- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 czerwca 2013, 20:39
30 czerwca 2013, 20:25
jesli para bierze slub koscielny dla swojego dziwimisie to nie ma to dla mnie zadnej wartosci. kolejna laska ubrana w dluga i droga szmate zeby sie pokazac1 jesli para chce sie poprawic/nawrocic to nie powinna razem mieszkac. no sory ale mozna z kims mieszkac, spac w jednym lozku i nie uprawiac seksu? to po co razem mieszkaja jesli juz? smiech na sali, juz samym tym powoduje ze czlowiek ma grzeszne mysli, dopoki sie nie zniweluje to postanowienia poprawy nie ma2. jesli para chce sie poprawic to nie powinna po spowiedzi razem sypiac j/w. po slubie obowiazuje tylko NPR. zadnuch tabletek, zadnych gumek, krazkow, spirali itddla mnieprawdziwy katolik nie uprawia seksu przed slubem, nie ma miedzy nimi pieszczot, masturbacji. czyli tzw celibat, chodza za raczke i tyle. ona mieszka z rodzicami a po slubie maz i zona wspolnie mieszkaja. jesli dziewczyna lub chlopak mieli seks przedslubny kiedys tam dawno temu to spowiadaja sie z tego i zamykaja sobie klodeczke tam do nocy po slubnejtak jak w arabowie, tyle ze u nas nie wyzywa sie panny od dz*wek itp nie ma dla mnie odstepstw. jesli ktos pisze "dla mnie seks z osoba ktora sie kocha nie jest przeszkoda przed slubem" to jest droga druga - isc do urzedu. do kosciola nikt nie przymusza. mnie sie nie podobaja ograniczenia dlatego po bierzmowaniu nie chodze do spowiedzi i nie pojde jesli nie bede uwazala tego za sluszne. jesli ksiadz od swiadka bedzie wymagal spowiedzi to powiem ksiedzy ze spowiadam sie dla kolezanki a nie dla siebie. nie da rozgrzeszenia to kolezanka sobie znajdzie innego swiadka. to samo z byciu chrzestna. nie bede szopki odstawiac bo wypada.Skąd wiesz, że nie żyję wg przykazań? Nigdy w Przykazaniach Bożych nie widziałam przykazania: nie mieszkaj ze swoim partnerem przed ślubem. Jest to założenie kościoła, a tak jak pisałam wyżej - te założenia ciągle się zmieniają. Chcę ślubu w kościele, bo dla mnie ślub w urzędzie nie ma żadnej wartości - nie neguję osób, które taki zawierają, ale nie wyobrażam sobie sama tylko taki wziąć.Poza tym - co w takim razie z księżmi? Dlaczego dla jednego to, że mieszkamy razem jest niedopuszczalne, a dla drugiego do zaakcepowania? W takim razie księża też wybierają to, co dla nich wygodne? I nie mówię tu o tym, że trzeba im dać w łapę... Na kursie przedmałżeńskim trafiłam na księdza, który jest dla mnie księdzem z powołania. Nie miał problemu z powiedzeniem tego, że księża również grzeszą, że są zwykłymi ludźmi - a każdy człowiek jest podatny na pokusy.Nie chciał ani grosza za kurs, bo nam się bardziej przyda.A poza tym - zwyczajnie cieszył się, że mimo (ja samego faktu mieszkania wspólnie za grzech nie uważam - ale niech Wam będzie) grzechu - postanowiliśmy coś z tym zrobić.A z innej perspektywy:Mówicie - żeby osoba wierząca, która mieszka przed ślubem wspólnie - grzeszy, więc powinna wziąć ślub w USC. A czy żadna nie pomyślała, że to w takim razie nic nie zmieni - bo skoro to osoba wierząca, to i tak cywilny się nie będzie liczył, więc chociażby współżyjąc - grzeszy. Natomiast biorąc ślub kościelny chce to zmienić, chce współżyć z partnerem w związku katolickim, po ślubie - i ten grzech zlikwidować?a w usc nie ma juz boga? lol jesli komus zalezy na bogu to powinien zyc wg przykazan, a nie wybiera sobie co komu wygodne. szkoda ze nie ma takiego rygoru jak u arabusow zalosni sa ludzie ktorzy przeklinaja na ksiedza ale z lapa przychodza i jeszcze im d*pe wyliza zeby tylko dostac sakrament. szacunku do takich ludzi nie mam. powodzenia w odstawianiu szopki. po biskupa i papieza zadzwoncie, i jeszcze po trwam przy okazji. bedziecie miec widowisko na caly krajPo to bierze się ślub kościelny, żeby ślubować nie tylko przed człowiekiem, ale też przed Bogiem. Nawet nie jest to ślubowanie przed księdzem, bo ksiądz jest tylko świadkiem ślubu, a to młoda para udziela sobie ślubu. Więc nie rozumiem co tu jest na pokaz.Uważam tylko, że jest różnica między przykazaniami Bożymi a kościelnymi. Bo te drugie - kościół sobie ciągle zmienia, w zależności od potrzeb. I tak jak np seks przedmałżeński - jest grzechem wg przykazania Bożego, tak już mieszkanie przed ślubem - wg przykazań kościelnych, które może za miesiąc, może za rok, a może za 10 może zostać zniesienie (tak jak imprezy w piątek czy zabawy w adwencie)...no jesli komus zalezy na tym aby kolezanki silkaly z zazdrosci o glupi slub koscielny to pewnie ze mozna sobie schodki ustanowic i klamac aby szopke wyprawic. ja sie wrecz smieje z takich ludzi ktorzy robia wszystko na pokaz. ja chce isc do usc, 1.nie chce mi sie latac za ksiedzem. skoro mieszkam z facetem to moge sobie odpuscic cale to latanie dla odbebnienia, nikomu roznicy nie zrobi czy mam slub czy nie2.za dlugo ceremonia trwa aby komus przekazac prawo do dziedziczenia i decydowania o zdrowiu i zyciu wspolmalzonka3. za duzo kasy to wszystko kosztuje
1 lipca 2013, 08:07
1 lipca 2013, 08:47
Odwołam się tylko do zaznaczenia - bo i tak do konsensusu nie dojdziemy. Twierdzisz, że pary zamieszkują ze sobą tylko po to, żeby uprawiać seks - proszę Cię - nie porównuj wszystkich do siebie - bo to, że Ty tylko dlatego ze swoim facetem zamieszkałaś, żeby być na każde jego zawołanie nie znaczy, że każdy tak musi. I nie potrzeba mieszkać ze sobą, żeby seks uprawiać...Są inne kwestie - finansowe - nie stać mnie na wynajem kawalerki, wyrosłam już z mieszkania z obcymi ludźmi - studentami, czy pracującymi. Nie chcę się natykać na obce mi osoby idąc do łazienki czy kuchni, żeby coś ugotować. - osobiste - gdybym nie mieszkała z narzeczonym, moglibyśmy się widywać raz na tydzień, bo niestety mamy różne zmiany w pracy, a tego sobie nie wyobrażam; chcieliśmy świadomie wejść w związek małżeński - żebyśmy wiedzieli, jak się zachowujemy na co dzień, czego możemy się po sobie spodziewać. Trudno mogłoby być, gdyby się okazało, że spotykamy się raz w tygodniu na randkach, a później, po ślubie zamieszkujemy wspólnie i nagle - zamiast sielanki, znajdujemy się w szarej codzienności, gdzie nie możemy się dogadać, zaczynają się awantury i każde żałuje tego kroku - a wiadomo, że takie sytuacje bywają, później są rozwody... nie lepiej pomieszkać i się sprawdzić, a później z pełną odpowiedzialnością wejść w związek małżeński? Drugie zaznaczenie: Ty chyba tutaj nie opisujesz prawdziwego katolika tylko prawdziwego świętego - niestety ludzie wierzący, to tylko ludzie - którzy grzeszą. A wg Ciebie katolik to osoba, która żadnych grzechów nie popełnia. Gdyby tacy byli katolicy, to mielibyśmy samych świętych...jesli para bierze slub koscielny dla swojego dziwimisie to nie ma to dla mnie zadnej wartosci. kolejna laska ubrana w dluga i droga szmate zeby sie pokazac1 jesli para chce sie poprawic/nawrocic to nie powinna razem mieszkac. no sory ale mozna z kims mieszkac, spac w jednym lozku i nie uprawiac seksu? to po co razem mieszkaja jesli juz? smiech na sali, juz samym tym powoduje ze czlowiek ma grzeszne mysli, dopoki sie nie zniweluje to postanowienia poprawy nie ma2. jesli para chce sie poprawic to nie powinna po spowiedzi razem sypiac j/w. po slubie obowiazuje tylko NPR. zadnuch tabletek, zadnych gumek, krazkow, spirali itddla mnieprawdziwy katolik nie uprawia seksu przed slubem, nie ma miedzy nimi pieszczot, masturbacji. czyli tzw celibat, chodza za raczke i tyle. ona mieszka z rodzicami a po slubie maz i zona wspolnie mieszkaja. jesli dziewczyna lub chlopak mieli seks przedslubny kiedys tam dawno temu to spowiadaja sie z tego i zamykaja sobie klodeczke tam do nocy po slubnejtak jak w arabowie, tyle ze u nas nie wyzywa sie panny od dz*wek itp nie ma dla mnie odstepstw. jesli ktos pisze "dla mnie seks z osoba ktora sie kocha nie jest przeszkoda przed slubem" to jest droga druga - isc do urzedu. do kosciola nikt nie przymusza. mnie sie nie podobaja ograniczenia dlatego po bierzmowaniu nie chodze do spowiedzi i nie pojde jesli nie bede uwazala tego za sluszne. jesli ksiadz od swiadka bedzie wymagal spowiedzi to powiem ksiedzy ze spowiadam sie dla kolezanki a nie dla siebie. nie da rozgrzeszenia to kolezanka sobie znajdzie innego swiadka. to samo z byciu chrzestna. nie bede szopki odstawiac bo wypada.Skąd wiesz, że nie żyję wg przykazań? Nigdy w Przykazaniach Bożych nie widziałam przykazania: nie mieszkaj ze swoim partnerem przed ślubem. Jest to założenie kościoła, a tak jak pisałam wyżej - te założenia ciągle się zmieniają. Chcę ślubu w kościele, bo dla mnie ślub w urzędzie nie ma żadnej wartości - nie neguję osób, które taki zawierają, ale nie wyobrażam sobie sama tylko taki wziąć.Poza tym - co w takim razie z księżmi? Dlaczego dla jednego to, że mieszkamy razem jest niedopuszczalne, a dla drugiego do zaakcepowania? W takim razie księża też wybierają to, co dla nich wygodne? I nie mówię tu o tym, że trzeba im dać w łapę... Na kursie przedmałżeńskim trafiłam na księdza, który jest dla mnie księdzem z powołania. Nie miał problemu z powiedzeniem tego, że księża również grzeszą, że są zwykłymi ludźmi - a każdy człowiek jest podatny na pokusy.Nie chciał ani grosza za kurs, bo nam się bardziej przyda.A poza tym - zwyczajnie cieszył się, że mimo (ja samego faktu mieszkania wspólnie za grzech nie uważam - ale niech Wam będzie) grzechu - postanowiliśmy coś z tym zrobić.A z innej perspektywy:Mówicie - żeby osoba wierząca, która mieszka przed ślubem wspólnie - grzeszy, więc powinna wziąć ślub w USC. A czy żadna nie pomyślała, że to w takim razie nic nie zmieni - bo skoro to osoba wierząca, to i tak cywilny się nie będzie liczył, więc chociażby współżyjąc - grzeszy. Natomiast biorąc ślub kościelny chce to zmienić, chce współżyć z partnerem w związku katolickim, po ślubie - i ten grzech zlikwidować?a w usc nie ma juz boga? lol jesli komus zalezy na bogu to powinien zyc wg przykazan, a nie wybiera sobie co komu wygodne. szkoda ze nie ma takiego rygoru jak u arabusow zalosni sa ludzie ktorzy przeklinaja na ksiedza ale z lapa przychodza i jeszcze im d*pe wyliza zeby tylko dostac sakrament. szacunku do takich ludzi nie mam. powodzenia w odstawianiu szopki. po biskupa i papieza zadzwoncie, i jeszcze po trwam przy okazji. bedziecie miec widowisko na caly krajPo to bierze się ślub kościelny, żeby ślubować nie tylko przed człowiekiem, ale też przed Bogiem. Nawet nie jest to ślubowanie przed księdzem, bo ksiądz jest tylko świadkiem ślubu, a to młoda para udziela sobie ślubu. Więc nie rozumiem co tu jest na pokaz.Uważam tylko, że jest różnica między przykazaniami Bożymi a kościelnymi. Bo te drugie - kościół sobie ciągle zmienia, w zależności od potrzeb. I tak jak np seks przedmałżeński - jest grzechem wg przykazania Bożego, tak już mieszkanie przed ślubem - wg przykazań kościelnych, które może za miesiąc, może za rok, a może za 10 może zostać zniesienie (tak jak imprezy w piątek czy zabawy w adwencie)...no jesli komus zalezy na tym aby kolezanki silkaly z zazdrosci o glupi slub koscielny to pewnie ze mozna sobie schodki ustanowic i klamac aby szopke wyprawic. ja sie wrecz smieje z takich ludzi ktorzy robia wszystko na pokaz. ja chce isc do usc, 1.nie chce mi sie latac za ksiedzem. skoro mieszkam z facetem to moge sobie odpuscic cale to latanie dla odbebnienia, nikomu roznicy nie zrobi czy mam slub czy nie2.za dlugo ceremonia trwa aby komus przekazac prawo do dziedziczenia i decydowania o zdrowiu i zyciu wspolmalzonka3. za duzo kasy to wszystko kosztuje
Edytowany przez wrednababa56 1 lipca 2013, 09:17
1 lipca 2013, 09:43
to zaznaczone pokazuje ze jestes typowa wiesniara z ciemnogrodu. i do slubu koscielnego nie dojrzalas skoro tak zwiazek dwoch osob odbierasz. ode mnie dostajesz plaskiego bo nigdzie ci nie napisalam ze jestes na uslugach czy cos w tym stylu, odnioslam sie do tego ze co to za zwiazek gdzie razem mieszkaja i seksu nie uprawiaja. dla mnie jedno z drugim sie wykluczaw gwoli scislosi kobieta tez moze miec potrzebe seksualna i tez moze miec orgazm to tak na przyszlosc abys umiala rozmawiac z ludzmi z miasta, bo moze na wsi jest inaczej, wy sie tam pewnie gnojem obrzucacie. mozesz sie nauczyc kulturalnej rozmowy z klasa, bo pokazujesz w tej chwili jej marny poziom.a co do reszty. na prawde nikogo nie obchodzi ani ksiedza ze ty nie masz jak mieszkac ze nie stac cie na kawalerke. jak sie dorobisz do samodzielnego zycia to sie wtedy wyprowadz a nie sobie szukaj taniej wymowki. ja nie mieszkam z facetem bo jest taniej.prawdziwa wiara i milosc nie potrzebuje sprawdzianu ja sie kto zachowuje na codzien. nie kazdy jest dojrzaly aby byc z druga polowka i z tego wychodza potem rozwody, slub koscielny i latajace golebie nie uratuja zwiazku.jak powiedzialam nie kazdy kto mieszka ze soba musi brac slub koscielny. jest druga alternatywa. ja mieszkam z facetem i jesli bedziemy chcieli zalegalizowac zwiazek to z niej skorzystamy, milosc i szacunek mamy na codzien i z tego powodu nie musze robic szopki. slub w tej chwili to formalnosc aby partner mogl dziedziczyc czy zdecydowac o moim zdrowiu w szpitalu. i to ze mam slub cywilny nie znaczy ze bedzie gorszy a ja nie musze zakladac worka od ziemniaow. jak bede chciala to zaloze taka sama "beze" jak panna mloda koscielna. jesli bog istnieje to jest przy nas caly czas. jesli bedzie uznawal to za sluszne to poblogoslawi nasz zwiazek i bedziemy zyc dalej jako para (mowiac w tym sensie w temacie)znam pare ktora sie darzyla uczuiem. wzieli slub koscielny - piekna suknia, fryzura, wesele na 20 tys. za rok rozprawa rozwodowa. nie wiem jak to sie potoczylo dalej, podobno sie rozwiedli. nie ma zadnej gwarancji na to ze slub koscielny laczy ludzi na wieki.Odwołam się tylko do zaznaczenia - bo i tak do konsensusu nie dojdziemy. Twierdzisz, że pary zamieszkują ze sobą tylko po to, żeby uprawiać seks - proszę Cię - nie porównuj wszystkich do siebie - bo to, że Ty tylko dlatego ze swoim facetem zamieszkałaś, żeby być na każde jego zawołanie nie znaczy, że każdy tak musi. I nie potrzeba mieszkać ze sobą, żeby seks uprawiać...Są inne kwestie - finansowe - nie stać mnie na wynajem kawalerki, wyrosłam już z mieszkania z obcymi ludźmi - studentami, czy pracującymi. Nie chcę się natykać na obce mi osoby idąc do łazienki czy kuchni, żeby coś ugotować. - osobiste - gdybym nie mieszkała z narzeczonym, moglibyśmy się widywać raz na tydzień, bo niestety mamy różne zmiany w pracy, a tego sobie nie wyobrażam; chcieliśmy świadomie wejść w związek małżeński - żebyśmy wiedzieli, jak się zachowujemy na co dzień, czego możemy się po sobie spodziewać. Trudno mogłoby być, gdyby się okazało, że spotykamy się raz w tygodniu na randkach, a później, po ślubie zamieszkujemy wspólnie i nagle - zamiast sielanki, znajdujemy się w szarej codzienności, gdzie nie możemy się dogadać, zaczynają się awantury i każde żałuje tego kroku - a wiadomo, że takie sytuacje bywają, później są rozwody... nie lepiej pomieszkać i się sprawdzić, a później z pełną odpowiedzialnością wejść w związek małżeński? Drugie zaznaczenie: Ty chyba tutaj nie opisujesz prawdziwego katolika tylko prawdziwego świętego - niestety ludzie wierzący, to tylko ludzie - którzy grzeszą. A wg Ciebie katolik to osoba, która żadnych grzechów nie popełnia. Gdyby tacy byli katolicy, to mielibyśmy samych świętych...jesli para bierze slub koscielny dla swojego dziwimisie to nie ma to dla mnie zadnej wartosci. kolejna laska ubrana w dluga i droga szmate zeby sie pokazac1 jesli para chce sie poprawic/nawrocic to nie powinna razem mieszkac. no sory ale mozna z kims mieszkac, spac w jednym lozku i nie uprawiac seksu? to po co razem mieszkaja jesli juz? smiech na sali, juz samym tym powoduje ze czlowiek ma grzeszne mysli, dopoki sie nie zniweluje to postanowienia poprawy nie ma2. jesli para chce sie poprawic to nie powinna po spowiedzi razem sypiac j/w. po slubie obowiazuje tylko NPR. zadnuch tabletek, zadnych gumek, krazkow, spirali itddla mnieprawdziwy katolik nie uprawia seksu przed slubem, nie ma miedzy nimi pieszczot, masturbacji. czyli tzw celibat, chodza za raczke i tyle. ona mieszka z rodzicami a po slubie maz i zona wspolnie mieszkaja. jesli dziewczyna lub chlopak mieli seks przedslubny kiedys tam dawno temu to spowiadaja sie z tego i zamykaja sobie klodeczke tam do nocy po slubnejtak jak w arabowie, tyle ze u nas nie wyzywa sie panny od dz*wek itp nie ma dla mnie odstepstw. jesli ktos pisze "dla mnie seks z osoba ktora sie kocha nie jest przeszkoda przed slubem" to jest droga druga - isc do urzedu. do kosciola nikt nie przymusza. mnie sie nie podobaja ograniczenia dlatego po bierzmowaniu nie chodze do spowiedzi i nie pojde jesli nie bede uwazala tego za sluszne. jesli ksiadz od swiadka bedzie wymagal spowiedzi to powiem ksiedzy ze spowiadam sie dla kolezanki a nie dla siebie. nie da rozgrzeszenia to kolezanka sobie znajdzie innego swiadka. to samo z byciu chrzestna. nie bede szopki odstawiac bo wypada.Skąd wiesz, że nie żyję wg przykazań? Nigdy w Przykazaniach Bożych nie widziałam przykazania: nie mieszkaj ze swoim partnerem przed ślubem. Jest to założenie kościoła, a tak jak pisałam wyżej - te założenia ciągle się zmieniają. Chcę ślubu w kościele, bo dla mnie ślub w urzędzie nie ma żadnej wartości - nie neguję osób, które taki zawierają, ale nie wyobrażam sobie sama tylko taki wziąć.Poza tym - co w takim razie z księżmi? Dlaczego dla jednego to, że mieszkamy razem jest niedopuszczalne, a dla drugiego do zaakcepowania? W takim razie księża też wybierają to, co dla nich wygodne? I nie mówię tu o tym, że trzeba im dać w łapę... Na kursie przedmałżeńskim trafiłam na księdza, który jest dla mnie księdzem z powołania. Nie miał problemu z powiedzeniem tego, że księża również grzeszą, że są zwykłymi ludźmi - a każdy człowiek jest podatny na pokusy.Nie chciał ani grosza za kurs, bo nam się bardziej przyda.A poza tym - zwyczajnie cieszył się, że mimo (ja samego faktu mieszkania wspólnie za grzech nie uważam - ale niech Wam będzie) grzechu - postanowiliśmy coś z tym zrobić.A z innej perspektywy:Mówicie - żeby osoba wierząca, która mieszka przed ślubem wspólnie - grzeszy, więc powinna wziąć ślub w USC. A czy żadna nie pomyślała, że to w takim razie nic nie zmieni - bo skoro to osoba wierząca, to i tak cywilny się nie będzie liczył, więc chociażby współżyjąc - grzeszy. Natomiast biorąc ślub kościelny chce to zmienić, chce współżyć z partnerem w związku katolickim, po ślubie - i ten grzech zlikwidować?a w usc nie ma juz boga? lol jesli komus zalezy na bogu to powinien zyc wg przykazan, a nie wybiera sobie co komu wygodne. szkoda ze nie ma takiego rygoru jak u arabusow zalosni sa ludzie ktorzy przeklinaja na ksiedza ale z lapa przychodza i jeszcze im d*pe wyliza zeby tylko dostac sakrament. szacunku do takich ludzi nie mam. powodzenia w odstawianiu szopki. po biskupa i papieza zadzwoncie, i jeszcze po trwam przy okazji. bedziecie miec widowisko na caly krajPo to bierze się ślub kościelny, żeby ślubować nie tylko przed człowiekiem, ale też przed Bogiem. Nawet nie jest to ślubowanie przed księdzem, bo ksiądz jest tylko świadkiem ślubu, a to młoda para udziela sobie ślubu. Więc nie rozumiem co tu jest na pokaz.Uważam tylko, że jest różnica między przykazaniami Bożymi a kościelnymi. Bo te drugie - kościół sobie ciągle zmienia, w zależności od potrzeb. I tak jak np seks przedmałżeński - jest grzechem wg przykazania Bożego, tak już mieszkanie przed ślubem - wg przykazań kościelnych, które może za miesiąc, może za rok, a może za 10 może zostać zniesienie (tak jak imprezy w piątek czy zabawy w adwencie)...no jesli komus zalezy na tym aby kolezanki silkaly z zazdrosci o glupi slub koscielny to pewnie ze mozna sobie schodki ustanowic i klamac aby szopke wyprawic. ja sie wrecz smieje z takich ludzi ktorzy robia wszystko na pokaz. ja chce isc do usc, 1.nie chce mi sie latac za ksiedzem. skoro mieszkam z facetem to moge sobie odpuscic cale to latanie dla odbebnienia, nikomu roznicy nie zrobi czy mam slub czy nie2.za dlugo ceremonia trwa aby komus przekazac prawo do dziedziczenia i decydowania o zdrowiu i zyciu wspolmalzonka3. za duzo kasy to wszystko kosztuje
1 lipca 2013, 09:59
1 lipca 2013, 10:21
utrzymuje mnie tata i partner to prawda, ale nie kalkuluje zwiazku co mi sie oplaca a co nie, tylko chcemy byc razem, i dazymy sie miloscia. zamieszkalam z nim bo chce miec zwiazek na wyzszym poziomie niz umawiac sie bez konca na randki i patrzec kto ma wolny pokoj na chacie.obecnie chcemy stanac na nogach, pracowac, odlozyc pieniadze na prawdziwe 12-14 dniowe wakacje a nie na 1 dniowy wyjazd nad bajorko miejskie. poki co nie mamy na to warunkow i musimy przeczekac. kazdy rodzic dziecku pomaga, sa tacy co zapozyczaja sie 40 tys na wesele.jak nam sie nie uda to nie musze uciekac i wynajmowac mieszkania, bo mieszkanie w ktorym jestem zameldowana jest moje (po spadku) ale nie chcemy tam mieszkac z moim tata, wiec jestem u partneranikomu slubu koscielnego nie zabraniam brac ale dla mnie nie ma sensu to wszystko jesli sakrament nie ma prawdziwej glebi a chcemy sie pokazac tylko rodzinie. jesli nie spieszy mi sie do slubu to nie musze sie meczyc godzine w kosciele dla tradycji, poza tym nie mam ochoty sie tlumaczyc dlaczego nie jestem wielbladem. komus sie chce to bawic, ja w tym sensu nie widze, aby klamac, tracic czas na nauki przed malzenskie skoro nie maja dla mnie zadnego znaczenia i je wypuszcze drugim uchem
1 lipca 2013, 11:52
1 lipca 2013, 12:07
1 lipca 2013, 12:18
Szkoda mi czasu na przebrnięcie przez wszystko - więc może to już było przez kogoś podniesione. Po drugie jako 100% ateista - powinny mi wisieć takie tematy. Jednak zawsze mnie zastanawia ta religijna hipokryzja - wybieranie z wiary tylko to co każdemu pasuje. Samemu ocenianie co jest warte wyznawania, a co nie.
Więc jak olawacie tyle innych różnych zasad - to nie powinno Wam robić róznicy dołożenie małego kłamstewk wobec księcia, że nie mieszkacie razem lub nawet olanie spowiedzi itd. Świat się nie zawali jak zjecie opłatek bez spowiedzi. Do piekła też nie pójdziecie (a jak pójdziecie to sie tam spotkamy i zrobimy grupę fitnes hahah) - bo Ci co wybiórczo tylko wg własnej wygody traktują wiarę - akurat w piekło nie wierzą i tak.
Więc... po co tym się przejmować? Dla własnej wygody wyrzućcie kolejny wycinek Waszej wiary dla własnej wygody.
1 lipca 2013, 15:51
Odwołam się tylko do zaznaczenia - bo i tak do konsensusu nie dojdziemy. Twierdzisz, że pary zamieszkują ze sobą tylko po to, żeby uprawiać seks - proszę Cię - nie porównuj wszystkich do siebie - bo to, że Ty tylko dlatego ze swoim facetem zamieszkałaś, żeby być na każde jego zawołanie nie znaczy, że każdy tak musi. I nie potrzeba mieszkać ze sobą, żeby seks uprawiać...Są inne kwestie - finansowe - nie stać mnie na wynajem kawalerki, wyrosłam już z mieszkania z obcymi ludźmi - studentami, czy pracującymi. Nie chcę się natykać na obce mi osoby idąc do łazienki czy kuchni, żeby coś ugotować. - osobiste - gdybym nie mieszkała z narzeczonym, moglibyśmy się widywać raz na tydzień, bo niestety mamy różne zmiany w pracy, a tego sobie nie wyobrażam; chcieliśmy świadomie wejść w związek małżeński - żebyśmy wiedzieli, jak się zachowujemy na co dzień, czego możemy się po sobie spodziewać. Trudno mogłoby być, gdyby się okazało, że spotykamy się raz w tygodniu na randkach, a później, po ślubie zamieszkujemy wspólnie i nagle - zamiast sielanki, znajdujemy się w szarej codzienności, gdzie nie możemy się dogadać, zaczynają się awantury i każde żałuje tego kroku - a wiadomo, że takie sytuacje bywają, później są rozwody... nie lepiej pomieszkać i się sprawdzić, a później z pełną odpowiedzialnością wejść w związek małżeński? Drugie zaznaczenie: Ty chyba tutaj nie opisujesz prawdziwego katolika tylko prawdziwego świętego - niestety ludzie wierzący, to tylko ludzie - którzy grzeszą. A wg Ciebie katolik to osoba, która żadnych grzechów nie popełnia. Gdyby tacy byli katolicy, to mielibyśmy samych świętych...jesli para bierze slub koscielny dla swojego dziwimisie to nie ma to dla mnie zadnej wartosci. kolejna laska ubrana w dluga i droga szmate zeby sie pokazac1 jesli para chce sie poprawic/nawrocic to nie powinna razem mieszkac. no sory ale mozna z kims mieszkac, spac w jednym lozku i nie uprawiac seksu? to po co razem mieszkaja jesli juz? smiech na sali, juz samym tym powoduje ze czlowiek ma grzeszne mysli, dopoki sie nie zniweluje to postanowienia poprawy nie ma2. jesli para chce sie poprawic to nie powinna po spowiedzi razem sypiac j/w. po slubie obowiazuje tylko NPR. zadnuch tabletek, zadnych gumek, krazkow, spirali itddla mnieprawdziwy katolik nie uprawia seksu przed slubem, nie ma miedzy nimi pieszczot, masturbacji. czyli tzw celibat, chodza za raczke i tyle. ona mieszka z rodzicami a po slubie maz i zona wspolnie mieszkaja. jesli dziewczyna lub chlopak mieli seks przedslubny kiedys tam dawno temu to spowiadaja sie z tego i zamykaja sobie klodeczke tam do nocy po slubnejtak jak w arabowie, tyle ze u nas nie wyzywa sie panny od dz*wek itp nie ma dla mnie odstepstw. jesli ktos pisze "dla mnie seks z osoba ktora sie kocha nie jest przeszkoda przed slubem" to jest droga druga - isc do urzedu. do kosciola nikt nie przymusza. mnie sie nie podobaja ograniczenia dlatego po bierzmowaniu nie chodze do spowiedzi i nie pojde jesli nie bede uwazala tego za sluszne. jesli ksiadz od swiadka bedzie wymagal spowiedzi to powiem ksiedzy ze spowiadam sie dla kolezanki a nie dla siebie. nie da rozgrzeszenia to kolezanka sobie znajdzie innego swiadka. to samo z byciu chrzestna. nie bede szopki odstawiac bo wypada.Skąd wiesz, że nie żyję wg przykazań? Nigdy w Przykazaniach Bożych nie widziałam przykazania: nie mieszkaj ze swoim partnerem przed ślubem. Jest to założenie kościoła, a tak jak pisałam wyżej - te założenia ciągle się zmieniają. Chcę ślubu w kościele, bo dla mnie ślub w urzędzie nie ma żadnej wartości - nie neguję osób, które taki zawierają, ale nie wyobrażam sobie sama tylko taki wziąć.Poza tym - co w takim razie z księżmi? Dlaczego dla jednego to, że mieszkamy razem jest niedopuszczalne, a dla drugiego do zaakcepowania? W takim razie księża też wybierają to, co dla nich wygodne? I nie mówię tu o tym, że trzeba im dać w łapę... Na kursie przedmałżeńskim trafiłam na księdza, który jest dla mnie księdzem z powołania. Nie miał problemu z powiedzeniem tego, że księża również grzeszą, że są zwykłymi ludźmi - a każdy człowiek jest podatny na pokusy.Nie chciał ani grosza za kurs, bo nam się bardziej przyda.A poza tym - zwyczajnie cieszył się, że mimo (ja samego faktu mieszkania wspólnie za grzech nie uważam - ale niech Wam będzie) grzechu - postanowiliśmy coś z tym zrobić.A z innej perspektywy:Mówicie - żeby osoba wierząca, która mieszka przed ślubem wspólnie - grzeszy, więc powinna wziąć ślub w USC. A czy żadna nie pomyślała, że to w takim razie nic nie zmieni - bo skoro to osoba wierząca, to i tak cywilny się nie będzie liczył, więc chociażby współżyjąc - grzeszy. Natomiast biorąc ślub kościelny chce to zmienić, chce współżyć z partnerem w związku katolickim, po ślubie - i ten grzech zlikwidować?a w usc nie ma juz boga? lol jesli komus zalezy na bogu to powinien zyc wg przykazan, a nie wybiera sobie co komu wygodne. szkoda ze nie ma takiego rygoru jak u arabusow zalosni sa ludzie ktorzy przeklinaja na ksiedza ale z lapa przychodza i jeszcze im d*pe wyliza zeby tylko dostac sakrament. szacunku do takich ludzi nie mam. powodzenia w odstawianiu szopki. po biskupa i papieza zadzwoncie, i jeszcze po trwam przy okazji. bedziecie miec widowisko na caly krajPo to bierze się ślub kościelny, żeby ślubować nie tylko przed człowiekiem, ale też przed Bogiem. Nawet nie jest to ślubowanie przed księdzem, bo ksiądz jest tylko świadkiem ślubu, a to młoda para udziela sobie ślubu. Więc nie rozumiem co tu jest na pokaz.Uważam tylko, że jest różnica między przykazaniami Bożymi a kościelnymi. Bo te drugie - kościół sobie ciągle zmienia, w zależności od potrzeb. I tak jak np seks przedmałżeński - jest grzechem wg przykazania Bożego, tak już mieszkanie przed ślubem - wg przykazań kościelnych, które może za miesiąc, może za rok, a może za 10 może zostać zniesienie (tak jak imprezy w piątek czy zabawy w adwencie)...no jesli komus zalezy na tym aby kolezanki silkaly z zazdrosci o glupi slub koscielny to pewnie ze mozna sobie schodki ustanowic i klamac aby szopke wyprawic. ja sie wrecz smieje z takich ludzi ktorzy robia wszystko na pokaz. ja chce isc do usc, 1.nie chce mi sie latac za ksiedzem. skoro mieszkam z facetem to moge sobie odpuscic cale to latanie dla odbebnienia, nikomu roznicy nie zrobi czy mam slub czy nie2.za dlugo ceremonia trwa aby komus przekazac prawo do dziedziczenia i decydowania o zdrowiu i zyciu wspolmalzonka3. za duzo kasy to wszystko kosztuje