Temat: cichy ślub kościelny

Czy znacie kogoś kto wziął ślub kościelny bez tej całej otoczki weselnej itd? Chciałabym to ominąć, zależy mi na ślubie kościelnym i myślałam o kupieniu sobie zwykłej, eleganckiej białej raczej krótkiej sukienki, wzięciu ślubu i od razu po wskoczeniu do samochodu i wybraniu się w podróż, ale jednak mam sporo wątpliwości, bo jednak najbliższym chyba wypada powiedzieć, ale nie chcę organizować potem nawet żadnych obiadów, bo wiązałoby się tu u mnie z różnymi problemami.

EDIT: w jednym z komentarzy wypisałam powody, dla których nie chciałabym jednak organizować nawet obiadu:
1) w rodzinie mojego są ostatnio zgrzyty, tak że kilku jego "najbliższych" z rodziny nie chcielibyśmy zapraszać
2) jesteśmy wege, a w miejscowości z której pochodzimy i gdzie chcemy żeby odbył się ślub nie ma restauracji, która zrobiłabym nam wegetariański obiad w dobrym stylu:( zresztą nie chciałabym słuchać uwag ze strony jego rodzinki, że nie ma mięsa)
3) zawsze chcieliśmy ślub zagranicą, aczkolwiek przeraża mnie załatwianie tego, dlatego stwierdziłam, że łatwiej w PL i od razu po wsiąść w samochód i wyjechać:)

My mieliśmy taki ślub kościelny, byli świadkowie i najbliższa rodzina (około 15 osób w sumie), później był obiad w domu, ale przecież nie musi być. Ceremonia była kameralna, parę lat po ślubie cywilnym i już z dwójką maluchów:-)

Bubusia166 napisał(a):

Zazdroszcze ;) jak brałam ślub byłam młodziutka. Najpierw nie chciałam w ogóle ślubu, tylko zamieszkać wspólnie. Potem doszłam do wniosku, że w PL życie na kocią łapę nie jest bezpieczne (podział majątku, spadki, uznanie ojcostwa itd) więc stwierdziłam, że wezmę tylko cywilny. Za namową teściów zgodziłam się na koscielny, no "bo jak to tak w grzechu". Miał być tylko kościelny z obiadem dla najbliższej rodziny. Ale teściowa tak motala w trakcie przygotowac, że skończyło sie na weselisku na 150 osob. W tym tylko 10 było z mojej rodziny.Nie byłam szczęśliwa z tego powodu, szczególnie że za ślub płacili moi rodzice i my. Rodzice nie byli zamożni, więc dla nich to był ogromny wydatek. A my, na początku wspólnej drogi też nie mieliśmy oszczędności. Efekt był taki, że całą zawartość kopert oddaliśmy na rachunki za wesele. Z kopert zostało nam jedynie na używany telewizor z komisu za 600 zł ;)Na naszym weselu ludzie podobno bardzo dobrze się bawili i chwalili, ale ja się czułam okropnie. Te sztuczne zabawy, jakieś podwiązki, przebieranie sie po oczepinach, wóda, rzyganie gości po katach, biały mis i inne hity disco polo, obowiązkowa wódka z każdym gościem, mimo że ani ja ani mój mąż nie widzieliśmy tej dalekiej "rodziny" na oczy, ale wypada zaprosić.ŻENADA! Więc gdybym wówczas byla taka odważna i świadoma jak jestem dzis, to postawilabym na swoim i zrobiła tak jak Wy. Nie ulegajcie presji. Pozostanie niesmak, zamiast miłych wspomniej z tak pięknego dnia


Absolutnie się zgadzam z tym opisem weseliska, byłam na paru (nie swoim) i krępowałam się za młodych.

Matyliano napisał(a):

no raczej slabo to widze. moja znajoma ,ze skapstwa,planuje sam koscielny,bez obiadu nawet dla rodziny... wszyscy krytykuja ten pomysl, lacznie ze mna - mimo,ze sama mialam cywilny z malym obiadem dla najblizszych



znajoma chciala tak robi czy ze skapstwa czy ma taki kaprys jej sprawa. a jak ktos chce sie nazrec kotleta to niech sobie usmazy w domu. na jedno wyjdzie.
mnie tez zapraszali na slub to nie znaczy ze mam zaprosic rodzine ktora mnie zaprosila z grzecznosci a ktora ja nie widzialam 10 lat na oczy i nawet nie wiem kto jest kim dla kogo

jesli moj partner bedzie chcial zrobic obiad zaprosze 50-60 osob z najblizszego otoczenia z ktorym sie widze na codzien (od partnera tj juz 17 osob + -) jesli nie, poinf ze spotkanie pod usc a potem do domu
jeśli oboje tego chcecie i jeśli nie będzie Wam przykro że nie będzie z Wami Waszych rodziców i rodzeństwa to jak najbardziej...
jedna z Vitalijek planuje taki ślub ale za granicą....
wg mnie lepsze to niż wesele na 100 osób z kredytem na nową drogę życia...........
Pasek wagi

Bubusia166 napisał(a):

Zazdroszcze ;) jak brałam ślub byłam młodziutka. Najpierw nie chciałam w ogóle ślubu, tylko zamieszkać wspólnie. Potem doszłam do wniosku, że w PL życie na kocią łapę nie jest bezpieczne (podział majątku, spadki, uznanie ojcostwa itd) więc stwierdziłam, że wezmę tylko cywilny. Za namową teściów zgodziłam się na koscielny, no "bo jak to tak w grzechu". Miał być tylko kościelny z obiadem dla najbliższej rodziny. Ale teściowa tak motala w trakcie przygotowac, że skończyło sie na weselisku na 150 osob. W tym tylko 10 było z mojej rodziny.Nie byłam szczęśliwa z tego powodu, szczególnie że za ślub płacili moi rodzice i my. Rodzice nie byli zamożni, więc dla nich to był ogromny wydatek. A my, na początku wspólnej drogi też nie mieliśmy oszczędności. Efekt był taki, że całą zawartość kopert oddaliśmy na rachunki za wesele. Z kopert zostało nam jedynie na używany telewizor z komisu za 600 zł ;)Na naszym weselu ludzie podobno bardzo dobrze się bawili i chwalili, ale ja się czułam okropnie. Te sztuczne zabawy, jakieś podwiązki, przebieranie sie po oczepinach, wóda, rzyganie gości po katach, biały mis i inne hity disco polo, obowiązkowa wódka z każdym gościem, mimo że ani ja ani mój mąż nie widzieliśmy tej dalekiej "rodziny" na oczy, ale wypada zaprosić.ŻENADA! Więc gdybym wówczas byla taka odważna i świadoma jak jestem dzis, to postawilabym na swoim i zrobiła tak jak Wy. Nie ulegajcie presji. Pozostanie niesmak, zamiast miłych wspomniej z tak pięknego dnia



my mieliśmy wesele na 30 osób, za wszystko płaciliśmy sami... na drugi dzień w domu zorganizowaliśmy "poprawiny" dla kuzynostwa i tego żałuję.... byłam wykończona... dzis zorganizowałabym wszystko inaczej.......
Pasek wagi

zawsze możecie coś takiego zorganizować ale czy nie byłoby Wam przykro na miejscu rodziców i rodzeństwa gdybyście zostali potraktowani jak obcy i nie powiadomieni nawet o ślubie swoich najbliższych? Jeśli nie chcecie organizować przyjęcia czy obiadu po ślubie to tego nie róbcie, ale wg. mnie poinformowanie najbliższych o ślubie jest Waszym obowiązkiem, jeśli będą chcieli przyjdą złożą gratulacje pod kościołem i możecie sobie jechać gdzie tam chcecie.

Jeśli chcecie taki totalnie cichy to raczej cywilny, bo ten rodzaj ślubu jest inaczej odbierany.

znak kilka par które wzięły cichy ślub... a jeden to nawet w rodzinie, z tym że oni mieli już cywilny,a wyglądało to mniej więcej tak, że przyszli po mszy wieczornej pod ołtarz i ksiądz po prostu udzielił im sakramentu.. a potem tylko kolacja w domu z najbliższymi... chyba z 10 os.
Pasek wagi
my mieliśmy taki  slub, było tylko 13 osób, rodzice, rodzeństwo, świadkowie, po ślubie był obiad i kolacja oraz tort w restauracji, a o 21 wszyscy rozeszli się do domu :), było cudownie, tak jak sobie wymarzyliśmy i nie żałujemy!
Pasek wagi
Jeśli o takich ślubie marzysz to taki zróbcie. U nas na ślubie było 15 sób, tylko rodzice, rodzeństwo i ich dzieci. I bardzo się z tego cieszę. A to że ktoś będzie miał jakieś "ale"? U nas też się ktoś burzył ale ja na takie uwagi zawsze odpowiadam "masz swoje życie to nim kieruj tak jak chcesz a moim nie próbuje". Krótko i na temat.

YoungLady napisał(a):

zawsze możecie coś takiego zorganizować ale czy nie byłoby Wam przykro na miejscu rodziców i rodzeństwa gdybyście zostali potraktowani jak obcy i nie powiadomieni nawet o ślubie swoich najbliższych? Jeśli nie chcecie organizować przyjęcia czy obiadu po ślubie to tego nie róbcie, ale wg. mnie poinformowanie najbliższych o ślubie jest Waszym obowiązkiem, jeśli będą chcieli przyjdą złożą gratulacje pod kościołem i możecie sobie jechać gdzie tam chcecie.Jeśli chcecie taki totalnie cichy to raczej cywilny, bo ten rodzaj ślubu jest inaczej odbierany.
 

Mamę i siostrę oczywiście, że poinformuję. A pytam właśnie o cichy kościelny, bo cywilny nie ma dla mnie znaczenia jako ślub.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.