- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 czerwca 2013, 20:39
28 czerwca 2013, 21:37
Z zasadami wiary można się zgadzać, ale nie trzeba ślepo słuchać księży - bo każdy jest inny, ma inne podejście, inne zasady i inne grzechy na swoim sumieniu. To, że jest księdzem nie znaczy, że trzeba mu bezgranicznie ufać - tak samo jak jest wiele typów "ludzi cywilnych", gdzie z jednymi się zgadzasz z drugimi nie, tak samo możesz się zgadzać z jednym księdzem a z kolejnym już nie. Nie myl wiary z księdzem... Ja chcę wziąć ślub kościelny, bo wierzę, w takiej wierze zostałam wychowana, co nie znaczy, że ślepo będę podążała za każdym księdzem. I też uważam, że powinno spowiadać się do Boga, bo jak to jest, że jeden ksiądz da rozgrzeszenie a inny za ten sam grzech nie da?Skoro nie zgadzasz się z zasadami wiary, w której chcesz wziąć ślub i dla Ciebie księża to "goście w sutannie" to chyba jakaś pomyłka z tym ślubem kościelnym. Weź cywilny i będziesz miała święty spokój od tych wszystkich zasad i nikt się nie będzie Ciebie czepiał z kim mieszkasz i z kim śpisz. To proste.Masakra, nie powinni księża jeździć tak po ludziach, nie ważne, co złego zrobili. Jeszcze do łez doprowadzają... W ogóle spowiadać się powinno do Boga, a nie gościa w sutannie. Takie moje osobiste zdanie.Zmarl mój przyszly teść..w związku z czym poczuląm sama w sobie, że potrzebuje spowiedzi..i glupia podczas niej przyznałam się że mieszkam z facetem, że planujemy ślub-ale w związku ze teść zmarł musimy to odłożyć. Nigdy taka zabeczana z kosciolą nie wyszłam(a mam prawie 30 lat na karku) bo ksiądz tak mi pojechał, że poczuląm siejak ostatnia...
28 czerwca 2013, 21:38
uważasz się za katoliczkę - super. Nikt nie jest idealny. Kościół już dawno temu określił zasady według których należy żyć. Księża są jakby urzędnikami, którzy tego od nas, wierzących, w pewien sposób wymagają. Seks przed ślubem jest grzechem, jeśli wyspowiadasz się tylko żeby mieć spokój to również jest grzech i to ciężki. Jeżeli nie zamierzasz mieszkać z rodzicami do 40stki to wg nauki Kościoła powinnaś zamieszkać sama a nie z narzeczonym/chłopakiem. Taka prawda.Ksiądz powinien zrozumieć, że w kraju takim jak Polska nie da się godnie żyć, uskładać pieniążek na wesele, dom, samochód, cokolwiek. Więc wyprowadziłam się z narzeczonym do Anglii, żeby zarobić sobie na to wszytko i uniknąć kredytów. Nie mamy tyle pieniążków, żeby sobie mieszkać tutaj osobno. Zmusza mnie życie do tego, że musimy mieszkać razem. Nie zamierzam mieszkać z rodzicami do 40 lat czekając kiedy wreszcie uzbieram na upragnione wesele, mieszkanie/dom i samochód. Mimo to, że z nim mieszkam to uważam się za katoliczkę i co więcej nią jestem. Ustalanie czy będziemy się nazywali katolikami, czy nie to nie należy raczej do Ciebie, nie? Więc no nie wiem czy to taka prawda...nie spełniam żadnych punktów, za które mi grozi ekskomunika. Jeśli nie jesteś wierząca to skąd ten hejt?Cała prawdaJeśli jesteście Katolikami, to dlaczego nie przestrzegacie zasad wiary, chcąc korzystać z jej dobrodziejstw i sakramentów? Nie potrafię tego zrozumieć- po co osobom żyjącym w permanentnym grzechu sakramenty, przecież to jeszcze większy grzech - świętokradztwo... Ślub można wziąć cywilny, religia ma swoje zasady, na które się godzi albo nie - ale wtedy raczej nie można się nazywać Katolikiem, wybieranie z religii tego co nam pasuje a co nie jest raczej żałosne. A ksiądz jeden z niewielu normalnych, widać nie chodzi mu o czysty zysk jak całej reszcie (udzielanie ślubu zbrzuchaconym np;) ).Dodam, że nie jestem wierząca, po prostu dziwię się, że można tak wybiórczo traktować zasady, które mają Was doprowadzić do zbawienia ;)
28 czerwca 2013, 21:39
Ksiądz powinien zrozumieć, że w kraju takim jak Polska nie da się godnie żyć, uskładać pieniążek na wesele, dom, samochód, cokolwiek. Więc wyprowadziłam się z narzeczonym do Anglii, żeby zarobić sobie na to wszytko i uniknąć kredytów. Nie mamy tyle pieniążków, żeby sobie mieszkać tutaj osobno. Zmusza mnie życie do tego, że musimy mieszkać razem. Nie zamierzam mieszkać z rodzicami do 40 lat czekając kiedy wreszcie uzbieram na upragnione wesele, mieszkanie/dom i samochód. Mimo to, że z nim mieszkam to uważam się za katoliczkę i co więcej nią jestem. Ustalanie czy będziemy się nazywali katolikami, czy nie to nie należy raczej do Ciebie, nie? Więc no nie wiem czy to taka prawda...nie spełniam żadnych punktów, za które mi grozi ekskomunika. Jeśli nie jesteś wierząca to skąd ten hejt?Cała prawdaJeśli jesteście Katolikami, to dlaczego nie przestrzegacie zasad wiary, chcąc korzystać z jej dobrodziejstw i sakramentów? Nie potrafię tego zrozumieć- po co osobom żyjącym w permanentnym grzechu sakramenty, przecież to jeszcze większy grzech - świętokradztwo... Ślub można wziąć cywilny, religia ma swoje zasady, na które się godzi albo nie - ale wtedy raczej nie można się nazywać Katolikiem, wybieranie z religii tego co nam pasuje a co nie jest raczej żałosne. A ksiądz jeden z niewielu normalnych, widać nie chodzi mu o czysty zysk jak całej reszcie (udzielanie ślubu zbrzuchaconym np;) ).Dodam, że nie jestem wierząca, po prostu dziwię się, że można tak wybiórczo traktować zasady, które mają Was doprowadzić do zbawienia ;)
28 czerwca 2013, 21:43
Ależ ja się nie spowiadam, żeby mieć święty spokój, ale żeby dostać rozgrzeszenie i iść do ślubu kościelnego.uważasz się za katoliczkę - super. Nikt nie jest idealny. Kościół już dawno temu określił zasady według których należy żyć. Księża są jakby urzędnikami, którzy tego od nas, wierzących, w pewien sposób wymagają. Seks przed ślubem jest grzechem, jeśli wyspowiadasz się tylko żeby mieć spokój to również jest grzech i to ciężki. Jeżeli nie zamierzasz mieszkać z rodzicami do 40stki to wg nauki Kościoła powinnaś zamieszkać sama a nie z narzeczonym/chłopakiem. Taka prawda.Ksiądz powinien zrozumieć, że w kraju takim jak Polska nie da się godnie żyć, uskładać pieniążek na wesele, dom, samochód, cokolwiek. Więc wyprowadziłam się z narzeczonym do Anglii, żeby zarobić sobie na to wszytko i uniknąć kredytów. Nie mamy tyle pieniążków, żeby sobie mieszkać tutaj osobno. Zmusza mnie życie do tego, że musimy mieszkać razem. Nie zamierzam mieszkać z rodzicami do 40 lat czekając kiedy wreszcie uzbieram na upragnione wesele, mieszkanie/dom i samochód. Mimo to, że z nim mieszkam to uważam się za katoliczkę i co więcej nią jestem. Ustalanie czy będziemy się nazywali katolikami, czy nie to nie należy raczej do Ciebie, nie? Więc no nie wiem czy to taka prawda...nie spełniam żadnych punktów, za które mi grozi ekskomunika. Jeśli nie jesteś wierząca to skąd ten hejt?Cała prawdaJeśli jesteście Katolikami, to dlaczego nie przestrzegacie zasad wiary, chcąc korzystać z jej dobrodziejstw i sakramentów? Nie potrafię tego zrozumieć- po co osobom żyjącym w permanentnym grzechu sakramenty, przecież to jeszcze większy grzech - świętokradztwo... Ślub można wziąć cywilny, religia ma swoje zasady, na które się godzi albo nie - ale wtedy raczej nie można się nazywać Katolikiem, wybieranie z religii tego co nam pasuje a co nie jest raczej żałosne. A ksiądz jeden z niewielu normalnych, widać nie chodzi mu o czysty zysk jak całej reszcie (udzielanie ślubu zbrzuchaconym np;) ).Dodam, że nie jestem wierząca, po prostu dziwię się, że można tak wybiórczo traktować zasady, które mają Was doprowadzić do zbawienia ;)
28 czerwca 2013, 21:45
Można mieszkać z koleżanką/obcą osobą, serio ;) Moje koleżanki po 3 mieszkaja w pokoju i żyją wszystkie, więc nie zwalaj na to. Wyraziłam swoje zdanie, nie nazwałabym tego hejtem co obiektywnym ocenieniem sytuacji. Bycie Katolikiem to nie tylko chodzenie do kościoła w niedzielę ale poddanie się jasno określonym zasadom. Wymówkę można sobie znaleźć zawsze, żeby nie stosować się do zasad, trudniej jest się do nich stosować mimo, że nie jest to łatwe. Przemyśl po prostu, czy nie mam racji - czy stosowanie się do zasad nie powinno być ważną sprawą w religii ;) Nie jestem wierząca, bo dla mnie te zasady są żenujące w większości przypadków, jestem za głupia na twierdzenie, czy Bóg jest, czy nie i zdaję sobie z tego sprawę, chodzi mi tylko i wyłącznie o przestrzeganie zasad określonych przez wspólnotę, do której należysz i o zasady, którym nie chcesz się podporządkować mimo, że jest to w sumie kluczowa sprawa - nie latanie do kościoła, ale te rzeczy, które świadczą o czystości, skromności, wstrzemięźliwości i ogólnie wszelkich ludzkich cnotach, rzadko spotykanych w tym świecie. Nie oceniam Cię pod kątem moralnym, bo jak dla mnie możesz mieszkać z 5 murzynami i w ogóle mi to nie przeszkadza ani nie oburza :) Mówię jedynie o tej stronie, która wg mnie wypada u Ciebie blado - ślub w kościele, biała suknia, organista, wszystko pięknie, ale żeby nic od siebie nie dawać i nie wymagać... Tylko o to mi chodzi;)Ksiądz powinien zrozumieć, że w kraju takim jak Polska nie da się godnie żyć, uskładać pieniążek na wesele, dom, samochód, cokolwiek. Więc wyprowadziłam się z narzeczonym do Anglii, żeby zarobić sobie na to wszytko i uniknąć kredytów. Nie mamy tyle pieniążków, żeby sobie mieszkać tutaj osobno. Zmusza mnie życie do tego, że musimy mieszkać razem. Nie zamierzam mieszkać z rodzicami do 40 lat czekając kiedy wreszcie uzbieram na upragnione wesele, mieszkanie/dom i samochód. Mimo to, że z nim mieszkam to uważam się za katoliczkę i co więcej nią jestem. Ustalanie czy będziemy się nazywali katolikami, czy nie to nie należy raczej do Ciebie, nie? Więc no nie wiem czy to taka prawda...nie spełniam żadnych punktów, za które mi grozi ekskomunika. Jeśli nie jesteś wierząca to skąd ten hejt?Cała prawdaJeśli jesteście Katolikami, to dlaczego nie przestrzegacie zasad wiary, chcąc korzystać z jej dobrodziejstw i sakramentów? Nie potrafię tego zrozumieć- po co osobom żyjącym w permanentnym grzechu sakramenty, przecież to jeszcze większy grzech - świętokradztwo... Ślub można wziąć cywilny, religia ma swoje zasady, na które się godzi albo nie - ale wtedy raczej nie można się nazywać Katolikiem, wybieranie z religii tego co nam pasuje a co nie jest raczej żałosne. A ksiądz jeden z niewielu normalnych, widać nie chodzi mu o czysty zysk jak całej reszcie (udzielanie ślubu zbrzuchaconym np;) ).Dodam, że nie jestem wierząca, po prostu dziwię się, że można tak wybiórczo traktować zasady, które mają Was doprowadzić do zbawienia ;)
Edytowany przez swandive 28 czerwca 2013, 21:48
28 czerwca 2013, 21:49
28 czerwca 2013, 21:51
Dużo od siebie wymagam, i jeszcze raz napiszę, że to nie tak, że nie chcę się podporządkować, ale po prostu nie mogę. Życie mnie zmusza i tyle w temacie, jestem dobrym człowiekiem, chcę po prostu wziąć ślub i żyć godnie. Mam jednego partnera z którym chcę być do końca życia i nie widzę nic złego, że ludzie którzy się kochają i mają w planach ślub i założenie rodziny mieszkają razem...Wcale nie wypadam "blado". Ciekawi mnie jeszcze, jak dziewczyny w ciąży dostają śluby, skoro ja jestem taka najgorsza z najgorszych ;)Można mieszkać z koleżanką/obcą osobą, serio ;) Moje koleżanki po 3 mieszkaja w pokoju i żyją wszystkie, więc nie zwalaj na to. Wyraziłam swoje zdanie, nie nazwałabym tego hejtem co obiektywnym ocenieniem sytuacji. Bycie Katolikiem to nie tylko chodzenie do kościoła w niedzielę ale poddanie się jasno określonym zasadom. Wymówkę można sobie znaleźć zawsze, żeby nie stosować się do zasad, trudniej jest się do nich stosować mimo, że nie jest to łatwe. Przemyśl po prostu, czy nie mam racji - czy stosowanie się do zasad nie powinno być ważną sprawą w religii ;) Nie jestem wierząca, bo dla mnie te zasady są żenujące w większości przypadków, jestem za głupia na twierdzenie, czy Bóg jest, czy nie i zdaję sobie z tego sprawę, chodzi mi tylko i wyłącznie o przestrzeganie zasad określonych przez wspólnotę, do której należysz i o zasady, którym nie chcesz się podporządkować mimo, że jest to w sumie kluczowa sprawa - nie latanie do kościoła, ale te rzeczy, które świadczą o czystości, skromności, wstrzemięźliwości i ogólnie wszelkich ludzkich cnotach, rzadko spotykanych w tym świecie. Nie oceniam Cię pod kątem moralnym, bo jak dla mnie możesz mieszkać z 5 murzynami i w ogóle mi to nie przeszkadza ani nie oburza :) Mówię jedynie o tej stronie, która wg mnie wypada u Ciebie blado - ślub w kościele, biała suknia, organista, wszystko pięknie, ale żeby nic od siebie nie dawać i nie wymagać... Tylko o to mi chodzi;)Ksiądz powinien zrozumieć, że w kraju takim jak Polska nie da się godnie żyć, uskładać pieniążek na wesele, dom, samochód, cokolwiek. Więc wyprowadziłam się z narzeczonym do Anglii, żeby zarobić sobie na to wszytko i uniknąć kredytów. Nie mamy tyle pieniążków, żeby sobie mieszkać tutaj osobno. Zmusza mnie życie do tego, że musimy mieszkać razem. Nie zamierzam mieszkać z rodzicami do 40 lat czekając kiedy wreszcie uzbieram na upragnione wesele, mieszkanie/dom i samochód. Mimo to, że z nim mieszkam to uważam się za katoliczkę i co więcej nią jestem. Ustalanie czy będziemy się nazywali katolikami, czy nie to nie należy raczej do Ciebie, nie? Więc no nie wiem czy to taka prawda...nie spełniam żadnych punktów, za które mi grozi ekskomunika. Jeśli nie jesteś wierząca to skąd ten hejt?Cała prawdaJeśli jesteście Katolikami, to dlaczego nie przestrzegacie zasad wiary, chcąc korzystać z jej dobrodziejstw i sakramentów? Nie potrafię tego zrozumieć- po co osobom żyjącym w permanentnym grzechu sakramenty, przecież to jeszcze większy grzech - świętokradztwo... Ślub można wziąć cywilny, religia ma swoje zasady, na które się godzi albo nie - ale wtedy raczej nie można się nazywać Katolikiem, wybieranie z religii tego co nam pasuje a co nie jest raczej żałosne. A ksiądz jeden z niewielu normalnych, widać nie chodzi mu o czysty zysk jak całej reszcie (udzielanie ślubu zbrzuchaconym np;) ).Dodam, że nie jestem wierząca, po prostu dziwię się, że można tak wybiórczo traktować zasady, które mają Was doprowadzić do zbawienia ;)
28 czerwca 2013, 21:53
28 czerwca 2013, 21:54
28 czerwca 2013, 21:56