- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 czerwca 2013, 20:39
28 czerwca 2013, 22:28
28 czerwca 2013, 22:32
A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie. Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może ! "Nie sądź, nie będziesz sądzony" I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce. I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami. Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum. Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem :)
28 czerwca 2013, 22:32
Nie zrozumieliśmy się - mieszkanie jako takie bez seksu grzechem nie jest ale kiedy dajmy na to kobitka się kąpie jemu zaczyna pracować wyobraźnia, podnieca się, może nawet masturbuje potem gdzieś w kibelku - to jest to już grzech i jego (6 przykazanie nie cudzołóż w stosunku do siebie) i jej (grzech cudzy - pobudzanie do grzechu). Dlatego Kościół zwraca uwagę na to, że takie mieszkanie może być niebezpieczne, w sensie duchowymZgadzam się z Tobą... i tak jak mogę się zgodzić, że seks przedślubny jest grzechem - 6. nie cudzołóż, to o wspólnym mieszkaniu nie ma w dekalogu mowy. I tyle... Dlatego nie uważam, że grzechem jest sam fakt mieszkania z partnerem (czy to nie jest dobre i odpowiedzialne, że młodzi ludzie wolą się poznać w codziennych sytuacjach i odpowiedzialnie podjąć decyzję odnośnie ślubu, zamiast spotykać się na randkach, wziąć ślub a później mieć problemy na starcie, bo coś mi w codziennym zachowaniu partnera nie pasuje?). Co w takim razie np z mieszkaniami studenckimi - gdzie mieszkają dziewczyny i faceci - nie jest niczym złym? Bo nie słyszałam, że trzeba się spowiadać w takich sytuacjach?Zmieniają przykazania kościelne - mają do tego prawo. Dekalogu nikt nie zmieniał i nie zmieni. Nadal obowiązuje post od potraw mięsnych w piątki. Dyspensa może zostać udzielona przez księdza w wyjątkowych sytuacjach. Zdjęcie zakazu zabaw w piątki zostało podyktowane m.in faktem, że bardzo dużo uroczystości odbywa się teraz w piątki, jak choćby zakończenia roku czy właśnie śluby. Stąd ta zmianaWiesz co - mogłabym się z takimi zasadami zgodzić i je przestrzegać, gdyby nie to.. że księża je zmieniają, jak im się podoba...Jak to jest, że kiedyś adwent był czasem postnym - żadnych imprez, zabaw hucznych.. Później kościół od tego odszedł, zaczął pozwalać na imprezy w czasie adwentu.Później - zmienił zasady dotyczące piątku - kiedyś była to zarówno wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych jak też od imprez. Teraz od tego odeszli, księża udzielają nawet ślubów w piątki.Jakie to zasady, jeśli są ciągle zmieniane - ot tak sobie? Wolę żyć w zgodzie z własnym sumieniem...I tak jak już tu Koleżanka wcześniej wspomniała. Po co ślub kościelny skoro macie taki stosunek do Kościoła?! Z tradycji? a potem się dziwicie, że nie macie rozgrzeszenia czy ksiądz Wam nie chce dac ślubu. W każdej Wspólnocie/Grupie istnieją zasady, których trzeba przestrzegać jeśli chce się być jej członkiem. Tak samo w Kościele Katolickim. Trochę rozsądku
28 czerwca 2013, 22:35
jak już napisałam i Ty również post piątkowy został zdjętyNie chodziło mi o to, że śluby muszą odbywać się w soboty.. Tylko, że odbywają się w piątki, które są dniami postnymi...no, mój znajomy bierze ślub w czwartek. To ja mam być w porządku na 100% , a oni sobie mogą zmieniać jak chcą? hehe też stawiam na sumienie i rozmowę z Bogiem, a nie księdzem.Wiesz co - mogłabym się z takimi zasadami zgodzić i je przestrzegać, gdyby nie to.. że księża je zmieniają, jak im się podoba...Jak to jest, że kiedyś adwent był czasem postnym - żadnych imprez, zabaw hucznych.. Później kościół od tego odszedł, zaczął pozwalać na imprezy w czasie adwentu.Później - zmienił zasady dotyczące piątku - kiedyś była to zarówno wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych jak też od imprez. Teraz od tego odeszli, księża udzielają nawet ślubów w piątki.Jakie to zasady, jeśli są ciągle zmieniane - ot tak sobie? Wolę żyć w zgodzie z własnym sumieniem...I tak jak już tu Koleżanka wcześniej wspomniała. Po co ślub kościelny skoro macie taki stosunek do Kościoła?! Z tradycji? a potem się dziwicie, że nie macie rozgrzeszenia czy ksiądz Wam nie chce dac ślubu. W każdej Wspólnocie/Grupie istnieją zasady, których trzeba przestrzegać jeśli chce się być jej członkiem. Tak samo w Kościele Katolickim. Trochę rozsądku
28 czerwca 2013, 22:36
Droga autorko nie rozumiem kobiet takich jak Ty. Ja sama nie jestem wierząca, więc może wytłumacz mi - dlaczego na co dzień żyjąc w grzechu i nie żałując tego wcale, pragniesz być członkiem tej wspólnoty? Nie piszę tego ze złośliwości, lecz z czystej ciekawości. Czekam na odpowiedź.
28 czerwca 2013, 22:39
28 czerwca 2013, 22:40
A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie. Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może ! "Nie sądź, nie będziesz sądzony" I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce. I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami. Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum. Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem :)
28 czerwca 2013, 22:40
Nie do końca - bo dlaczego mam spowiadać się z samego faktu wspólnego mieszkania, jeśli chodzi o inne sprawy? Jeśli jemu zaczyna pracować wyobraźnia - niech się z tego spowiada. Idąc Twoim tokiem myślenia - Ona się kąpie - tak jak w akademiku kąpią się studentki - to studenci też sobie je wyobrażają, a one w jakiś sposób prowokują grzech? Z takim myśleniem trzeba by stworzyć oddzielne akademiki dla facetów, oddzielne dla kobiet. Ba - w moim akademiku mieliśmy początkowo łazienkę na 4 pokoje - zamieszkiwane przez studentów i studentki. Prysznic był za zasłoną. To jest dopiero w takim razie grzech, bo przecież jak dziewczyna się kąpała, to facet mógłby sobie wyobrażać, że wystarczy tylko tam wejść i zasłonę rozchylić... Chyba nie ten trop?Poza tym - kiedyś na forum katolickim przeczytałam coś w stylu (nie pamiętam dokładnej wypowiedzi, więc postaram się chociaż sens przytoczyć), że mieszkanie wspólne jest grzechem, bo osoby, które mieszkają obok Ciebie (jak np sąsiedzi, znajomi) mogą przypuszczać, że w tym mieszkaniu para grzeszy - więc jest to grzech zgorszenia (bo tych sąsiadów może to gorszyć... ).Nie zrozumieliśmy się - mieszkanie jako takie bez seksu grzechem nie jest ale kiedy dajmy na to kobitka się kąpie jemu zaczyna pracować wyobraźnia, podnieca się, może nawet masturbuje potem gdzieś w kibelku - to jest to już grzech i jego (6 przykazanie nie cudzołóż w stosunku do siebie) i jej (grzech cudzy - pobudzanie do grzechu). Dlatego Kościół zwraca uwagę na to, że takie mieszkanie może być niebezpieczne, w sensie duchowymZgadzam się z Tobą... i tak jak mogę się zgodzić, że seks przedślubny jest grzechem - 6. nie cudzołóż, to o wspólnym mieszkaniu nie ma w dekalogu mowy. I tyle... Dlatego nie uważam, że grzechem jest sam fakt mieszkania z partnerem (czy to nie jest dobre i odpowiedzialne, że młodzi ludzie wolą się poznać w codziennych sytuacjach i odpowiedzialnie podjąć decyzję odnośnie ślubu, zamiast spotykać się na randkach, wziąć ślub a później mieć problemy na starcie, bo coś mi w codziennym zachowaniu partnera nie pasuje?). Co w takim razie np z mieszkaniami studenckimi - gdzie mieszkają dziewczyny i faceci - nie jest niczym złym? Bo nie słyszałam, że trzeba się spowiadać w takich sytuacjach?Zmieniają przykazania kościelne - mają do tego prawo. Dekalogu nikt nie zmieniał i nie zmieni. Nadal obowiązuje post od potraw mięsnych w piątki. Dyspensa może zostać udzielona przez księdza w wyjątkowych sytuacjach. Zdjęcie zakazu zabaw w piątki zostało podyktowane m.in faktem, że bardzo dużo uroczystości odbywa się teraz w piątki, jak choćby zakończenia roku czy właśnie śluby. Stąd ta zmianaWiesz co - mogłabym się z takimi zasadami zgodzić i je przestrzegać, gdyby nie to.. że księża je zmieniają, jak im się podoba...Jak to jest, że kiedyś adwent był czasem postnym - żadnych imprez, zabaw hucznych.. Później kościół od tego odszedł, zaczął pozwalać na imprezy w czasie adwentu.Później - zmienił zasady dotyczące piątku - kiedyś była to zarówno wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych jak też od imprez. Teraz od tego odeszli, księża udzielają nawet ślubów w piątki.Jakie to zasady, jeśli są ciągle zmieniane - ot tak sobie? Wolę żyć w zgodzie z własnym sumieniem...I tak jak już tu Koleżanka wcześniej wspomniała. Po co ślub kościelny skoro macie taki stosunek do Kościoła?! Z tradycji? a potem się dziwicie, że nie macie rozgrzeszenia czy ksiądz Wam nie chce dac ślubu. W każdej Wspólnocie/Grupie istnieją zasady, których trzeba przestrzegać jeśli chce się być jej członkiem. Tak samo w Kościele Katolickim. Trochę rozsądku
28 czerwca 2013, 22:42
Ale ja nie chcę się wyspowiadać nie szczerze! Nie chcę kłamać. Czemu wszyscy tu uważają, że nie żałuję za grzechy i że się nie spowiadam szczerze :| o to mi chodzi właśnie, że chcę przysięgać przed Bogiem szczerze. Dlatego napisałam post żeby otrzymać jakieś rady... i także mam swój rozum, księży słuchać nie zamierzam.A ja myślę, że każdy zostanie rozliczony sam przed Bogiem. W Biblii jest napisane nawet, że Ci, którzy "reprezentują" Jezusa nie zawsze są tymi, za którymi powinniśmy podążać, bo wielu z nich zboczy ze ścieżki. Nie mówiąc o stosunkach i dzieciach poczętych poza łożem małżeńskim, za które Bóg nie karał. Nie ma takiego mądrego na świecie, który mógłby z ręką na sercu powiedzieć "W pełni zrozumiałem Biblię, moja prawda jest najmojsza" Zdaje sobie sprawę, że nie może być tak, że każdy będzie wyprawiał sobie z Biblią co chce i interpretował ją na swoje sposoby. Czytając ją jednak, czujemy ją sercem, zastanawiamy się nad nią i nad jej sensem. A Bóg przecież jest w sercu, dał nam też rozum.. i sumienie. Kościół niestety traci władzę. Księża zamiast być naszymi pasterzami, pomagać nam, rozmawiać, naprowadzać robią wszystko na odwrót. Dzisiejszy ksiądz od razu kojarzy się z grubym gburem, który uważa, ze wszystko mu wolno i nie potrafi sam zastosować sie do zasad ale śmie osądzać- a nie może ! "Nie sądź, nie będziesz sądzony" I nie mam na myśli, ze każdy ksiadz jest zły, bo spotkałam naprawdę wspaniałych w swoim życiu. Ale kojarzą sie od razu- tak jak amerykański policjant z pączkiem w ręce. I niestety dzisiaj, gdy ludzie są rozumni i wykształceni i nie lecą na plebanie z kaczką, żeby im list przeczytać, ludzie, którzy wierzą w Boga i czują jego obecność w swoim życiu, nie mają zaufania do kościoła i gubią się w tym wszystkim. Ci, którzy powinni ich wspierać i wyjaśniać są zajęci innymi sprawami. Sama czasem czuję się zagubiona.. bo nie mam zamiaru podążać ślepo za wszystkim, co mówią księża- Bóg dał mi rozum. Także ja Wam radzę jeśli mogę- jeśli chcesz przysięgać przed Bogiem, zrób to dla niego i wyspowiadaj się szczerze. Chodzi o to, żebyś mogła być szczera ślubując przed Bogiem :) To Ty masz czuć tą więź, która będzie Was dwoje łączyć z Bogiem w tym ważnym momencie, więc wyobraź sobie jak będziesz się czuła, gdy skłamiesz? Jeśli ok. Twoja sprawa :) Po prostu wyobraź sobie ten dzień i zrób wszystko, zeby wyrzuty sumienia nie dręczyły Cie w ważnej chwili przed ołtarzem :)
28 czerwca 2013, 22:44