Temat: prowadzenie panny młodej do ołtarza

czesc dziewczyny! we wrześniu  wychodzę za mąż i zastanawiam się czy poprosić tatę aby prowadził mnie do ołtarza. Jak Wam się podoba ta tradycja? ja byłam na kilku ślubach gdzie miało to miejsce i fakt- było to bardzo sympatyczne. Z drugiej strony zastanawiam się jak wtedy wchodzą pan młody i świadkowie - czy oni we troje najpierw (pan mlody, za nim swiadkowie), a dopiero jak będą przy ołtarzu to my, czy np pan młody sam a potem ja, tata i świadkowie za nami? przyznam szczerze ze moj narzeczony sam zasugerował aby to tata mnie prowadził do ołtarza.... nie wiem czy rzeczywiście tak robić, czy jednak iść z narzeczonym... co myślicie, jak Wam się te koncepcje podobają?

z tatą najlepiej a nie z świadkami, a   przysżły mąż czeka przy ołtarzu, a świadkowie chyba idą za pannąą młodą tak mi się wydaje 

Pasek wagi

Ja tez tak chce. Chce poprostu zeby mnei tata oddal w rece przyszlegio meza;)

Pasek wagi

W Anglii ta tradycja obowiazuje i generalnie Pan Mlody jest przed kosciolem juz 30min wczesniej, wita sie z goscmi etc. Nie ma efektownego wejscia. Wszyscy sukcesywnie zajmuja miejsca, a Panna Mloda + ojciec podjezdzaja, czesto jeszcze z 10-15min spoznieni i jest wielkie wejscie i wszyscy sie na nia gapia. Osobiscie nie lubie tego systemu bo panna mloda jest jak towar przekazywany przez ojca mezowi. 

EnolaaGay napisał(a):

Bardzo mi się to podoba i chciałam żeby mnie mój tata prowadził do ołtarza. Niestety, ksiądz się na to nie zgodził.

a dlaczego się nie zgodził, co on miał w tej kwestii do gadania dziwne, przecież to wy smai sobie to powinniście ustalać

Pasek wagi

nihilll napisał(a):

mysz57 napisał(a):

nihilll napisał(a):

Mnie ta tradycja kojarzy się z amerykańską komedią romantyczną, może dlatego że na żadnym ślubie na którym byłam w Polsce nie była dotrzymywana. My idziemy razem przez kościół.
W Polsce pierwotnie bylo tak,ze wlasnie ojciec prowadzil corke do oltarza. No bo jak mlodzi mieli isc razem jak sie wczesniej dwa razy widzieli albo i wcale ;) Panna mloda wraz z rodzina jechala do kosciola bryczka czy inna furmanka ze swojego domu, a pan mlody wraz z druzbami przyjezdzal sam z wlasnego domu. Ojciec oddawal mu corke przed oltarzem. To jest wlasnie staropolska traycja (jak bardzo wstecz siegajaca nie wiem, chyba bardzo), potem nastapilo takie rozluznienie obyczajow, ze sie mlodzi razem do oltarza prowadzili ;)
OK, nie twierdzę że nie masz racji, mówię tylko że nigdy się z tym nie spotkałam na polskim ślubie i dlatego jest mi to znane tylko z filmów. W momencie kiedy młodzi mają błogosławieństwo razem w domu i jadą razem do kościoła to wydaje mnie się zabawne nagle przed kościołem rozdzielanie i młodego wielkie oczekiwanie pod ołtarzem.. Wydaje mnie się że ta tradycja miała sens dawno temu, gdy Pan młody widział młodą dopiero w kościele.

Tu faktycznie masz racje, jesli jada razem a potem sie rozdzielaja, to faktycznie troche smieszne. My jechalismy do kosciola osobno, ja weszlam z tata kiedy wszyscy juz byli w srodku i z narzeczonym zobaczylismy sie dopiero pod oltarzem (wczesniej on nie widzial mnie w sukni, ja nie widzialam go we fraku, generalnie tego dnia po raz pierwszy zobaczylismy sie pod oltarzem. Zrobilo wrazenie, obojgu nam az gula w gardle stanela). Bardzo fajnie to wyszlo i bylo bardzo wzruszjace. Tzn. nam sie podobalo ;) jak ktos woli isc razem, albo w ogole nie isc, to przeciez moze sobie zrobic jak mu sie podoba. Najwazniejsze, zeby mlodzi byli zadowoleni i czuli sie dobrze.

nordlys - zrobcie tak, jak wam bedzie dobrze, slub bedzie wazny bez wzgledu na to w jaki sposob i w jakim czasie podejdziecie pod oltarz :P

Na pewno pewniej się będziesz czuła, jak będziesz szła do ołtarza z mężem albo tatą niż sama. Warto zapytać przyszłego męża, co on na to, czy woli czekać tam sam przy ołtarzu ze świadkami, czy wolałby przejść przez kościół z Tobą. jak dla mnie wersja poprowadzenia do ołtarza przez tatę czy męża mi się podoba:)

Mnie prowadził tata, jestem jedynaczką  i dla mojego taty było to szczególne przeżycie. To był piękny moment 

Asiupek napisał(a):

W Anglii ta tradycja obowiazuje i generalnie Pan Mlody jest przed kosciolem juz 30min wczesniej, wita sie z goscmi etc. Nie ma efektownego wejscia. Wszyscy sukcesywnie zajmuja miejsca, a Panna Mloda + ojciec podjezdzaja, czesto jeszcze z 10-15min spoznieni i jest wielkie wejscie i wszyscy sie na nia gapia. Osobiscie nie lubie tego systemu bo panna mloda jest jak towar przekazywany przez ojca mezowi. 

A dlaczego jak towar? Moj ojciec jest dla mnie najwazniejsza osoba w zyciu i bylam zaszczycona, ze prowadzil mnie do oltarza, ze byl tam przy mnie i sciskal moja dlon, ze pelnil tak wazna role w tym dniu. Mimo ze od lat mieszkalam sama to zawsze czulam sie jak jego mala coreczka i ta symbolika przejscia z corki w zone oraz akceptacji meza w mojej rodzinie, byla dla mnie bardzo piekna. Mialam przy sobie w tym samym czasie dwoch najwazniejszych dla mnie mezczyzn, ktorzy bardzo mnie kochaja, czegoz chciec wiecej? :)

MIPU91 napisał(a):

EnolaaGay napisał(a):

Bardzo mi się to podoba i chciałam żeby mnie mój tata prowadził do ołtarza. Niestety, ksiądz się na to nie zgodził.
a dlaczego się nie zgodził, co on miał w tej kwestii do gadania dziwne, przecież to wy smai sobie to powinniście ustalać

No miał do gadania sporo. To jest protestancki zwyczaj.

Niektórym księżom to nie robi większej różnicy i zgadzają się na taką opcję. Natomiast mój ksiądz powiedział, że nie chce do ślubu w kościele rzymskokatolickim wplatać protestanckich zwyczajów.

mysz57 napisał(a):

Asiupek napisał(a):

W Anglii ta tradycja obowiazuje i generalnie Pan Mlody jest przed kosciolem juz 30min wczesniej, wita sie z goscmi etc. Nie ma efektownego wejscia. Wszyscy sukcesywnie zajmuja miejsca, a Panna Mloda + ojciec podjezdzaja, czesto jeszcze z 10-15min spoznieni i jest wielkie wejscie i wszyscy sie na nia gapia. Osobiscie nie lubie tego systemu bo panna mloda jest jak towar przekazywany przez ojca mezowi. 
A dlaczego jak towar? Moj ojciec jest dla mnie najwazniejsza osoba w zyciu i bylam zaszczycona, ze prowadzil mnie do oltarza, ze byl tam przy mnie i sciskal moja dlon, ze pelnil tak wazna role w tym dniu. Mimo ze od lat mieszkalam sama to zawsze czulam sie jak jego mala coreczka i ta symbolika przejscia z corki w zone oraz akceptacji meza w mojej rodzinie, byla dla mnie bardzo piekna. Mialam przy sobie w tym samym czasie dwoch najwazniejszych dla mnie mezczyzn, ktorzy bardzo mnie kochaja, czegoz chciec wiecej? :)

No jak tak to spoko. Jak dla mnie to tylko jeden dziod przekazuje babe drugiemu w zamian za posag. My sie spotkamy wczesniej i pojdziemy razem do slubu :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.