Temat: Mąż w niczym nie pomaga

Czy wasi mężowie pomagają wam w obowiązkach domowych? Akurat teraz od niedawna jestem na L4 bo jestem w 8 miesięcu ciąży a mąż pracuje więc zawsze mi się wydawało że skoro ja siedzę w domu to wszystkie obowiązki domowe należą do mnie ale już powoli mam tego dosyć bo nawet jak oboje jesteśmy w domu to i tak robię dosłownie wszystko, mąż nie robi zupełnie nic w domu nawet po sobie nie sprzątanie, nie zrobi sobie śniadania, obiadu,  nie zmyje naczyń i tak samo było jak oboje pracowaliśmy. U was też tak jest?  Rzeczywiście gdy tylko mąż chwilowo pracuje to kobieta musi przy nim biegać? Też macie takie zdanie o tym? Bo ja do niedawna tak myślałam 

Moj tez jest leniwcem. Ale robi cos tez. Odkurzy, wynosi smieci, wyklada garki. Ogolnie to ja kaze mu dzieci pilnowac a ja sama relaksuje sie sprzatajac bo chce miec spokoj.

Pasek wagi

ja sobie meza wytrenowalam ;) Pomaga mi we wszystkim, tylko lazienki i gotowanie obiadow sa typowo moja dzialka

Pasek wagi

Rozwalaja mnie teksty niektorych uzytkowniczek "jak go poprosze to zrobi, nie odmowi" - mowione z taka duma. O rzeczach w stylu "lubie miec pod kontrola, zrobie to lepiej, on nie potrafi, tak go mama wychowala" juz nie mowie. 

Same krecicie na siebie bata. Zosie samosie szczesliwe, ze moga obsluzyc lenia, bo "on nie potrafi". Serio? Jak mialyscie 5 lat potrafilyscie wyszorowac lazienke na blysk? Lata praktyki, prawda? Wy potraficie a on nie? Kiedys przy okazji podobnego tematu juz sie wypowiadalam: te sierotki jednak potrafia obsluzyc smartphone, PS, laptopa prawda? Dziwnym trafem umycie podlogi czy wstawienie prania to wiedza tajemna.

Jakby mi facet odszedl od stolu jak swinia od koryta, to mialby awanture stulecia i ostatnia wieczerze w jednym. Normalnie nie rozwiazuje w ten sposob konfliktow, ale jak ktos sobie ze mnie jaja robi w ten sposob, to nie bede sie bawic w rozmowy przy okraglym stole.

Kolejna sprawa: dzieci na to patrza. Fajnie jak mamusia robi za podnozek a tatus pana i wladce, ktorego nalezy obsluzyc. Niezly kapital na przyszlosc. 

Jesli jedna z osob nie pracuje, logicznym jest ze przejmuje duza czesc obowiazkow w domu, nie wlicza sie jednak w to "pelnej obslugi ksiecia lub ksiezniczki". Sprzatanie po sobie to juz obowiazek kilkulatka, nie wiem dlaczego dorosly facet mialby byc z tego zwolniony.

Mam ten sam problem ze swoim. On uważa , że to do kobiety należy sprzątanie i gotowanie bo tak u Jego mamy było. Z tą różnicą , że Jego mama nigdy nie pracowała,a utrzymaniem domu zajmował się ojciec. Zawsze kiedy przychodzi do sprzątania/gotowania i podziału obowiązków ,a on stroi fochy mówie ok- jutro zanoszę wypowiedzenie do pracy, zajmę się całym domem. A Ty zajmiesz się Jego utrzymaniem, kredytem i utrzymaniem dzieci. Wtedy już od razu grzecznie zabiera się do swojej części obowiązków. 


Co do "zrobię sama on nie potrafi"- nie róbcie sobie tej krzywdy. Mój też nie potrafił. Trochę tłumaczenia, trochę delikatnego ochrzanu i się nauczył. Sam potrafi teraz dobrze posprzątać (chodź w niektórych kwestiach muszę go sprawdzać i kazać poprawić), ostatnio nawet sam zapiekankę makaronową zrobił, a jeszcze 5 lat temu co najwyżej kromkę masłem posmarował ;)

LinuxS napisał(a):

Jakby mi facet odszedl od stolu jak swinia od koryta, to mialby awanture stulecia i ostatnia wieczerze w jednym. Normalnie nie rozwiazuje w ten sposob konfliktow, ale jak ktos sobie ze mnie jaja robi w ten sposob, to nie bede sie bawic w rozmowy przy okraglym stole.Kolejna sprawa: dzieci na to patrza. Fajnie jak mamusia robi za podnozek a tatus pana i wladce, ktorego nalezy obsluzyc. Niezly kapital na przyszlosc. Jesli jedna z osob nie pracuje, logicznym jest ze przejmuje duza czesc obowiazkow w domu, nie wlicza sie jednak w to "pelnej obslugi ksiecia lub ksiezniczki". Sprzatanie po sobie to juz obowiazek kilkulatka, nie wiem dlaczego dorosly facet mialby byc z tego zwolniony.

Ototo... mój też nie odejdzie od stołu bez posprzątania, już kilka razy się nauczył :D:D Co do drugiej części niestety właśnie w swoim rodzinnym domu był tak nauczony "mama posprząta i śniadanko pod nos i po zjedzeniu sprzed nosa zabrane"

Mój narzeczony to totalne przeciwieństwo ... mam wrażenie, że wogóle trafił mi się skarb jakich mało. I nie - nie piszę tego, bo jestem zakochana, ale myślę, że to dobre wychowanie wyniósł z domu. Czasami robi w domu więcej niż ja :D Ogólnie gotuje, myje okna, prasuje, odkurza, wyciera, zmywa po sobie zawsze, prasuje i robi zakupy. Ileż to razy usłyszałam "Kochanie zostaw - ja to zrobię" ... mam w nim mega oparcie i wiem, że jak na świat przyjdzie dziecko to będzie wspaniałym ojcem. 

Wiesz co.... Ja uwazam, ze nigdy nie powinno byc sytuacji, ze ktos przy kims biega... czy to kobieta czy mezczyzna. Ciaza to szczegolny okres i wiadomo, ze jak kobieta ma sile to jak najbardziej moze wiecej gotowac i ogarniac dom (z pominieciem ciezszych prac), ale nie uwazam, ze to jakis obowiazek - cos z czego powinna byc rozliczana. EDIT: No chyba, ze mamy doczynienia z typem ksiezniczki, ktora czuje sie dobrze, ale jest w ciazy wiec trzeba skakac - nie o takie przyklady mi chodzi ;)

Moj maz nie jest bogiem czystosci... Czesto zbieram po nim naczynia czy ubrania, ale jesli chodzi o gruntowne porzadki to nie ma sobie rownych... Szczegolnie jak zostawic go samego w domu... Kiedys nawet firanki upral... No i w sumie chyba gotuje wiecej ode mnie - bo lubi. Za to ja czesciej sprzatam po jego gotowaniu ;) Zeby nie bylo, ze taka niedobra jestem na ogol to ja wstawiam pranie i prasuje. Jemu zdarza sie to sporadycznie, kiedy ja zle sie czuje lub nie mam czasu.

Liczy sie podzial obowiazkow, zeby nikt nie czul sie przeciazony. Trzeba ze soba rozmawiac i ustalac rozne kwestie.

My dzielimy sie wsxystkimi obowiazkami (oprocz gotowania- on jest kucharzem i gotuje czesciej), wlacxnie z urlopem wychowawczym. Teraz jestem w 3. ciazy i jak dziecko skonczy 4 miesiace, ja i maz bedziemy w domu 50/50.

Nie mieszkamy w PL, maz nie jest Polakiem. Tutaj taki podzial jest calkiem normalny.

Ja nad moim mężem powoli pracuję. Z nim by nie było tak źle, tylko gorzej z teściami, z którymi mieszkamy. Moja teściowa nigdy nie pracowała zawodowo i zawsze obsługiwała męża. Niestety nauczyła swoich synów, że powinni być obsługiwani, że gotowanie i sprzątanie to babskie roboty, a mężczyzna fuj jak to robi. Do tego stopnia, że jak zje śniadanie czy kolację, to nawet do lodówki po sobie nie zaniesie kiełbasy, czy sera, jak mu się skończy w łazience papier toaletowy, to tej pustej rolki nie wrzuci do kosza (cud, że nie woła: odwiń mi nowa rolkę bo mi się skończyła). Teść jak przychodzi na kolację, to czeka aż mu teściowa zrobi herbatę, a jakby była zajęta, to musi wszystko rzucić i mu zrobić. Na początku jak z nimi zamieszkałam, to ona bardzo się oburzała i nastawiała przeciwko mnie mojego R., bo powiedziałam, że ma też przecież dwie ręce i kawę czy herbatę sobie chyba umie zrobić. A ona mi na to, że on nawet nie wie, w której szafce stoi puszka z kawą. Ale powoli, małymi kroczkami nauczyłam już męża robić sobie kawę i herbatę i sprzątać po sobie do lodówki, wynosić brudne ciuchy do kosza na pranie, wstawiać brudne naczynia do zmywarki, a nie zostawiać na stole. I tyle. Zajęło mi to 4,5 roku. A zauważam, że teściowa powoli zaczyna zauważać plusy tego, że jednak facet wie chociaż jak się zmywarkę otwiera. Może do starości nauczę mojego męża wszystkiego tego, czego MOIM ZDANIEM dorosły człowiek nie zależnie od płci powinien umieć. A przy pierwszym dziecku też mi nie pomagał. teściowa się z niego naśmiewała. Z drugim już trochę pomaga. W sumie coraz więcej pomaga. Ja pracuję na cały etat. Mąż prowadzi gospodarstwo rolne, a do tego w sezonie zimowym pracuje na umowę zlecenie jako ślusarz-mechanik. Na początku chciałam wszystko żeby było po mojemu. niestety tak nie idzie. Niestety musisz małymi krokami i często podstępem nauczyć męża pomagać Ci. Niestety tak to wygląda.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.