Temat: mąż za granicą... ODLEGŁOŚĆ

Mój mąz pojechał do pracy do Niemiec, jest w Hamburgu, to jest miasto rozrywki, jest tam taka dzielnica czerwonych latarnii, dziewczyny tam siedzą na krzesełkach i czekaja na klientów..on nie był, ale koledzy opowiadali co się tam dzieje.Macie jakieś doświadczenia ze związkami na odległość, narazie jest drugi miesiąc i przyjeżdza co 6 tyg.Czasami jak czytam na forach co się dzieje za granicą, ile związków się rozpada to szok, boję się ale cóż począć...mam zaufanie, dzwoni co dzień, mówi ze kocha....

Ja nie zaryzykowałabym takiego życia na odległość... A na długo pojechał? Jeżeli jest to przejściowe 4 miesiące no to można spróbować, ale jeżeli ma to się zamienić w rok czy dwa, to nie zgodziłabym się na to....Wszystkie znane mi związki na odległość nie przetrwały niestety, więc walcz o swój związek
Pasek wagi
ja przetrwalam w takim zwiazku na odleglosc 6 miesiecy.
w polsce bylismy ze soba ponad 3 mies (wiem, ze to jest malo) i musialam wyjechac az do Kanady. bylo czeste dzwonienie, nocne rozmowy na skype (strefa czasowa) i miliony moich lez. ale po pol roku moj O przyjechał do mnie i teraz zyjemy ze soba szczesliwie ponad 1,5 roku lacznie :)
mój pojechał na kontrakt, ma umowę na 2 lata, tak co 1,5-2 miechy jest w domu na tydzień, dwa....nie daleko pojechał bo do Niemiec
Mam takiego znajomego, ktory przyjechal do Szwecji do pracy.Dobrze zarabia,a teraz leci do Polski na sprawe rozwodowa bo go zona zostawila dla ktorej pracowal.Tak samo bylo z moimi rodzicami, tata byl w Rosji a mama znalazla sobie kochanka.To nie jest tak ze jak sie wyjezdza za granice to jest super fajnie i caly czas impreza.Jest smutno, jest sie samemu, teskni sie za wszystkim.Wiem to z wlasnego doswiadczenia, moze nie wyjechalam za chlebem, tylko do chlopaka i mieszkamy tu razem ale nadal to nie to samo co rodzina.
Pasek wagi

Ja będąc za granicami Polski napatrzyłam się co ludzie wywijają kobiety jak i mężczyźni. Jednym słowem masakra! I zaskocze Cię mieszkałam w Hamburgu przez parę miesięcy i odwiedziłam tą ulicę o której mówisz. Fakt to ulica na której są same kluby , dyskoteki , bary w których laski tańczą na barze , niewielkie kina erotyczne, sex shopy , pełno facetów przerobionych na babki hehe i prostytutek , cięzko tam znaleść coś innego. Ulotki latające w powietrzu i ogrom ludzi. O ile pamiętam taka prostytutka tam bierze od 20 E plus hotelik hehe Hamburg jest dość spory ja musiałam zrobić ponad 20 km żeby na tą ulicę dojechać. I teraz nie chciałabym skłamać czy to było właśnie w Hamburgu na st. pauli czy w Amsterdamie na czerwonej że do pewnego momentu się idzie a potem za barmą to tylko faceci mają wstęp ale to chyba właśnie tam w Hamburgu.

Będąc tam była laska która przyjechała na 3 miesiące do pracy , zakochała się w albanie i tam została. W Polsce zostawiła męża i 2 dzieci. Widziałam pełno facetów którzy mają jedną kobiete w Polsce a drugą tam.... I różne inne przypadki których jest ogrom. A jak wiadomo serce nie sługa a okazja czyni złodzieja.

Dlatego jestem za tym że albo razem jechać albo wcale bo chyba z 80% związków sie rozlatuje. Tak mi się wydaje.

Też jestem w takiej sytuacji, że mój facet wyjechał 2 tygodnie temu do Niemiec do pracy. Wraca na Wielkanoc lub po świętach, a mi jest bardzo ciężko przystosować się do życia słomianej wdowy.
Najgorsze jest to, że mimo że nas "odwiedzi" to też nie za długo...
no to u mnie bylo tak ze juz mieszkalismy razem 1.5 roku ja wrocilam do polski on zostal w uk....za 3 miesiace mial przyleciec mial byc slub.....2tyg przed slubem dostalam paniki i odwolalam slub.....fakt faktem przylecial bo i tak mial juz bilet i wyslal rzeczy bo juz mial wrocic tez na stale.....ale nie wiem co sie stalo.....po prostu sie przerazilam nagle wszystkie jego wady przed oczami..... od tamtej pory schodzilismy i rozchodzilismy sie 3 razy......i z jednej strony oboje jestesmy zdania ze to bylo dobre.....duzo zrozumial naprawde duzo....ale nie jest juz tak jak kiedys.....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.