa.:) Bo ja na przykład nienawidzę przechodzić, jak ludzie się na mnie gapią i mam wrażenie, że podczas mojego ewentualnego ślubu, takie coś odbierałoby mi przyjemność.
Edytowany przez nordlys 5 sierpnia 2014, 10:58
5 sierpnia 2014, 10:55
Bardzo mi się to podoba i chciałam żeby mnie mój tata prowadził do ołtarza. Niestety, ksiądz się na to nie zgodził.
5 sierpnia 2014, 10:56
Mnie ta tradycja kojarzy się z amerykańską komedią romantyczną, może dlatego że na żadnym ślubie na którym byłam w Polsce nie była dotrzymywana. My idziemy razem przez kościół.
W Polsce pierwotnie bylo tak,ze wlasnie ojciec prowadzil corke do oltarza. No bo jak mlodzi mieli isc razem jak sie wczesniej dwa razy widzieli albo i wcale ;) Panna mloda wraz z rodzina jechala do kosciola bryczka czy inna furmanka ze swojego domu, a pan mlody wraz z druzbami przyjezdzal sam z wlasnego domu. Ojciec oddawal mu corke przed oltarzem. To jest wlasnie staropolska traycja (jak bardzo wstecz siegajaca nie wiem, chyba bardzo), potem nastapilo takie rozluznienie obyczajow, ze sie mlodzi razem do oltarza prowadzili ;)
5 sierpnia 2014, 11:02
W Polsce pierwotnie bylo tak,ze wlasnie ojciec prowadzil corke do oltarza. No bo jak mlodzi mieli isc razem jak sie wczesniej dwa razy widzieli albo i wcale ;) Panna mloda wraz z rodzina jechala do kosciola bryczka czy inna furmanka ze swojego domu, a pan mlody wraz z druzbami przyjezdzal sam z wlasnego domu. Ojciec oddawal mu corke przed oltarzem. To jest wlasnie staropolska traycja (jak bardzo wstecz siegajaca nie wiem, chyba bardzo), potem nastapilo takie rozluznienie obyczajow, ze sie mlodzi razem do oltarza prowadzili ;)Mnie ta tradycja kojarzy się z amerykańską komedią romantyczną, może dlatego że na żadnym ślubie na którym byłam w Polsce nie była dotrzymywana. My idziemy razem przez kościół.