Temat: Do par, które mieszkały razem przed ślubem.

Witam, za rok w sierpniu planuję wziąć ślub, jest jednak pewien "problem". Mieszkam z narzeczonym już od dwóch lat. W mojej parafii ksiądz jest, delikatnie mówiąc wymagający. Rok temu chciałam iść na chrzestną, to powiedział, że dopóki nie zamieszkam osobno z partnerem to nie mogę być chrzestną, bo przecież my się zachowujemy na pewno jak para :/ (swoją drogą ciekawe jak niby mamy się zachowywać? Jak znajomi?) I teraz pytanie: Jak rozwiązaliście ten problem? Czy wasz ksiądz się też tak "czepiał" faktu, że mieszkacie razem? Nie wiem jak ma przebiec ta rozmowa, za miesiąc idziemy ustalać datę ślubu. Dziękuję z góry za pomoc.
Pasek wagi
A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie.
Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może !
"Nie sądź, nie będziesz sądzony"
I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce.
I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami.
Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum.

Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem  :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem  :)

Raijaa napisał(a):

A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie. Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może ! "Nie sądź, nie będziesz sądzony" I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce. I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami. Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum. Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem  :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem  :)


Brawo, bardzo mądry post! :) Tylko pytanie - jesli księża nie zawsze są tymi, za którymi powinno się podążać, to po co w ogóle tkwić w statystykach Kościoła Katolickiego i nabijać im kieszenie, zamiast iść własną ścieżką i samemu odkrywać Boga? 

MissButterfly83 napisał(a):

ToJaMax napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

ToJaMax napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

I tak jak już tu Koleżanka wcześniej wspomniała. Po co ślub kościelny skoro macie taki stosunek do Kościoła?! Z tradycji? a potem się dziwicie, że nie macie rozgrzeszenia czy ksiądz Wam nie chce dac ślubu. W każdej Wspólnocie/Grupie istnieją zasady, których trzeba przestrzegać jeśli chce się być jej członkiem. Tak samo w Kościele Katolickim. Trochę rozsądku
Wiesz co - mogłabym się z takimi zasadami zgodzić i je przestrzegać, gdyby nie to.. że księża je zmieniają, jak im się podoba...Jak to jest, że kiedyś adwent był czasem postnym - żadnych imprez, zabaw hucznych.. Później kościół od tego odszedł, zaczął pozwalać na imprezy w czasie adwentu.Później - zmienił zasady dotyczące piątku - kiedyś była to zarówno wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych jak też od imprez. Teraz od tego odeszli, księża udzielają nawet ślubów w piątki.Jakie to zasady, jeśli są ciągle zmieniane - ot tak sobie? Wolę żyć w zgodzie z własnym sumieniem... 
Zmieniają przykazania kościelne - mają do tego prawo. Dekalogu nikt nie zmieniał i nie zmieni. Nadal obowiązuje post od potraw mięsnych w piątki. Dyspensa może zostać udzielona przez księdza w wyjątkowych sytuacjach. Zdjęcie zakazu zabaw w piątki zostało podyktowane m.in faktem, że bardzo dużo uroczystości odbywa się teraz w piątki, jak choćby zakończenia roku czy właśnie śluby. Stąd ta zmiana
Zgadzam się z Tobą... i tak jak mogę się zgodzić, że seks przedślubny jest grzechem - 6. nie cudzołóż, to o wspólnym mieszkaniu nie ma w dekalogu mowy. I tyle... Dlatego nie uważam, że grzechem jest sam fakt mieszkania z partnerem (czy to nie jest dobre i odpowiedzialne, że młodzi ludzie wolą się poznać w codziennych sytuacjach i odpowiedzialnie podjąć decyzję odnośnie ślubu, zamiast spotykać się na randkach, wziąć ślub a później mieć problemy na starcie, bo coś mi w codziennym zachowaniu partnera nie pasuje?). Co w takim razie np z mieszkaniami studenckimi - gdzie mieszkają dziewczyny i faceci - nie jest niczym złym? Bo nie słyszałam, że trzeba się spowiadać w takich sytuacjach?
Nie zrozumieliśmy się - mieszkanie jako takie bez seksu grzechem nie jest ale kiedy dajmy na to kobitka się kąpie jemu zaczyna pracować wyobraźnia, podnieca się, może nawet masturbuje potem gdzieś w kibelku - to jest to już grzech i jego (6 przykazanie nie cudzołóż w stosunku do siebie) i jej (grzech cudzy - pobudzanie do grzechu). Dlatego Kościół zwraca uwagę na to, że takie mieszkanie może być niebezpieczne, w sensie duchowym

Nie do końca - bo dlaczego mam spowiadać się z samego faktu wspólnego mieszkania, jeśli chodzi o inne sprawy? Jeśli jemu zaczyna pracować wyobraźnia - niech się z tego spowiada. Idąc Twoim tokiem myślenia - Ona się kąpie - tak jak w akademiku kąpią się studentki - to studenci też sobie je wyobrażają, a one w jakiś sposób prowokują grzech? Z takim myśleniem trzeba by stworzyć oddzielne akademiki dla facetów, oddzielne dla kobiet. Ba - w moim akademiku mieliśmy początkowo łazienkę na 4 pokoje - zamieszkiwane przez studentów i studentki. Prysznic był za zasłoną. To jest dopiero w takim razie grzech, bo przecież jak dziewczyna się kąpała, to facet mógłby sobie wyobrażać, że wystarczy tylko tam wejść i zasłonę rozchylić... Chyba nie ten trop?
Poza tym - kiedyś na forum katolickim przeczytałam coś w stylu (nie pamiętam dokładnej wypowiedzi, więc postaram się chociaż sens przytoczyć), że mieszkanie wspólne jest grzechem, bo osoby, które mieszkają obok Ciebie (jak np sąsiedzi, znajomi) mogą przypuszczać, że w tym mieszkaniu para grzeszy - więc jest to grzech zgorszenia (bo tych sąsiadów może to gorszyć... ). 
Pasek wagi

MissButterfly83 napisał(a):

ToJaMax napisał(a):

swandive napisał(a):

ToJaMax napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

I tak jak już tu Koleżanka wcześniej wspomniała. Po co ślub kościelny skoro macie taki stosunek do Kościoła?! Z tradycji? a potem się dziwicie, że nie macie rozgrzeszenia czy ksiądz Wam nie chce dac ślubu. W każdej Wspólnocie/Grupie istnieją zasady, których trzeba przestrzegać jeśli chce się być jej członkiem. Tak samo w Kościele Katolickim. Trochę rozsądku
Wiesz co - mogłabym się z takimi zasadami zgodzić i je przestrzegać, gdyby nie to.. że księża je zmieniają, jak im się podoba...Jak to jest, że kiedyś adwent był czasem postnym - żadnych imprez, zabaw hucznych.. Później kościół od tego odszedł, zaczął pozwalać na imprezy w czasie adwentu.Później - zmienił zasady dotyczące piątku - kiedyś była to zarówno wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych jak też od imprez. Teraz od tego odeszli, księża udzielają nawet ślubów w piątki.Jakie to zasady, jeśli są ciągle zmieniane - ot tak sobie? Wolę żyć w zgodzie z własnym sumieniem... 
no, mój znajomy bierze ślub w czwartek. To ja mam być w porządku na 100% , a oni sobie mogą zmieniać jak chcą? hehe też stawiam na sumienie i rozmowę z Bogiem, a nie księdzem.
Nie chodziło mi o to, że śluby muszą odbywać się w soboty.. Tylko, że odbywają się w piątki, które są dniami postnymi...
jak już napisałam i Ty również post piątkowy został zdjęty

Ten post akurat z tego co wiem, został zdjęty w ostatnich dniach, a już wcześniej odbywały się śluby piątkowe. Tylko to chciałam podkreślić.
Pasek wagi

MickeyMouse. napisał(a):

Droga autorko nie rozumiem kobiet takich jak Ty. Ja sama nie jestem wierząca, więc może wytłumacz mi - dlaczego na co dzień żyjąc w grzechu i nie żałując tego wcale, pragniesz być członkiem tej wspólnoty? Nie piszę tego ze złośliwości, lecz z czystej ciekawości. Czekam na odpowiedź.

Żałuję za grzechy, nie chodzę do spowiedzi tak se żeby zaliczyć spowiedź. Chcę być członkiem wspólnoty, bo jestem wierząca, napiszę po raz setny.
Pasek wagi
Luscius- powiem Ci szczerze, że zastanawiałam sie nad tym. Nawet zastanawiałam się nad zmianą religii, choć pozostaniu przy chrześcijaństwie, czytałam, oglądałam programy dokumentalne. Podobno gnostycy wierzą w Boga, Biblię ale nie w instytucje kościoła. Jednak ja czasem lubie po prostu tam pójść i posiedzieć, gdy mi źle. Wyciszyć się, "w głowie" porozmawiać z Bogiem. Mam mętlik jeśli chodzi o ten temat i po prostu nie spotkałam jeszcze nikogo na swojej drodze, kto pomógłby mi to sobie ułożyć. :)
Mam nadzieję, ze spotkam kiedyś kogoś mądrego, kto nie będzie chciał na siłę przywrócić mnie do wiary w kościół ale pomoże zrozumieć pewne sprawy, których nie pojmuję lub się z nimi nie zgadzam. Wtedy być może zostanę i się "nawrócę" na tą instytucję lub całkowicie świadomie z niej zrezygnuje.

Raijaa napisał(a):

A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie. Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może ! "Nie sądź, nie będziesz sądzony" I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce. I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami. Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum. Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem  :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem  :)

Ale ja nie chcę się wyspowiadać nie szczerze! Nie chcę kłamać. Czemu wszyscy tu uważają, że nie żałuję za grzechy i że się nie spowiadam szczerze :| o to mi chodzi właśnie, że chcę przysięgać przed Bogiem szczerze. Dlatego napisałam post żeby otrzymać jakieś rady... i także mam swój rozum, księży słuchać nie zamierzam.
Pasek wagi

ToJaMax napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

ToJaMax napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

ToJaMax napisał(a):

MissButterfly83 napisał(a):

I tak jak już tu Koleżanka wcześniej wspomniała. Po co ślub kościelny skoro macie taki stosunek do Kościoła?! Z tradycji? a potem się dziwicie, że nie macie rozgrzeszenia czy ksiądz Wam nie chce dac ślubu. W każdej Wspólnocie/Grupie istnieją zasady, których trzeba przestrzegać jeśli chce się być jej członkiem. Tak samo w Kościele Katolickim. Trochę rozsądku
Wiesz co - mogłabym się z takimi zasadami zgodzić i je przestrzegać, gdyby nie to.. że księża je zmieniają, jak im się podoba...Jak to jest, że kiedyś adwent był czasem postnym - żadnych imprez, zabaw hucznych.. Później kościół od tego odszedł, zaczął pozwalać na imprezy w czasie adwentu.Później - zmienił zasady dotyczące piątku - kiedyś była to zarówno wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych jak też od imprez. Teraz od tego odeszli, księża udzielają nawet ślubów w piątki.Jakie to zasady, jeśli są ciągle zmieniane - ot tak sobie? Wolę żyć w zgodzie z własnym sumieniem... 
Zmieniają przykazania kościelne - mają do tego prawo. Dekalogu nikt nie zmieniał i nie zmieni. Nadal obowiązuje post od potraw mięsnych w piątki. Dyspensa może zostać udzielona przez księdza w wyjątkowych sytuacjach. Zdjęcie zakazu zabaw w piątki zostało podyktowane m.in faktem, że bardzo dużo uroczystości odbywa się teraz w piątki, jak choćby zakończenia roku czy właśnie śluby. Stąd ta zmiana
Zgadzam się z Tobą... i tak jak mogę się zgodzić, że seks przedślubny jest grzechem - 6. nie cudzołóż, to o wspólnym mieszkaniu nie ma w dekalogu mowy. I tyle... Dlatego nie uważam, że grzechem jest sam fakt mieszkania z partnerem (czy to nie jest dobre i odpowiedzialne, że młodzi ludzie wolą się poznać w codziennych sytuacjach i odpowiedzialnie podjąć decyzję odnośnie ślubu, zamiast spotykać się na randkach, wziąć ślub a później mieć problemy na starcie, bo coś mi w codziennym zachowaniu partnera nie pasuje?). Co w takim razie np z mieszkaniami studenckimi - gdzie mieszkają dziewczyny i faceci - nie jest niczym złym? Bo nie słyszałam, że trzeba się spowiadać w takich sytuacjach?
Nie zrozumieliśmy się - mieszkanie jako takie bez seksu grzechem nie jest ale kiedy dajmy na to kobitka się kąpie jemu zaczyna pracować wyobraźnia, podnieca się, może nawet masturbuje potem gdzieś w kibelku - to jest to już grzech i jego (6 przykazanie nie cudzołóż w stosunku do siebie) i jej (grzech cudzy - pobudzanie do grzechu). Dlatego Kościół zwraca uwagę na to, że takie mieszkanie może być niebezpieczne, w sensie duchowym
Nie do końca - bo dlaczego mam spowiadać się z samego faktu wspólnego mieszkania, jeśli chodzi o inne sprawy? Jeśli jemu zaczyna pracować wyobraźnia - niech się z tego spowiada. Idąc Twoim tokiem myślenia - Ona się kąpie - tak jak w akademiku kąpią się studentki - to studenci też sobie je wyobrażają, a one w jakiś sposób prowokują grzech? Z takim myśleniem trzeba by stworzyć oddzielne akademiki dla facetów, oddzielne dla kobiet. Ba - w moim akademiku mieliśmy początkowo łazienkę na 4 pokoje - zamieszkiwane przez studentów i studentki. Prysznic był za zasłoną. To jest dopiero w takim razie grzech, bo przecież jak dziewczyna się kąpała, to facet mógłby sobie wyobrażać, że wystarczy tylko tam wejść i zasłonę rozchylić... Chyba nie ten trop?Poza tym - kiedyś na forum katolickim przeczytałam coś w stylu (nie pamiętam dokładnej wypowiedzi, więc postaram się chociaż sens przytoczyć), że mieszkanie wspólne jest grzechem, bo osoby, które mieszkają obok Ciebie (jak np sąsiedzi, znajomi) mogą przypuszczać, że w tym mieszkaniu para grzeszy - więc jest to grzech zgorszenia (bo tych sąsiadów może to gorszyć... ). 

tak, osoba która to napisała miała rację. To jest grzech zgorszenia, choćby para tam mieszkająca miała osobne pokoje.I wiem że zaraz posypią się komentarze w stylu "a co to kogo obchodzi" no właśnie Kościół obchodzi, stąd grzech zgorszenia. Co do wcześniejszych słów ja tylko napisałam że może być niebezpieczne w sensie duchowym. Każdy ma swoje sumienie, żyje według niego, zostaniemy rozliczeni z naszego życia na Sądzie Ostatecznym, każdy ja Ty i ten ksiądz z konfesjonału. Napisałam jak to wygląda od strony doktryny kościelnej, a co autorka tego tematu czy inni z tym zrobią to już jest ich sprawa.

swandive napisał(a):

Raijaa napisał(a):

A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie. Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może ! "Nie sądź, nie będziesz sądzony" I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce. I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami. Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum. Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem  :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem  :)
Ale ja nie chcę się wyspowiadać nie szczerze! Nie chcę kłamać. Czemu wszyscy tu uważają, że nie żałuję za grzechy i że się nie spowiadam szczerze :| o to mi chodzi właśnie, że chcę przysięgać przed Bogiem szczerze. Dlatego napisałam post żeby otrzymać jakieś rady... i także mam swój rozum, księży słuchać nie zamierzam.

Jeśli chcesz szczerze się wyspowiadać i jak mówisz żałujesz prawdziwie to, co stoi na przeszkodzie iść już teraz?
A jak inaczej masz sie poznac ze swoim przyszlym mezem? Jestem 'chrzescijanka' ale nie praktykuje tego wszystkiego, nie chodze do kosciola, itp itd...Nie wyobrazam sobie nie mieszkania z moim narzeczonym przed slubem...z tym ze nie mam zamiaru brac slubu w kosciele, wlasnie przez ksiezy...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.