- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 maja 2013, 13:55
18 maja 2013, 15:00
wrednababa56 - nie wiem naprawdę, gdzie kupisz pościel i poszewki za 200 zł... może żyjemy w innych realiach, za 200 złotych to można kupić 2 filiżanki do kawy ewentualnie...
Edytowany przez wrednababa56 18 maja 2013, 15:03
20 maja 2013, 00:01
wrednababa56 - nie wiem naprawdę, gdzie kupisz pościel i poszewki za 200 zł... może żyjemy w innych realiach, za 200 złotych to można kupić 2 filiżanki do kawy ewentualnie...
23 maja 2013, 09:55
23 maja 2013, 10:00
mało kiedy zgadzam sie z agusią, aleee czyś ty kobieto-juniper oszalała??? ! Gdzie ty kupujesz pościel, że kosztuje więcej niż 200zł? albo z czego są te filiżanki??wrednababa56 - nie wiem naprawdę, gdzie kupisz pościel i poszewki za 200 zł... może żyjemy w innych realiach, za 200 złotych to można kupić 2 filiżanki do kawy ewentualnie...
23 maja 2013, 14:05
wrednababa56 - nie wiem naprawdę, gdzie kupisz pościel i poszewki za 200 zł... może żyjemy w innych realiach, za 200 złotych to można kupić 2 filiżanki do kawy ewentualnie...
27 marca 2014, 10:37
Jezeli ktos robi wesele w straznicy to koszt nie jest wiekszy od 150zl od osoby za dwa dni. Wiec 300zl za pare, do tego po 50zl prezentu daje razem 400zl. Jak ide na impreze gdzie płacą 200zl od osoby to daje 500. Wszystko zalezy kim dla mnie jest mloda para, wiadomo ze bratu dalbym prezent pomnozony o kilka razy. Po tym jak wychodzi mi kwota zadaje sobie dwa prote pytania: stac mnie? Czy chce isc? Bo oczywistym jest ze do sasiada z ktorym jestem na czesc nie pojde, ale do goscia z ktorym mam i utrzymuje kontakt tak. Nie zarabiam nie wiadomo ile, ale wiem ze mlodym trzeba pomoc w starcie. Jakby kazdy tak do tego podchodzil to mlodzi moga mowic o prezencie a jezeli ktos mowi ze to pazernosc i chciwosc to po co w ogole isc? Sam mam wesele za rok, place 290zl od osoby i nie licze na to ze zarobie, powiem wiecej... pewnie mi sie nawet nie zwroci, ale jakbym mial isc do kogos kto placi za mnie prawie 300zl i dac mu w kopercie 400zl za pare to nawet bym sie nie wyglupial. Jakbym chcial zarobic na weselu to bym wynajal straznice i catering za 120zl/os. Jak ktos ma mi dac 200zl i krzywo patrzec ze jestem chciwy to niech zostanie w domu a tak na prawde da mi 290zl ;)
27 marca 2014, 12:23
Zgadzam się po części z tym co napisał Emcedwa. Najpierw kalkuluję ile para młoda wydaje na talerzyk, a później sprawdzam czy mnie stać żeby tyle dać. Jeżeli to jest ktoś bardzo bliski to o takim ślubie wie się dużo wcześniej i można te pieniądze uzbierać przez te pół roku czy więcej.
Sama w tym roku biorę ślub i nie oczekuję, że wesele mi się zwróci. Mimo to, zawsze jak szłam do kogoś na ślub dawałam w prezencie 400-500zł od pary w zależności czy miałam większe czy mniejsze wydatki w danym miesiącu. Raz kiedyś dałam 250zł i było mi strasznie później głupio jak dowiedziałam się, że nawet się nie zwróciło za talerzyk.
27 marca 2014, 12:29
przepraszam, ale jak mozna wyliczyc ile kto ma za co zaplacic. jesli osoba jest wegetarianka, nie je miesa, ryb i dodatkowo nie lubi slodyczny (nie je tortu, ciast) to ma mniej dac od wujka ktory zezarl 3 kotlety i pol misek klusek? a brak picia alkoholu to ile mnie % jest od ceny talerzyka? to wina chyba pary mlodej ze narzuca jedzenie ktore nie pasuje gosciom.a jesli ja sie struje i zwymiotuje to ma mi para mloda zaplacic jeszcze?
bardzo glupie myslenie maja ludzie. prezent to nie zaplata za talerzyk, bo jesli chcialabym zaplacic za jedzenie to poszlabym do restauracji i dostalabym karte to raczek a nie zeby jakas ksiezniczka mi schabowego narzucala i frytki z tesco za 3 zl
ja zyje od pierwszego do pierwszego, o slubie dowiedzialam sie 3 miesiace przed uroczystoscia, ciekawe jak mialabym odlozyc te 5 stow. nie mowiac o tym ze partner nie ma stroju i butow i taksowka tez kosztuje, mialabym nie isc np na slub przyjaciolki ktorej duzo zawdzieczam tylko dlatego ze ktos mi kaze dac tyle ile wypada?
akurat partner nie lubi tego typu imprez wiec odrazu odmawiamy ale jesli bylaby to najblizsza rodzina np syn siostry/brata taty/mamy to nie wiem co by bylo, sama bym na pewno nie siedziala jak sierotka marysia
dam tyle uznam za stosowne. jesli na urodziny czy na komunie/chrzciny daje 50 i 100 zl to nie uwazam zebym na slub dawala 5 stow. musialabym upasc na glowe. ciekawa jestem kto mi oplaci za mieszkanie jak mi zabraknie, bo mlodzi to raczej nie
Edytowany przez wrednababa56 27 marca 2014, 12:58
27 marca 2014, 13:54
przepraszam, ale jak mozna wyliczyc ile kto ma za co zaplacic. jesli osoba jest wegetarianka, nie je miesa, ryb i dodatkowo nie lubi slodyczny (nie je tortu, ciast) to ma mniej dac od wujka ktory zezarl 3 kotlety i pol misek klusek? a brak picia alkoholu to ile mnie % jest od ceny talerzyka? to wina chyba pary mlodej ze narzuca jedzenie ktore nie pasuje gosciom.a jesli ja sie struje i zwymiotuje to ma mi para mloda zaplacic jeszcze?bardzo glupie myslenie maja ludzie. prezent to nie zaplata za talerzyk, bo jesli chcialabym zaplacic za jedzenie to poszlabym do restauracji i dostalabym karte to raczek a nie zeby jakas ksiezniczka mi schabowego narzucala i frytki z tesco za 3 zl
Masz jakieś dziwne podejście do tego wszystkiego :/ Mnie jak zawsze ktoś zapraszał na wesele to czułam się wyróżniona, szczególnie gdy chodzi o przyjaciół czy dalszą rodzinę. Nie ważne czy na weselu będzie łosoś czy schabowy za 3zł. Nie traktuję tego jak wyjścia do restauracji i najedzenia się, a raczej jak okazję do pobawienia się z młodymi i uczczenia razem z nimi tego wyjątkowego dnia dla nich.
Jeśli ktoś taki jak Ty żyje od pierwszego do pierwszego to nikt od Ciebie nie oczekuje że dasz górę złota. Najważniejsze dla młodych jest żebyś przyszła i bawiła się razem z nimi.
27 marca 2014, 14:21
Masz jakieś dziwne podejście do tego wszystkiego :/ Mnie jak zawsze ktoś zapraszał na wesele to czułam się wyróżniona, szczególnie gdy chodzi o przyjaciół czy dalszą rodzinę. Nie ważne czy na weselu będzie łosoś czy schabowy za 3zł. Nie traktuję tego jak wyjścia do restauracji i najedzenia się, a raczej jak okazję do pobawienia się z młodymi i uczczenia razem z nimi tego wyjątkowego dnia dla nich.Jeśli ktoś taki jak Ty żyje od pierwszego do pierwszego to nikt od Ciebie nie oczekuje że dasz górę złota. Najważniejsze dla młodych jest żebyś przyszła i bawiła się razem z nimi.przepraszam, ale jak mozna wyliczyc ile kto ma za co zaplacic. jesli osoba jest wegetarianka, nie je miesa, ryb i dodatkowo nie lubi slodyczny (nie je tortu, ciast) to ma mniej dac od wujka ktory zezarl 3 kotlety i pol misek klusek? a brak picia alkoholu to ile mnie % jest od ceny talerzyka? to wina chyba pary mlodej ze narzuca jedzenie ktore nie pasuje gosciom.a jesli ja sie struje i zwymiotuje to ma mi para mloda zaplacic jeszcze?bardzo glupie myslenie maja ludzie. prezent to nie zaplata za talerzyk, bo jesli chcialabym zaplacic za jedzenie to poszlabym do restauracji i dostalabym karte to raczek a nie zeby jakas ksiezniczka mi schabowego narzucala i frytki z tesco za 3 zl
raczej nikt nie wie ile ja mam pieniedzy i ile wydajemy wiec trudno zeby zrozumial, akurat zaslanialismy sie kosztami, bo partner naprawde nie ma pantofli ani garniaka. dla niego pantofle to cud bo rozmiar i musi miec specjalny fason - wysoka cholewke, chyba ze zalozyl by buty trekingowe albo jesienne zabudowane, ale nie wiem jak z garniakiem sie komponuja
ale wyrwalo nam sie bo musialam jechac do szpitala wiec termin sie pokrywal. a nawet gdybysmy poszli to partner chcial dac 50 zl bo jest skapy no nie bede ukrywac, powiedzialam ze dorzuce sie 100 zl czy 150 zl, ale bylo ze nie, bo nie , on slubu nie lubi,
do tej pory wesela i sluby kojarzyly mi sie tylko z obowiazkiem bo a) idzie moj tata to idziemy hurtowo jako rodzina b) myslalam jak tu uciec z sali bo sa konkursy i oczepiny, niestety wiele razy padlo na mnie a rodzina mnie wyganiala na srodek sali, bylam zawstydzona, panna mloda mnie sila wyrwala za reke mowiac ze jej sie nie odmawia - zeby nie bylo, bylam juz pelnoletna panna, a nawet po 20 -tce) nie ma jak wrocic, jestesmy za przeproszeniem na za dupiu, 40 km od miasta, autobus podstawiony dopiero o konkretnej godzinie, wiec wracamy razem - ja czlapiac nogami i zasypiajac na stojaco lub przy stole o 2.30 nad ranem, modlac sie, chce wrocic. raz udalo mi sie wrocic taksowka bo impreza byla w miscie, kilka km od domu, tata spisal tylko kierowce i pojechalam o 2 w nocy d) przymierzanie milion sukienek, dodatki itd,, sukienki ktore sie zaklada na wesela, teraz leza w piwnicy w pudlach bo jest luka imprezowa e) musze niepotrzebnie stac godzine w kosciele, moglabym przeczekac przed albo wyjechac z domu w trakcie mszy
teraz jestem "na swoim" sama moge wybrac czy chce jechac, o ktorej wroce- czy mi sie kalkuluje taksowka czy jade wlasnym autem, czy moj partner bedzie chcial jechac czy moze sie wyrwac o 22 czy o 2 w nocy czy stawie sie przed kosciolem czy pojade po mszy na sale
Edytowany przez wrednababa56 27 marca 2014, 14:23