Temat: Do par, które mieszkały razem przed ślubem.

Witam, za rok w sierpniu planuję wziąć ślub, jest jednak pewien "problem". Mieszkam z narzeczonym już od dwóch lat. W mojej parafii ksiądz jest, delikatnie mówiąc wymagający. Rok temu chciałam iść na chrzestną, to powiedział, że dopóki nie zamieszkam osobno z partnerem to nie mogę być chrzestną, bo przecież my się zachowujemy na pewno jak para :/ (swoją drogą ciekawe jak niby mamy się zachowywać? Jak znajomi?) I teraz pytanie: Jak rozwiązaliście ten problem? Czy wasz ksiądz się też tak "czepiał" faktu, że mieszkacie razem? Nie wiem jak ma przebiec ta rozmowa, za miesiąc idziemy ustalać datę ślubu. Dziękuję z góry za pomoc.
Pasek wagi

Patrysia92 napisał(a):

A jak inaczej masz sie poznac ze swoim przyszlym mezem? Jestem 'chrzescijanka' ale nie praktykuje tego wszystkiego, nie chodze do kosciola, itp itd...Nie wyobrazam sobie nie mieszkania z moim narzeczonym przed slubem...z tym ze nie mam zamiaru brac slubu w kosciele, wlasnie przez ksiezy...

Jakoś istnieją pary, które ze sobą nie mieszkały przed ślubem ani nie uprawiały seksu a teraz są szczęśliwymi małżeństwami. Czyli istnieje jednak taka możliwość :)

Raijaa napisał(a):

Luscius- powiem Ci szczerze, że zastanawiałam sie nad tym. Nawet zastanawiałam się nad zmianą religii, choć pozostaniu przy chrześcijaństwie, czytałam, oglądałam programy dokumentalne. Podobno gnostycy wierzą w Boga, Biblię ale nie w instytucje kościoła. Jednak ja czasem lubie po prostu tam pójść i posiedzieć, gdy mi źle. Wyciszyć się, "w głowie" porozmawiać z Bogiem. Mam mętlik jeśli chodzi o ten temat i po prostu nie spotkałam jeszcze nikogo na swojej drodze, kto pomógłby mi to sobie ułożyć. :) Mam nadzieję, ze spotkam kiedyś kogoś mądrego, kto nie będzie chciał na siłę przywrócić mnie do wiary w kościół ale pomoże zrozumieć pewne sprawy, których nie pojmuję lub się z nimi nie zgadzam. Wtedy być może zostanę i się "nawrócę" na tą instytucję lub całkowicie świadomie z niej zrezygnuje.


Luscious- Przepraszam za błąd ;) O tej porze padło mi na wzrok heh :)

MissButterfly83 napisał(a):

swandive napisał(a):

Raijaa napisał(a):

A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie. Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może ! "Nie sądź, nie będziesz sądzony" I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce. I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami. Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum. Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem  :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem  :)
Ale ja nie chcę się wyspowiadać nie szczerze! Nie chcę kłamać. Czemu wszyscy tu uważają, że nie żałuję za grzechy i że się nie spowiadam szczerze :| o to mi chodzi właśnie, że chcę przysięgać przed Bogiem szczerze. Dlatego napisałam post żeby otrzymać jakieś rady... i także mam swój rozum, księży słuchać nie zamierzam.
Jeśli chcesz szczerze się wyspowiadać i jak mówisz żałujesz prawdziwie to, co stoi na przeszkodzie iść już teraz?

Ja się spowiadam co jakiś czas. Nic nie staje na przeszkodzie przecież 
Pasek wagi

Patrysia92 napisał(a):

A jak inaczej masz sie poznac ze swoim przyszlym mezem? Jestem 'chrzescijanka' ale nie praktykuje tego wszystkiego, nie chodze do kosciola, itp itd...Nie wyobrazam sobie nie mieszkania z moim narzeczonym przed slubem...z tym ze nie mam zamiaru brac slubu w kosciele, wlasnie przez ksiezy...

No właśnie... partnera trzeba "wypróbować" zanim się weźmie ślub. Bo niby myślisz, że kogoś znasz, ale tak na prawdę człowieka się poznaje jak się z nim przebywa 24 godziny na dobę.
Pasek wagi

Raijaa napisał(a):

Raijaa napisał(a):

Luscius- powiem Ci szczerze, że zastanawiałam sie nad tym. Nawet zastanawiałam się nad zmianą religii, choć pozostaniu przy chrześcijaństwie, czytałam, oglądałam programy dokumentalne. Podobno gnostycy wierzą w Boga, Biblię ale nie w instytucje kościoła. Jednak ja czasem lubie po prostu tam pójść i posiedzieć, gdy mi źle. Wyciszyć się, "w głowie" porozmawiać z Bogiem. Mam mętlik jeśli chodzi o ten temat i po prostu nie spotkałam jeszcze nikogo na swojej drodze, kto pomógłby mi to sobie ułożyć. :) Mam nadzieję, ze spotkam kiedyś kogoś mądrego, kto nie będzie chciał na siłę przywrócić mnie do wiary w kościół ale pomoże zrozumieć pewne sprawy, których nie pojmuję lub się z nimi nie zgadzam. Wtedy być może zostanę i się "nawrócę" na tą instytucję lub całkowicie świadomie z niej zrezygnuje.
Luscious- Przepraszam za błąd ;) O tej porze padło mi na wzrok heh :)

Nie ma sprawy;) Rozumiem, ja też się motam, potrzebuję Boga, chcę być pewna, że jest, że moje życie się nie skończy tak po prostu w czarnej ziemi z robalami. Ale wszystkie te sprawy są tak trudne, nie do ogarnięcia przez ludzki rozum, że odrzucam wszelkie instytucje, które mają monopol na zbawienie - bo wszystkie religie to takie "ubiezpieczenia na życie po śmierci" :) Sporo jest osób, które kojarzą kościół - budynek z Bogiem, tam go czują i w sumie jestem w stanie to zrozumieć, bo sama w kościele czuję się dość dziwnie, poważniej, choć to pewnie kwestia wychowania. Życzę Ci odnalezienia drogi, którą będziesz dążyć i z której nie będziesz zbaczać :)

A tymczasem idę spać, nie będę tu offtopować autorce ;) 

swandive napisał(a):

Patrysia92 napisał(a):

A jak inaczej masz sie poznac ze swoim przyszlym mezem? Jestem 'chrzescijanka' ale nie praktykuje tego wszystkiego, nie chodze do kosciola, itp itd...Nie wyobrazam sobie nie mieszkania z moim narzeczonym przed slubem...z tym ze nie mam zamiaru brac slubu w kosciele, wlasnie przez ksiezy...
No właśnie... partnera trzeba "wypróbować" zanim się weźmie ślub. Bo niby myślisz, że kogoś znasz, ale tak na prawdę człowieka się poznaje jak się z nim przebywa 24 godziny na dobę.


Oj racja.. ja zamieszkałam z partnerem (cud, miód i orzeszki) tez ze względu na to, że przebywaliśmy za granicą.. Okazał się .. (lepiej nie przytoczę, co o nim myślę ;p) spakowałam się i wróciłam. Gdybym nie zamieszkała z nim przed, nie wiedziałabym, że to wilk w owczej skórze i pewnie dziś miałabym dziecko na rękach i popodbijane oczy
Może to, co zrobiłam nie jest święte ale wtedy byłam przekonana, że go kocham a on mnie. I dziś wiem, że nie wyjdę za mąż dopóki z kimś nie zamieszkam. Dla własnego zdrowia, życia i normalnego życia moich dzieci.
po co bierzesz slub koscielny skoro masz w d*pie zasady kosciola.
Pasek wagi
na szczęście miał na to wylane. jestem zdania, że para powinna razem zamieszkać zobaczyć czy dadzą radę ze sobą żyć, bo najpierw ślub potem się kłócić i wgl to bez sensu. Niektórzy załatwiają to w inny sposób. Idą do innej parafii. Innego księdza. Innej miejscowości. Ksiądz nie powinien mieć nic do tego.
Ale czego się boisz? Przecież chcecie "zalegalizować" Wasz związek przed Bogiem to powinien się cieszyć:P A różnica jest chyba taka, że jak mieszkacie razem to macie 1 obowiązkową spowiedź w przededniu lub w dniu ślubu a jak mieszkacie osobno to 2 (jedna z miesiąc przed ślubem i druga przed samym ślubem). Wynika to z tego, że niby jak mieszkacie razem to nie możecie dostać rozgrzeszenia bo nie ma chęci poprawy grzechów bo wrócicie do domu i będzie dalej grzeszyć, mieszkając razem przed ślubem. A jak się wyspowiadacie raz przed samym ślubem, to już wrócicie do domu jako małżeństwo i będzie ok:P Nie martw się na zapas. Skoro ksiądz i tak wie że mieszkacie razem to już nie masz wpływu na to czy będzie się czepiał. A zawsze możesz wyskoczyć z tekstem, ze przynajmniej poznałaś charakter przyszłego męża a wiele par które zamieszkały ze sobą dopiero po ślubie i poznały się dopiero po ślubie porozwodziło się bo nagle okazało się że są inni niż myśleli. I zapytaj dlaczego księża zawsze wychodzą z założenia że jak się mieszka razem to się grzeszy bo jest sex:P (żart o to nie pytaj:P)
no jesli komus zalezy na tym aby kolezanki silkaly z zazdrosci o glupi slub koscielny to pewnie ze mozna sobie schodki ustanowic i klamac aby szopke wyprawic. ja sie wrecz smieje z takich ludzi ktorzy robia wszystko na pokaz.

ja chce isc do usc,
1.nie chce mi sie latac za ksiedzem. skoro mieszkam z facetem to moge sobie odpuscic cale to latanie dla odbebnienia, nikomu roznicy nie zrobi czy mam slub czy nie
2.za dlugo ceremonia trwa aby komus przekazac prawo do dziedziczenia i decydowania o zdrowiu i zyciu wspolmalzonka
3. za duzo kasy to wszystko kosztuje
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.