Temat: kłótnia o małżeństwo

Niektóre z was wiedzą, że jestem w długoletnim związku ale nie mogę doczekać się pierścionka zaręczynowego. A dziś dziewczyny tragedia dziś znów wywiązała się rozmowa o zartęczynach i aż się rozpłakałam. No nie mogę wszystko nie tak. ON mi mówi, ze najpierw inne rzeczy które może robić kawaler, że po ślubie to już trzeba być odpowiedzialnym, że terenówka, że oddawanie pensji, że start z kredytu, ze marzenia inne, JA :że nie mogę być na drugim miejscu za tym wszystkim, że pieniądze to nie argument. ON a jak ktoś zachoruje? JA no właśnie, jak ktoś zachoruje? albo jak wpadniemy? wtedy to się nie liczy wtedy nawet nie masz po co prosić! i się rozpłakałam i mówię, że teraz też nie masz co prosić bo się rozpłakałam i nie mogę takiej decyzji wymuszać, że czuję się teraz strasznie, że nie chciałam tej rozmowy, że teraz też go po tym wszystkim nie przyjmę bo jak ja mogę żebrać o uczucie. No jednym słowem tragedia ja płaczę on mnie przeprasza - bez sensu za co on przeprasza. Teraz poszedł do apteki po podpaski dla mnie, ja nie mogę wolałabym go już dziś nie oglądać
Pasek wagi
rozmowy o ślubie zaczęliśmy jakieś dwa lata temu. Wtedy wydaje mi się, że D. badał teren, nie potrafi być zbyt subtelny więc np tak żebym widziała nagle zaczął się interesować szlifami diamentów itp. Mówił, że zasługuję na to co najlepsze itd. Nie brałam wtedy tego zbyt poważnie bo oboje studiowaliśmy i nie myślałam, że D. będzie stać na taki w najbliższej przyszłości. (dziewczyny z grupy klasyfikujących mnie do materialistek powiem, że to on tak mówił, ja nie potrzebuje brylantu za nie wiadomo jaką cenę). Po pewnym czasie sprawa ucichła, ale w naszym otoczeniu coraz więcej ludzi brało ślub i za każdym razem pytano nas "a wy kiedy?" strasznie niezręczna sytuacje ale w międzyczasie ustaliliśmy, że oboje chcemy ślubu (w przyszłości bliżej nieokreślonej). Myślę, że od ponad pół roku poważnie myślę o ślubie i czasem zupełnie się nie kontrolując wspominam lub sugeruję to D. Dziś przeszłam samą siebie...
co do innych pytań D. skończył studia, ja studiuję nadal ale nie potrzebuję magistra do bycia żoną, poza tym jak wiadomo organizacja ślubu trwa, i mogłabym zgodzić się na datę ślubu po obronie (3 semestry) i tak wolę być wieczną narzeczoną niż dziewczyną/ konkubiną/ przyjaciółką/ partnerką - nazwijcie to jak uważacie, okropny status
Pasek wagi
to nazwij sie narzeczona, kup sobie pierscionek i po klopocie ;D

ja tak zrobilam dla wlasnej wygody psychicznej, moj tam tez psioczy "moja zona" "idzie zoncia" "c
o zonka zrobi na obiad".
ale jak sie pytam o konkretne plany to malpuje po drzewach
"eeee, slub? ahahaha no wiesz jeszcze nie czas hehr no wiesz praca hihihehe"

nieznajomaaa88 napisał(a):

ciesz się dziewczyno z tego co masz...wiesz ile dziewczyn jest samotnych ? u mnie na roku połowa. a ty jeszcze narzekasz na status związku.jak już mówiłam- gdyby chciał się oświadczyć z miłości to zrobiłby to dawno. teraz łączy was już może jedynie przyzwyczajenie i z prawdą należy się pogodzić.
a co to za wyznacznik "ciesz się z tego co masz, tyle dziewczyn jest samotnych " ??

chasiulka napisał(a):

nieznajomaaa88 napisał(a):

ciesz się dziewczyno z tego co masz...wiesz ile dziewczyn jest samotnych ? u mnie na roku połowa. a ty jeszcze narzekasz na status związku.jak już mówiłam- gdyby chciał się oświadczyć z miłości to zrobiłby to dawno. teraz łączy was już może jedynie przyzwyczajenie i z prawdą należy się pogodzić.
a co to za wyznacznik "ciesz się z tego co masz, tyle dziewczyn jest samotnych " ??
dokładnie to tak jak mama która mówi dziecku jedz wszystko bo dzieci w afryce są głodne, a później ma się nadwagę bo tak dobrze wykarmiła - bez sensu
Pasek wagi
7 lat to za długo? to juz na pewno nic z tego nie będzie? co za bzruda mi właśnie minęło 9 i w lipcu dopiero ślub......2 lata temu on również nie był gotowy i co miałam go zostawić??? Nie bo kocham i ważne że on kocha mnie :) grunt, że nam ze sobą dobrze:) nic bym w tej kwestii nie zmieniała:) dodam ze w dniu slubu ja bede mieć 27 a on 29 lat
Jak tak teraz czytam tą rozmowę to myślę, że chyba nie było Ci zbyt miło czytać to wszystko. Pisałaś, że mieszkacie razem, więc jest teraz przy Tobie? Porozmawiajcie o tym spokojnie, bez niepotrzebnych nerwów(tylko nie naciskaj). Jeśli kiedyś rozmawialiście o ślubie to znaczy, że prawdopodobnie to rozważał. Dlaczego teraz nie chce o tym rozmawiać? Niech Ci chociaż powie w przybliżeniu czy może to być za 2 lata, czy za 5 czy w ogóle sobie jeszcze tego nie wyobraża, a jesli wyobraża, to co stoi na drodze. Moje podejście jest takie, że powinnaś w razie czego najpierw skończyc studia - może on uważa podobnie? Bo jeśli chodzi o ten samochód terenowy to ewidentnie Cię zwodzi, bo później moze wymyślić, że przeciez trzeba najpierw kupić mieszkanie, także tu nie o auto wg. mnie chodzi.

Rozmowa, taka moja rada ;)

nieznajomaaa88 napisał(a):

bez sensu jest twoje podejście.za bardzo się skupiasz na sobie  i na swoim egoizmie.inni mają gorzej i tak nie jęczą, nie żebrzą o uczucia i nie stękają.zastanów się nad sobą, bo on w końcu przejrzy na oczy i zostawi cię dla laski mającej poczucie własnej wartości.

To może Ty jestes po jakichś patologicznych związkach? Człowiek jest z kimś po to, żeby byc szczęśliwy, a nie dla samej idei bycia z kimś i umęczenia się przy okazji. Właśnie Twoje podejście jest bez sensu.
facet mojej przyjaciółki długo nei mógł sie zdecydować na oświadczyny, w końcu go zostawiła, po 2 miesiącach przed nią klękał z pierścionkiem. True story:) Wydaje mi się, że jeśli ty nie postawisz sprawy jasno, to jego potrzeby w postaci terenówki, nowego gadżetu, podróży zawsze będą na pierwszym miejscu. Przyjaciółka bierze skromny ślub, wcale nie trzeba do tego aż tyle kasy, ona nawet wesela nie chce robić, woli za tą kasę mieć wspaniałą podróż poślubną i ja ja w tym popieram:)

nieznajomaaa88 napisał(a):

bez sensu jest twoje podejście.za bardzo się skupiasz na sobie  i na swoim egoizmie.inni mają gorzej i tak nie jęczą, nie żebrzą o uczucia i nie stękają.zastanów się nad sobą, bo on w końcu przejrzy na oczy i zostawi cię dla laski mającej poczucie własnej wartości.ryczeć i użalać się nad sobą to się będziesz jak facet kopnie cię w zad, bo będzie miał dość twoich nacisków i zrzędzenia.
to jest jakaś prowokacja? żart? autorka ma poczucie własnej wartości bo nie chce dać sobą manipulować, facet prawdopodobnie z nią pogrywa, a ona chce wiedzieć na czym stoi.
temat slubny ucichl  ale to nie znaczy ze koles sobie pogrywa.
bo w koncu tez jakos 7 lat wytrzymuje i nie robi sobie dymanka na boku, zgodzil sie na wspolne mieszkanie


kobiecie niedogodzisz.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.