Temat: wasi mężowie!

Mam pytanie do kobitek z długim stażem małżeńskim albo narzeczeńskim - jacy są wasi mężowie?? Czy tak na co dzień czujecie się kochane i bezpieczne? Czy wasi mężowie dbają o was? Czy pomagają w domu, czy przy dzieciach? Czy byłybyście w stanie być z facetem, jeśli nie czułybyście się kochane, tylko dla dobra dziecka? 

Mam ciężki orzech do zgryzienia bo mąż mnie nie szanuje.  Widzę jak nasze dziecko go kocha i serce mi krwawi na myśl, że przez nasz rozwód  coś może stracić. 

Pasek wagi

snowflake_88 napisał(a):

sahlma napisał(a):

Widzę jak nasze dziecko go kocha i serce mi krwawi na myśl, że przez nasz rozwód  coś może stracić. 
Chyba sobie nie zdajesz sprawy jakie szambo w psychice będzie miało dziecko oglądając taką patologię w domu. 
Dokładnie. I nie patrz w tym przypadku na rodzine (że nie chcą słyszeć o rozwodzie) tylko właśnie patrz na siebie i na swoje dziecko abyście nie musiały później jeździć po szpitalach bo "pan mężulek" się wściekł i uderzył....A jeśli rodzina Twoja wie o jego agresji i nadal stoją przy Waszym małżeństwie to nie wiem czy powinni się nazywać rodziną. Ja pamiętam jak moja mama mi mówiła, że na mnie pokój w domu rodzinnym będzie zawsze czekał i że zawsze mogę do niej dzwonić. Ona wiedziała, że mój były jest agresorem ale ja byłam wtedy głupia i ciągle się go trzymałam. Do momentu właśnie jak mnie uderzył w twarz. I zmarnowałam przez to prawie 2 lata życia a potem jeszcze rok na wychodzenie z psychicznego doła bo mu uwierzyłam, że jestem brzydka/nic nie warta i nikogo nie znajdę. A co do dziecka to mogę Ci powiedzieć że dzieci widzą więcej niż rodzicom się wydaje. Jak tylko ono podrośnie to na 200% zauważy jaki ojciec jest. Mój tato niestety często się kłócił z mama (tylko kłócił, porównując do Twojego przypadku) a mama ciągle płakała (chociaż to niby ukrywała ale ja zawsze wiedziałam.) Nigdy się nie przytulali itd a kłótnie pamiętam od dzieciństwa. I ja marzyłam, jako już nastolatka, by oni się rozwiedli bo nie chciałam słuchać tych kłótni i nie chciałam widzieć jak mama płacze. A potem co ? Znalazłam sobie chłopaka co mnie tłukł. Możesz sobie poczytać o tym, że dzieci z takich rodzin gdzie jest znęcanie psychiczne czy fizyczne zazwyczaj kończą podobnie w roli ofiary albo kata. (ten mój były miał ojca co również tłukł jego matkę). 

sahlma napisał(a):

to nie jest tak że on mnie leje. To jest szturchanie, popychanie. Ale agresja słowna jest codziennie. Nie przeprasza mnie za to. To już stało się normą. Potrafi w miejscu publicznym w chamski sposób się do mnie odezwać.On nie chce terapii, uważa że winą jest jego przepracowanie. Ja teraz jestem w domu, bo dziecko dużo choruje i pediatra powiedział żeby darować sobie żłobek do trzeciego roku życia, czyli jeszcze pół roku. Mam jednak swoje pieniądze z wynajmu. To ja kupuje dziecku ubrania i większość jedzenia. Kupuje też jedzenie dla nas.Muszę się zastanowić jak to zrobić z tym rozwodem. Nie mam pojęcia jak to się po kolei wszystko robi. Mąż straszy mnie że zabierze mi dziecko bo nie pracuje. Straszy że nie da mi rozwodu.
smieszne to straszenie. tylko nie pisz, ze mu wierzysz, bo to by była kpina. po pierwsze to nie on daje rozwód tylko sąd o tym orzeka - do tego jeśli pozbierasz dowody na jego zachowanie (nagrania kłótni, sam głos, filmiki, mów o sytuacji w domu dużej ilości osób by potem ich powoływać na świadków, pisz o tym smsy, na komunikatorach - to tez dowód) to masz szanse na rozwód z orzeczeniem i winie i alimenty również na siebie, nie tylko na dziecko. poza tym niby jak miałby ci zabrać dziecko jeśli nie pracujesz? sądownie? zaraz by mu rura zmiękła gdyby posiedział trochę dłużej z dzieckiem, to bardzo wymagające zajęcie. sąd w życiu nie ograniczyłby komuś praw rodzicielskich z tego względu, ze jedno z rodziców nie pracuje bo dziecko choruje i lekarz zalecił by nie dawać go do żłobka. to on pracując nie ma możliwości opieki nad dzieckiem i w tej sytuacje również na was obojga, nawet bez orzeczenia rozwodu o winie, należałyby się wam alimenty 

najvardzoej przerażająca jest Twoja rodzina. Nie wyobrażam sobie tego. Rodzina wie co się dzieje?  Bo jeśli tak to oni są gorsi od niego. Mój ojciec czy brat polamalby ręce mojemu mężowi jakby mnie uderzył i sami by mnie spakowali.  

A co do pytania. Jestem z mężem 8 lat,1,5 roku po ślubie, mamy roczną córkę. Kiedyś mąż bardzo dużo w domu robił, teraz pracuje za granicą i hak przyjeżdża zachowuje się jak książę i muszę o wszystko się kłócić. Mieliśmy duże problemy jakiś czas temu, prawie się rozwiodlam, na razie jest ok ale dalej mam obawy czy mu nie odbije. 

Ale skoro masz swoje mieszkanie to nad czym się zastanawiasz?  Na prawdę sądzisz że córka będzie szczęśliwa patrząc na to co on Ci robi?!  Kobieto ratuj swoje dziecko!!  Porozmawiaj z kimś kto miał takiego ojca. 

A w ogóle napisz na priv może do mnie, parę rzeczy o których nir chce tu pisać mogę Ci opowiedzieć 

Dziecko jest małe, ale kiedy podrośnie i zacznie mieć swoje zdanie i potrzeby a ojciec będzie miał inny pogląd na jego życie, to będzie wasze dziecko traktował tak samo jak Ciebie, poza tym dziecko uczy się i obserwuje, i jeśli nie będzie samoswiadome to może błędy twojego małżeństwa popełnić też w swoim życiu. Dla dobra dziecka rozejdź się z mężem. To co robi Twój mąż to przemoc psychiczna i jest zagrożone karą więzienia do 3 lat. Ja sama jestem z takiej rodziny, mój ojciec jest podobny do twojego męża, nigdy mnie nie bił, nie bił mojej matki, tylko krzyczał, manipulował. Do mnie się agresywnie nie odnosił, ale obserwując jak traktuje mamę, czułam ogromną złość, żal, smutek, to zostaje w dziecku i rzutuje na dorosłe życie. Pomyśl, że pewnego dnia Twoja córka będzie szukała podobnego mężczyzny jak jej ojciec, pokaż jej jak się zachować, pokaz, że trzeba się szanować i odejść, żeby ona pewnego dnia miała na to siłę. Strasznie szkoda mi Twojego dziecka, bo ja byłam w takiej sytuacji jako dziecko. Kocham ojca, ale mężczyzn się boję, jestem uległa, w środku mam dużo złości, żalu. Ratuj swoje dziecko. Przemoc to nie tylko bicie.

dziwię się, że zdecydowałaś się na ślub z facetem, który Cię wyzywa, podnosi na Ciebie rękę i Cię nie szanuje... jakby mój się tak do mnie odezwał to byłoby to ostatnie jego słowo do mnie.

a Ty się zdecydowałaś na dziecko, na ślub... dziewczyno, co Ty wyprawiasz, marnujesz sobie życie... jeszcze Twoje to pół biedy, ale pomyśl o dziecku i uciekaj!!!

Nie unieszczęśliwiaj swojej córki, która rosnąc w takiej rodzinie, w dorosłym życiu prawdopodobnie powieli Twój los. Daj jej szansę na normalne, godne życie.

az sie zalogowalam pierwszyvraz po kilku latach zeby odp. Powiem Ci tak: zaciskanie zebow nie ma sensu. nie jestes bohaterka, a corka nie bedzie Ci wdzieczna za pelny dom. Kocham oboje swoich rodzicow l, ale do tej pory mam troche zal do Mamy ze sie nie rozwiodla. i ona bylaby szczesliwsza i pewnie mnie by to kilku traum oszczedzilo. a i Tato moze by sie otrzasnal. ja tego bledu nie popelnilam. moj 1szy maz nie bil mnie, ale juz pod koniec jego psychiczne pojazdy byly koszmarne. nie ukladalo nam sie w zyciu, nie mozna bylo na niego liczyc a jak sie rozchorowalam to nie było opcji, zeby mi podal szklanke wody. jak mnie rozkladala goraczka i nie mialam sil by nawet sama wziac lek, to czekal az juz tracilam przytomnosc zeby mi podac tabl (sic!). a wszyscy wokolo mysleli ze to taki fajny facet o zlotym sercu, ktory michy by nie skrzywdzil. Rozwod to byla najlepsza decyzja w moim zyciu, mimo ze stracilam 95% znajomych i "najlepsza" przyjaciolke. wyprowadzilam sie do innego miasta i chyba pol roku dochodzilam do siebie dzien w dzien zastanawiajac sie nad tym, czy sie nie powiesić. Teraz mam Naajlepszego Meza na swiecie, wspolnie dbamy o dom, staramy sie o dziecko. Czuje sie szanowana, kochana, potrzebna. wiem, ze mam wsparcie.

zaoszzedz swojej corce obserwowania takiego okropnego wzorca. uratujesz ja i siebie, a przy okazji nie staniesz sie za x lat nieszczesliwa, zgorzkniala cyniczna kobieta przedwczesnie postarzałą, co niestety spotkalo moja Mame. Ja przepelnia gorycz zmarnowanego zycia. Powodzenia.

Heh mój mąż też nawet herbaty nigdy mi nie podał jak byłam chora. Śniadanie robi tylko sobie, nawet nie martwi się czy zostało coś dla mnie i dziecka. A obiad i kolacje zrobił może ze cztery razy odkąd się znamy.Chyba ostatnio jeszcze przed ślubem powiedział mi że dobrze wyglądam.Nie sypiamy ze sobą już chyba ponad dwa lata. Na rocznice czy urodziny nawet kwiatka nie dostałam...

Mój problem jest taki że jestem naiwna i dobra. Zawsze wierzyłam że za dobro człowiek odpłaca dobrem i ciężko mi zrozumieć że ojciec robi wszystko żeby zniszczyć swoją rodzinę.

Pasek wagi

sahlma napisał(a):

Heh mój mąż też nawet herbaty nigdy mi nie podał jak byłam chora. Śniadanie robi tylko sobie, nawet nie martwi się czy zostało coś dla mnie i dziecka. A obiad i kolacje zrobił może ze cztery razy odkąd się znamy.Chyba ostatnio jeszcze przed ślubem powiedział mi że dobrze wyglądam.Nie sypiamy ze sobą już chyba ponad dwa lata. Na rocznice czy urodziny nawet kwiatka nie dostałam...Mój problem jest taki że jestem naiwna i dobra. Zawsze wierzyłam że za dobro człowiek odpłaca dobrem i ciężko mi zrozumieć że ojciec robi wszystko żeby zniszczyć swoją rodzinę.

WY NIE JESTEŚCIE RODZINĄ!! CZY TY ROZUMIESZ JAK KRZYWDZISZ SWOJE DZIECKO CZY NADAL DO CIEBIE NIE DOCHODZI?????

Warto pamiętać, że dziecko tak na prawdę nie marzy tylko o mamie oraz tacie - wiadomo te dwie osoby to dla nich fundament jednak myślę, że dziecko przede wszystkim pragnie szczęścia. Chcę się nim otaczać, chce je widzieć - chce widzieć miłość, czułość, śmiech, zabawy. Ale jednego w życiu nie można robić a przynajmniej nie powinno się - nie powinnaś rezygnować ze swojego szczęścia. Twoje dziecko prędzej czy szybciej dorośnie i zauważy, że coś jest nie tak. Nie daj mu takiej szansy, nie dawaj mu takiego przykładu. Pokaż, że szczęście można stworzyć wszędzie nie tylko tam gdzie jest dwójka rodziców. Pokaż mu jak silną babką jesteś. Gdyby to Twoje dziecko tkwiło w takim związku - poleciłabyś mu to samo, ze względu na jego dobro. Znajdź te dobro, dla was po prostu. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.