- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 czerwca 2017, 20:59
Nie wierze w zadne polowki jablek, bratnie dusze, cuda na kiju. Nie ma czegos takiego jak " prawdziwa milosc". Kochac mozna wiele osob, nawet jednoczesnie;)
13 czerwca 2017, 21:56
ja uważam , ze taka wielka milosc jest jedna. Wiele razy byłam zakochana , ale jak poznałam meza wiedziałam od razu ze to ten jeden jedyny na całe życie .
13 czerwca 2017, 22:08
Oczywiście, że zwykle w chwili kiedy kogoś kochamy to wydaje nam się, że to jedyna taka miłość na świecie i to jest to, a wszystko inne było be. Ale ludzie umierają, odchodzą, zmieniają się. Moim zdaniem to zależy tylko od nas czy będziemy kochać więcej niż raz.
14 czerwca 2017, 07:26
Mysle, ze wiele razy mozna sie zakochac, bo na swiecie jest wielu ludzi, z ktorymi mozemy wejsc w satysfakcjonujacy zwiazek. Kazdy czlowiek jest jednak inny i kazdy zwiazek jest inny. U mnie za 3 razem poczulam, ze to facet, z ktorym moge i CHCE isc przez zycie. Koniec koncow trzeba podjac decyzje :)I nie zgadzam sie z Salacja ;) moim zdaniem nie ma wiekszych i mniejszych milosci. Ludzie sa po prostu inni. Jeden bedzie wolal do konca zycia kontemplowac utracona milosc, a inny sprobuje znalezc inna. Oba podejscia sa dobre, aczkolwiek osobiscie mysle, ze drugie jest bardziej zgodne z moja natura i potrzebami.
Popieram. Miłość na całe życie to też w pewnym sensie decyzja. Decyzja, że z tym człowiekiem mogę i chcę spędzić życie, ale także, że akceptuję jego wady, będę z nim "na dobre i złe". Myślę, że to zależy od człowieka, dla jednego strata jednej osoby będzie tak wielka, że nie będzie w stanie myśleć o innym związku, a drugi po jakimś czasie upora się z tym i postanowi, że nie chce być sam. To też zależy od człowieka i jego psychiki.
14 czerwca 2017, 08:23
Nie wiem. Związków miałam kilka, ale to była taka dziecinada. Poważny zdarzył mi się w wieku 18 lat i gdy rozstawaliśmy się po raz trzeci, miałam lat 21. Byłam więc bardzo młoda a jednocześnie miałam takie poczucie, że to jedyna i prawdziwa miłość. Szybko weszłam w kolejny związek, ale nie było takich emocji. Bardziej na spokojnie, czekanie co się wydarzy. Jesteśmy razem 8 lat, w tym 4 po ślubie. Tych motyli w brzuchu nie było nigdy, taka pierwsza, szalona, namiętna miłość była właśnie w tym pierwszym poważnym związku. Obecny jest stabilny i bezpieczny. Jest dobry, ale całkowicie inny.
14 czerwca 2017, 08:26
Podsumowując, kochać można wiele razy (no może nie wiele, ale 2-3 w życiu może się zdarzyć) ale nigdy nie jest to takie samo uczucie. I jakkolwiek to zabrzmi, dopiero gdy na świecie pojawiły się bliźniaki wiem czym jest prawdziwa, bezwarunkowa i bezgraniczna miłość. Co prawda matczyna.
14 czerwca 2017, 09:30
Miłość bardzo łatwo pomylić z zauroczeniem, z zaspokajaniem potrzeb (bo jestem sam, bo brakuje opieki, bo brakuje akceptacji, bo brakuje seksu). A jak ktoś daje to, czego nam brakuje, to może wydawać się, że jesteśmy zakochani - bo chcemy być....Atawistycznie jesteśmy stworzeni do związków i rozmnażania się, miłość to jedna z podstawowych potrzeb, którą chcemy zaspokoić. Dlatego te pomyłki. Miałam w życiu wrażenie, że jestem na zabój zakochana, baaardzo długo nawet byłam przekonana, że jestem. Ale jak odpowiedziałam sobie 'nie' na pytanie, czy chciałabym spędzić z tym człowiekiem resztę życia, to jednak stwierdziłam, że nigdy, ale to nigdy naprawdę nie kochałam.
14 czerwca 2017, 23:32
Nie , mysle ,ze mozna kochac w jakis sposób kilkukrotnie , ale wierzę ,że jest w życiu taka jedna , jedyna miłość ,która nie mija .. i to ona jest prawdziwa ... zdarza sie przeciez , nawet tu na vitalii ,ze ludzie sie rozstaja , wchodza w nowy związek , zakochują ,a później stwierdzaja nawet po wielu latach , ze kochaja dwie osoby jednoczesnie bo wciąż kochaja tamtego .. ja w to wierze , bo mysle ,ze nawet gdybym sie rozstala z narzeczonym nigdy bym go nie przestała kochac , choc byc moze kiedys pokochałabym jeszcze kogoś innego ... mogłabym sobie przetlumaczyc ,ze to nie człowiek dla mnie , ze nie byloby przyszlosci ,ze dobrze sie stalo , ze nie chce go znac , ale chyba nigdy nie umialabym powiedzieć komukolwiek szczerze ,ze go nie kocham .. pisze tu o sobie , ale to tez na przykladzie obserwacji osób starszych , nawet mojego Ojca , który w młodosci szalenczo zakochal sie w pewnej kobiecie i byl z nia 2 lata , Ona bardzo go skrzywdzila .. miał później jeszcze taką narzeczoną nauczycielkę , tez podobno byl zakochany , później byla moja matka , gdzie tez jakieś uczucie ich łączyło , krótko przed śmiercią kochał pewną kobietę tez po przejściach z 2 dzieci i był z nią ponad rok , ale to tej pierwszej zdjęcie zawsze nosił w portfelu , to dla niej pisał wiersze i to o niej wspominał ze łzami w oczach ... nie twierdze ,ze nie kochal tych kobiet bo chyba kochał , ale to nie były tak silne miłości jak ta pierwsza kobieta ... takich przykładów znam bardzo wiele , nie bede wszystkich wymieniac , ale wierze ,ze raz w zyciu zdarza sie wielka milosc , a wszystkie inne milosci są inne , ale chyba też lżejsze ...