11 grudnia 2010, 09:32
No właśnie! Kochane!
Zastanawiam się ile płaciliście ,ale tak z wszystkim-obrączkami, suknią, tortem, wszystkim! W jakiej kwocie się zamknęliście? Tylko podajcie też ilość gości,bo to ma pewnie najwiekszy wpływ na koszt wesela...
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
11 grudnia 2010, 19:09
Swinecka, zawsze mozecie sie 'wymknac' na ten pierwszy raz podczas imprezy, pod warunkiem, ze macie nocleg w tym samym lokalu. I wtedy zalatwicie 'sprawe' zanim bedziecie zbyt zmeczeni
- Dołączył: 2007-10-02
- Miasto: Starogard Gdański
- Liczba postów: 1462
11 grudnia 2010, 19:08
A co do nocy poślubnej-my też byliśmy potwornie zmęczeni,ale nie na tyle żeby nie było nocy (a raczej poaranka poślubnego: ;)
----> u nas było tak samo:)) i powiem, że 'pierwszy raz' już z moim mężem a nie narzeczonym (nie oznacza, że w ogóle pierwszy raz) był najcudowniejszy:))
11 grudnia 2010, 19:10
U nas nie było szansy nawet na poranek - zaspaliśmy i przyjaciele nam się wpakowali do pokoju żeby nas obudzić - bezcenne:) Beka też była bo mój tata nie zabrał torby z ciuchami i musiałam przed poprawinami jechać do domu żeby się przebrać.
11 grudnia 2010, 19:12
My pierwszą noc jako małżeństwo zaliczyliśmy chyba dopiero w pon:)
- Dołączył: 2009-06-24
- Miasto: Tychy
- Liczba postów: 497
11 grudnia 2010, 19:19
100 osob , 2 dniowe jakies 5 i pol roku temu - 40 kilka tysiecy
11 grudnia 2010, 19:20
nie :) Dlatego Cię podziwiam :) Teraz to już chyba rzadko się zdarza..:)
11 grudnia 2010, 19:22
> lidusia...a tez czekaliscie z seksem do slubu?
nie:) Dlatego Cię podziwiam!Teraz to chyba rzadko sie zdarza:)
- Dołączył: 2008-03-27
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 183
11 grudnia 2010, 19:29
Ja również przepraszam za krytykę, ale popieram dziewczyny, dla których głupotą jest zapożyczanie się czy branie od rodziców na drogi ślub. Nie rozumiem tego. Zabawa jest przez chwilę, a tyle kasy na to idzie. Ja wychodziłam za mąż 7 lat temu, mielismy zaproszonych ok 60 gości, a całkowity koszt wesela, ubrań itp. wyniósł ok 6 tys. Nie chcieliśmy z mężem wyciągać kasy od rodziców, a sami nasze oszczędności woleliśmy wydać na urządzenie mieszkania. Ja miałam sukienkę z komisu (raz używaną) za 500 zł, do ślubu wiózł nas mój wujek, który miał wtedy fajne auto i pięknie sam je przystroił, zdjęcia robił mój wujek (zapalony fotograf amator), makijaż i paznokcie zrobiłam sobie sama. Poza tym nie mielismy weselnej kapeli tylko taką góralską (mieszkam w górach, a wesele było w dużym górskim schronisku, co było atrakcją dla wielu gości - piekne widoki, dojazd drogą asfaltową, niepowtarzalny klimat). Jak kapela skończyła grać goście bawili się przy muzyce z mp3 (poprosiłam kuzyna, żeby obsługiwał komputer), którą sama z mężem ściągałam z neta na miesiąc przed ślubem. Wprawdzie nie było poprawin, tylko rano goście zjedli śniadanie i rozjechali się do domów. I mam z mojego wesela piękne wspomnienia, mimo że wielu rzeczy, które większość młodych par wybiera, nie miałam. A goście bawili się do rana i parkiet praktycznie nie był pusty (poza momentami, kiedy podawano jedzenie). Szczerze mówiąc, śmieszy mnie ten cały przepych i prześciganie się - kto lepiej, drożej itp. w dzisiejszych czasach, gdy tyle jest rozwodów. Wiele par robi nie wiadomo jakie wesele a później nie potrafi stworzyć udanego związku i przy byle konflikcie wybiera rozwód.
11 grudnia 2010, 19:30
> nie no...brania kredytow na slub,to w ogole nie
> rozumiem. Bo to rzeczywiscie juz traci sens...
> meczyc sie pozniej,ale miec super impreze i
> wszystko z najwyzszej polki... Ale z 2
> strony,jesli kogos stac,to...czemu nie?
Jak kogos stac to nie bierze kredytu ;)