Temat: Facet nie chce zaręcznyn, ślubu

Jestem z facetem od prawie roku, on kiedy byliśmy razem ok 3 miesiące powiedział że 'ożenić się z tobą nie ożenię' tak o po prostu, nie była to żadna poważna rozmowa ani nic wtedy. On jest niewierzący, ostatnio rozmawialiśmy o zaręczynach itd i on zdecydowanie nie jest za nimi, ani za ślubem, mówi że dla niego takie deklaracje nic nie zmieniają, że taka jest jego decyzja i on nie chciałby w ogóle się żenić. Jak zapytałam o zaręczyny to mówi że nie jest całkiem na nie zamknięty ale jest bardziej na nie niż na tak. Dla mnie jednak takie deklaracje są ważne, nie teraz bo nie jesteśmy ze sobą długo ale za kilka lat. On jest z rozbitej rodziny, jego rodzice są rozwiedzeni, nie wiem czy to może mieć też na to jakiś wpływ? Facet zapewnia że mnie kocha itp, nie wątpię w to ale ten temat nie daje mi spokoju i sprawia, że myślę że może to moja wina.

Co o tym myślicie? Czy jest coś złego w życiu bez zaręczyn, ślubu? Czy taki związek jest mniej warty niż związek osób zaręczonych czy po ślubie?

Jeszcze dodam ze ja mam 21 lat on 25

krolowamargot napisał(a):

Annea17 napisał(a):

awokdas napisał(a):

DzulieT napisał(a):

Ja bym się w życiu na coś takiego nie pisała, ale też jestem wierząca.

Jednak co innego mieć deklarację, że to mąż. Wtedy facet ma jakieś obowiązki wobec żony i zobowiązania, a nie takie wygodnictwo i byle co.

Dla mnie to niedopuszczalne po prostu. Jak Tobie pasuje to w tym trwaj...

jakie sa to obowiazki? 

Alimentacyjne przede wszystkim, bo jak coś pójdzie nie tak, najczęściej facet musi kobiecie za to zapłacić.

Tylko, jeśli sąd orzeknie jego winę. Przynajmniej, w Polsce.

No chociażby, a jak nie ma ślubu to nie ma takiego problemu. Jak ma dzieci alimenty też są wyższe, bo niejako ma zapłacić za swoją część obowiązków. Tak czy tak w przypadku ślubu zawsze traci osoba lepiej zarabiająca.

molinaa napisał(a):

z jednej strony papier nic nie zmienia ale z drugiej strony sporo ułatwia: w szpitalu, na lotnisku, trudniej się rozstać bo rozwód więc jest jakąś większą odpowiedzialność wobec partnera i tej relacji, dziedziczysz jako żona po mężu, macie wspolny majatek. No i jakoś miłej być żoną z nie konkubiną ;). Zależy też co dla kogo ważne, jeśli obu stronom nie jest potrzebny ślub i to pasuje super. Ale jak u autorki jest zgrzyt to jest to nie do przeskoczenia.

z tym dziedziczeniem jako "żona po mężu" to ostrożnie. W polskim prawie, jeśli nie ma zstępnych, dziedziczy też linia krwi zmarłej osoby, czyli rodzice, rodzeństwo - na równi z małżonkiem. Czyli, jeśli żyją rodzice i rodzeństwo, i jest ich w sumie 9, to żona/mąż odziedziczy 1/10 części majątku PO MĘŻU/Żonie. Nie, całość. Jeśli są dzieci, to dzieci na równi w małżonkiem. Można oczywiście załatwić sprawę testamentem, wtedy dysponuje się majątkiem dowolnie. No ale, osoby niespokrewnione, czyli 3 grupa podatkowa, zapłacą 20%.

ma inne priorytety i tyle .Jeszcze jest młody jest szansa ze mu sie odmieni, w tym wieku faceci raczej nie mysla o slubie.Mojej kolezanki facet tez jej powiedzaiał ,ze nie chce ślubu. Odmieniło mu się po 6 latach, jak dobijał do 30. 

Annea17 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Annea17 napisał(a):

awokdas napisał(a):

DzulieT napisał(a):

Ja bym się w życiu na coś takiego nie pisała, ale też jestem wierząca.

Jednak co innego mieć deklarację, że to mąż. Wtedy facet ma jakieś obowiązki wobec żony i zobowiązania, a nie takie wygodnictwo i byle co.

Dla mnie to niedopuszczalne po prostu. Jak Tobie pasuje to w tym trwaj...

jakie sa to obowiazki? 

Alimentacyjne przede wszystkim, bo jak coś pójdzie nie tak, najczęściej facet musi kobiecie za to zapłacić.

Tylko, jeśli sąd orzeknie jego winę. Przynajmniej, w Polsce.

No chociażby, a jak nie ma ślubu to nie ma takiego problemu. Jak ma dzieci alimenty też są wyższe, bo niejako ma zapłacić za swoją część obowiązków. Tak czy tak w przypadku ślubu zawsze traci osoba lepiej zarabiająca.

Wyższe, niż kiedy? Kwotę alimentów sąd zasądza na podstawie potrzeb dziecka i zarobków osoby zobowiązanej do alimentów, a nie na podstawie aktu ślubu. Przy identycznych zarobkach, konkubent czy mąż (konkubina/żona) będą miały zasądzone dokładnie taką samą kwotę alimentów. Papierek niczego nie zmieni/nie podwyższy.

18 lat szczęśliwie na kocią łapę. Ślubu nie będzie chyba że cywilny bez świadków. Nie znam szczęśliwego małżeństwa, faceci po rozwodach finansowo mocno tracą...

Testamenty sobie spisaliśmy to wystarczy? 

molinaa napisał(a):

z jednej strony papier nic nie zmienia ale z drugiej strony sporo ułatwia: w szpitalu, na lotnisku, trudniej się rozstać bo rozwód więc jest jakąś większą odpowiedzialność wobec partnera i tej relacji, dziedziczysz jako żona po mężu, macie wspolny majatek. No i jakoś miłej być żoną z nie konkubiną ;). Zależy też co dla kogo ważne, jeśli obu stronom nie jest potrzebny ślub i to pasuje super. Ale jak u autorki jest zgrzyt to jest to nie do przeskoczenia.

"Trudniej się rozstać bo rozwód" to jest dopiero azgumen za. Całe szczęście że moja znajoma rozwiodła się na jednej sprawie rozwodowej. Mąż groził jej nożem więc drugiej mogłaby nie dożyć.

Pasek wagi

krolowamargot napisał(a):

Annea17 napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

Annea17 napisał(a):

awokdas napisał(a):

DzulieT napisał(a):

Ja bym się w życiu na coś takiego nie pisała, ale też jestem wierząca.

Jednak co innego mieć deklarację, że to mąż. Wtedy facet ma jakieś obowiązki wobec żony i zobowiązania, a nie takie wygodnictwo i byle co.

Dla mnie to niedopuszczalne po prostu. Jak Tobie pasuje to w tym trwaj...

jakie sa to obowiazki? 

Alimentacyjne przede wszystkim, bo jak coś pójdzie nie tak, najczęściej facet musi kobiecie za to zapłacić.

Tylko, jeśli sąd orzeknie jego winę. Przynajmniej, w Polsce.

No chociażby, a jak nie ma ślubu to nie ma takiego problemu. Jak ma dzieci alimenty też są wyższe, bo niejako ma zapłacić za swoją część obowiązków. Tak czy tak w przypadku ślubu zawsze traci osoba lepiej zarabiająca.

Wyższe, niż kiedy? Kwotę alimentów sąd zasądza na podstawie potrzeb dziecka i zarobków osoby zobowiązanej do alimentów, a nie na podstawie aktu ślubu. Przy identycznych zarobkach, konkubent czy mąż (konkubina/żona) będą miały zasądzone dokładnie taką samą kwotę alimentów. Papierek niczego nie zmieni/nie podwyższy.

Przy ślubie sąd często bierze pod uwagę potrzeby samotnej matki itp.

Ja tam nikomu wrogiem nie jestem, każdy robi co chce i godzi się na co chce. Fakty są jakie są, więc udawanie, że chodzi tylko o jakąś ideę gdy tak naprawdę chodzi o zabezpieczenie materialne kobiety i dziecka nie ma większego sensu. Z drugiej strony nie dziwię, że kobiety chcą poczucia bezpieczeństwa finansowego gdy chcą dzieci.

hejhejhej napisał(a):

Jestem z facetem od prawie roku, on kiedy byliśmy razem ok 3 miesiące powiedział że 'ożenić się z tobą nie ożenię' tak o po prostu, nie była to żadna poważna rozmowa ani nic wtedy. On jest niewierzący, ostatnio rozmawialiśmy o zaręczynach itd i on zdecydowanie nie jest za nimi, ani za ślubem, mówi że dla niego takie deklaracje nic nie zmieniają, że taka jest jego decyzja i on nie chciałby w ogóle się żenić. Jak zapytałam o zaręczyny to mówi że nie jest całkiem na nie zamknięty ale jest bardziej na nie niż na tak. Dla mnie jednak takie deklaracje są ważne, nie teraz bo nie jesteśmy ze sobą długo ale za kilka lat. On jest z rozbitej rodziny, jego rodzice są rozwiedzeni, nie wiem czy to może mieć też na to jakiś wpływ? Facet zapewnia że mnie kocha itp, nie wątpię w to ale ten temat nie daje mi spokoju i sprawia, że myślę że może to moja wina.

Co o tym myślicie? Czy jest coś złego w życiu bez zaręczyn, ślubu? Czy taki związek jest mniej warty niż związek osób zaręczonych czy po ślubie?

Jeszcze dodam ze ja mam 21 lat on 25

Weźcie pod uwagę potrzeby obydwojga. Rozumiem, ze mu ślub nie potrzebny, ale jeśli dla ciebie ważny, to musi to wziąć pod uwagę będąc z tobą. Bo nie tylko to co on myśli jest ważne, tu potrzeba drugiej osoby która się odezwie i działa i ta osoba jesteś ty. Jeśli zignoruje, to wiesz na czym stoisz. 

Zacznijmy od tego, że jesteście bardzo młodzi i po co w sumie się spieszyć. Rok związku to jest nic i ja nie wiem, czy po takim "stażyku" zaraz zaręczyny, ślub, facet się zapewne wystraszył.

Ale...

Jeśli ty, autorko, myślisz już o takich rzeczach, to uwierz mi, że za parę lat, kiedy jeszcze psiapsiółki się poobraczkuja i zaczną rodzić dzieci, będziesz miała takie ciśnienie na ślub, że oszalejesz, gwarantuje ci to. I teraz pytanie, czy wtedy, np. za 5 lat ten facet zmieni zdanie, "dojrzeje" do ślubu? A no nie wiadomo. Fizyk ryzyk. Wyobraź sobie, że masz 30 lat i facet sobie pójdzie, jest zawsze taka możliwość. Ślub jednak wiąże ludzi, bo rozejście się staje się procesem, któremu trzeba się poddać (pozew, sąd, podział majątku, ewentualne alimenty). Rozstanie ludzi bez ślubu i dzieci, to często szybka wyprowadzka i tyle mnie widziałaś. Facet w wieku 40,50 lat znajduje młodszą, zakłada rodzinę, a ty zostajesz na lodzie jako stara panna, szukanie kolejnego faceta, odczekanie ,"ileś tam czasu", znowu - może ślub, może dzieci jak Pan się zgodzi (chyba, że facet jest konkretny, ale to się rzadko zdarza). My kobiety musimy cenić swój czas, bo mamy go o wiele, wiele mniej niż mężczyźni. Radzę obserwować Pana, nie naciskać oczywiście na ślub, lecz mieć na uwadze to, co powyższe.

Wielbiona napisał(a):

ma 25 lat... Rzadko który facet wtedy myśli o ślubie

Dokładnie. Mój zawsze powtarzał (nawet, jak jeszcze się nie znaliśmy), że nie ożeni się przed trzydziestką, bo nie... No i słowa dotrzymał 😁

Tak naprawdę nie wiadomo, czy chłopak tak gada, bo rzeczywiście nigdy nie zamierza się żenić czy to też kwestia wieku, obecnej partnerki...

Jeżeli chcesz tkwić w tym układzie, to tkwij, ale nie miej później pretensji za zmarnowane lata. Może mu się odmieni, może nie - tego nie wie nikt. W tym momencie jednak widać jak na dłoni, że macie zupełnie różne oczekiwania i potrzeby.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.