Temat: kłótnia o małżeństwo

Niektóre z was wiedzą, że jestem w długoletnim związku ale nie mogę doczekać się pierścionka zaręczynowego. A dziś dziewczyny tragedia dziś znów wywiązała się rozmowa o zartęczynach i aż się rozpłakałam. No nie mogę wszystko nie tak. ON mi mówi, ze najpierw inne rzeczy które może robić kawaler, że po ślubie to już trzeba być odpowiedzialnym, że terenówka, że oddawanie pensji, że start z kredytu, ze marzenia inne, JA :że nie mogę być na drugim miejscu za tym wszystkim, że pieniądze to nie argument. ON a jak ktoś zachoruje? JA no właśnie, jak ktoś zachoruje? albo jak wpadniemy? wtedy to się nie liczy wtedy nawet nie masz po co prosić! i się rozpłakałam i mówię, że teraz też nie masz co prosić bo się rozpłakałam i nie mogę takiej decyzji wymuszać, że czuję się teraz strasznie, że nie chciałam tej rozmowy, że teraz też go po tym wszystkim nie przyjmę bo jak ja mogę żebrać o uczucie. No jednym słowem tragedia ja płaczę on mnie przeprasza - bez sensu za co on przeprasza. Teraz poszedł do apteki po podpaski dla mnie, ja nie mogę wolałabym go już dziś nie oglądać
Pasek wagi

Korinna napisał(a):

entropiczna napisał(a):

Sorry że to napiszę, ale będę totalnie szczera - z tego co przeczytałam jasno wynika, że oczekujesz tylko by ktoś Ci powiedział "On Cię kocha, poczekaj, a wszystko sie ułoży. Oświadczy Ci się i będziecie razem". A ja tak wcale nie uważam. Jeśli on jest z Tobą od 20 roku życia, teraz ma 27 i dobrą pracę, to dla mnie nie ma za bardzo innego wyjścia - on Cie traktuję jako laskę do zabawy, spędzenia z nią tych młodych lat, wyszalenia się, póki jest jeszcze luz, ale ustatkować się z Tobą nie zamierza, a może z nikim póki co.  .
Jeeej... czy dla Was naprawdę jedynym dowodem na to, że facet traktuje kobietę poważnie jest podpisanie jakiegoś papierka...?Może dla niego taki papierek nie ma po prostu znaczenia. Co nie znaczy, że Ty Droga Autorko nic dla niego nie znaczysz. Nie każdy podchodzi do kwestii ślubu tak samo. Nie dla każdego ma takie znaczenie.

Po prostu uważam, że po 7latach związku już się wie. Albo powinno. Mógłby nie dojrzeć do tego gdyby miał 35 ale byli ze sobą rok czy dwa, ale takie coś mnie bardzo dziwi.
Taka prawda. Baby, które dały sobie wmówić, ze facet nie dorósł i ma prawo do zasranej śmierci wciskać kit, teraz wciskają to samo dziewczynie. 

aguniek1988 napisał(a):

daj d*py innemu ktory ci zaoferuje pierscionekmaterialistka

Ty jak coś czasem palniesz, to nie wiadomo czy sie śmiać czy płakać. Gdzie Ty tam materializm widzisz? Odpowiedz normalnie, wyjaśnij to, nie próbuj odwracać kota ogonem, powiedz wprost: GDZIE?
Pasek wagi
A mojej przyjaciółki siostry podchodzą powoli pod 40stkę,mają dzieci ,a ślubu nie ;-)
Pasek wagi
.
Hahha, nie zmuszaj chłopa i dej se spokój. Jam zakochana w swoim faciu nad życie, razem mieszkamy, utrzymujemy się i jesteśmy bardzo związani ze sobą, ale jakby mi wyskoczył z zaręczynami i chciałby się żenić to też powiedziałabym nie, bo po prostu nie jestem na to gotowa i nie chce. Zostaw gościa w spokoju, nie rozumiem do czego Ci się śpieszy. Pewnie jesteś bardzo niepewna jego uczuć i oto tu tylko chodzi.
A jego głupkowate finansowe wymówki to wprost "nie jestem gotowy, nie chcę, dobrze mi jak jest". Zaakceptuj to, każdy ma takie prawo.

FammeFatale22 napisał(a):

A mojej przyjaciółki siostry podchodzą powoli pod 40stkę,mają dzieci ,a ślubu nie ;-)
Chyba obie strony nie chciały ślubu, prawda? To inna sytuacja 

G.R.u. napisał(a):

Pewnie jesteś bardzo niepewna jego uczuć i oto tu tylko chodzi.A jego głupkowate finansowe wymówki to wprost "nie jestem gotowy, nie chcę, dobrze mi jak jest".

czarodziejka75 napisał(a):

Taka prawda. Baby, które dały sobie wmówić, ze facet nie dorósł i ma prawo do zasranej śmierci wciskać kit, teraz wciskają to samo dziewczynie. 

Tak, bo lepiej traktować wszystkich facetów jak idiotów, którzy nie mają prawa sami o sobie decydować, bo są pozbawieni uczuć i mózgu. Brawo.

czarodziejka75 - bo to nie średniowiecze, żeby ludzi do ślubów zmuszać :]
I to, że nie chce ślubu nie znaczy, że nie uważa, że chce być z nią do końca życia.
A to z tym kitem to do mnie? :D

nutr.ja napisał(a):

o rany jakbym o sobie czytała :D Jestem z moim facetem 5 lat, ja mam 24 lata a on 28. Ja w tym roku kończę studia, on już po. Obydwoje pracujemy i dobrze zarabiamy. W tym roku chcemy razem zamieszkać. Do rzeczy: już kiedyś mu coś tam kwękałam o ślubie a on pół żartem - pół serio mówił, że po co ślub , że ludzie którzy nie biorą ślubu się nie rozwodzą, że jak ja chce to może mi kupić białą sukienkę, że mnie kocha i papierek mu nie potrzebny. Faktycznie facet jest dla mnie bardzo dobry, kochany, czuły itd itd. ale wie że dla mnie to ważna kwestia i nie chodzi o głupi pierścionek i wesele (bo nie chce żadnego wesela tylko skromny ślub) a o sam akt, 'ukoronowanie' bycia razem, wyraz miłości i oddania. Nie umiem tego dobrze ująć słowami ale cześć zrozumie o co mi chodzi. Ostatnio jak byłam lekko wstawiona i mnie odwoził do domu to 'ni z gruszki, ni z pietruszki' zaczęliśmy ten temat i mu wygarnęłam że zachowuje się jak dzieciak, że ma wszystko pod nos podane, że jeżeli kiedyś będę mieć dzieci to na pewno nie będą to dzieci nieślubne, że jesteśmy już długo ze sobą i normalny facet nie boi się odpowiedzialności itd. dość długa litania. Chyba sobie wziął to do serca bo po tej pogadance kilka razy mnie pytał czy ja to tak na serio i kiedy chce mieć te dzieci . I że go trochę wystraszyłam i że mnie nie poznaje. Wracał kilkakrotnie do tego tematu i mu powiedziałam że wrócimy do tego jak zamieszkamy razem i że na pewno nie będę 30 letnią panną i myślę że za maks 4-5 lat będzie dobry termin żeby ślub brać. Uspokoił się i nawet jakby z tym pogodził że tak będzie . Po przemyśleniu sprawy doszłam do wniosku że mam 24 lata i jestem jeszcze trochę za młoda na ślub, że chce razem z nim pozwiedzać trochę świata (nie mówię że obrączka jest w tym przeszkodą ale wiem że u nas po ślubie pewnie niedługo zdecydowalibyśmy się na dziecko ze względu na to że ja bym była przed 30 a on już po 30). A teraz jeszcze przez 4-5 lat trochę szaleństw. Generalnie trochę dziwi mnie zachowanie twego faceta, jeżdżąca terenowa zabaweczka? Mój to odkłada na mieszkanie a nie na terenówke (jeden samochód już ma) a gdybyśmy mieli mieszkanie to pewnie oszczędności szły by na podróże a nie tylko na jego zachcianki.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.