- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
15 sierpnia 2017, 22:07
Witam, pisze na forum bo nie mam z kim o tym pogadać. A sytuacja mnie przerasta.
Jesteśmy 3 lata po ślubie, przed ślubem byliśmy 4lata razem. Przed ślubem były wzloty i upadki. Raz lepiej raz gorzej ale zawsze udawało Nam się przejść problemy i żyć dalej. Po ślubie sytuacja się zmieniła. Kupiliśmy dom wzięliśmy kredyt. Nie mamy dzieci, mój mąż nie może mieć dzieci. Ja nie nalegam, kilka razy padło słowo in vitro. Ale mąż twierdzi że to jest drogie i na tym temat ucichł. Przed ślubem to ja zarabiałam kilka razy więcej od męża niestety jakiś czas temu sytuacja się odwróciła. A co za tym idzie zmieniła się nasza sytuacja materialna. Nie jest kolorowo, nie odpływy w luksusy ale stać nas raz do roku na zagraniczne wakacje, wypad na weekend. Niestety dla mojego męża to za mało, przyzwyczaił się do poprzedniej sytuacji i do tego że nie musieliśmy liczyc pieniędzy bo zawsze było ich nadto i nie przejmowaliśmy się sprawami bieżącymi jak rachunki czy zakupy. Teraz wygląda to inaczej ale mi to nie przeszkadza. Wiadomo każdy chce zarabiać coraz więcej ale zmieniłam pracę zarobki też. Nic nie poradzę na to że zarabiam mniej. Nigdy nie wypominalam mężowi że zarabiał mniej niż ja. Nawet przed ślubem mój i jego zarobek był naszym wspólnym i razem go wydawaliśmy. Teraz cały czas słyszę że ja mało zarabiam że jestem utrzymanka, że to przeze mnie mamy mniej kasy itp itd. Doszło do tego że kłócimy się o wszystko, zaczynając od małych pierdol po większe dycyzje. Coraz częściej pada słowo rozwód. Już kilka razy usłyszałam że to ja mam się wyprowadzić bo to jego dom bo on płaci kredyt. Ale o tym kto tankuje samochody płaci za jedzenie to nikt nie myśli. Aby było lepiej jestem w stanie odmówić sobie nowej torebki czy butów by mąż miał.na karnet na basen czy siłownię bym znowu nie usłyszała że za mało zarabiam i na nic nas nie stać. Sama nie pamiętam kiedy kupiłam sobie coś nowego a tylko słyszę że jestem na jego utrzymanie i całymi dniami nic nie robię ( mam nielimitowany czas pracy i często jestem w domu, bo w nim pracuje). Jestem na skraju załamania nerwowego. Nic mnie nie cieszy, nie mam ochoty wychodzić ze znajomymi, na dostatek smutki zajadam co również przyczyniło się do tego że przytyłam ok 20kg i nie dość że jestem utrzymanka to jeszcze jestem gruba. Seks w naszym małżeństwie to obowiązek raz na kwartał jak nie rzadziej. Nigdy nie nalegałam.na dziecko bo wiem jaka jest sytuacja i że w naszym wypadku to nie będzie proste ale z wiekiem coraz częściej odzywa się instynkt macierzyński i zazdroszczę koleżanka które są mamami. Nic nie mówię by znowu nie wywoływac kłótni. I tak usłyszę że nie stać nas na dziecko, poza tym dziecko to obowiązek a on nie chce dzieci bo dzieci go wkurzają itp. Staram się dawać z siebie 100% gotowanie sprzątanie pranie nawet typowe męskie zajęcia typu koszenie trawy czy wymiana żarówki. O te męskie zajęcia nigdy nie mogę się doprosić męża bo twierdzi że nie ma czasu pomimo że kończy pracę o 15stej. Jako że często pracuje w domu to jak twierdzi mój przecież to nie jest praca więc mam w domu ogarniać dosłownie wszystko :( Zamknęłam się w sobie, nie mam nikogo kto by mnie zrozumiał i czuję się okropnie. Mąż w weekendy wychodzi z kumplami na miasto a ja zostaje sama z butelką wina :(
Nie wiem co mam robić. Terapia nie wchodzi w grę bo on nigdy się na to nie zgodzi. Twierdzi że on nie ma problemu. Tylko to wszystko przeze mnie i to ja mam problem bo mamy mniej kasy i nie na wszystko nas nie stać. Z miesiąca na miesiąc jest tylko gorzej. Czuję się nic nie warta i nie wiem co że sobą zrobić. Myślałam że wspólne wakacje za granicą czy wyjście na kolację pomaga ale niestety wszystko kończy się kłótnia i mąż traktuje mnie jak powietrze albo jeśli chce pogadać ucina temat wulgaryzmami.
Czasem myślę sobie że będąc w innym związku nie miałabym takich problemów np. nie czekaliby mnie inspirują vitro (o ile kiedyś do niego dojdzie, bo Jaśnie Pan może zawsze twierdzić że nie chce dzieci). Nigdy tego nie wypominalam mężowi clby nie robić mu przykrości ale on mi przykrości nie oszczędza. Odnosi się do mnie gorzej niż do zwierzęcia :(
Przepraszam że się tak rozpisalam ale musiałam sobie ulżyć.
Może kto mnie wesprze w problemie bo nie wiem co że sobą zrobić.
16 sierpnia 2017, 10:31
dziewczyny już wszystko napisały. Ja jeszcze dodam, że jednak dobrze, że nie macie dzieci. Takie charaktery jak on się nie zmieniają. Kopnij go w dupę. A z racji tego że jesteście małżeństwem, dom na pół. A swoje żale o spłacie kredytu, że to on i jego, może sobie wsadzić w tyłek. Dużo siły
16 sierpnia 2017, 11:19
ja tez. Bo zwykle wina lezy po obu stronachA ja zwyczajnie autorce nie wierzę i chciałabym poznać tego jej męża i jego opinię na temat ich małżeństwa...
Oczywiscie ze wina lezy po obu stronach, tutaj tez. Chlop jest rozpuszczony przez rodzicow, gold digger, jak kobieta przestala go utrzymywac to sie cala milosc wypalila a kobita jest smetna, nieszczesliwa i sama nie bardzo wie co ze swoim zyciem zrobic. Problemem jest fakt ze ona nie zarabia tyle co kiedys - i dla niego i dla niej, bo ona stracila poczucie wlasnej wartosci a on zrodlo utrzymania. Wyjscia z tej sytuacji sa dwa - zaczac zarabiac wiecej i zyc w uludzie albo rozwiesc sie i zaczac od nowa. Na oba wyjscia nie ma checi i odwagi wiec jest sytuacja patowa. Jest zle, bedzie tylko gorzej bo z jej strony instynkt maciezynski jest rozbuchany i raczej sie nie uspokoi, z jego strony seksu brak, bliskosci brak, zona sie roztyla - wiec predzej czy pozniej ktos zdradzi. Nie lepiej to zakonczyc poki mozna zakonczyc to po ludzku?
16 sierpnia 2017, 11:32
Ten typ tak ma. Nie odejdziesz. Poczekasz aż Cię rzuci. I zabierze dom. Poczucie własnej wartości już zabrał.
Przerabiałam to. Szkoda tylko czasu, który zmarnowałam. Naprawdę tego chcesz?
16 sierpnia 2017, 11:41
jak juz zaczal mowic o tobie utrzymanka to lepiej nie bedzie, nie szanuje cie.
16 sierpnia 2017, 11:55
A ja tak czytam czytam 6 strone , zwrocilassie tutaj po pomoc , rade . Jednak kazda rade torpedujesz ...nie zadbasz o siebie bo cos tam , nie przestaniesz sprztac bo cos tam , nie zostawisz go , bo cos tam itp . My nie mamy czarodziejskiej kuli , ani nikt nie sprawi , ze twoj maz bedzie kochany , bedzie Cie wspieral i bedzie chcail dzieci . Jesli na wszytko mowisz nie , to widocznie dobrze Ci jak jest , niby jest zle ,ale nie najgorzej , masz meza, dom i prace , nie chcesz wysluchiwac jego klotni i zali . Zastawnow sie czego Ty chcesz , nie twoj szanowny maz . Jakie Ty masz zarobki , ze sie sama nie utrzymasz Najnizsza krajowa ? Wyobraz sobie , ze z nim zostaniesz , i twoje zycie bedzie wygladalo tak juz zawsze . = nie miesiac , nie rok , tylko do starosci . Pasuje Ci ? Tak chcesz przezyc zcyie ????
16 sierpnia 2017, 12:20
A ja osobiscie sie nie dziwie, ze on nie chce miec dzieci. Wiecie, jak wyglada caly proces "leczenia nieplodnosci" i starania w takich przypadkach? Znajomi przez to przechodzili - w gre wchodzi kłucie po (za przeproszeniem) jajach i masturbacja w kabinie, a obok pani pielegniarka pyta, czy już. Rozeszli sie. Tak, przez to. Gdybym byla facetem, to dla mnie byloby to upokarzajace. Mezowi bym nigdy tego nie zasponsorowala. Ale o tym juz zadna nie mysli.
Tyle jest dzieciakow czekajacych na dom w domach dziecka, w rodzinach patologicznych, maluchow w szpitalach oddanych przez matki, ktore nie chciały albo nie mogly ich wychowywać. Ale nie, niektorym kobietom cos ryje beret i one MUSZA urodzic, bo tak. Przy tym czesto nie licza sie ze zdaniem meza i cala reszta świata.
PS Nie, nie rodziłam. Z wyboru, maz nie byl bezplodny, ja mam po dzis dzien spirale.
PS2 Tak, wychowalam dwojke nie swoich dzieci. Tak, kobiety ktore nie rodzily sa szczęśliwe i kochaja te dzieci. Czesto (jak zauważyłam) podchodza do wszystkiego rozsadniej, bo instynkt jest mniejszy i wychowanie z glowa - latwiej sie pogodzić z dorastaniem dziecka itd.
16 sierpnia 2017, 12:28
arrraa a znajomy wie, jak wygląda poród? Jak się kobieta czuje w ciąży, jakie badania czasem przechodzi? No bo sorry, ale taka masturbacja w kabinie czy ukłócie w jajka to faktycznie wielkie poświęcenie ze strony faceta o.O
16 sierpnia 2017, 12:40
arrraa a znajomy wie, jak wygląda poród? Jak się kobieta czuje w ciąży, jakie badania czasem przechodzi? No bo sorry, ale taka masturbacja w kabinie czy ukłócie w jajka to faktycznie wielkie poświęcenie ze strony faceta o.O
sila rzeczy nie wie, ja tez nie wiem. I nie brakuje mi tej wiedzy, przynajmniej zrobiłam cos dobrego - dla innych, nie dla siebie, bo "ja". Aczkolwiek wole np. badanie ginekologiczne (usg, cytologie, lyzeczkowanie - niezbyt przyjemne, rzygalam po nim - tez przeszłam) niz masturbacje na życzenie.
Tu nie chodzi o poziom dyskomfortu. Tu chodzi o "ja chce, ja musze, a zdanie innych mam w czterech literach". Zawsze na mnie taka postawa kobiet działa jak przyslowiowa plachta na byka. To tak jakbym ja nascie lat temu miała gdzieś to, ze trzeba sie zaopiekowac dziecmi siostry meza, ze maz dostal stypendium, ze oboje mamy dobre prace (oboje po dwa miejsca pracy, wiec roboty jest dużo), ze szybko trzeba skonczyc budowę domu i powiedziala: "ja chce miec dziecko, koniec, kropka". Byloby to co najmniej nieodpowiedzialne. I zwyczajnie głupie.
16 sierpnia 2017, 13:03
sila rzeczy nie wie, ja tez nie wiem. I nie brakuje mi tej wiedzy, przynajmniej zrobiłam cos dobrego - dla innych, nie dla siebie, bo "ja". Aczkolwiek wole np. badanie ginekologiczne (usg, cytologie, lyzeczkowanie - niezbyt przyjemne, rzygalam po nim - tez przeszłam) niz masturbacje na życzenie. Tu nie chodzi o poziom dyskomfortu. Tu chodzi o "ja chce, ja musze, a zdanie innych mam w czterech literach". Zawsze na mnie taka postawa kobiet działa jak przyslowiowa plachta na byka. To tak jakbym ja nascie lat temu miała gdzieś to, ze trzeba sie zaopiekowac dziecmi siostry meza, ze maz dostal stypendium, ze oboje mamy dobre prace (oboje po dwa miejsca pracy, wiec roboty jest dużo), ze szybko trzeba skonczyc budowę domu i powiedziala: "ja chce miec dziecko, koniec, kropka". Byloby to co najmniej nieodpowiedzialne. I zwyczajnie głupie.arrraa a znajomy wie, jak wygląda poród? Jak się kobieta czuje w ciąży, jakie badania czasem przechodzi? No bo sorry, ale taka masturbacja w kabinie czy ukłócie w jajka to faktycznie wielkie poświęcenie ze strony faceta o.O
Jestes niepowazna. Autorka wyraznie napisala, ze przed slubem oboje chcieli miec dzieci. I to jemu sie odmienilo. Wiec zdanie, ktore Ci pogrubilam rownie dobrze, a nawet lepiej okresla jego podejscie.
Widac Ty tez jestes z tych, ktore wiecznie musza dbac o swego Pana. Zeby czasami sie nie przemeczal czy nie musial zniesc jakze strasznego uklucia w jajka...
16 sierpnia 2017, 13:17
A ja tak czytam czytam 6 strone , zwrocilassie tutaj po pomoc , rade . Jednak kazda rade torpedujesz ...nie zadbasz o siebie bo cos tam , nie przestaniesz sprztac bo cos tam , nie zostawisz go , bo cos tam itp . My nie mamy czarodziejskiej kuli , ani nikt nie sprawi , ze twoj maz bedzie kochany , bedzie Cie wspieral i bedzie chcail dzieci . Jesli na wszytko mowisz nie , to widocznie dobrze Ci jak jest , niby jest zle ,ale nie najgorzej , masz meza, dom i prace , nie chcesz wysluchiwac jego klotni i zali . Zastawnow sie czego Ty chcesz , nie twoj szanowny maz . Jakie Ty masz zarobki , ze sie sama nie utrzymasz Najnizsza krajowa ? Wyobraz sobie , ze z nim zostaniesz , i twoje zycie bedzie wygladalo tak juz zawsze . = nie miesiac , nie rok , tylko do starosci . Pasuje Ci ? Tak chcesz przezyc zcyie ????
Oprócz książki polecanej kilka stron temu o kochaniu za bardzo, przeczytaj" Toksyczna miłość i jak się z niej wyzwolić".