Temat: Do par, które mieszkały razem przed ślubem.

Witam, za rok w sierpniu planuję wziąć ślub, jest jednak pewien "problem". Mieszkam z narzeczonym już od dwóch lat. W mojej parafii ksiądz jest, delikatnie mówiąc wymagający. Rok temu chciałam iść na chrzestną, to powiedział, że dopóki nie zamieszkam osobno z partnerem to nie mogę być chrzestną, bo przecież my się zachowujemy na pewno jak para :/ (swoją drogą ciekawe jak niby mamy się zachowywać? Jak znajomi?) I teraz pytanie: Jak rozwiązaliście ten problem? Czy wasz ksiądz się też tak "czepiał" faktu, że mieszkacie razem? Nie wiem jak ma przebiec ta rozmowa, za miesiąc idziemy ustalać datę ślubu. Dziękuję z góry za pomoc.
Pasek wagi
Zmienić parafię. Na pewno nie kłamać Księdza..bo bez sensu brać ślub i przyjmować Komunię. Ja brałam ślub poza granicami PL u polskiego Księdza, który jest bardzo wyrozumiały. Nie przeszkadzało Mu, że mój Mąż był tylko ochrzczony, nie przyjął Komunii św. oficjalnie jak to w Polsce bywa i nigdy w życiu nie był u spowiedzi. Ja też wyspowiadałam się u innego Księdza i nie musiałam żadnych karteczek dostarczać. Ksiądz wiedział, że mieszkamy razem, nawet byłam w ciąży mocno zaawansowanej. Tyle, że ślub kościelny braliśmy kilka miesięcy po cywilnym. 
Nie rozumiem, jeżeli ktoś jest chrześcijaninem to powinien brać całość nauk Kościoła, - a także niemieszkanie ze sobą przed ślubem. Ja mieszkam z moim narzeczonym, uprawiamy seks i nie planujemy ślubu Kościelnego bo po co, skoro żyjemy wbrew zasadom Kościoła,  wolimy cywilny :P

swandive napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

mówiąc, że zachowujecie się jak para miał na myśli seks, to chyba oczywiste;)
Tak, doskonale wiem co miał na myśli. Ale to chyba normalne, że ludzie, którzy się kochają to uprawiają seks. Mamy troszkę inne czasy teraz...ziabcia też myślałam o opcji, żeby nie mówić. Ale to dla mnie właśnie jak napisałaś, nie jest fair, poza tym chciałabym iść do ślubu w pełni "czysta". Sama już nie wiem, czy lepiej skłamać, a później się z tego wyspowiadać, czy powiedzieć ryzykując, że nie dostaniemy ślubu...Ciężki wybór... w zasadzie jak ten mi nie da ślubu to pójdziemy do innego. A jeśli mogę zapytać, to mogłabyś napisać, jak to się przekonałaś na własnej skórze o tym mówieniu prawdy?


Obłuda, obłuda i jeszcze raz obłuda! Gratuluję "dojrzałego" podejścia pt. 'nagrzeszę a później się wyspowiadam'. Jeśli wierzysz w Boga, to na pewno jest "dumny" z takiej "owieczki" jak Ty
A skąd ksiądz wie,że Wy razem mieszkacie????
Ja juz sie przekonałam o tym,że trzeba w pewnych sprawach kłamać...jeśli chodzi o księży. Niestety.

IloveP napisał(a):

Nie rozumiem, jeżeli ktoś jest chrześcijaninem to powinien brać całość nauk Kościoła, - a także niemieszkanie ze sobą przed ślubem. Ja mieszkam z moim narzeczonym, uprawiamy seks i nie planujemy ślubu Kościelnego bo po co, skoro żyjemy wbrew zasadom Kościoła,  wolimy cywilny :P


zgadzam sie, ale ludzie mysla ze w bialej bezie nie mozna isc do usc juz, tylko trzeba zalozyc podomke z dna szafy. za to koscielny musi byc wystawny z papiezem na czele aby jeszcze pogratulowal malzonkom i przy okazji zaprosic cala wies
zaden taki slub juz na mnie wrazenia nie robi.

nikt z mojej rodziny, poza siostra nie wzial cywilnego. i nikt nie zrobil skromnego poczestunku, poza jedna para ktora miala zalobe i ograniczyli rozrywke. wszystko w remizie albo na sali, 1 albo 2 dni. im wiecej gosci tym bardziej na + . na jednym slubie chyba bylo 250 osob. a ktos mi opowiadal ze bylo ich ponad 300.

ja jak juz to ogranicze sie do najblizszych ktorych lubie i to bedzie obiad z tortem, a jesli z partnerem zdecydujemy ze nie , to wezmiemy cywilny i podziekujemy za przyjscie

Pasek wagi

Luscious napisał(a):

swandive napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

Luscious napisał(a):

Jeśli jesteście Katolikami, to dlaczego nie przestrzegacie zasad wiary, chcąc korzystać z jej dobrodziejstw i sakramentów? Nie potrafię tego zrozumieć- po co osobom żyjącym w permanentnym grzechu sakramenty, przecież to jeszcze większy grzech - świętokradztwo... Ślub można wziąć cywilny, religia ma swoje zasady, na które się godzi albo nie - ale wtedy raczej nie można się nazywać Katolikiem, wybieranie z religii tego co nam pasuje a co nie jest raczej żałosne. A ksiądz jeden z niewielu normalnych, widać nie chodzi mu o czysty zysk jak całej reszcie (udzielanie ślubu zbrzuchaconym np;) ).Dodam, że nie jestem wierząca, po prostu dziwię się, że można tak wybiórczo traktować zasady, które mają Was doprowadzić do zbawienia ;)
Cała prawda
Ksiądz powinien zrozumieć, że w kraju takim jak Polska nie da się godnie żyć, uskładać pieniążek na wesele, dom, samochód, cokolwiek. Więc wyprowadziłam się z narzeczonym do Anglii, żeby zarobić sobie na to wszytko i uniknąć kredytów. Nie mamy tyle pieniążków, żeby sobie mieszkać tutaj osobno. Zmusza mnie życie do tego, że musimy mieszkać razem. Nie zamierzam mieszkać z rodzicami do 40 lat czekając kiedy wreszcie uzbieram na upragnione wesele, mieszkanie/dom i samochód. Mimo to, że z nim mieszkam to uważam się za katoliczkę i co więcej nią jestem. Ustalanie czy będziemy się nazywali katolikami, czy nie to nie należy raczej do Ciebie, nie? Więc no nie wiem czy to taka prawda...nie spełniam żadnych punktów, za które mi grozi ekskomunika. Jeśli nie jesteś wierząca to skąd ten hejt?
Można mieszkać z koleżanką/obcą osobą, serio ;) Moje koleżanki po 3 mieszkaja w pokoju i żyją wszystkie, więc nie zwalaj na to. Wyraziłam swoje zdanie, nie nazwałabym tego hejtem co obiektywnym ocenieniem sytuacji. Bycie Katolikiem to nie tylko chodzenie do kościoła w niedzielę ale poddanie się jasno określonym zasadom. Wymówkę można sobie znaleźć zawsze, żeby nie stosować się do zasad, trudniej jest się do nich stosować mimo, że nie jest to łatwe. Przemyśl po prostu, czy nie mam racji - czy stosowanie się do zasad nie powinno być ważną sprawą w religii ;) Nie jestem wierząca, bo dla mnie te zasady są żenujące w większości przypadków, jestem za głupia na twierdzenie, czy Bóg jest, czy nie i zdaję sobie z tego sprawę, chodzi mi tylko i wyłącznie o przestrzeganie zasad określonych przez wspólnotę, do której należysz i o zasady, którym nie chcesz się podporządkować mimo, że jest to w sumie kluczowa sprawa - nie latanie do kościoła, ale te rzeczy, które świadczą o czystości, skromności, wstrzemięźliwości i ogólnie wszelkich ludzkich cnotach, rzadko spotykanych w tym świecie. Nie oceniam Cię pod kątem moralnym, bo jak dla mnie możesz mieszkać z 5 murzynami i w ogóle mi to nie przeszkadza ani nie oburza :) Mówię jedynie o tej stronie, która wg mnie wypada u Ciebie blado  - ślub w kościele, biała suknia, organista, wszystko pięknie, ale żeby nic od siebie nie dawać i nie wymagać... Tylko o to mi chodzi;)


Świetnie to ujęłaś! Autorka natomiast zupełnie nie zrozumiała o czym piszesz a przecież chodzi o to, że nie można trochę wierzyć a trochę nie, nie dostosowuje się wiary pod to, co komu pasuje w danym momencie. Albo 'jesteś zimny albo gorący' a Autorka zdecydowanie jest letnia, czyli jakość wiary nijaka.
Ja omało ślubu nie otrzymałam, załatwialiśmy papiery na lewo u zupełnie innego księdza niż mój parafialny, ślub też nie był w parafii. Gość jest szurnięty, ale łaski nie robił... nie on jeden jest alfą i omegą... Powodzenia! nie ten to inny, nie martw się!
Ja też mieszkam z chłopakiem. Jeżeli kiedyś będziemy chcieli brać ślub to kościelny też aczkolwiek jeżeli księdzu się coś nie spodoba to weźmiemy cywilny. No i wybacz ale te wszystkie ciężarne to jak biorą ślub? Też przecież musi być ksiądz, który go im da. Jeżeli mi ksiądz powie, że nie to załatwię to inaczej. U mnie w parafi bardzo dużo osób brało ślub i mieszkało razem jak to się mówi "dobrze posmarowali". Napewno nie każdy ksiądz się na to zgdozi ale mój akurat lubi pieniądze.
My mieszkamy ze sobą półtora roku mniej więcej, ale teraz we Włoszech, ślubu nie planujemy jak na razie
W Polsce czasami jestem u niego (nawet często), albo on u mnie
A księża z naszej parafii nawet pewnie o tym nie wiedzą, bo co ich to obchodzi..



wrednababa56 napisał(a):

no jesli komus zalezy na tym aby kolezanki silkaly z zazdrosci o glupi slub koscielny to pewnie ze mozna sobie schodki ustanowic i klamac aby szopke wyprawic. ja sie wrecz smieje z takich ludzi ktorzy robia wszystko na pokaz. ja chce isc do usc, 1.nie chce mi sie latac za ksiedzem. skoro mieszkam z facetem to moge sobie odpuscic cale to latanie dla odbebnienia, nikomu roznicy nie zrobi czy mam slub czy nie2.za dlugo ceremonia trwa aby komus przekazac prawo do dziedziczenia i decydowania o zdrowiu i zyciu wspolmalzonka3. za duzo kasy to wszystko kosztuje

Po to bierze się ślub kościelny, żeby ślubować nie tylko przed człowiekiem, ale też przed Bogiem. Nawet nie jest to ślubowanie przed księdzem, bo ksiądz jest tylko świadkiem ślubu, a to młoda para udziela sobie ślubu. Więc nie rozumiem co tu jest na pokaz.
Uważam tylko, że jest różnica między przykazaniami Bożymi a kościelnymi. Bo te drugie - kościół sobie ciągle zmienia, w zależności od potrzeb. I tak jak np seks przedmałżeński - jest grzechem wg przykazania Bożego, tak już mieszkanie przed ślubem - wg przykazań kościelnych, które może za miesiąc, może za rok, a może za 10 może zostać zniesienie (tak jak imprezy w piątek czy zabawy w adwencie)...
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.