Temat: kłótnia o małżeństwo

Niektóre z was wiedzą, że jestem w długoletnim związku ale nie mogę doczekać się pierścionka zaręczynowego. A dziś dziewczyny tragedia dziś znów wywiązała się rozmowa o zartęczynach i aż się rozpłakałam. No nie mogę wszystko nie tak. ON mi mówi, ze najpierw inne rzeczy które może robić kawaler, że po ślubie to już trzeba być odpowiedzialnym, że terenówka, że oddawanie pensji, że start z kredytu, ze marzenia inne, JA :że nie mogę być na drugim miejscu za tym wszystkim, że pieniądze to nie argument. ON a jak ktoś zachoruje? JA no właśnie, jak ktoś zachoruje? albo jak wpadniemy? wtedy to się nie liczy wtedy nawet nie masz po co prosić! i się rozpłakałam i mówię, że teraz też nie masz co prosić bo się rozpłakałam i nie mogę takiej decyzji wymuszać, że czuję się teraz strasznie, że nie chciałam tej rozmowy, że teraz też go po tym wszystkim nie przyjmę bo jak ja mogę żebrać o uczucie. No jednym słowem tragedia ja płaczę on mnie przeprasza - bez sensu za co on przeprasza. Teraz poszedł do apteki po podpaski dla mnie, ja nie mogę wolałabym go już dziś nie oglądać
Pasek wagi
A ja się mu wcale nie dziwię. Niektórych małżeństwo po prostu przeraża. Jest takie jakby... ostateczne ;) I poważne.
I jak facet nie czuje się na nie gotowy to niekoniecznie od razu musi być generalnie niedojrzały. Co najwyżej boi się tego akurat ruchu. I to też nie znaczy, że nie wie czy chce być z daną kobietą.
Szczerze mówiąc - ja ze swoim facetem jestem przeszczęśliwa, jak nigdy dotąd, nie chciałabym być z nikim innym, na myśl, że moglibyśmy się rozstać czuję się strasznie, ale... gdyby padło słowo "ślub" uciekałabym za granicę ;)
A poza tym - po co to komu? :)
Miałam podobnie a raczej mam nadal. Cały czas słyszę, że nie mamy kasy i musimy sobie odłożyć na wesele bo on nie chce kredytu a co to za różnica płacić ratę czy odkładać całą wieczność na wesele... A u nas są fazy, że raz ja cały czas o tym, że moglibyśmy się ustatkować a raz, że on nie przestaje o tym mówić... No i teraz jest jego faza i cały czas mówi o tym, że trzeba odkładać na wesele...
A zrozumieć faceta jest bardzo ciężko...
Pasek wagi
jesteśmy razem 7 lat i właśnie tragizm tej sytuacji polega na tym, ze taka rozmowa miała miejsce bo nie chciałam żebrać "no ożeń się ze mną" a tak się teraz czuję :(
Pasek wagi
zapytalas sie raz chociaz bez tych twoich placzkow jakie ma plany na zycie?
 czy z gory uznalalas ze ci sie slub nalezy?
7 lat??? Sorry, ale on się nie ożeni z tobą. 7 lat to kawał czasu, gdyby chciał, to od lat byście byli małżeństwem. 


A dlaczego ma jej się ślub nie należeć? Zainwestowała w faceta 7 lat swojego życia, czekając, aż jemu się zechce ślubu. 

Korinna napisał(a):

A ja się mu wcale nie dziwię. Niektórych małżeństwo po prostu przeraża. Jest takie jakby... ostateczne ;) I poważne.I jak facet nie czuje się na nie gotowy to niekoniecznie od razu musi być generalnie niedojrzały. Co najwyżej boi się tego akurat ruchu. I to też nie znaczy, że nie wie czy chce być z daną kobietą.Szczerze mówiąc - ja ze swoim facetem jestem przeszczęśliwa, jak nigdy dotąd, nie chciałabym być z nikim innym, na myśl, że moglibyśmy się rozstać czuję się strasznie, ale... gdyby padło słowo "ślub" uciekałabym za granicę ;)A poza tym - po co to komu? :)

Ja chyba też bym uciekła, mimo że jestem w związku już 4 lata, kocham swojego chłopaka i teoretycznie moglibyśmy wziąć ślub. Ale mi nie w głowie takie "głupoty", może jakoś przed 30stką :-)

czarodziejka75 napisał(a):

7 lat??? Sorry, ale on się nie ożeni z tobą. 7 lat to kawał czasu, gdyby chciał, to od lat byście byli małżeństwem.


Niestety, ale muszę się z tym zgodzić... 

Pasek wagi

czarodziejka75 napisał(a):

7 lat??? Sorry, ale on się nie ożeni z tobą. 7 lat to kawał czasu, gdyby chciał, to od lat byście byli małżeństwem. A dlaczego ma jej się ślub nie należeć? Zainwestowała w faceta 7 lat swojego życia, czekając, aż jemu się zechce ślubu. 

Nie każdy facet chce się żenić w wieku 20 lat, będąc na studiach, na utrzymaniu rodziców. Czasy się zmieniają, dużo mężczyzn bierze ślub dopiero po 30stce.

I co do tego w ogóle ma staż związku? Jedni biorą ślub po kilku miesiącach, inni po 10 latach...

nieznajomaaa88 napisał(a):

czarodziejka75 napisał(a):

7 lat??? Sorry, ale on się nie ożeni z tobą. 7 lat to kawał czasu, gdyby chciał, to od lat byście byli małżeństwem. A dlaczego ma jej się ślub nie należeć? Zainwestowała w faceta 7 lat swojego życia, czekając, aż jemu się zechce ślubu. 
oczywiście...ale autorka będzie go na siłę zaciągać przed ołtarz, a za kilka lat będzie płakać, że ją zdradza, bo się okaże, że on jej wcale nie kochał tak jak myślała ..ale z tym inwestowaniem - nikt jej nie kazał. nie zainwestowałaby ona, zrobiłaby to inna. to był jej wybór.

Jak on nie chce, to ona go nie zaciągnie nigdzie. Wydaje mi się, że to dobry moment, żeby się zorientowała, że on nie chce ślubu. Tu są sprzeczne poglądy na życie, nie do pogodzenia, jak dla mnie. Jeszcze ok, gdy on jej powiedział: "nie chce ślubu, żyjemy w konkubinacie". Wtedy można wybierać, decydować. Ale jeśli ja zwodził 7 lat, to bym sobie gościa podarowała. 

inquisitive po 10 latach to chyba z przyzwyczajenia, albo z braku innej opcji. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.