- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 lipca 2018, 20:32
Pomóżcie bo ja totalnie się posypałam i ryczę jak głupia. Mój mąż po raz pierwszy w życiu powiedział do mnie "zamknij się". Do tej pory wzorowy mąż i ojciec i nagle takie coś. Nawet się nie kłóciliśmy, tylko był zdenerwowany na syna i ja coś wtrąciłam i on zaczął coś do mnie mówić ale w szoku zapamiętałam tylko to "zamknij się". Teraz on usypia syna a ja płaczę. Jak zareagować, co robić?
Edytowany przez .Malinowa 20 lipca 2018, 20:41
5 sierpnia 2018, 12:02
Bardzo Ci gratuluję zgodnego związku. Szczerze. A o mówieniu czegoś, zanim się ochłonie, porozmawiamy gdy będziesz miała dzieci :)
5 sierpnia 2018, 12:03
Bardzo Ci gratuluję zgodnego związku. Szczerze. A o mówieniu czegoś, zanim się ochłonie, porozmawiamy gdy będziesz miała dzieci :)
No spoko. Uwielbiam ten argument to prawie „porozmawiamy jak będziesz starsza” albo „za moich czasów”.
Pozdrawiam ;)
5 sierpnia 2018, 12:18
Tu nie chodzi o argument tylko o doświadczenie. Tak jak dopisałam w poprzednim poście (a czego nie ma w cytacie) zanim nie miałam dziecka też wielu rzeczy sobie nie wyobrażałam. Nigdy się nie pokłóciliśmy , a jak chodziliśmy na nauki i ksiądz kazał się pokłócić tym którzy jeszcze tego nie doświadczyli, by nauczyć się godzić, to przyszliśmy do domu i śmialiśmy się jak to zrobić. I nawet nie musiałam mówić, że zawsze mamy się do siebie odnosić z szacunkiem, bo to było oczywiste. I tak jest do dziś. A jednak gdy przychodzą dzieci wiele się zmienia.
5 sierpnia 2018, 13:18
Nie powinien tak powiedziec, ale Ty tez robisz z igly widly i sie troche histerycznie zachowujesz. Nie wierze, ale zgadzam sie z Marisca.
Powiedzial co powiedzial, czasu nie cofniesz. A ciaglym nagabywaniem go o glupie "zamknij sie" tylko zaostrzasz sytuacje. Nie mowie, ze to jest jakies Mile tak uslyszec i ze powinno sie tak odzywac to partnera, ale przezywasz to duzo wiecej, jak to warte.
5 sierpnia 2018, 18:29
Nie uwierzę, że te wszystkie święcie oburzone osoby nigdy się nie pokłóciły i nigdy w złości nie powiedziały czegoś podobnego. I bardzo bym chciała by tylko coś takiego było w domach mówione w trudnych sytuacjach. Tylko najlepiej udawać że u mnie w domu zawsze jest miło i wszyscy chodzą uśmiechnięci .I jeszcze jedna sprawa - dopóki byliśmy sami nigdy się nie pokłóciliśmy. Nigdy. Wtedy też pewnie mogłabym udzielać rad jak to się żyje w idealnej symbiozie. Tylko gdy przychodzą dzieci sytuacja nieco się zmienia. Kto to przeżył ten rozumie.
Ja jestem szybka w słowach - kłóciłam się nie raz, ale nigdy nie przekraczam pewnej granicy. A mówienie zamknij się jest poza moją granicą. Mój mąż nie kłóci się nigdy. Jesteśmy po ślubie 11 lat, dziecko ma 9.5 roku.
I ja rozumiem, co Ty chcesz przekazać - roczne dziecko i drugie w drodze, to nie moment na unoszenie się honorem, zwłaszcza, jeśli był to incydent, który nie przerodzi się w normę. Ale razi mnie uważanie takich zachowań za coś oczywistego. Gdybym ja użyła takich słów, przeprosiłabym, chociaż prawie nigdy nie przepraszam.
5 sierpnia 2018, 21:56
Nie, nie zrozumiałaś co chcę przekazać. Ale już nie chce mi się ciągnąć tego tematu. Żałuję tylko ze napisałam coś o sobie. Pokazywanie kto jest lepszy, i kto ma lepiej wyznaczoną granicę, i kto ma lepiej poukładane życie i kto ma lepszą rodzinę nie ma nic wspólnego ze zrozumieniem sytuacji drugiego człowieka, a jedynie jest tylko wykorzystaniem okazji by zabłyszczeć. A najlepiej by pokazując swoje cuda przy okazji poddać w wątpliwość cudze życie - to dopiero jest sukces.
5 sierpnia 2018, 22:02
Nie, nie zrozumiałaś co chcę przekazać. Ale już nie chce mi się ciągnąć tego tematu. Żałuję tylko ze napisałam coś o sobie. Pokazywanie kto jest lepszy, i kto ma lepiej wyznaczoną granicę, i kto ma lepiej poukładane życie i kto ma lepszą rodzinę nie ma nic wspólnego ze zrozumieniem sytuacji drugiego człowieka, a jedynie jest tylko wykorzystaniem okazji by zabłyszczeć. A najlepiej by pokazując swoje cuda przy okazji poddać w wątpliwość cudze życie - to dopiero jest sukces.
Ty też nie zrozumiałaś mojej intencji. Dla mnie to nie błyszczenie, ale norma. Nie wyróżniam się z otoczenia. To forum niezmiennie przekonuje mnie o tym, jak wielkie mam szczęście do ludzi. I tak, to jest sukces.