Temat: Odejść czy ratować?

Długo się zbierałam z myślą, czy tu napisać.. ale chyba jestem pod taką ściana, że bardziej się nie da..

Z K. poznaliśmy się w 2009 roku. Byliśmy ze soba 1.5 roku, rozstaliśmy sie, ale wróciliśmy do siebie po 1.5 roku. Aktualnie zwiazek trwa od 2013 roku.. na początku było cudownie, był opiekuńczy, kochający, stworzyliśmy fajny zwiazek.. po jakimś czasie zamieszkaliśmy ze soba i kilka wydarzeń sprawiło, że ja stałam sie ostrożniejsza, wycofana, ciagle poddenerwowana.. uspokoilo sie to, ja odżyłam, ale w naszym zwiazku coś się zaczęło psuć.. poskladalismy to, zareczylismy sie i zaczelismy planowac wspolne zycie.. no i nagle znowu cos sie popsulo.. K. Przełożył termin ślubu, poczulam sie upokorzona, bo duzo spraw bylo zalatwionych.. zaczęliśmy się bardzo kłócić. O wszystko.. w pewnym momencie doszly do tego wyzwiska, rekoczyny.. wybaczylam.. ale nadal bylo źle.  Jeździliśmy do psychologa, wydawalo sie, ze bedzie lepiej.. ale nie.. w międzyczasie ja poznalam chlopaka, z ktorym rozmawialiśmy sporadycznie, czasami lekko z podtekstem, ale nigdy nic więcej, poniewaz on tez ma kogoś.. K. uważa, ze to zdrada.. zezwalam kontakt z tamtym chlopakiem, a K. I tak mi robil jazdy.. nie dopuszcza do siebie zadnych argumentow.. do tego wszystkiego doszlo to, ze dowiedziałam sie, ze zaczął brac sterydy.. zrobil sie agresywny.. mielismy sie rozstac, ale.. jakoś na rowni z tymi wydarzeniami odnowil sie moj kontakt z tamtym chlopakiem. Ale tylko na relacji przyjacielskiej. Nic wiecej. Rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy.. wspieramy sie psychicznie..

Aktualnie.. z K. Klocimy sie prawie codziennie. O wszystko. I wszystko jest moją winą. Nie chce tak żyć, ale nie jest mi obojętny. Ten drugi chlopak powiedzial mi, ze Jemu też się nie uklada, że zalezy Mu na mnie.. On mi tez nie jest obojetny.. to nie miłość, ale takie przywiazanie.. czuję się szanowana, nie musze sie bac, że mnie uderzy.. a K.. boje się, ze jesli zostane to bedzie jeszcze gorzej.. i ze jesli odejde to bede tesknic, zalowac.. zal mi tylu lat związku.. z jednej strony widze, ze mozna żyć i byc szczesliwym, a z drugiej.. no właśnie... 

Jakies rady? Bo za chwile oszaleje... 

Pitolenie takie... Dobry chlopak... Jasne...

Najlepiej zebys pobyla sama.

niezly troll

PamPaRamPamPam napisał(a):

uderzył Cię? Uciekaj, póki nie macie dzieci, kredytu.

Racja. ;)

alex1310 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

uderzył Cię? Uciekaj, póki nie macie dzieci, kredytu.
Racja. 

Nie ucieknie, bo to w gruncie rzeczy dobry facet :)

Mayann napisał(a):

alex1310 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

uderzył Cię? Uciekaj, póki nie macie dzieci, kredytu.
Racja. 
Nie ucieknie, bo to w gruncie rzeczy dobry facet :)

:D Jeśli bije, robi awantury o nic i jest przesadnie zazdrosny...

Nie warto. Znalam dokladnie taka sama pare, facet tez bral sterydy i byl agresywny. Oni mieli wspolne dziecko i skonczylo sie na tym ze....facet w pierdlu, dziewczyna nie wiadomo gdzie i co a dziecko porzucone (nie znam dalszych losow). Nie warto....

Pasek wagi

Mayann napisał(a):

alex1310 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

uderzył Cię? Uciekaj, póki nie macie dzieci, kredytu.
Racja. 
Nie ucieknie, bo to w gruncie rzeczy dobry facet :)

No właśnie. Taki mechanizm. To ZŁO ona zna. A samotności nie. Inny też niepewny... Trzeba być czujnym. A z tym nie ma problemu, już wie co zrobić, żeby za nadto nie spuchło, jak jej wleje.

ggeisha napisał(a):

Mayann napisał(a):

alex1310 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

uderzył Cię? Uciekaj, póki nie macie dzieci, kredytu.
Racja. 
Nie ucieknie, bo to w gruncie rzeczy dobry facet :)
No właśnie. Taki mechanizm. To ZŁO ona zna. A samotności nie. Inny też niepewny... Trzeba być czujnym. A z tym nie ma problemu, już wie co zrobić, żeby za nadto nie spuchło, jak jej wleje.

Wiem o co chodzi tylko tego nie rozumiem :) Ja się zbyt mocno szanuje, aby dać komukolwiek sobą pomiatać. Bez znaczenia czy to chłopak, dziewczyna, koleżanka, kot czy własna matka. Nie jestem w stanie tego pojąć i dla mnie nawet argumentacja w postaci "ale ja go kocham" nie działa. To zwyczajny brak poszanowania samego siebie i tak, wiem, że ma to podłoże psychiczne. Ale trzeba z tym walczyć, bo w przeciwnym razie za parę lat chłopak zostanie mężem i wtedy będzie "mąż bije mnie i nasze dzieci ale ja go kocham". Paskudna sprawa.

Mayann napisał(a):

ggeisha napisał(a):

Mayann napisał(a):

alex1310 napisał(a):

PamPaRamPamPam napisał(a):

uderzył Cię? Uciekaj, póki nie macie dzieci, kredytu.
Racja. 
Nie ucieknie, bo to w gruncie rzeczy dobry facet :)
No właśnie. Taki mechanizm. To ZŁO ona zna. A samotności nie. Inny też niepewny... Trzeba być czujnym. A z tym nie ma problemu, już wie co zrobić, żeby za nadto nie spuchło, jak jej wleje.
Wiem o co chodzi tylko tego nie rozumiem :) Ja się zbyt mocno szanuje, aby dać komukolwiek sobą pomiatać. Bez znaczenia czy to chłopak, dziewczyna, koleżanka, kot czy własna matka. Nie jestem w stanie tego pojąć i dla mnie nawet argumentacja w postaci "ale ja go kocham" nie działa. To zwyczajny brak poszanowania samego siebie i tak, wiem, że ma to podłoże psychiczne. Ale trzeba z tym walczyć, bo w przeciwnym razie za parę lat chłopak zostanie mężem i wtedy będzie "mąż bije mnie i nasze dzieci ale ja go kocham". Paskudna sprawa.

Ja w ogóle nie rozumiem, co znaczy że ją bije.A ona tak potulnie stoi i nadstawia drugi policzek? Powinna wezwać policję, zrobić obdukcję, i przede wszystkim bronić się. 

nienawidzę kobiet za to ze on mnie bije ale w sumie to dobry chłopak ! 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.