Temat: Zaproszenie bez osoby towarzyszącej

Wczoraj dostaliśmy zaproszenia na wesele.

Mój brat niedługo skończy 20lat ale ze względu na to, że (według rodziny) z nikim się nie spotyka to dostał zaproszenie bez osoby towarzyszącej.

Nie jest on jedynym takim przypadkiem, bo wiele pełnoletnich osób, których rodzina nie zna drugich połówek, dostało pojedyńcze zaproszenie.

Wygląda to dla nas na zwykłe nabijanie sobie liczby kopert kosztem jak najmniejszej liczby osób.

Równie dobrze mogliby dopisać go do zaproszenia rodziców.

Co o tym myślicie?

Szukamy dziury w całym czy na prawdę jest tu coś nie tak?

Dodam, że to nie jest skromne wesele, bo będzie około 120-130 osób.

56wish napisał(a):

rynkaa napisał(a):

cancri napisał(a):

Wygląda to dla nas na zwykłe nabijanie sobie liczby kopert kosztem jak najmniejszej liczby osób.Nie rozumiem Twojego toku myslenia... przeciez brat i tak pewnie da prezent z rodzicami, a troche wstydem jak dla mnie byloby dopisywanie doroslego chlopa do zaproszenia rodzicow, nie sadzisz? Jak dla mnie dopisywanie przy kazdym osoby towarzyszacej nie jest fajne, jesli z nikim nie jest, po co na wesele ma ciagnac jakas obca osobe, ktora nie bedzie nikogo znac? Nigdy nie zrozumiem dlaczego przy zaproszeniach ludzie sie tak zawsze oburzaja o te osoby towarzyszace, jakby najwazniejsza rzecza na weselu bylo pojsc i sie z kims pokazac, naprawde czesto odnosze takie wrazenie.
Skoro ma oddzielne zaproszenie to wydaje mi się, że wypada dać oddzielny prezent.
dokładnie...

No to dadza w osobnych kopertach, ale pewnie i tak to rodzice zrobia zrzute wiec w swojej dadza mniej, a czesc oddadza jemu. Ale widze na czym polega problem, brat czuje sie zawiedziony, bo juz nastawil siebie i dziewczyne, ze pojda na to wesele. W takim razie porozmawiajcie, ze skoro Ty nie idziesz czy on moze wziac dziewczyne, i tyle. 

hania2007 napisał(a):

rynkaa napisał(a):

hania2007 napisał(a):

rynkaa napisał(a):

cancri napisał(a):

hania2007 napisał(a):

zawsze chodziłam na wesela sama i się jakoś nie obrażałam. są ludzie z rodziny, których się zna można tańczyć ze wszystkimi razem/samemu/w parze z kuzynem, który też przyszedł sam. ja nie widzę problemu. inną kwestią są finanse. tylko raz byłam na większym weselu jak piszesz ok 150 osob i też do głowy nie przyszła mi nawet myśl, żeby uznawać ludzi za jakieś sknery bo liczą na prezent. prezent i tak jest - w zależności od tego na co kogo stać a nie na zasadzie "zastaw się a postaw się" a koszt takiego wesela jest naprawdę duży i też trzeba się liczyć, że postawienie kolejnych 20 talerzy dla osób towarzyszących, których się nie zna i w sumie nie chce się ich na własnym weselu nie jest wydatkiem niezbędnym.
No dokladnie to mialam na mysli. Jesli ustalili taka zasade, osoby bez stalych zwiazkow przychodza bez osob towarzyszacych, to trzeba to zaakceptowac a nie szukac checi wzbogacenia sie... w ogole nie pojmuje na jakiej podstawie do tego doszlicie, naprawde.
W jakiś sposób macie racje ale widząc, że 30 osób dostało zaproszenie z osobą towarzyszącą a ja wraz z 10cioma innymi osobami nie to nie czułabym się z tym faktem komfortowo. Bo czemu oni mogą kogoś ze sobą zabrać a ja nie?
w sierpniu ubiegłego roku byliśmy na weselu u brata ciotecznego, jak już wspomniałam ja dostałam zaproszenie bez osoby towarzyszącej ale moja siostra też dostała takie samo (chociaż ma chłopaka i pastwo młodzi o tym wiedzieli). czy się czuła urażona? w żadnym wypadku! po prostu zmień podejście idź i się baw ;)
czyli postąpili sprawiedliwie zapraszając wszystkich bez osób towarzyszących.
naprawdę nie każdy był zaproszony bez osoby towarzyszącej, z koleżanką był m.in. kolega państwa młodych z pracy - co z tego? dalej nie widzę problemu. na wesele zaprasza się kogo się chce. ty na swoje zaprosisz też kogo uważasz za stosowne.

Na swoje wesele zaproszenia wypiszę tak, żeby nikt nie poczuł się gorszy, pokrzywdzony.

rynkaa napisał(a):

hania2007 napisał(a):

rynkaa napisał(a):

hania2007 napisał(a):

rynkaa napisał(a):

cancri napisał(a):

hania2007 napisał(a):

zawsze chodziłam na wesela sama i się jakoś nie obrażałam. są ludzie z rodziny, których się zna można tańczyć ze wszystkimi razem/samemu/w parze z kuzynem, który też przyszedł sam. ja nie widzę problemu. inną kwestią są finanse. tylko raz byłam na większym weselu jak piszesz ok 150 osob i też do głowy nie przyszła mi nawet myśl, żeby uznawać ludzi za jakieś sknery bo liczą na prezent. prezent i tak jest - w zależności od tego na co kogo stać a nie na zasadzie "zastaw się a postaw się" a koszt takiego wesela jest naprawdę duży i też trzeba się liczyć, że postawienie kolejnych 20 talerzy dla osób towarzyszących, których się nie zna i w sumie nie chce się ich na własnym weselu nie jest wydatkiem niezbędnym.
No dokladnie to mialam na mysli. Jesli ustalili taka zasade, osoby bez stalych zwiazkow przychodza bez osob towarzyszacych, to trzeba to zaakceptowac a nie szukac checi wzbogacenia sie... w ogole nie pojmuje na jakiej podstawie do tego doszlicie, naprawde.
W jakiś sposób macie racje ale widząc, że 30 osób dostało zaproszenie z osobą towarzyszącą a ja wraz z 10cioma innymi osobami nie to nie czułabym się z tym faktem komfortowo. Bo czemu oni mogą kogoś ze sobą zabrać a ja nie?
w sierpniu ubiegłego roku byliśmy na weselu u brata ciotecznego, jak już wspomniałam ja dostałam zaproszenie bez osoby towarzyszącej ale moja siostra też dostała takie samo (chociaż ma chłopaka i pastwo młodzi o tym wiedzieli). czy się czuła urażona? w żadnym wypadku! po prostu zmień podejście idź i się baw ;)
czyli postąpili sprawiedliwie zapraszając wszystkich bez osób towarzyszących.
naprawdę nie każdy był zaproszony bez osoby towarzyszącej, z koleżanką był m.in. kolega państwa młodych z pracy - co z tego? dalej nie widzę problemu. na wesele zaprasza się kogo się chce. ty na swoje zaprosisz też kogo uważasz za stosowne.
Na swoje wesele zaproszenia wypiszę tak, żeby nikt nie poczuł się gorszy, pokrzywdzony.

A ja sie zaloze, ze tez znajda sie osoby, ktore beda robic problemy i nie beda zadowolone. Bo nie wierze, ze mlodzi celowo kogos nie zaprosili, zeby zrobic na zlosc czy zeby zrobic komus przykrosc, na pewno tez dlugo mysleli nad opcjami, niestety zawsze ktos bedzie niezadowolony.

wg mnie to nie jest normalne:)

Pasek wagi

cancri napisał(a):

rynkaa napisał(a):

hania2007 napisał(a):

rynkaa napisał(a):

hania2007 napisał(a):

rynkaa napisał(a):

cancri napisał(a):

hania2007 napisał(a):

zawsze chodziłam na wesela sama i się jakoś nie obrażałam. są ludzie z rodziny, których się zna można tańczyć ze wszystkimi razem/samemu/w parze z kuzynem, który też przyszedł sam. ja nie widzę problemu. inną kwestią są finanse. tylko raz byłam na większym weselu jak piszesz ok 150 osob i też do głowy nie przyszła mi nawet myśl, żeby uznawać ludzi za jakieś sknery bo liczą na prezent. prezent i tak jest - w zależności od tego na co kogo stać a nie na zasadzie "zastaw się a postaw się" a koszt takiego wesela jest naprawdę duży i też trzeba się liczyć, że postawienie kolejnych 20 talerzy dla osób towarzyszących, których się nie zna i w sumie nie chce się ich na własnym weselu nie jest wydatkiem niezbędnym.
No dokladnie to mialam na mysli. Jesli ustalili taka zasade, osoby bez stalych zwiazkow przychodza bez osob towarzyszacych, to trzeba to zaakceptowac a nie szukac checi wzbogacenia sie... w ogole nie pojmuje na jakiej podstawie do tego doszlicie, naprawde.
W jakiś sposób macie racje ale widząc, że 30 osób dostało zaproszenie z osobą towarzyszącą a ja wraz z 10cioma innymi osobami nie to nie czułabym się z tym faktem komfortowo. Bo czemu oni mogą kogoś ze sobą zabrać a ja nie?
w sierpniu ubiegłego roku byliśmy na weselu u brata ciotecznego, jak już wspomniałam ja dostałam zaproszenie bez osoby towarzyszącej ale moja siostra też dostała takie samo (chociaż ma chłopaka i pastwo młodzi o tym wiedzieli). czy się czuła urażona? w żadnym wypadku! po prostu zmień podejście idź i się baw ;)
czyli postąpili sprawiedliwie zapraszając wszystkich bez osób towarzyszących.
naprawdę nie każdy był zaproszony bez osoby towarzyszącej, z koleżanką był m.in. kolega państwa młodych z pracy - co z tego? dalej nie widzę problemu. na wesele zaprasza się kogo się chce. ty na swoje zaprosisz też kogo uważasz za stosowne.
Na swoje wesele zaproszenia wypiszę tak, żeby nikt nie poczuł się gorszy, pokrzywdzony.
A ja sie zaloze, ze tez znajda sie osoby, ktore beda robic problemy i nie beda zadowolone. Bo nie wierze, ze mlodzi celowo kogos nie zaprosili, zeby zrobic na zlosc czy zeby zrobic komus przykrosc, na pewno tez dlugo mysleli nad opcjami, niestety zawsze ktos bedzie niezadowolony.

zrobili wedle swojego pojęcia na temat życia rodziny, a mają tego pojęcia niewiele, bo nie żyją blisko z rodziną.

a ja dam każdemu wybór czy idzie sam czy też nie.

Albo każdy dostaje zaproszenie z  możliwością przyjścia z osobą towarzyszącą, albo nikt. Wybiórczość nigdy nie była dobrą opcją. To trochę tak jakby jednej części gości podać krewetki i drogi szampan, a pozostałej kaszankę z redsem.  

Pasek wagi

na prawdę tak ciężko jest zadzwonić i zapytać się czy dana osoba ma kogoś, bo nie wiedzą jak wypisać zaproszenie?

ja miałam taką sytuacje w tamtym roku, że mój kuzyn nie znała mojego chłopaka (mimo, że jesteśmy razem kilka lat) i właśnie telefonicznie zapytał się czy wybieram się sama a jeśli z kimś to czy ma napisać, że z osobą towarzyszącą czy chcę imię i nazwisko konkretnej osoby. powiedział, że tak na prawdę mu to bez różnicy ale nie chce pisać wszystkim, że z osobą towarzyszącą a połowa przyjdzie sama, a on tyle się namęczy, żeby znaleźć wielką salę, dla oszacowania orientacyjnej liczby osób pytał.

dziwne podejscie macie....

Sama robiłam wesele. Jeżeli wiedziałam że ktoś ma partnera to wypisywałam zaproszenia imiennie. Nawet osoby towarzyszczącej, było to eleganckie i miłe dla osoby zaproszonej. Kazda osobę odwiedziłam i się pytałam o relacje.

Dlaczego miałabym zapraszać cizię którą bratanek zna 2-3 dni bądź koleżankę z klasy? to wesele rodzinne.  Jezeli ktos odmowi zaproszenia bo nie bedzie się bawił, to dobrze. To swieto mlodych i najwazniejsze aby w tym dniu byly osoby bliskie. Mialam taka sytuację że nawet ciotka nie chciała zaproszenia dla kolezanki z klasy dla swojego syna. Z kolei córka dostała zaproszenie dla swojego chłopaka (miała 17 lat), poniewaz byli rok czasu ze sobą.

To są trudne decyzje, ale jest to ślub. Wydazenie wazne w zyciu Nie mozna zapraszac jak leci..

Pasek wagi

hania2007 napisał(a):

zawsze chodziłam na wesela sama i się jakoś nie obrażałam. są ludzie z rodziny, których się zna można tańczyć ze wszystkimi razem/samemu/w parze z kuzynem, który też przyszedł sam. ja nie widzę problemu. inną kwestią są finanse. tylko raz byłam na większym weselu jak piszesz ok 150 osob i też do głowy nie przyszła mi nawet myśl, żeby uznawać ludzi za jakieś sknery bo liczą na prezent. prezent i tak jest - w zależności od tego na co kogo stać a nie na zasadzie "zastaw się a postaw się" a koszt takiego wesela jest naprawdę duży i też trzeba się liczyć, że postawienie kolejnych 20 talerzy dla osób towarzyszących, których się nie zna i w sumie nie chce się ich na własnym weselu nie jest wydatkiem niezbędnym.

zgadzam się z tym. 

Szczerze - ja robię właśnie wesele i zaprosiłam dorosłe kuzynostwo z osobami towarzyszącymi, bo tych osób samotnych jest tak na prawdę 4 - więc 4 dodatkowe nieznane osoby mi nie zaszkodzą. Natomiast gdybym miała wesele na 120 osób najbliższych i w tym miałabym jeszcze 30 osób samotnych do których musiałabym doprosić dodatkowe 30 osób, to też bym się porządnie zastanawiała - 120 osób a 150 już zaczyna robić różnicę. Myślę, że po prostu przed weselem podowiadywałabym się, czy te 30 osób jest jednak w związkach. Jeśli tak, to bym zaprosiła, jeśli nie - przecież te 30 osób zawsze można posadzić razem, żeby się razem bawili... 

a poza tym - ja często chodziłam na wesela sama - jako singiel, moja kuzynka też... i mimo, że dwie byłyśmy samotne, a męska cz. towarzystwa w parach, to zawsze się dobrze bawiłyśmy, bo zawsze ktoś nas do tańca wyciągnął...

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.