- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
8 maja 2017, 16:29
Czy wasi mężowie pomagają wam w obowiązkach domowych? Akurat teraz od niedawna jestem na L4 bo jestem w 8 miesięcu ciąży a mąż pracuje więc zawsze mi się wydawało że skoro ja siedzę w domu to wszystkie obowiązki domowe należą do mnie ale już powoli mam tego dosyć bo nawet jak oboje jesteśmy w domu to i tak robię dosłownie wszystko, mąż nie robi zupełnie nic w domu nawet po sobie nie sprzątanie, nie zrobi sobie śniadania, obiadu, nie zmyje naczyń i tak samo było jak oboje pracowaliśmy. U was też tak jest? Rzeczywiście gdy tylko mąż chwilowo pracuje to kobieta musi przy nim biegać? Też macie takie zdanie o tym? Bo ja do niedawna tak myślałam
8 maja 2017, 20:01
moj już się nauczył że jak ma wolne to powinien posprzątać, zrobić zakupy i ugotować. Nawet nie muszę mówić:) dodam że to taki troszkę mamisynek (mama robiła jedzenie, sprzątała i itd) ale dobrze poszło ułożenie go w tych względach. Najważniejsze to odpowiednie granice od samego początku związku i konsekwencja.
Za mojego wszystko robiła mamusia i za cholere teraz nie mogę go tego oduczyc, że ja nie jestem jego mamusią, skarpetki zawsze rzucał brudne gdziekolwiek, tam gdzie stał to się rozbierał więc w końcu wsadzilam mu te skarpetki do kurtki to potrafił się obrazić i rzeczywiście pomogło ale tylko na kilka tygodni a teraz robi znów to samo
8 maja 2017, 20:08
Hmm u mnie jest tak:
- gdy oboje pracujemy: ja robie wiecej w domu, ale on tez ma swoje latwiejsze do zalatwienia obowiazki i wykonuje je bez proszenia ani przypominania.
-gdy ja pracuje, a on nie: on ma wiecej obowiazkow, ale ja tez mam swoje: gotuje, myje okna, ubikacje, lustra, kurze z mebli. On zajmuje sie zmywarka, praniem, naczyniami, odkurzaniem i wyrzucaniem smieci.
-gdy on pracuje, a ja nie: ja robie wszystko, oprocz zmywania garnkow, ktore nie nadaja sie do mycia w zmywarce.
Jesli chodzi o sniadania, to rzadko, ale czasami mu zrobie, obiad tez zwykle nakladam i od razu podaje. Jak biore do zmywarki swoj kubek po kawie, to jego tez przy okazji wezme - tak samo jak on bierze moj.
Tylko, ze nam to pasuje, ja lubie miec wiecej na glowie, a on sie cieszy, ze go nie gonie do sprzatania i gotowania :P I zawsze, gdy go o cos poprosze, pomaga mi lub robi to za mnie bez zadnego marudzenia.
Normalne byloby to, ze gdyby on nie umial przez jakis czas sie ruszac, byl ciezko chory, albo ja mialabym problemy w ciazy, to druga osoba zajmuje sie obowiazkami, nawet jesli pracuje.
8 maja 2017, 20:10
to zostaw niech leza (wywal mu po 1 z pary, niby sie zgubily) az sie skapnie, ze nie ma juz czystych ani do pary
:>" title= napisał(a)::>" class="emoticon" data-code= napisał(a)::>">
8 maja 2017, 21:34
My tez sie dzielimy obowiazkami. Maz w domu robi nawet wiecej, bo ja przejelam obowiazki zwiazanych z ogarnianiem cory, np. on pakuje nam obiady i robi Zosi kanapki do zerowki, a ja w tym czasie pomagam sie jej ubrac i czesze jej wlosy.
8 maja 2017, 21:39
echhh to jednak nie tylko ja mam taki problem z mezem. Moj jak bylam w poznej ciazy to kazal mi okna myc.
Powiem Ci jedno. Nie daj z siebie na wlasne zyczenie zrobic niewolnicy bo potem bedziesz miala taki problem jak ja, ze maz nawet przy dziecku nie pomoze
8 maja 2017, 21:58
W tej chwili 100% czasu spędzam w domu, mój mąż ma dużo (bardzo) zajęć zawodowych, więc obowiązki domowe w większości przejęłam na siebie. Mąż nie gotuje i nie robi porządków jak wcześniej (podział był prawie równy-on właściwie więcej). Ale ZAWSZE po sobie sprząta, nic nie zostawia, myje jak ubrudzi, zmywa (zmywarką, w sensie wkłada i wyjmuje naczynia), pierze swoje i moje pranie, wiesza, prasuje sobie ciuchy itp. Jak nie ugotuję obiadu to sam sobie robi jeść. Sam sobie robi z resztą kolacje czy śniadania. Jak z butami wejdzie to sam sprząta syf po sobie, nawet po mnie - od razu, żeby się nie nosiło.
U mnie nie było nigdy w ogóle stwierdzenia 'czy mąż pomaga'...Jest nauczony porządku i lubi jak jest czysto. Nie mam problemu typu zbieranie skarpet i brudnych kubków. Porządki, oprócz takich 'tygodniowych' są na bieżąco: takie jak czysta wanna, brak porozlewanej wody, brak kubków brudnych koło laptopa i innych talerzy, brak ubrań rozrzuconych, brudu z butów, naczyń w zlewie itp. Razem dbamy o dom, tylko tak jak mówię, w związku z bieżącą sytuacją przejęłam na siebie więcej. Tymczasowo, bo nie mam obowiązków zawodowych.
8 maja 2017, 23:27
po prostu tak go nauczyłas, masakra... :/
takie coś mi się nawinęło, podpisuję się rękami i nogami:
"(krąży po Fb anonimowo)
Ja nie pomagam żonie!
Po południu wpadł do nas przyjaciel. Przy kawie gadaliśmy o życiu, codziennych sprawach. W pewnej chwili powiedziałem: "Poczekaj chwilkę, pozmywam tylko i zaraz wracam." Popatrzył na mnie jakbym co najmniej oznajmił, że idę budować rakietę kosmiczną. Odpowiedział z mieszanką zaskoczenia i podziwu: „To fajnie, że pomagasz żonie. Ja swojej nie pomagam, bo jak to robię, to ona nie wykazuje żadnej wdzięczności, np. w zeszłym tygodniu umyłem podłogę i nawet nie usłyszałem dziękuję."
Usiadłem z powrotem i wyjaśniłem mu, że ja nie „pomagam” żonie, bo moja żona nie potrzebuje pomocnika – potrzebuje partnera. To nie jest kwestia pomagania, bo mamy podział obowiązków. Mieszkamy razem w domu, więc to oczywiste, że sprzątam ten dom, bo też go brudzę.
Ja nie pomagam mojej żonie w kuchni, bo ja również muszę jeść, więc muszę też gotować.
Ja nie pomagam mojej żonie zmywać naczyń – robię to, bo ja też używam talerzy, szklanek i widelców.
Nie pomagam żonie przy dzieciach, bo to też moje dzieci i to mój ojcowski obowiązek.
Nie pomagam żonie w praniu, wieszaniu czy składaniu ubrań – robię to, bo to także ubrania moje i moich dzieci.
Ja nie jestem „pomocą” w domu, jestem jego częścią. A jeśli chodzi o wdzięczność i podziękowania, to zapytałem przyjaciela, kiedy ostatni raz podziękował swojej żonie, kiedy skończyła sprzątać dom, zajmować się praniem, zmieniać pościel, kąpać dzieci, gotować, zajmować się całą resztą…
Czy ty jej podziękowałeś tak naprawdę, coś w stylu: „Super, Kochanie! Jesteś fantastyczna!”?
Ta historia wydaje Ci się absurdalna? Dziwna? Czemu oczekujesz nagród i pochwał, kiedy raz w życiu zdarzy Ci się umyć podłogę? Zastanawiałeś się nad tym, przyjacielu? Może dlatego, że nasza kultura jest nadal maczystowska i wierzymy w to, że zajmowanie się domem jest obowiązkiem kobiety, a facet nie musi kiwać palcem. Podziękuj swojej żonie, tak jak byś chciał, żeby Tobie podziękowano. Rusz się, zachowuj jak prawdziwy partner, a nie jak gość, który przychodzi tylko zjeść, spać, wykąpać się i zaspokoić potrzeby seksualne… Poczuj się u siebie, jak w domu. W swoim domu!
Prawdziwa zmiana w naszym społeczeństwie zaczyna się w naszych domach, gdzie uczymy nasze córki i synów poczucia wspólnoty."
8 maja 2017, 23:48
Rety, ja chyba trafilam na jakiegos ksiecia z bajki, bo nie ma takiej mozliwosci, zebysmy (chodzac obydwoje do pracy) nie ogarniali domu razem. Mysle, ze to w duzej mierze kwestia wychowania. Gdy za faceta w domu rodzinnym wszystko robila matka, nie ma raczej szans, zeby to sie zmienilo w malzenstwie. Obserwuje taki schemat w domu rodzinnym. Moja mama usluguje ojcu i mojemu bratu, a oni poza praca nie robia kompletnie nic. Gotuje mi sie, jak to widze.
W kwestii dzielenia sie obowiazkami z mezem, mamy moze inna "wrazliwosc" na to, kiedy lub jak dokladnie trzeba posprzatac, ale ja jestem pedantka, wiec nigdy nikt nie posprzata tak dokladnie, by mnie zadowolic. Poza tym naprawde nie narzekam. Wspolczuje kobietom, ktore maja taka sytuacje jak autorka - niewolnice we wlasnym domu.