Temat: W jakim wieku?

W jakim wieku wyszłyście za mąż? 

Ja jestem zdania, że to niepotrzebny papierek, który kiedyś w przyszłości może wszystko skomplikować. I ślubu nie planuje mimo, iż bardzo kocham druga połowę. 

Pasek wagi

abcbcd napisał(a):

a gdybys miała związać się z zajętym facetem to bardziej nie chciałabyś związać się z takim który ma dziewczynę czy z takim który ma żonę? Dziewczynę łatwo odpulic, żonę trudniej choćby  powodu wspólności majątkowej, ja nie chciałabym  związac się ani z jednym ani z drugim, ale niektóre kobiety tak zrobią i działa to na moją wyobraźnię ze nie tak łatwo zostawić żonę, a jak jesteś czyja dziewczyna to wystarczy jedna rozmowa i po związku 

Bzdura totalna, zwlaszcza jesli chodzi o zwiazki dlugoterminowe, ktore sie czegos dorobily. Myslisz, ze zwiazki bez slubu to ludzie, ktorzy zyja w kartonie? Ktorzy nie maja wspolnych mieszkan, samochodow, dzieci, wspolnego dorobku? Myslisz, ze podzial tego to kwestia jednej rozmowy i wyjscia z domu? o.O To sie grubo mylisz. Bedac w malzenstawie nawet jest latwiej podzielic majatek.

akitaa napisał(a):

deszcz_slonce napisał(a):

W jakim wieku wyszłyście za mąż? 

Ja jestem zdania, że to niepotrzebny papierek, który kiedyś w przyszłości może wszystko skomplikować. I ślubu nie planuje mimo, iż bardzo kocham druga połowę. 

Czy ja wiem czy może wszystko skomplikować? Na pewno jest łatwiej jeśli chodzi o kredyt, bank, jakieś sprawy szpitalne, dziecko itd. Znajomy nie miał ślubu i nie chcieli go wpuścić do swojej kobiety na porodówkę. To całe uznawanie ojcostwa itd, zbędna papierologia, której mając ślub nie masz. To samo jeśli chodzi o pójście z dzieckiem do lekarza, jakaś dokumentację medyczną, odbieranie ze żłobka itd ?

My wzięliśmy w ślub w wieku 27-28 lat, 5.5 roku temu, po 5 latach związku.

Nigdy nie mialam z zadnym z wymienionych przykladow problemow. Uznanie ojcostwa to jedna wizyta w urzedzie, zadne polroczne szarpanie sie, zeby to byl jakis problem. A skoro jest ojcem, tak samo byl przy porodzie, tak samo moze sam chodzic do lekarza, przedszkola etc. Przeciez nikt tego nie robi wszystkiego we dwoje...

EgyptianCat napisał(a):

deszcz_slonce napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Pierwszy ślub brałam w wieku 21 lat, a drugi 32 lat. Jestem niewierząca, ale dla mnie to nie tylko papierek. Absolutnie nie wyobrażam sobie życia w długoletnim związku bez ślubu. 

a co ślub zmienił? skoro teraz praktycznie wszystkie pary razem mieszkają, prowadzą wspólny budżet, znam też super parę która ma dwoje dzieci i też nie planują ślubu. 

To przede wszystkim kwestia osobistych przekonań, w żadnym razie nie twierdzę, że to jedyny słuszny sposób na życie. Lubię mieć wszystko uporządkowane, a ślub daje szereg praw, których związki nieformalne nie posiadają. Na przykład, nie wyobrażam sobie, że człowiek z którym dzielę życie trafia do szpitala, a o leczeniu decyduję nie ja, lecz jego mama. Albo że mój partner nie może uzyskać informacji dotyczących stanu mojego zdrowia. Poza tym, nie czułabym się dobrze jako wieczna dziewczyna. \

Cancri - młoda i niestety bardzo naiwna. ;)

O tak dokładnie podpisuje się pod słowami EgyptianCat. Byliśmy razem 8 lat, nie spieszyło nam się do ślubu, ale w końcu w/w powody nas przekonały.

Po prostu pewnego dnia pomyśleliśmy, że "bierzemy ślub" i tyle. Już nie mówiąc o podziale majątku w razie ewentualnej śmierci.W dniu ślubu miałam 25 lat. Jesteśmy 4 lata po ślubie.
Gdyby można było to łatwo sformalizować (łatwiej niż podpisanie papierów w urzędzie) sam ślub nie byłby mi do niczego potrzebny.
Cieszę się też ze zmiany nazwiska, nie lubiłam mojego poprzedniego ;)

akitaa napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Ja ślubu nigdy nie wezmę, bo nie wyobrażam sobie do końca życia być z jednym facetem, lubię zmiany, standardowo facet nudzi mi się po ok. 2 latach, seks z jednym typem przez x lat by mi zwyczajnie obrzydł, no chyba, że facet zgodziłby się na otwarte małżeństwo oczywiście obustronnie.

To musisz mieć bardzo smutne życie w takim razie skoro masz taki system wartości ;) ale to Twoja sprawa. Pamiętaj, że ci faceci w końcu będą się chcieli ustatkować, założą rodziny a Ty zostaniesz sama i żaden Cię już nie będzie chciał ;)

Istnieją kobiety, faceci również którzy nie marzą o założeniu rodziny, ale niektórym chyba ciężko przyjąć to do głowy :) Niech każdy żyje według własnych zasad. I stwierdzenie, że mam smutne życie nie znając mnie osobiście to jest dopiero słabe. Jestem bardzo zadowolona ze swojego życia, są rzeczy, które chcę poprawić, ale mam bliskich ludzi wokół, fajną pracę, stać mnie na fajne mieszkanie, no ale jak nie mam portek obok siebie to i tak muszę mieć smutne życie haha. Współczuję kobietom, które uzależniają swoje szczęście i radość z życia od tego czy mają faceta czy nie:)

akitaa napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Ja ślubu nigdy nie wezmę, bo nie wyobrażam sobie do końca życia być z jednym facetem, lubię zmiany, standardowo facet nudzi mi się po ok. 2 latach, seks z jednym typem przez x lat by mi zwyczajnie obrzydł, no chyba, że facet zgodziłby się na otwarte małżeństwo oczywiście obustronnie.

To musisz mieć bardzo smutne życie w takim razie skoro masz taki system wartości ;) ale to Twoja sprawa. Pamiętaj, że ci faceci w końcu będą się chcieli ustatkować, założą rodziny a Ty zostaniesz sama i żaden Cię już nie będzie chciał ;)

A skąd wniosek że smutne, powiedziałabym że wręcz odwrotnie. Nowy partner zawsze bardziej zabiega o nasze względy. Są kobiety które nie chcą się wiązać z kimś na dłużej,na stałe. Miałam ciocię która nigdy nie chciała być z kimś na stałe. Była inżynierem i jeszcze w czasach głębokiej komuny podróżowała i zwiedziła pół świata.

Pasek wagi

Martyna12111 napisał(a):

akitaa napisał(a):

Martyna12111 napisał(a):

Ja ślubu nigdy nie wezmę, bo nie wyobrażam sobie do końca życia być z jednym facetem, lubię zmiany, standardowo facet nudzi mi się po ok. 2 latach, seks z jednym typem przez x lat by mi zwyczajnie obrzydł, no chyba, że facet zgodziłby się na otwarte małżeństwo oczywiście obustronnie.

To musisz mieć bardzo smutne życie w takim razie skoro masz taki system wartości ;) ale to Twoja sprawa. Pamiętaj, że ci faceci w końcu będą się chcieli ustatkować, założą rodziny a Ty zostaniesz sama i żaden Cię już nie będzie chciał ;)

Istnieją kobiety, faceci również którzy nie marzą o założeniu rodziny, ale niektórym chyba ciężko przyjąć to do głowy :) Niech każdy żyje według własnych zasad. I stwierdzenie, że mam smutne życie nie znając mnie osobiście to jest dopiero słabe. Jestem bardzo zadowolona ze swojego życia, są rzeczy, które chcę poprawić, ale mam bliskich ludzi wokół, fajną pracę, stać mnie na fajne mieszkanie, no ale jak nie mam portek obok siebie to i tak muszę mieć smutne życie haha. Współczuję kobietom, które uzależniają swoje szczęście i radość z życia od tego czy mają faceta czy nie:)

Raczej chodzi o wydzwiek Twojej wypowiedzi i priorytety, niekoniecznie to czy ktos chce czy nie chce byc w zwiazku.

Dla Ciebie serio nie ma nic pomiedzy zmiana faceta co rok, bo po 2 juz nuda wieje w lozku, a kobieta bluszczem? 
Sa fajne zwiazki, w ktorych ludzie sie nie nudza, a wrecz doceniaja wsparcie, jakie oferuje partner. I nie, nie trzeba byc na nim uwieszonym. 

Masz prawo wybrac co Ci pasuje, ale nie wypowiadaj sie z pogarda o normalnych zwiazkach, bo zdaje mi sie nie mialas okazji w takim byc. I skakanie z kwiatka na kwiatek moze Ci pasuje, ale nawet tp z czasem moze sie znudzic;-) 

Ps chyba mloda jestes i takie farmazony walisz. Poczytaj wpisy Kejmy (gwiazdy forum), zobaczysz jak wyglada to skakanie za 10 lat;-) Dalej nawet nie wspomne ;-) 

akitaa napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

zolzaaaa napisał(a):

Ja mialam 27 lat i to był dla mnie idealny czas.

Zastanawiam się co takiego może ślub komplikować ???? też uwazam, że bardzo wiele osób nie zakłada, że coś złego może im się przydarzyc i nie regulują prawnie pewnych kwestii. A tym bardziej nie spisują testamentu jak są młodzi. Wiem, kasa to nie wszystko, ale jednak to duże ułatwienie. Moja mama zyskała np wyższa emeryturę o 140%. 

Znam przypadek śmierci kobiety po porodzie. Formalnie łatwiej dziadkom było załatwić opiekę nad dzieckiem, tzn się szybciej. Ojciec musiał przejść dłuższą procedurę udowadniania, że to on jest ojcem. 

w tej chwili raczej ojcowie uznają dziecko w urzędzie przed porodem, więc akurat ten problem nie istnieje

Jest chyba jakiś czas na to ("rozważenie" wniosku). Znam gościa, który z tym nie zdążył i przez to nie wpuścili go na porodówkę...

Nie, to jest dokładnie jedna wizyta w urzędzie, jakie rozważanie? 

Ja miałam 25 lat. Jako że za dwa miesiące się rozwodzę (obecnie mam 31), to oczywiście, że tego żałuję. Zwłaszcza że mój przyszły były mąż jest niewierzący, więc dla niego rozwód oznacza bycie wolnym. Ja jestem wierząca, ślub wzięliśmy w kościele, więc na chwilę obecną widzę siebie na zawsze samotną z kotem lub psem. Życie. 

Pasek wagi

deszcz_slonce napisał(a):

W jakim wieku wyszłyście za mąż? 

Ja jestem zdania, że to niepotrzebny papierek, który kiedyś w przyszłości może wszystko skomplikować. I ślubu nie planuje mimo, iż bardzo kocham druga połowę. 

Pierwszy ślub brałam w wieku 21 lat, drugi 32. Co prawda tylko drugi był w kościele. W kościół jako instytucję nie wierzę, ale przysięga przed Bogiem dla mnie była najważniejsza, obrączki jako symbol tej przysięgi to do dziś  dla nas to świętość. Myślę że ślub nie jest czymś koniecznym do szczęśliwego życia z drugą osobą, ale dla mnie to znak oddania się drugiemu człowiekowi i na pewno nie byłabym z kimś kto nie chciałby takiego kroku. Chociaż osobiście znam kilka osób które unikają ślubu jak ognia, ale to głownie mentalnie niedojrzałe osoby, które chcą się bawić i nie dać związać żadnym ograniczeniom. Znam też takie które po rozpadzie małżeństwa rodziców obiecały sobie nigdy nie wyjść za mąż/ożenić się ze względu na traumę którą w związku z tym doświadczyły. 

Despacitoo napisał(a):

staram_sie napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

Berchen napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

MsLissoir napisał(a):

Despacitoo napisał(a):

ja mialam 26 lat, gdybym mogla cofnac czas to nie wiem czy bym brala ten slub mimo, ze meza kocham bardzo. 

Dlaczego takie przemyślenia?

nie pamietam, ktora aktorka powiedziala mniej wiecej cos takiego, ze w braku slubu podoba sie jej to, ze ma swiadomosc, ze te drzwi "do wolnosci" sa szeroko otwarte, tylko po prostu ona nie chce przez nie przejsc. Na tym etapie mojego zycia te myslenie jest mi bardzo bliskie. Przygotowujac sie do slubu koscielnego mialam nadzieje, ze kosciol przyciagnie mnie do siebie, a mnie odepchnal. Wesele bylo dla rodziny nie dla mnie, ja nie lubie byc w centrum uwagi. A takiego malego cywilnego slubu by mi sie nie chcialo brac tylko dla podpisanych papierow. Jestem bardzo pewna męża, wiec tego rodzaju "dowod" nie byl mi potrzebny. Moj partner chyba bardziej chcial tej szopki niz ja, jesli bym to robila to pewnie dlatego, ze dla niego byloby to wazne.

To nie chodzi o zaden dowod czy papierek a regulacje prawie niektorych sytuacji, chociazby w sytuacji wypadku. Np. Moja corka ma dziecko z pierwszego zwiazku- wyszla za maz i gdyby jej cos sie stalo  to nawet maz nie mialby prawa przrjac opieka nad dzieckiem  - musieli przejsc procedure adopcji.  Bez slubu wczesniej byloby to jeszcze trudniejsze jesli wogole mozliwe.

tylko, ze Ty mowisz o sytuacji swojej corki, a ja mowie wylacznie o mojej sytuacji i moim punkcie widzenia. To co robia inni ludzie kompletnie mnie nie interesuje. Nie mialam zadnych dzieci z poprzednich zwiazkow. Kwestie prawne pewnie w wiekszosci da sie ogarnac bez slubu.

niektóre się da, niektóre wymagają więcej zachodu niż ślub ;) ja zapytam inaczej - czy ten ślub w czymś przeszkadza? Nie mówię o weselu - bo on nie jest wymagane przy ślubie ;) 

jakby mi przeszkadzał to bym go skasowała pewnie :) jak juz jest to jest, ale jakbym miala cofnac czas i jeszcze raz przez to wszystko przechodzic to nie, dziekuje. W sumie o tym tylko byla moja wypowiedz ;) Kolejna kwestia, ze irytuje mnie jak ktos mi sugeruje, ze moj zwiazek jest powazny dopiero odkad jestesmy po slubie. A niestety czesc ludzi tak ma.

juz nie wspomne o tym, ze na sama mysl, ze jakby nam jednak cos nie wyszlo trzeba sie tlumaczyc z powodow rozstania przed obcymi ludzmi.. az mam ciary.

abcbcd,

pytanie czy chcialabys byc z facetem, ktory jest z Toba, bo trudno Cie zostawic przez te wszystkie formalnosci.. swoja droga nie jedna myslala, ze slub, wspolny dom, dzieci, wspolne lata zatrzymaja faceta na zawsze i nie jedna sie mocno zdziwila

ja nie oceniam zadnych zwiazkow czy to slubnych czy innych jako lepszych czy gorszych. Kazdy powinien zyc tak jak mu wygodnie czy jak chce. Przyklad jaki podalam to tylko przyklad i bez sensu odnosic sie do tej konkretnej sytuacji, wiadomo ze kazdy ma inna. Niemniej jednak wiem ze sformalizowanie zwiazku ma czesto znaczenie. Mam porownanie bo 20 lat zylam w zwiazku ze slubem,  a od 15 lat zyje w drugim zwiazku juz bez formalizowania. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.