Temat: ciche dni

Hej, jak długo potraficie się gniewać i nie odzywać do swojego partnera?

Ja mam teraz w związku ciche dni - nie odzywa się mój partner już 2 dzień. On potrafi tak kilka dni. Najdłużej na początku naszej znajomości trwało to ponad tydzień...

Ja nie jestem w stanie tak długo żywić urazy do kogoś, tymbardziej, że wychodzę z założenia, że nie wiesz czy zaraz nie wydarzy się coś złego i nie chciałabym być z kimś pokłócona.

Jak to jest u Was?

Kto wyciąga rękę na zgodę?

Mieszkacie razem?

Pasek wagi

hiatuss napisał(a):

Nie mamy cichych dni, chyba bym nie wytrzymała. Mieszkamy razem. Jak dochodzi do kłótni, to mówimy co tam nam na sercu leży i rozmawiamy o tym aż do wyczerpania tematu, jakoś nawet nie ma okazji do obrażenia się i nieodzywania. Tydzień to dla mnie jakaś abstrakcja, a takie milczenie i czekanie aż druga strona się odezwie trąci mi manipulowaniem. Uważam takie nieodzywanie się za coś bardzo gówniarskiego, moi rodzice mają powyżej 40stki a dalej to praktykują co nigdy do niczego dobrego nie prowadziło - potrafili się po takich cichych dniach jeszcze kłócić o to kto pierwszy przeprosił a kto powinien przeprosić itd

Moi rodzice też właśnie potrafili się do siebie nie odzywać po kilka dni. I jako małe dziecko bardzo to przeżywałam. Dlatego chciałabym, aby w moim związku było inaczej. Ustaliliśmy kiedyś, ze próbujemy zawsze dojść do porozumienia, że będziemy rozmawiać. I czasem tak jest, a raz na kilka miesięcy zdarza się właśnie taka sytuacja z dłuższym nieodzywaniem się.

Pasek wagi

Salacja napisał(a):

U mnie w zwiazku to nie funkcjonuje. Nie umiemy sie na siebie gniewac, najdluzej jak po klotni sie do siebie nie odzywalismy to bylo max pol godziny, a potem jedno peka i idzie sie przytulic. 

Tak samo. Ostatnio w jednym z wątków pisałam, że nie zdarzyło mi się jeszcze pokłócić z partnerem, ale właśnie kilka dni temu nastąpiło pierwsze "starcie" o pierdołę (jak sobie przypomnę powód, to chce mi się śmiać - po prostu źle go zrozumiałam, ot durna baba! (smiech)). Wyjaśniliśmy sobie wszystko od razu, więc nasze "ciche dni" trwały może... z 5 minut? Zakończyło się przytulankami i buziakami, a potem oboje zaczęliśmy z tego rechotać, choć wtedy miałam ochotę go zamordować :D

Pasek wagi

Cyrica napisał(a):

Mówię co mam do powiedzenia i nie chowam urazy nawet minute.  Mój mąż potrafi się obrazić za powyższe bo ja potrafię dopier*,  wychodzi na rower i wraca po godzinie już spokojny i z czekoladą na zgodę. 

tak samo, tylko mój wraca z kwiatami. mieszkamy razem prawie 12 lat.

corall napisał(a):

Hej, jak długo potraficie się gniewać i nie odzywać do swojego partnera?

10-30 minut. Nie potrafimy zakończyć kłótni bez konkretnego rozwiązania probemu/sporu. 

corall napisał(a):

Jak to jest u Was?Kto wyciąga rękę na zgodę?

Częściej on (ale dlatego, że w 99% to faktycznie jest jego wina - ma ciężki charakter)

corall napisał(a):

Mieszkacie razem?

Od 2 lat ;)

Pasek wagi

U nas nie ma czegoś takiego. Nigdy nie idziemy spać skłóceni, bo nie warto, nie wiadomo co będzie jutro i można potem pewnych rzeczy gorzko żałować.

Rękę wyciąga ten, kto bardziej zawinił :)

Pasek wagi

ja wole ryja podrzec ;) pozniej foch i sama jem obiad w kuchni (w połowie obiadu czuje,  ze moim zachowaniem sama sobie krzywde robie bo płakac mi sie chce ) i przychodze i mowie dobra dziuba przeszło mi ;) i już po burzy.

Pasek wagi

nie mam cichych dni i nie byłabym w związku z kimś, kto takie dni "posiada". tylko u Ciebie to może być kwestia tego, że partner faktycznie zakończył z Tobą znajomość i nie ma zamiaru się odezwać. 

myślę że jakby mi dopiekł to pewnie mogłabym się z jeden dzień nie odzywać, ale dłużej chyba bym nie wytrzymała ;p 

beatrx napisał(a):

nie mam cichych dni i nie byłabym w związku z kimś, kto takie dni "posiada". tylko u Ciebie to może być kwestia tego, że partner faktycznie zakończył z Tobą znajomość i nie ma zamiaru się odezwać. 

jak się kończy znajomość, to nei ma cichych dni, tylko się rozmawia i mówi, że to koniec

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.