Temat: jestem zazdrosna o siostę i o jej sukcesy

Cześć dziewczyny,

dziękuję za odpowiedzi pod moimi poprzednimi tematami.

Teraz chciałabym zasięgnąć innej rady, dotyczącej mojej pracy i rodziny.

Mam ponad 25 lat. Kończę studia już za niedługo, zawsze byłam osobą bardziej obrotną od mojej siostry- 2 lata młodsza. Poszła też na ten sam kierunek. Traf chciał, że ja po maturze pracowalam rok, nie poszłam od razu na studia. Więc tak jakby dzielił nas tylko 1 rok na studiach. Ale miałyśmy innych znajomych, inne grupy , było dobrze. Chociaż ja oczywiście musiałam dawać jej moje odpowiedzi na egzaminy itp. Oczywiscie jej jak zwykle było latwo. Tak samo było w gimnazju, podstawówce. W czasie liceum poszłyśmy do różnych szkół przynajmniej. Bo zawsze argumentem było- dla nas tak łatwiej - mówili rodzice.

Na studiach zaczęłam zastanawiac się czy mój kierunek jest dobry dla mnie. Wzięłam dziekankę przed ostatnim rokiem dyplomowym na 1 stopniu studiów. Później, kiedy wróciłam miałam nauczanie indywidualne. Obroiłam się jako 'indywidualny student' w czerwcu kilka lat temu i jakby od razu w październiku rekrutowałam się na 2 stopień. Oczywiście , że moja siostra także.

Byłysmy cale 2.5 roku na tym samym kierunku, czasem nawet w tych samych grupach i parach projektowych. Ja jakos nie moglam tego zniesc. Moja siostra od zawsze mieszkała w domu rodzinnym, nigdy nie pracowała w zawodzie- miała tylko jakieś 3 miesieczne obowiazkowe praktyki. Ja zawsze bylam osobą bardziej ogarniętą, osobą, która juz od 2 roku pracowała w zawodzie, póżniej kiedy miałam dziekankę też pracowałam ale za granicą- wyjechałam na dodatkowe kursy i praktyki. Od zawsze mam takie coś w sobie, że muszę się wyprowadzić z domu. Mieszkałam 2 razy ( raz ponad rok na urlopie dziekańskim), 2 raz niedawno na praktykach uczelnianych za granicą, poł roku wyprowadzilam się do znajomej i mieszkałam z kolezanką w moim mieście - iedy to rodzice byli przeciwni, ale ja wiedzialam, ze 'muszę sie wyprowadzić i byc bardziej za siebie odpowiedzialna'. Moja siostra nigdy. Nie chcę tutaj jakby negować mojego rodzenstwa.

Teraz jest tak, ze za granicą ja pracowalam na praktykach, przedłużyłam sobie termin obrony. Ona nie wiem dlaczego przedluzyla sobie termin obrony, mimo, że nie pracowała w ogole przez ostatni rok. Znowu jestesmy na tym samym etapie.

KIlka miesięcy temu wspolna znajoma zaproponowała mi udzial w super ogólnopolskim projekcie dotyczącym naszego zawodu. Oczywiscie później jakby chciala zeby moja siostra ( ze względu na to, ze jest moją siostrą i studiuje to samo) tez uczesczala na warsztaty i tez byla organizatorem projektu.

Okazalo sie niedawno, ze moja siostra chce wybrac nawet promotora z mojej katedry.

I nie wiem nawet jak ja mam na to reagować. Zawsze bylo tak, ze ja sie meczylam , ja wyjezdzalam na praktyki, na warsztaty, ja pracowalam chcialam cos zmienic- ja poznawalam ludzi, ja sie wykłócałam np przy projektach, ja robilam sobie kontakty- a ona zawsze wszystko po mnie brala . Argumentem rodziców od zawsze jest - nie mów tak zle o niej bo jest twoja siostra.

Tylko, ze nawet przy tym obecnym projekcie, kazdy indywidualnie z osob zaangazowanych wnosi cos do projektu ze swojego zycia, ze swoich kontaktów wczesniejszych, ze swojego doswiadczenia. A ona nic, prawie jako jedyna.

I nawet przed spotkaniami, kiedy jestesmy w domu pyta sie mnie co ma zrobic. Tez nie chce stawiac jej w takim zlym swietle, bo ni ejest zle. Ale zawsze ja bylam tą 1szą ktora parła do przodu, ktora ogarniala wszystko. Zawsze to ja wybierałam ludzi, z ktorymi ja chcę się kolegować. A ona zawsze po mnie brala. Jej koledzy byli ludzmi innymi niż moi. Nie o to chodiz, ze mniej efektywni w pracy, czy niezorganizowani. Ja zawsze chcialam czegos wiecej. A widze, ze od dostania sie na ten sam stopien studiów, cos jest albo mi odbierane, albo musze sie niesprawiedliwie dzielic nawet z najblizsza mi osoba.

Rozmowy z nią nic nie daja, ona nic nie rozumie. Moi rodzice uwazaja , ze ja przesadza. Ze ja rozpamietuje przeszlosc, ze jest jak jest. Ona taka, a ja taka- trudno, ale trzeba sie skupic na obecnym czasie. No tak ,ale gdyby nie ja- ona nie miala by kontaktów ani nic. To ja przez ostatnie dwa lata nie bylam w zwiazku, bo pracowałam, a ona byla w 2 zwiazkach. Specjalnie czasem nawet sie nie uczyla i ja harowalam przy projektach... A poxniej byl wielki krzyk do rodziców, skarzenie, ze ja jestem ta zła.

Nie wiem czy po prostu powinnam teraz znowu isc do pracy juz na caly etat, na umowe o prace po dyplomie i po prostu wyprowadzic się. Nawet juz moi znajomi, moi niedoszli faceci z roznych grup znaja moja siostre. Sa takie sytuacje kiedy np nie chcę poznawać siostry z niektórymi mezczyznami, z jakimis nowymi grupami osob. Zwykle jest tak, ze ona i tak ich poznaje, i mam wrazenie ze jest taki odgórny friendzone. Ja przy siostrze jestem zupelnie inna niz przy facetach- to zrozumiałe. Nikt nie jest nigdy taki sam i do rodziców, i do chłopaka i do siostry. Kazdy przybiera  inną maskę w roznych sytuacjach. A ja wiele razy slyszalam od mojej siostry, ze przy chlopakach sie zmieniam. Że jestem taka a taka, ze dlaczego jestem taka- po co, nie jestem sobą. Ciagle krytykowanie i wchodzenie na mój czuły punkt, bo ja mam trudnosci ze znalezieniem faceta. Ona nie, zawsze byla bardziej wyluzowana, bo zawsze miala wszystko po mnie. A ja na siebie pracuję, nie na nikogo więcej. A to nie jest wogole doceniane.

Zastanawiam sie po prostu czy nie poczekac do obrony dyplomu, znalezc pracę i wyprowadzić się. Ciekawe czy ona będzie tez chciala sie ze mna wyprowadzić... Juz na mnie czas, ok roku siedzę juz w domu znowu z rodzicami , z nią i jest taka domowa zbyt domowa atmosfera...

Dzięki za wszystkie odpowiedzi i proszę powiedzcie mi czy ja się jednak mylę czy nie ;)

Dzięki, C

Rozumiem Cie, bo sama mam podobnie. Wszystko moja siostra brala po mnie, ja jej wszystko musze zalatwiac, ona sama nic nie zrobi. A jeszcze uwaza, ze to ona jest madrzejsza, a ja sie mam za bogwie kogo i sie wymadrzam... A ja tylko uwazam, ze trzeba swoja własną droge wybrac i nia podazac a nie czekac na manne z nieba.

Moim zdaniem przesadzasz i jest w Tobie coś..  niedobrego. Odczuwam tak może dlatego że sama mam młodsza siostre, chciałabym żeby zaczęła pracować w mojej branży, ona niewiele w tym kierunku robi, nie ma do końca odwagi a ja chcę ją tam pchać, czuję w stosunku do niej taki... instynkt opiekuńczy jako że to moja młodsza siostra - dlatego nie rozumiem Twojej postawy. Może twoja siostra tez  jest mniej przebojowa, może mniej wkręcona w ten kierunek - tak bardzo boli Cię że możesz ją trochę wyciągnąć i pomoc jej na starcie (np. z tymi kontaktami, może dzięki temu wszystkiemu- projektom, robieniu czegoś przy Tobie dostanie pracę )? Bije z tego jakieś niedowartosciowanie i z tego może wynikać twoja zazdrość w stosunku do siostry. Moze chodzi ten w dużej mierze o życie uczuciowe? Pomyslalabym nad tym wszystkim i może spróbowała to przepracować z kimś z zewnątrz (terapeuta).

Aspenn napisał(a):

Jestes negatywna i zla osoba. Nie chcialabym takiej siostry jak ty. Jestes zla do szpiku kosci. Tylko ja i ja. Ja osiagnelam to i to, ja mialam takie kontakty,projekty,praktyki. Ja i ja. A ona zla bo jej jest latwiej, bo ma ciut latwiej, bo miala zwiazki a ty nie. To jest twoja siostra a traktujesz ja jak najwiekszego wroga. Obcy ludzie na studiach maja do siebie wiecej zyczliwosci i checi pomocy niz ty do wlasnej siostry. Ja tez przepisywalam od starszego brata wypracowania w szkole, nigdy mi zlego slowa nie powiedzial i sam pomagal. A ty jakbys mogla to bys jej noz w plecy wbila aby tylko nie byla lepsza od ciebie. Cala twoj post jest tak przepelniony negatywnymi emocjami ze jestem w szoku ze masz taka nienawisc do wlasnej siostry. 

Ze wpisu wnioskuję że młodszego rodzeństwa nie posiadasz? To by wiele wyjaśniało

Ja autorkę rozumiem. Może wpis jest bardzo subiektywny, ale właśnie o to autorce chodziło, torkęprzekazać swój pogląd na tę sprawę.

Ktoś napisał o instynkcie opiekuńczym wobec siostry, ale też nie ma co przeginać. Widać autorko, że najwyraźniej Twoja siostra jest z tych co jak "dasz palec, weźmie całą rękę". Ja man młodszą siostrę, 2 starsze. Zawsze sobie pomagamy ale są też granice rozsądku. I skarżenie do rodziców? Która dojrzała osoba robi coś takiego?

Skończ studia, usamodzielnij się całkowicie, wydaję mi się że Wam się trochę relacje poprawią wtedy ;)

Wiesz, ja Ciebie doskonale rozumiem, chociaż ja jestem tą młodszą siostrą, której jest wszystko łatwiej. Myślę, że nie powinnaś ani pozwalać się wykorzystywać, ani uciekać z siostrzanych relacji. Po prostu postaw sprawę jasno: Ty robisz to, to i to, bo ja włożyłam w prrojekt (czy co tam innego robicie) to. Wyznacz jej konkretne zadania. Ona może nie umie sama ich organizować.  

tak w zyciu jest, ze jedni musza ciezko pracowac na sukces a inni maja szczescie i osiagaja to samo mniejszym trudem.. jeszcze sie o tym przekonasz w pracy.. z siostra bym n ie walczyla bo nie wiadomo kiedy ty bedziesz potrzebowala jej pomocy,,wszystko co sie dzieje , dzieje sie po cos..

Mam wrażenie, że Ty masz zwyczajnie problemy decyzyjne i swoje miotanie sie próbujesz zwalić na siostrę, która nie jest tak sfrustrowana. Widzisz, Ty uważasz, że powinnaś podjac jakaś niezliczoną ilośc kroków, najlepiej na raz, żeby broń Boże nikt nie powiedział że nic nie robisz, wyjazdy, wyprowadzki, studia, przerwy, i zadnego pomysłu nie pociagniesz dalej. Ona sobie patrzy, wybiera wg siebie słuszne i jest troche bardziej konsekwentna, przez co wyglada to na lepsze ogarnięcie. To tez jest jakiś sposób na zycie. Nie każdy musi być pionierem i robic milion różnych rzeczy w tym samym czasie. Sa ludzie, którzy świetnie sobie radzą korzystając z przetestowanych wcześniej rozwiązań i adaptując je do swoich potrzeb. Siostra ma najbliższy wzorzec w Tobie, czemu nie możesz znieść, że czerpie z niego unikając błedów. 

Co do tego całego "projektu". Nie wyobrażam sobie sytuacji, że każdy coś wnosi swojego. No bez jaj, przecież tego się nie da pogodzić. raczej jest częśc osób kreatywnych, częśc zadaniowych. Powierzcie dziewczynie zadania i to będzie jej wkład. 

Chyba juz za pozno, aby dawac ci rady. Masz tyle zalu nagromadzonego przez lata, jak zawodowy masochista.  Kazali ci rodzice cierpiec,  wiec cierpialas.  Uwazam,  ze cos tu nie gra od wielu lat.  Ja tutaj nie widze zaedrosci z twojej strony tylko poczucie niesprawiedliwosci i krzywdy.  Ty pracowalas na siebie a siostre utrzymywali rodzice. To nie jest sprawiedliwe.  Ale co jest? Moze gdyby siostra okazywalaby ci wdziecznosc,  byloby ci latwiej. No ale niektorzy nie potrafia powiedziec dziekuje. Slyszalam takie zdanie, ktore polecam zastosowac - albo masz racje,  albo jestes szczesliwa.  Nie warto wchodzic w dorosle życie z takim bagazem zalow i pretensji.  To jest twoja kula u nogi, kiedy potrzebujesz skrzydel.  

Tez mam siostre,  ale starsza i zupelnie niezaradna,  do 18-tki nosilam po niej wszystkie ciuchy poza bielizna osobista.  Rodzice chodzili z nia na zakupy,  a ja czulam sie jakbym nie miala swojego życia. Bywa.  Odseparowalam sie. Ona nie jest czescia mojego zycia,  tylko czescia mojej przeszlosci.

Zycze znalezienia spokoju w swoim zyciu bez wzgledu na przeszkody zewnetrzne. 

Aspenn napisał(a):

Jestes negatywna i zla osoba. Nie chcialabym takiej siostry jak ty. Jestes zla do szpiku kosci. Tylko ja i ja. Ja osiagnelam to i to, ja mialam takie kontakty,projekty,praktyki. Ja i ja. A ona zla bo jej jest latwiej, bo ma ciut latwiej, bo miala zwiazki a ty nie. To jest twoja siostra a traktujesz ja jak najwiekszego wroga. Obcy ludzie na studiach maja do siebie wiecej zyczliwosci i checi pomocy niz ty do wlasnej siostry. Ja tez przepisywalam od starszego brata wypracowania w szkole, nigdy mi zlego slowa nie powiedzial i sam pomagal. A ty jakbys mogla to bys jej noz w plecy wbila aby tylko nie byla lepsza od ciebie. Cala twoj post jest tak przepelniony negatywnymi emocjami ze jestem w szoku ze masz taka nienawisc do wlasnej siostry. 

Ty tak serio? :? Piszesz dziewczynie, ze jest zla do szpiku kosci, bo ciezko haruje na siebie i swoja przyszlosc, a siostra do niczego sie nie przyklada tylko jedzie na jej plecach? Z calym szacunkiem, ale chyba nie mialas do czynienia "ze zlymi do szpiku kosci" ludzmi... 

Ja jestem w stanie zrozumiec autorke. Sama jestem mlodsza siostra, ale u nas nigdy nie bylo takiej sytuacji, mamy z siostra calkiem inne charaktery, znajomych i podejscie do zycia. Ale tez studiowalam i wiem, jak to jest byc ta wykorzystywana przez innych studentow - daj notatki, daj pytania po kolokwium, wpisz mnie w publikacje, dodaj moje nazwisko na plakacie itp. itd. Nikogo nie obchodzilo, ze zeby zdac dobrze egzamin czy pojechac z czyms na konferencje musialam ciezko pracowac. Nie wiem, skad u niektorych taka roszczeniowa postawa - tylko daj i daj. Jak ktos sie nie nadaje na dany kierunek albo mu sie nie chce chodzic na wyklady/zajecia/robic projekty to niech idzie do biedronki na kase. Dla mnie nie byl nikt poblazliwy i ja tez nie zamierzam taka byc, przy czym nie mam do nikogo o to pretensji, bo dzieki temu szybko wyprowadzilam sie z domu rodzinnego i wyroslam na zaradna i wyksztalcona kobiete. 

Autorko - jestes dorosla, Twoja siostra takze. I jestes odpowiedzialna tylko i wylacznie za siebie. Skup sie na sobie, rob to, co lubisz i nie patrz na innych. A najlepiej nie mieszkaj z rodzina i nie sluchaj rodzicow - nie przezyjesz zycia za Twoja siostre. A jej niestety wasi rodzice wyrzadzili wielka krzywde, bo dziewczyna bedzie w przyszlosci calkowicie niezaradna i nieprzystosowana do zycia.

złą do szpiku kości, bo ją wkurza harowanie i załatwianie za innych?:D no ludzie.

jestem jedynaczką, więc problemu z siostrą/bratem nigdy nie miałam, ale potrafię wejść w Twoje buty i aż mnie szlag trafił, jak to czytałam.  to musi być strasznie wkurzające. i co, siostra całe życie będzie do Ciebie przyklejona? bo skoro sama nic nie załatwi, to będzie się ciągnąć za Tobą jak smród po gaciach. i szkoda, że rodzice nie widzą problemu (chociaz jesteście dorosłe,więc co mieliby zrobić, pogrozić jej palcem?). mam nadzieję,ze nie będę rodzicem ślepo zapatrzonym w jedno dziecko, bo to nic dobrego. 

dla mnie to różnica - wspieranie rodzeństwa, w tej samej branży, a całe życie odwalanie czarnej roboty za osobę i zgarnianie batów, gdy coś nie pasuje, "bo to siostra"... no i co z tego? to już z obowiązku trzeba się dla niej poświęcić? 

ja bym się wyprowadziła jak najszybciej i nie opowiadała siostrze o swoich planach - oczywiście, jak już będą zrealizowane i/lub w trakcie realizacji, to spoko...ale jak będzie chciała to samo, to niech się sama trochę spoci.

Pasek wagi

fitness.poznan napisał(a):

Aspenn napisał(a):

Jestes negatywna i zla osoba. Nie chcialabym takiej siostry jak ty. Jestes zla do szpiku kosci. Tylko ja i ja. Ja osiagnelam to i to, ja mialam takie kontakty,projekty,praktyki. Ja i ja. A ona zla bo jej jest latwiej, bo ma ciut latwiej, bo miala zwiazki a ty nie. To jest twoja siostra a traktujesz ja jak najwiekszego wroga. Obcy ludzie na studiach maja do siebie wiecej zyczliwosci i checi pomocy niz ty do wlasnej siostry. Ja tez przepisywalam od starszego brata wypracowania w szkole, nigdy mi zlego slowa nie powiedzial i sam pomagal. A ty jakbys mogla to bys jej noz w plecy wbila aby tylko nie byla lepsza od ciebie. Cala twoj post jest tak przepelniony negatywnymi emocjami ze jestem w szoku ze masz taka nienawisc do wlasnej siostry. 
Jak Ci nie wstyd pisac takich rzeczy i oceniac czlowieka po jednym wpisie na forum. To wlasnie Twoj wpis naszpikowany jest obrzydliwymi oskarżeniami i insynuacjami. 

Toż to nasza stała forumowiczka z artystycznej rodziny i artystycznego środowiska oraz jej odwieczne problemy. Odwieczne. Ma dziewczyna potrzebę popisania co jakiś czas na forum i wyprodukowania kilometrowych elaboratów i ok, jej sprawa. Ale żadne z waszych rad udzielanych w dobrej wierze jej nie pomogą. Za parę dni/tygodni wróci pod innym nickiem, ale z tą samą melodią...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.