Temat: Co myślicie o aborcji?

Po przeczytaniu odpowiedzi pod innym wątkiem zastanawiam się, co myślicie o aborcji. Potępiacie, popieracie prawo do niej?

W związku z polityką PiS-u wszędzie słyszę, że kobiety chcą prawa do aborcji, że nikt nie jest tak zacofany, by chcieć rodzić na siłę... a jednak większość piszących potępiała autorkę, która dokonała aborcji. Nie chodzi mi o potępianie jej za dalsze jej zachowanie.

Tak na luzie :)

pannalimonka napisał(a):

Jak mnie niesamowicie w**rwia sformułowanie "nie jestem inkubatorem". Nie wiem jakiej wielkości trzeba mieć mózg (o ile osoby używające tego sformułowanie w ogóle go mają bo śmiem wątpić) ale skoro drogie "panie" nie chcecie być inkubatorem to się nauczcie używać zabezpieczeń a jak nie umiecie się zabezpieczać to nie współżyjcie bo (w szkole uczyli, trzeba było uważać na lekcjach) prowadzi to do zapłodnienia. Dobrze, że wasze matki zechciały być dla was "inkubatorami" na te 9 miesięcy. Żenada. 

też mnie wkurza określenie "inkubator", ale w naszym kraju praktycznie nie ma edukacji seksualnej, a w domach seks to temat tabu :P jedynym źródłem informacji jest internet, nic dziwnego, że jest tyle niechcianych ciąż.

Nie zmienią nic.

tarczycowa napisał(a):

roogirl napisał(a):

Dla osób, które są za aborcją w całkowicie każdej sytuacji:
moja sąsiadka pracuje jako położna w katolickim szpitalu :) kiedyś miała pacjentkę, która bez żadnych wcześniejszych badań urodziła dziecko, które miało właściwie formę nic nie przypominającą, tylko otwór, którym oddychało. po porodzie przeżyło kilkanaście minut. po jakimś czasie ta kobieta popełniła samobójstwo.

W takiej sytuacji we mnie rodzi się pytanie: co zrobił personel, żeby jej pomóc? Gdzie była rodzina? Nie trzeba być specjalistą w dziedzinie psychologii, żeby wiedzieć, że tutaj potrzebne jest wsparcie.

Oczywiście to nie wyłącznie odpowiedzialność ludzi wokół, bo mogła otrzymać najlepszą pomoc - bezskutecznie. 

Jednocześnie część kobiet, które dokonały aborcji również popełnia samobójstwo. Ważne, żeby osoby po traumie otoczyć opieką, a nie szafować tym jako argumentem za lub przeciw.

tarczycowa napisał(a):

roogirl napisał(a):

Ale dlaczego? Skoro była katoliczką i zawierzyła bogu to chyba powinna wiedzieć, że widocznie on tak chciał? I jeszcze popełniła grzech odebrania sobie życia...
widocznie nie wytrzymała psychicznie i w tym już bóg nie pomógł

Czy ja zawsze jak nie mogę spać muszę trafić na taką historię, zdjęcia? :( To sobie teraz zasnę

Noma_ napisał(a):

bo nie masz kasy, bo nie widzisz się w roli matki, bo lubisz wygodne życie, bo nie lubisz dzieci, bo wolisz karirę od rodzinnego życia to powiedz to otwarcie, a nie chowaj się i nie usprawiedliwiaj się ani nie uciszaj sumienia, bo to tak łatwo powiedzieć usunęłam tylko zlepek komórek, albo to był kawałek mojego ciała to zrobiłam co chciałam.Osobiście dopuszczam aborcję tylko w wypadkach przewidzianych ustawą natomiast sama jestem matką i wiem co znaczy macierzyństwie, więc warunkowo mogę zrozumieć, że jakaś młoda kobieta może nie być gotowa na dziecko lub patologia społeczna nic dobrego dziecku w życiu nie da ... ale na pewno nie pochwalam argumentacji typu zlepoek komorek, albo moje ciało.. 

Ja się do tego otwarcie przyznaje. Nie widzę się w roli matki przez najbliższe 5 lat.

springbird napisał(a):

Znalam kiedys dziewczyne ktora cale zycie czula ze mama jej nie kocha, taki dystans, miala wiele problemow psychologicznych z tego powodu i potem mama jej powiedziala ze jest owocem gwaltu, dziewczyna sie zalamala bo jak z takim czyms zyc? Jedyny plus to wkoncu zrozumiala skad ten dystans.

No właśnie. Później dziecko ma przechlapane. Wolicie naprawdę żeby takie dziecko się urodziło, a potem cierpiało? Popadło w depresje, alkoholizm (lub alkoholizm występuje w rodzinie) itd..? mało to tragedii , że dziecko niekochane, że nie ma wsparcia w rodzinie? Kto im potem pomoże.. MOPS, ośrodek jakiś? Nie! Dziecko pozostanie samemu sobie, ewentualnie trafi do domu dziecka, a poźniej załatwią mu pracę przy sprzątaniu kibili i dadzą zdezelowane mieszkanie dla niego i trzech innych wychowanków. No żyć nie umierać.. 

Wszystkim przeciwnikom aborcji radzę się postawić w sytuacji.. dziewczyna zachodzi w ciąże, nie ma stałego partnera (zabezpieczała się- ale wiadomo nie ma 100% pewności) mieszka sama , wynajmuje najtańszą kawalerkę. Zostaje jej 350 zł na jedzenie i ubranie się. Co więcej gdy urodzi dziecko-straci pracę bo pracuje na zlecenie. Nie ma żadnego wsparcia w rodzinie. Co ma zrobić?

aha... już wiem co w większości usłyszę "nie uprawiać seksu.."

kkasikk napisał(a):

Noma_ napisał(a):

bo nie masz kasy, bo nie widzisz się w roli matki, bo lubisz wygodne życie, bo nie lubisz dzieci, bo wolisz karirę od rodzinnego życia to powiedz to otwarcie, a nie chowaj się i nie usprawiedliwiaj się ani nie uciszaj sumienia, bo to tak łatwo powiedzieć usunęłam tylko zlepek komórek, albo to był kawałek mojego ciała to zrobiłam co chciałam.Osobiście dopuszczam aborcję tylko w wypadkach przewidzianych ustawą natomiast sama jestem matką i wiem co znaczy macierzyństwie, więc warunkowo mogę zrozumieć, że jakaś młoda kobieta może nie być gotowa na dziecko lub patologia społeczna nic dobrego dziecku w życiu nie da ... ale na pewno nie pochwalam argumentacji typu zlepoek komorek, albo moje ciało.. 
Ja się do tego otwarcie przyznaje. Nie widzę się w roli matki przez najbliższe 5 lat.

springbird napisał(a):

Znalam kiedys dziewczyne ktora cale zycie czula ze mama jej nie kocha, taki dystans, miala wiele problemow psychologicznych z tego powodu i potem mama jej powiedziala ze jest owocem gwaltu, dziewczyna sie zalamala bo jak z takim czyms zyc? Jedyny plus to wkoncu zrozumiala skad ten dystans.
No właśnie. Później dziecko ma przechlapane. Wolicie naprawdę żeby takie dziecko się urodziło, a potem cierpiało? Popadło w depresje, alkoholizm (lub alkoholizm występuje w rodzinie) itd..? mało to tragedii , że dziecko niekochane, że nie ma wsparcia w rodzinie? Kto im potem pomoże.. MOPS, ośrodek jakiś? Nie! Dziecko pozostanie samemu sobie, ewentualnie trafi do domu dziecka, a poźniej załatwią mu pracę przy sprzątaniu kibili i dadzą zdezelowane mieszkanie dla niego i trzech innych wychowanków. No żyć nie umierać.. Wszystkim przeciwnikom aborcji radzę się postawić w sytuacji.. dziewczyna zachodzi w ciąże, nie ma stałego partnera (zabezpieczała się- ale wiadomo nie ma 100% pewności) mieszka sama , wynajmuje najtańszą kawalerkę. Zostaje jej 350 zł na jedzenie i ubranie się. Co więcej gdy urodzi dziecko-straci pracę bo pracuje na zlecenie. Nie ma żadnego wsparcia w rodzinie. Co ma zrobić?aha... już wiem co w większości usłyszę "nie uprawiać seksu.."

Gwałt - tu obecnie mamy wyjątek i dużo osób go dopuszcza, po prostu kobieta może myślała początkowo, że da radę, więc wybrała urodzić - potem okazało się jak się okazało, tyle, że no miała wybór, prawda?

Wpadka
Serio?

  • Alimenty [mimo, że to trochę upokarzające, ale jednak konieczność w tej sytuacji], a jak kompletnie nie wie kto może być ojcem to
  • Kasa od państwa, samotne matki też dostają, jeśli mało zarabiają
  • Zamieszkanie w tańszym pokoju na czas ciąży, tania kawalerka to i tak z 1300, a pokój i za 500 można znaleźć - o ile umowa pozwala
  • Iść na byle jakie studia, zgarnąć stypendium [studia mogą zagwarantować lepszą pracę, a są i wieczorowe]
  • Jak ma poniżej 26 lat i okropne relacje z rodzicami - iść jak już wcześniej mówiłam na jakiekolwiek studia [jednak jak rodzina w takim czymś nie pomaga to dla mnie przejaw patologii] pozwać rodziców o alimenty [ w trakcie nauki do 26 r. życia jej przysługują :D tak, też ostatnio byłam w szoku, że takie coś istnieje]
  • Jak zarabia mniej niż 2000 rzucić pracę, iść do call center [no głupia praca, nudna, ciężka, ale wyrobi 2000,2500 samym siedzeniem i przeciętnymi rozmowami]; albo iść do pracy na kasie, a potem złapać pracodawcę na to, że jest w ciąży [mogła początkowo nie wiedzieć, nie?]
  • Są portale zbiórkowe, zorganizować tam zbiórkę na droższe rzeczy dla dziecka typu wózek - może i ktoś nawet odda za darmo ;P

Jak widać jest trochę opcji, wymieniłam kilka. No ale da się, jak się chce. Pytanie czy ktoś chce i to już jest sprawa indywidualna każdej osoby.

Każdy ma swoje sumienie, jednak uważam, że często jest ona wykonywana pod wpływem desperacji, presji, nie jest to pzremyślana decyzja, nie mówi się głośno o konsekwencjach, nie opisuje się jak to wygląda etc.

Jednak, mimo, iż nie popieram (ale toleruję w pewnym sensie, w pewnych przypadkach) uważam, że aborcja powinna być legalna, powinno się wzbogacić kampanie społeczne, wiedzę społeczną, powinno się o tym mówić, jak jest naprawdę. A tak, jest to wyciszenie po kątach, niewiadomo gdzie, nikt nie mowi nic, usuwają i koniec. Po latach nastolatka czy nawet dojrzała kobieta, która nie przemyślala decyzji zaczyna żalować i zycie zamienia się w koszmar. Fakt, że sama też jest sobie winna, ale jest też w pewnym sensie ofiarą takeigo systemu gdzie antykoncepcja jest dostępna od wieku w którym już większosc wspolzyla, gdzie nie mówi się o ciązy i aborcji.

Więc ja tutaj głównie skupiam się na zarzutach polityki panstwa w tej kwestii. 

Co do samej aborcji... Nie można zmusić ofioar gwałtów do tego, by urodzily, nosily w sobie owoc ich cierpienia czy wychowywały. Zresztą w wiekszosci co się dzieje? Pozniej taka matka popada w depresję, autodestrukcję, nie dba lub znęca się nad dzieckiem, aż albo samo nie wytrzyma albo matka coś zrobi w zlosci i okaleczy lub zabije albo ono samo sobie coś zrobi. Urodzić chore dziecko kiedy ledwo starcza na życie a dziecko będzie niemal roślinką? Też trudny temat. Są różne przypadki. 

Życie nie jest latwe. Argument, że może oddać gdzieś, ale co to za życie to dziecko będzie mialo. Idealiści powiedzą, że powinno mieć szasnę, że ma szansę. A tak naprawdę może tylko 1 % się udaje żyć i żyć na poziomie a nie cierpieć każdego dnia. I wtedy takim dzieciom nikt nioe pomoze. Tak, pomaga niby panstwo, ale proszę Was.. co to za pomoc, nawet na wynajem kąta nie wystarczy plus wyżywienie, a gdzie takie dziecko jak dorośnie ma żyć, by nie stoczyć się, bo nie ma szans?

Jednak aborcja powinna być ściśle określona, ściśle przeanalizowania, czy na pewno ktoś nie ma szans na pokochanie i wychowanie dziecka, czy w rodzinie nie ma kogoś kto pomoże, czy nie ma warunków etc. I powinna być sądownie dozwolona/niedozwolona i za niedozwoloną wysokie kary dla lekarzy i dla niedoszlych rodziców. Nie może być dostępna od ręki, choć oitak w sumie czy legalna czy nielegalna czy uregulowana czy nieuregulowana jest dostępna niemal od ręki. Wystarczy ponad 1000 zł i w jeden dzien jest po sprawie, a czasami nawet można to zrobić za darmo - fundacja kobiet. Wiem, bo pisałam kiedys o aborcji i sama sprawdziłam (nie do konca) jakie to latwe. 

Uważam, że całkowici, zajadli przeciwnicy aborcji sami przyczyniaj,ą się do cierpien dziecka i ew. jego pozniejszej smierci, keidy on albo matka nie wytrzyma. Nie pomogogą w żaden sposob, ale zaciekle warczą, bo uważają, że życie może być piękne nawet w "kanale". Nikt nie pomoże ani takim dziecom ani ,matkom jeszcze na etapie ciązy, mają gdzieś to, a;le pozniej najwiecej maja do powiedzenia. 

Dobro dziecka jest tutaj ważne, ale jak mamy mowic o dobru dziecka tylko dlatego, ze się urodzilo, kiedy pozniej jego życie to samo cierpienie i nie ma szans na normalne życie. Stąd jest to temat w którym jest wiele luk, bo jest tematem tabu, bo Kościół, bo kontrowersje i stąd jest jak jest.

kkasikk napisał(a):

Noma_ napisał(a):

bo nie masz kasy, bo nie widzisz się w roli matki, bo lubisz wygodne życie, bo nie lubisz dzieci, bo wolisz karirę od rodzinnego życia to powiedz to otwarcie, a nie chowaj się i nie usprawiedliwiaj się ani nie uciszaj sumienia, bo to tak łatwo powiedzieć usunęłam tylko zlepek komórek, albo to był kawałek mojego ciała to zrobiłam co chciałam.Osobiście dopuszczam aborcję tylko w wypadkach przewidzianych ustawą natomiast sama jestem matką i wiem co znaczy macierzyństwie, więc warunkowo mogę zrozumieć, że jakaś młoda kobieta może nie być gotowa na dziecko lub patologia społeczna nic dobrego dziecku w życiu nie da ... ale na pewno nie pochwalam argumentacji typu zlepoek komorek, albo moje ciało.. 
Ja się do tego otwarcie przyznaje. Nie widzę się w roli matki przez najbliższe 5 lat.

springbird napisał(a):

Znalam kiedys dziewczyne ktora cale zycie czula ze mama jej nie kocha, taki dystans, miala wiele problemow psychologicznych z tego powodu i potem mama jej powiedziala ze jest owocem gwaltu, dziewczyna sie zalamala bo jak z takim czyms zyc? Jedyny plus to wkoncu zrozumiala skad ten dystans.
No właśnie. Później dziecko ma przechlapane. Wolicie naprawdę żeby takie dziecko się urodziło, a potem cierpiało? Popadło w depresje, alkoholizm (lub alkoholizm występuje w rodzinie) itd..? mało to tragedii , że dziecko niekochane, że nie ma wsparcia w rodzinie? Kto im potem pomoże.. MOPS, ośrodek jakiś? Nie! Dziecko pozostanie samemu sobie, ewentualnie trafi do domu dziecka, a poźniej załatwią mu pracę przy sprzątaniu kibili i dadzą zdezelowane mieszkanie dla niego i trzech innych wychowanków. No żyć nie umierać.. Wszystkim przeciwnikom aborcji radzę się postawić w sytuacji.. dziewczyna zachodzi w ciąże, nie ma stałego partnera (zabezpieczała się- ale wiadomo nie ma 100% pewności) mieszka sama , wynajmuje najtańszą kawalerkę. Zostaje jej 350 zł na jedzenie i ubranie się. Co więcej gdy urodzi dziecko-straci pracę bo pracuje na zlecenie. Nie ma żadnego wsparcia w rodzinie. Co ma zrobić?aha... już wiem co w większości usłyszę "nie uprawiać seksu.."

No przeciez,jak ktos juz wczesniej wspomnial, najwazniejsze ze sie urodzi;-) Jak bedzie wygladalo jego zycie pozniej, to juz mniej istotne. 

Juz sie wczesniej wypowiedzialam, ze ja pozostawiam decyzje kobiecie i ona ma podjac decyzje co dalej. Nie wierze, ze takie decyzje sa latwe, nawet jesli z pozoru wyglada na to ze dla kogos to zaden problem. 

Fajna ta dyskusja, zlecialy sie obronczynie zycia od poczecia, glosza swoje madrosci i moralizuja. Tego nie lubie najbardziej. Jestem "starej daty" i moze dlatego jak ja chodzilam do szkoly to uczyli biologii w pierwszej kolejnosci. Nie religii. Wiadomo co mam na mysli. Nagle zarodek stal sie dzieciatkiem, mysli i czuje od momentu kiedy "mamusia" zrobila test. 

Kazdy ma prawo do wlasnych pogladow. Mimo ze jestem za swiadomym macierzynstwem, wyznaje zasade "zapobiegac" na wszelkie mozliwie sposoby, to nie rozumiem dlaczego musialabym sie tlumaczyc komus postronnemu z moich decyzji. Jak mieszkam katem u kogos to ewentualnie przejdzie, ale jak mam 3 pokoje to juz nie? Ten argument z 3 pokojami jest idiotyczny i pani chyba chciala zaistniec w mediach, wiec nie o to chodzi, raczej mam na mysli ze to jest indywidualna ocena, wszysykie za i przeciw wziete pod uwage. Jesli ktos uzna ze jednak jest "przeciw" to koniec dyskusji. Nikt nie ma prawa oceniac i mierzyc innych swoja miara, ze jednak powinien bo inni daja rade. 

I racja. Ilu z tych obroncow zycia nie mowie zaadoptowalo, ale pomoglo w jakis sposob osobom w swoim otoczeniu, ktore wlasnie zdecydowaly sie dziecko urodzic i borykaja sie z problemami? Zakladam ze nikt lub prawie nikt. 

nie jestem za aborcja z powodu "widzimisie", za male mieszkanie czy chec wyjazdu do Tajlandii

WYmiotuje juz ta Przybysz i jej facjata. Zrobila, opowiedziala, ma prawo tak jak inne, ktore opowiadaja, ze nigdy by nie zrobily, ale promowanie jej i uwazanie ze superbohaterke tylko dlatego, ze usunela ciaze to dla mnie glupota

jej decyzja, jej sumienie... i tyle w temacie

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.