- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 kwietnia 2017, 11:56
Mam pytanie: może ktoś z Was jest w związku, w którym osoby mają różne temperamenty? Jak radzicie sobie z innym podejściem do wspólnego spędzania czasu, rozmowy?
Mój mąż jest introwertykiem, a ja ekstrawertykiem. Przed ślubem fascynowała nas nasza odmienność - mi podobała się jego stabilność, spokój, rozwaga (oczywiście jeszcze wiele innych cech), a mu - moja energia, otwartość, dynamika. Jesteśmy 2 lata po ślubie i mi zaczyna ciążyć jego spokój, który odbieram jako brak zaangażowania i dbania o relacje. Ciężko nam idą rozmowy na temat różnic i wzajemnych potrzeb. Dla mnie normalna jest otwarta rozmowa o potrzebach, upodobaniach i tego oczekuję od drugiej osoby. On czuje się przytłoczony, atakowany, gdy chcę rozmawiać. Twierdzi, że wszystko jest dobrze. Jemu wystarczy praca, siłownia i laptop do szczęścia. Nie potrzebuje spędzać wspólnie czasu.
24 kwietnia 2017, 14:07
moim zdaniem to nie jest kwestia introwertyzmu, tylko braku zainteresowania albo lenistwa
ale w sumie, gdyby mnie facet pytał o wszystko: czy wino takie czy śmakie, czy kupić to czy tamto, to dostałabym szału
24 kwietnia 2017, 14:28
moim zdaniem to nie jest kwestia introwertyzmu, tylko braku zainteresowania albo lenistwa ale w sumie, gdyby mnie facet pytał o wszystko: czy wino takie czy śmakie, czy kupić to czy tamto, to dostałabym szału
Nie chcę podchodzić negatywnie do zachowania mojego męża i stwierdzić, że nie jest zainteresowany lub leniwy. Wierzę, że to można jakoś naprawić, bo przecież mnie kocha i mówi mi to wiele razy. Przykre byłoby moje zachowanie, gdybym powiedziała, że jeśli mnie kochasz to interesuj się mną, a nie tylko sobą.
Myślę, że poznając się potrzebujemy zadawać pytania, podpytywać się. Gdy poznamy reakcję drugiej osoby to już postępujemy wg schematu czyli takie wino lubi, taki rodzaj prezentów itp i to są pewniaki. Później między słowami wychodzi, że ktoś zmienił upodobania i też już wiemy co kupić, zrobić. O wszystko pytać się nie trzeba. Denerwuje mnie jednak...."bo Ci nigdy nie dogodzi", a nawet nie próbuje.
24 kwietnia 2017, 14:52
Gdyby problem wynikał z tego, że jedno jest kobietą a drugie mężczyzną to by oznaczało, że żaden heteroseksualny związek nie ma szans na dogadanie się.
Odpowiadając na pytanie: ja jestem ekstrawertykiem (bardzo), mój mąż jest introwertykiem (bardzo). Do tego ja jestem kobietą a on mężczyzną (wyobraź sobie!). Jesteśmy razem od niemal 8 lat, od niemal 4 w małżeństwie, mamy roczne dziecko. I uwielbiam nasz związek. Mąż też, z tego co mówi ;) Wręcz nie wyobrażam sobie życia z ekstrawertykiem, wykończylibyśmy się! Do kina, teatru itp. chodziliśmy bardzo często, teraz z dzieckiem jest trudniej ale jak babcia przyjeżdża w odwiedziny to się wyrywamy na wieczór. Akurat te przykłady, które podałaś to świetna rozrywka dla introwertyka. Często razem wyjeżdżaliśmy, niemal w każdy weekend gdzieś, zwiedzaliśmy, bardzo często wyjeżdżaliśmy na wyprawy rowerowe. Czasem ja wychodziłam ze znajomymi, on czasem też a czasem zostawał sobie w domu.
To, że "tobie nie da się dogodzić" to też nie jest kwestia intro- czy ekstrawertyzmu, podobnie jak prezenty bo co ma piernik do wiatraka. Mi akurat bardzo łatwo dogodzić, cokolwiek zrobimy to będzie fajnie, byleby coś robić :) A prezentów nie potrafię kupować i zawsze strasznie się męczę. Mamy rzeczy, które robimy sami, nie musimy spędzać razem każdej sekundy niemniej jednak spędzamy mnóstwo czasu razem. A różnice w podejściu do różnych spraw są niekończącym się tematem do rozmów (kolejny powód dla którego nie mogłabym być z ekstrawertykiem: on pewnie też chciałby tyle gadać i musiałabym się częściej zamykać :P). On jest moją ulubioną osobą na całym świecie.
24 kwietnia 2017, 15:04
A możesz coś więcej napisać? - bo w sumie to ciężko stwierdzić w czym leży problem. Albo on Cię ma, brzydko mówiąc, gdzieś - i chociaż ma żonę nadal prowadzi życie kawalera, skoncentrowane jedynie na własnej pracy, własnym hobby i własnych sposobach na spędzanie wolnego czasu. Albo generalnie ma wszystkich gdzieś - i nie chodzi konkretnie o to, że się nie przejmuje Tobą, tylko z jakiś względów jest taki skrajnie wycofany z interakcji z innymi ludźmi w ogólności (swoją drogą z jakich względów to pewnie dłuższy temat wtedy). Albo problem jest w Tobie i on się zachowuje normalnie, a problemem jest Twój przesadny ekstrawertyzm i to, że go zagadujesz (na tej samej zasadzie jak się zagłaskuje pieska na śmierć - też często wcale nie w złej wierze).
24 kwietnia 2017, 15:21
Różnice intro vs ekstrawertyk - nie jestem pewna czy nasze nieporozumienia wynikają z różnicy charakterów, a może z różnic między kobietą a mężczyzną, wychowaniem. Szukam przyczyny i sposobu na rozmowę, aby nam było dobrze. Wiem, że mąż mnie kocha, a ja jego. Nie mogę jednak zrozumieć dlaczego nie chce ze mną rozmawiać o naszych upodobaniach. Wychodzę z założenia, że każdy wie lepiej czego potrzebuje. Banalny przykład: pytam się na co ma ochotę na obiad- kurczak czy ryba, kasza czy ziemniaki, ciasto czekoladowe czy waniliowe. Kupuję mu ubranie to też dopytuję się jakie kolor, krój, styl podoba mu się, dobieram pod jego gust, kupuję prezent to podpytuję się czy mu coś się podoba, ustalam gdzie chciałby wyjechać na wycieczkę. On się mnie nie pyta, tylko narzeka, że mi ciężko dogodzić więc nic nie robi. Nie kupi mi prezentu, nie zabierze do kina, teatru, wycieczkę. Już mu sama o tym mówię nie pytana-chciałabym to dostać, iść na ten spektakl, film. A on swoje -że mi nie dogodzi. Życiowo jest samodzielny, podejmuje decyzje, zawodowo jest ekspertem w swojej dziedzinie i zarządza pracą zespołu. A prywatnie ... jakby nie miał sił, ochoty interesować się potrzebami bliskiej osoby. Powtarza, że kobiety są takie skomplikowane i w ogóle co ja chcę, przecież jak był kawalerem też prowadził takie życie- praca, sport, newsy w necie. Był szczęśliwy i nie potrzebował więcej.
Moze sprobuj sie dowiedziec, w czym ci tak chcial dogodzic i mu sie nie udalo? Moze nie pamietasz? Bo to wyglada na pierwszy rzut oka na wielgachny tumiwisizm.
Co do pytania - kasza czy ziemniaki / waniliowe czy czekoladowe - to robienie z faceta rozkapryszonego bachora, ktory jak nie zdecyduje , to nie zje - jest raczej przegieciem. Ja bym chyba cie udusila za takiego typu pytania. Jestem extrawertykiem, ale to pytania z sufitu zdjete. Zwykle ludzie maja jakies ulubione danie, ktore jedza w wybranych chwilach, ale przeciez nie codziennie. Nie mozesz zrobic kaszy jednergo dnia a ziemniaki drugiego? Musi za tym stac "meska decyzja"? Moze ty nie jestes extrawertyk ale upierdliwiec - i w dodatku extrawertyk??
(Podpowiedz - jak ktos pochwali kasze trzy razy - toi na pewno ja lubi, nie musi tego OZNAJMIC)
Edytowany przez 24 kwietnia 2017, 15:23
24 kwietnia 2017, 16:05
Wilena
Problem leży w braku spędzania wspólnego czasu i otwartej rozmowy. Wraca z pracy, co 2 dzień idzie na siłkę więc wraca później, podaję obiad, w trakcie porozmawiamy chwilę o tym co u niego w pracy, a co u mnie (tak w skrócie, bo on nie lubi długich opowieści), następnie otwiera laptop i już do końca dnia przegląda net. W sobotę robimy zakupy, ugotujemy obiad, coś sprzątnie (lub nie) i idzie na siłkę, wraca i przegląda net. W niedzielę zjemy śniadanie, idziemy na spacer, wracamy, on idzie na siłkę, a później wraca i znów w kompie coś czyta. Czasami mówię, że chcę z nim spędzić czas, on mi proponuje siłownię- czasami chodzę choć nie przepadam za tą formą sportu, ja ćwiczę na sali cardio, on na części siłowej więc tak naprawdę nie spędzamy razem czasu. Na bliskość fizyczną jest zbyt zmęczony-praca i siłownia. Tak to wygląda z mojej perspektywy. Rozumiem, że lubi sport, ma prawo do swojego czasu wolnego po pracy, ale czasami mógłby mną się zainteresować. Gdzieś razem wyjść, porozmawiać na jakiś temat newsów, polityki, pożartować- chociaż jedno popołudnie. Mam multum pomysłów co możemy razem robić, a on szuka powodów dlaczego nie chce. Jak mi się uda wyciągnąć to narzeka. Ma kolegów, czasami spotyka się z nimi, pracuje z ludźmi więc nie jest wycofany.
Czy problem jest we mnie? nie wiem. Nie jestem skrajnym ekstrawertykiem, ale lubię gdzieś wyjść/wyjechać, zobaczyć coś nowego. Czasami spotkam się ze znajomymi - 2-3 razy w miesiącu. Czy go zagaduję? tak, kiedyś dużo mówiłam, ale go to denerwowało, więc prosił o streszczanie i mówienie tylko najważniejszych faktów. Zagadywałam go, żartowałam, ale często spotykało się to z obojętną miną i wlepieniem oczu w kompa, więc dałam spokój, bo ileż można.
24 kwietnia 2017, 16:06
to nie introwertyk, to zmęczenie podejmowania "męskich" decyzji w kwestii co na obiad. robisz żarcie to rób, będzie zadowolony jak dostanie ciepłe. on kiedyś też coś ci kupił czy zrobił z własnej inicjatywy ale byłaś nie zadowolona i dałaś to odczuć, skoro on twierdzi, że ciebie trudno zadowolić. więc już nie dostaniesz. wg niego jest spoko, nic się nie zmieniło, uczucia do ciebie od x lat te same a ty chciałabyś rozrywki. umów się z koleżankami. nie zmieniaj jego, zmień siebie i zobacz co z tego wyjdzie. i zrób na obiad to na co sama masz ochotę - wtedy przynajmniej jedna osoba będzie zadowolona.
24 kwietnia 2017, 16:38
Z obiadem to był tylko przykład. Wiem co lubi i to gotuję nie pytając się (bo po co). W sobotę chcę mu zrobić przyjemność i pytam się. Każdy może mieć na coś ochotę. Tak, zdarzyło się, że zrobił coś z własnej inicjatywy, byłam niezadowolona i mu to powiedziałam. Mówiłam mu wcześniej co lubię i dlaczego, on to zignorował i zrobił tak jak on lubi. Uważam, że lepiej zwrócić delikatnie uwagę niż mówić, że super i będzie to powtarzać. Wychodzę z koleżankami, ale czasem chciałabym wyjść z mężem.
24 kwietnia 2017, 17:46
Z obiadem to był tylko przykład. Wiem co lubi i to gotuję nie pytając się (bo po co). W sobotę chcę mu zrobić przyjemność i pytam się. Każdy może mieć na coś ochotę. Tak, zdarzyło się, że zrobił coś z własnej inicjatywy, byłam niezadowolona i mu to powiedziałam. Mówiłam mu wcześniej co lubię i dlaczego, on to zignorował i zrobił tak jak on lubi. Uważam, że lepiej zwrócić delikatnie uwagę niż mówić, że super i będzie to powtarzać. Wychodzę z koleżankami, ale czasem chciałabym wyjść z mężem.
Ja jestem ekstrawertykiem a mój mąż intro. Od kilkunastu lat jest nam super. Ale na początku mieliśmy problemy, bo ja "gadałam, gadałam, i stale z nim chciałam gadać":)
Efekt był taki, że chłop się wyłączał:) Może u Ciebie też tak było z niespodzianką? Zbyt dużo gadałaś więc w ramach "samoobrony" wyłączył się i nie słuchał. Dlatego zrobił Ci niespodziankę w jego mniemaniu najlepszą-taką, jak on lubi. A czy Ty niezadowolona po te niespodziance przypadkiem wielokrotnie nie wytykałaś mu, że Cię nie słucha, że co to za niespodzianka itd? No to masz efekt-uznał, że nie będzie nic robił, bo i tak będzie źle:) A skoro wychodzicie 2 ,3 razy w miesiącu to nie narzekaj. Z tego co piszesz, mąż ma odpowiedzialną pracę, stale z ludźmi, pod presją, więc musi się zrelaksować. Siłka pewnie pozwala mu się "zresetować". Skoro zawsze tak spędzał czas to dlaczego po ślubie ma to się zmienić? Wiedziałaś o tym. Ile masz lat ? Bo, nie obraź się, ale wygląda to na post osoby tuż po 20, która się nudzi:) Rozumiem, że nie masz obowiązków związanych z posiadaniem dziecka? A zawodowo pracujesz? Jeżeli się kochacie, to ustalicie zasady:) I dla mnie to nie jest "olewanie Cię" czy "tumiwisizm". Normany, zmęczony i zestresowany pracą facet:)