Temat: Zerwanie zaręczyn:(

Dziewczyny...Tak mi źle, ale chyba będę musiała odwołać ślub. Mój narzeczony bardzo zaczął się zmieniać i pokazał na co go stać... Tragedia. Tak się zawiodłam, tak strasznie to boli, takie mieliśmy plany...:( Próbuję to ratować drugi miesiąc, ale po prostu on nie wykazuje inicjatywy. Tzn. mówi, że przecież się stara, ale uwierzcie, że nie:(
Czy któraś z Was odwołała ślub? Ja nie wiem czy mam na to siłę, a z kolei nie będę zaciskała zębów tylko dlatego, że ślub za rok.
Czasami nie mam ochoty, żeby się obudzić.

Oluniunia napisał(a):

KaszkaManna napisał(a):

Dziewczyny, ja już jestem na tym etapie, że przerobiłam wiele z Waszych rad... nie odzywałam się, nie spałam obok niego, urwałam kontakt na ponad tydzień, powiedziałam, że się rozstajemy... reakcja jest zawsze taka: "dobrze". !!! ZERO WALKI, NIC! Po jakiejś chwili, dniu , dwóch on zaczyna znowu prosić, żebym dała mu szansę, że już nie będzie robił tych wszystkich rzeczy. Kiedyś po godzinie zrobił coś, czego obiecywał, że już nie będzie. Teraz też- ja wyjeżdżam- wydzwaniam do niego, bo myślałam, że przyjedzie się ze mną pożegnać, a tu cisza... masakra, masakra... Nie chcę tego kończyć, ale już nie mam siły...
Dla własnego dobra odwołaj ten ślub... jak już teraz taki jest to będzie tylko gorzej.. Pewnie nie raz mu już groziłaś że go zostawisz nie? Z facetami jest tak że nie można im grozić czymś czego nie ma zamiaru się zrobić bo to wyczuwają niestety...


Nie tyle, że wyczuwaja po prostu wszystko co teraz powiesz będzie brał przez pół i na pewno nie posłucha już niczego bo wie, na ile może sobie pozwolić.

       

Pasek wagi
Wrócę tu wieczorem...może ktoś coś jeszcze mi podpowie albo doda coś z własnego doświadczenia:(:(
To jest jakiś dramat.
może to tzw kryzys 7 roku;) ? wiem, że żarty są tu nie na miejscu, ale sama takie coś przechodziłam, nigdy nie będzie łatwo, ale może być lepiej. POROZMAWIAJCIE! daj sobie czas na przemyślenie, tydzień, dwa... idź na spacer, niech nic Ci nie przeszkadza, rozważ "za" i "przeciw". Czy argumenty "za" przeważają? czy "przeciw" nie da się zmienić? czy sama nie prowokujesz niektórych sytuacji? zmieniając świat zacznijmy od siebie, bo to czy coś lub ktoś oddziałowuje na nas zależy tylko i wyłącznie od tego czy sami na to pozwolimy!
nawet jakby byl za tydzien to czasem trzeba odwolac. Lepsze to niz rozwod po pol roku.
Pasek wagi
na razie odwołaj- jeżeli jesteście sobie pisani to do ślubu dojdzie prędzej czy później
odwołaj ślub i porozmawiaj z partnerem.
Odwołaj ślub i daj mu szanse żeby przemyślał swoje zachowanie. jeśli to pomoże tylko na chwile, a potem wróci do starych zachowań to nie ma co się łudzić, że się facet zmieni. A po ślubie tez nie wiadomo jak. Lepiej odwołany ślub niż męka i rozwód parę miesięcy po ślubie.
...faceci są inni w obsłudze niż kobiety, trafiają do nich fakty, proste i logiczne argumenty, krótkie informacje. Powiedz wprost o co Ci chodzi, jesli masz coś zrobić to to zrób, bez zbędnych "opakowań" i ceremonialnych zachowań. Ty się nie odzywasz i robisz to po coś, specjalnie, żeby On coś zrozumiał, a On myśli wtedy... hm, wogle nie myśli! nie wpadnie nigdy na to, że Ty masz w tym swoim milczeniu jakiś cel. Bo jak się ktoś nie odzywa to znaczy, że nie ma nic do powiedzenia- proste i logiczne rozumowanie faceta.

Domi.Nika napisał(a):

zmieniając świat zacznijmy od siebie, bo to czy coś lub ktoś oddziałowuje na nas zależy tylko i wyłącznie od tego czy sami na to pozwolimy!
Chyba po raz pierwszy wypowiadam sie na forum Dziewczyno, sluchaj po pierwsze jesli czujesz ze nie czas na slub to tego nie rob i tyle. Tym bardziej ze zostalo duzo czasu do niego. Po drugie- dobrze ktos wczesniej napisal, ze do faceta trzeba prosto i zadnych gierek. A po trzecie spojrz tez na siebie, jak chcesz faceta atakowac i zmuszac go do zmian to cos tu nie jest nie hallo. Zwiazek na tym nie polega chyba... Tu nie chodzi o to ze on ma w sobie wszystko zmienic, tu chodzi o kompromisy, wspolne dotarcie sie... A ostatnia sprawa, moze niekoniecznie zwiazana akurat z Twoja sytuacja- facet to nie pies, a jak zaczniesz go trzymac na smyczy to sie zacznie zachowywac jak pies, moze pies na baby nawet A i zeby nie bylo. Wiem co mowie, jestem 9 lat w zwiazku, wlasnie docieramy sie po wielkim kryzysie- oboje dojrzelismy do tego co pisalam wyzej. Tylko tu dwie osoby musza tego chciec, musza zmieniac cos w sobie dla szczescia drugiej osoby ale musza tesz akceptowac sprawy ktore druga osoba nie chce w sobie zmienic.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.