- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 października 2013, 19:59
15 października 2013, 14:02
Widzę, że to po części też do mnie, zatem odpowiem. Po 1. Z tego co zrozumiałam argumentem wypowiadającej się powyżej nie było "słucham Czajkowskiego", a było nim "słucham różnych rodzajów muzyki". O ile jeszcze disco polo na weselu czy innej imprezie jestem w stanie jakkolwiek zrozumieć - no bo przecież na imprezę nie po to się idzie, żeby kontemplować walory wielkiej sztuki, o tyle nie pojmuję słuchania disco-polo w domu dla przyjemności. Przepraszam, możesz mnie oświecić, jeśli chcesz, ale no kurczę... Po co? Jaką to ma wartość? Muzyka stworzona przez komputer, brak jakiegokolwiek talentu u któregokolwiek z "muzyków", każdy tekst o tym samym...Po 2. Wiem, że to tradycja, jednakże nie mogę pojąć jej sensu. Wywalić pare-dziesiąt tysięcy z budżetu rodziców na jedzenie, alkohol i tańce w remizie - po prostu nie rozumiem i tyle.Po 3. Gdzie Cię ktoś wyzwał i wyśmiał? :) Przecież nawet w swoim poprzednim poście zaznaczyłam, że nie mówię, że wszyscy tak robią, że nie każdy kieruje się tym, żeby się popisać przed ludźmi, robiąc wesele.Po 4. Cieszę się, że Twoje wesele się udało i że byłaś szczęśliwa. :)Ale mnie trafia jak czytam niektóre wielkie oświecone z jedynym na świecie dobrym gustem. "Bo ja słucham Czajkowskiego" no zajefajny argument.Ale co mam powiedzieć miałam tradycyjne wesele, z discopolowymi grajkami, masą żarcia, spiewami za stołem do utraty głosów i o zgrozo w 80% finansowali je nasi rodzice.Nic to, że to tradycja i gdybyśmy się nie zgodzili (a nie mieliśmy wątpliwości moralnych), to pewnie byśmy byli przeklęci na wieki. Nic to, że nawet ekstremalnie "mroczni" kuzyni wywijali na parkiecie, bo niezależnie od muzyki jaka była grana zarówno kapela, goście jak i my potrafiliśmy zrobić taką atmosferę, że ludzie czuli się dobrze i bawili się dobrze. Do tej pory wiele osób mówi nam, że nie byli na lepszym weselu, szczególnie kuzyn, z którym dzielnie wiele lat włóczyliśmy się po koncertach rockowych i metalowych. Nikt się nie schlał do nieprzytomności, nie zarzygał stołu czy nie robił awantury.A co najważniejsze my z mężem bawiliśmy się wspaniale - to była najlepsza impreza w życiu, szkoda, że tak szybko się skończyła.Ale jesteśmy tandetni i wioskowi. Jak ktoś chce skromne przyjęcie czy jego brak to niech sobie robi mi nic do tego, ale nie życzę sobie żeby mnie wyzywano i wyśmiewano.Nie ogarniam jak tradycja może być tak krytykowana, a robienie z siebie na siłę wyższej pierdolencji i jakiegos super eleganckiego przyjęcia, gdzie goście nawet nie wiedzą jak zjeść super nowoczesne potrawy i czy do tego co kapela ra się tańczy, czy lepiej postac i jak skończ zaklaskać.
15 października 2013, 14:06
15 października 2013, 14:12
1.Ja też na codzien nie słucham disco polo(nie słucham też techno i hiphopu i paru innych stylów, w moim odczuciu mają wszystkie podobną wartośc muzyczną), co nie znaczy, że można krytykować tych, którzy tego słuchają, bo niespecjalnie wpływa to na wartość człowieka.2. Tradycja sens jest taki, że dziecko należy do rodziców dopóki go nie wydadzą i w rodziców obowiązku jest zadbać o to. Czasy się zmieniły, zwyczaje też, ale niektórzy mają przyziemne marzenia. Jedni chcą leciec na ekstra wakacje inni cieszyć swoim szczęściem z rodziną w taki czy inny sposób. Teraz bardzo prywatnie: dla moich rodziców i rodziców lubego było to tak wielkim przeżyciem i radością, że oni nawet nie widzieli innej możliwości, jak zorganizowanie tej imprezy. W wielu aspektach byli tak nakręceni jakby to o ich ślub chodziło. My na szczęscie podejmowaliśmy ostateczne decyzje co i jak ma wyglądać, bo pewnie byłoby dużo huczniej.3. Nie było skierowane tylko, czy też szczególnie do Ciebie, ale jak poczytasz to niejednokrotnie imprezy jak moja były wyśmiewane.4. też się cieszę.
15 października 2013, 14:13
Widzę, że to po części też do mnie, zatem odpowiem. Po 1. Z tego co zrozumiałam argumentem wypowiadającej się powyżej nie było "słucham Czajkowskiego", a było nim "słucham różnych rodzajów muzyki". O ile jeszcze disco polo na weselu czy innej imprezie jestem w stanie jakkolwiek zrozumieć - no bo przecież na imprezę nie po to się idzie, żeby kontemplować walory wielkiej sztuki, o tyle nie pojmuję słuchania disco-polo w domu dla przyjemności. Przepraszam, możesz mnie oświecić, jeśli chcesz, ale no kurczę... Po co? Jaką to ma wartość? Muzyka stworzona przez komputer, brak jakiegokolwiek talentu u któregokolwiek z "muzyków", każdy tekst o tym samym...Po 2. Wiem, że to tradycja, jednakże nie mogę pojąć jej sensu. Wywalić pare-dziesiąt tysięcy z budżetu rodziców na jedzenie, alkohol i tańce w remizie - po prostu nie rozumiem i tyle.Po 3. Gdzie Cię ktoś wyzwał i wyśmiał? :) Przecież nawet w swoim poprzednim poście zaznaczyłam, że nie mówię, że wszyscy tak robią, że nie każdy kieruje się tym, żeby się popisać przed ludźmi, robiąc wesele.Po 4. Cieszę się, że Twoje wesele się udało i że byłaś szczęśliwa. :)Ale mnie trafia jak czytam niektóre wielkie oświecone z jedynym na świecie dobrym gustem. "Bo ja słucham Czajkowskiego" no zajefajny argument.Ale co mam powiedzieć miałam tradycyjne wesele, z discopolowymi grajkami, masą żarcia, spiewami za stołem do utraty głosów i o zgrozo w 80% finansowali je nasi rodzice.Nic to, że to tradycja i gdybyśmy się nie zgodzili (a nie mieliśmy wątpliwości moralnych), to pewnie byśmy byli przeklęci na wieki. Nic to, że nawet ekstremalnie "mroczni" kuzyni wywijali na parkiecie, bo niezależnie od muzyki jaka była grana zarówno kapela, goście jak i my potrafiliśmy zrobić taką atmosferę, że ludzie czuli się dobrze i bawili się dobrze. Do tej pory wiele osób mówi nam, że nie byli na lepszym weselu, szczególnie kuzyn, z którym dzielnie wiele lat włóczyliśmy się po koncertach rockowych i metalowych. Nikt się nie schlał do nieprzytomności, nie zarzygał stołu czy nie robił awantury.A co najważniejsze my z mężem bawiliśmy się wspaniale - to była najlepsza impreza w życiu, szkoda, że tak szybko się skończyła.Ale jesteśmy tandetni i wioskowi. Jak ktoś chce skromne przyjęcie czy jego brak to niech sobie robi mi nic do tego, ale nie życzę sobie żeby mnie wyzywano i wyśmiewano.Nie ogarniam jak tradycja może być tak krytykowana, a robienie z siebie na siłę wyższej pierdolencji i jakiegos super eleganckiego przyjęcia, gdzie goście nawet nie wiedzą jak zjeść super nowoczesne potrawy i czy do tego co kapela ra się tańczy, czy lepiej postac i jak skończ zaklaskać.
15 października 2013, 14:27
Edytowany przez Intensive 15 października 2013, 14:29
15 października 2013, 14:29
Elewinkaa, co masz na myśli z tą znajomością tematu? :P
15 października 2013, 14:30
chodzilo mi o to disco poloElewinkaa, co masz na myśli z tą znajomością tematu? :P
15 października 2013, 14:34
Ale mnie trafia jak czytam niektóre wielkie oświecone z jedynym na świecie dobrym gustem. "Bo ja słucham Czajkowskiego" no zajefajny argument.Ale co mam powiedzieć miałam tradycyjne wesele, z discopolowymi grajkami, masą żarcia, spiewami za stołem do utraty głosów i o zgrozo w 80% finansowali je nasi rodzice.Nic to, że to tradycja i gdybyśmy się nie zgodzili (a nie mieliśmy wątpliwości moralnych), to pewnie byśmy byli przeklęci na wieki. Nic to, że nawet ekstremalnie "mroczni" kuzyni wywijali na parkiecie, bo niezależnie od muzyki jaka była grana zarówno kapela, goście jak i my potrafiliśmy zrobić taką atmosferę, że ludzie czuli się dobrze i bawili się dobrze. Do tej pory wiele osób mówi nam, że nie byli na lepszym weselu, szczególnie kuzyn, z którym dzielnie wiele lat włóczyliśmy się po koncertach rockowych i metalowych. Nikt się nie schlał do nieprzytomności, nie zarzygał stołu czy nie robił awantury.A co najważniejsze my z mężem bawiliśmy się wspaniale - to była najlepsza impreza w życiu, szkoda, że tak szybko się skończyła.Ale jesteśmy tandetni i wioskowi. Jak ktoś chce skromne przyjęcie czy jego brak to niech sobie robi mi nic do tego, ale nie życzę sobie żeby mnie wyzywano i wyśmiewano.Nie ogarniam jak tradycja może być tak krytykowana, a robienie z siebie na siłę wyższej pierdolencji i jakiegos super eleganckiego przyjęcia, gdzie goście nawet nie wiedzą jak zjeść super nowoczesne potrawy i czy do tego co kapela ra się tańczy, czy lepiej postac i jak skończ zaklaskać.
15 października 2013, 14:37
Rozwala mnie takie podejście, że ksiądz jest wielkim autorytetem. Moje dzieci nie będą ochrzczone i nie pośle ich do komunii dopóki same o tym nie zdecydują, wiara rodziców nie zawsze musi pokrywać się z wiara ich dzieci. Obłuda i żal po prostu, skoro jestem nie wierząca, nie wezme slubu kościelnego tylko dlatego, żeby dzieciak nie miał problemów. To jest OBŁUDA! Obłuda, w której żyje większość Polaków, biora kościelny dla białej sukienki, albo żeby potem dziecko mogło być ochrzczone i to też nie dlatego, że są tacy wierzący, ale dlatego, że tak wypada w tym kraju...A do pani, która czepia się, że "chwalę" się słuchaniem Czajkowskiego: ubolewam nad faktem, że tak mało ludzi słucha dziś klasycznej muzyki, a tak wiele Weekendu...co cie rozwala? to ze ksiadz nie chce dopuscic dzieci do komuni swietej bo rodzice zyja bez slubu choc moga go wziac?Oczywiscie woalalbym miec tez koscielny slub i prawo do spowiedzi komunii i nawet zwyklego nie czucia sie w kosciele jak nei do konca u siebie.... ale te fizyczne przeszkody zakazy kierowane w dzieci sa najmocniejszym argumentem zeby w koncu uporzadkowac te sprawy slubu koscielnego..... dlaczego moje dzieci maja placici z amoj wybór - ze nie pospieszylam sie z koscielnym ???"Księdza będzie trzeba prosić"... Nosz ludzie, kolejna rzecz, która mnie rozwala... :/a ja jestem wieśniarą a potanczyc przy wszystkim mozna i pospiewac jeszcze jak haaaaMoje przyjęcie po ślubie cywilnym bylo w domu skromne w gronie najblizszych....zaluję ze nei wzielismy slubu kościelnego od razu bo teraz mam zagwozdkę.... musimy koscielny wziac (dzieci 2 i 3 lata - czas komuni przyjdzie i bedzie trzeba prosic ksiedza a moze si enie da przekonac) i teraz nie wiadomo jak to rozegrac...wziąc ślub i na obiad zaprosic gosci do restauracji (zaprosić wszystkich gosci czyli kolo 80 osob (rodzenstwo rodziców ich dzieci partnerów cih i dzieci ) czy moze wybrac z tych osob (ale wybrac jak?kogo wykluczyc) czy moze zorganizowac wesele (wesele raczej w gre nie wchodzi szkoda nam brac kredyt kiedy czekamy an wykup mieszkania wlasnie) i mam dylemat a czasu jak zwykle malo.masz cos do disco polo? może ktoś lubi słuchać nie dla każdego to wiocha. ja lubię a nie jestem wieśniarąTak, wesele (takie tradycyjne z tymi wszystkimi disco-polowymi grajkami, i zabawami) to wiocha...
15 października 2013, 14:43
Widzę, że to po części też do mnie, zatem odpowiem. Po 1. Z tego co zrozumiałam argumentem wypowiadającej się powyżej nie było "słucham Czajkowskiego", a było nim "słucham różnych rodzajów muzyki". O ile jeszcze disco polo na weselu czy innej imprezie jestem w stanie jakkolwiek zrozumieć - no bo przecież na imprezę nie po to się idzie, żeby kontemplować walory wielkiej sztuki, o tyle nie pojmuję słuchania disco-polo w domu dla przyjemności. Przepraszam, możesz mnie oświecić, jeśli chcesz, ale no kurczę... Po co? Jaką to ma wartość? Muzyka stworzona przez komputer, brak jakiegokolwiek talentu u któregokolwiek z "muzyków", każdy tekst o tym samym...Po 2. Wiem, że to tradycja, jednakże nie mogę pojąć jej sensu. Wywalić pare-dziesiąt tysięcy z budżetu rodziców na jedzenie, alkohol i tańce w remizie - po prostu nie rozumiem i tyle.Po 3. Gdzie Cię ktoś wyzwał i wyśmiał? :) Przecież nawet w swoim poprzednim poście zaznaczyłam, że nie mówię, że wszyscy tak robią, że nie każdy kieruje się tym, żeby się popisać przed ludźmi, robiąc wesele.Po 4. Cieszę się, że Twoje wesele się udało i że byłaś szczęśliwa. :)Ale mnie trafia jak czytam niektóre wielkie oświecone z jedynym na świecie dobrym gustem. "Bo ja słucham Czajkowskiego" no zajefajny argument.Ale co mam powiedzieć miałam tradycyjne wesele, z discopolowymi grajkami, masą żarcia, spiewami za stołem do utraty głosów i o zgrozo w 80% finansowali je nasi rodzice.Nic to, że to tradycja i gdybyśmy się nie zgodzili (a nie mieliśmy wątpliwości moralnych), to pewnie byśmy byli przeklęci na wieki. Nic to, że nawet ekstremalnie "mroczni" kuzyni wywijali na parkiecie, bo niezależnie od muzyki jaka była grana zarówno kapela, goście jak i my potrafiliśmy zrobić taką atmosferę, że ludzie czuli się dobrze i bawili się dobrze. Do tej pory wiele osób mówi nam, że nie byli na lepszym weselu, szczególnie kuzyn, z którym dzielnie wiele lat włóczyliśmy się po koncertach rockowych i metalowych. Nikt się nie schlał do nieprzytomności, nie zarzygał stołu czy nie robił awantury.A co najważniejsze my z mężem bawiliśmy się wspaniale - to była najlepsza impreza w życiu, szkoda, że tak szybko się skończyła.Ale jesteśmy tandetni i wioskowi. Jak ktoś chce skromne przyjęcie czy jego brak to niech sobie robi mi nic do tego, ale nie życzę sobie żeby mnie wyzywano i wyśmiewano.Nie ogarniam jak tradycja może być tak krytykowana, a robienie z siebie na siłę wyższej pierdolencji i jakiegos super eleganckiego przyjęcia, gdzie goście nawet nie wiedzą jak zjeść super nowoczesne potrawy i czy do tego co kapela ra się tańczy, czy lepiej postac i jak skończ zaklaskać.