Temat: Swieta,chłopak i rodzina

Zbliżają sie Swieta...a ja zamiast sie cieszyć,znów mam mętlik w głowie. Mam chłopaka,jesteśmy razem 3 lata,od 2,5 mieszkamy razem,mamy plany na przyszłość,to poważny związek. Wszystko pięknie,do czasu aż na horyzoncie pojawiają sie długie weekendy,swieta. Przez 3 lata praktycznie nigdy moi rodzice nie zaprosili mojego partnera na swieta czy inne uroczystości. Zawsze sie pytają kiedy ja przyjadę,planują mi cały pobyt,całe dnie. Nigdy nie powiedzieli żebyśmy razem przyjechali. Co innego rodzina mojego partnera-jakiekolwiek uroczystości,swieta zawsze dzwonią i zapraszają mnie osobiście. W ostatnie Boże Narodzenie coś sie zmieniło, w końcu mama zaprosiła mnie z moim lubym na Swieta. Myślałam ze w końcu wszystko idzie w dobra stronę. Postanowiliśmy,ze skoro ostatnie Swieta spędziliśmy u mnie,na Wielkanoc zostaniemy u niego. Moja mama,gdy jej powiedziałam ze prawdopodobnie nie przyjadę na Swieta,wpadła w szał. Pytała sie jak sobie wyobrażam spędzać swieta z obcymi ludźmi, w końcu powiedziałam ze jak już przyjadę to z partnerem,powiedziała mi ze z nim spędzam każde dnie i niedziele  wiec  w swieta mam go zostawić i przyjechać...zatkało mnie. Matka traktuje mnie jak małe dziecko a mam już 28 lat. Nie jestem jakaś egoistka,nie chce olać w swieta rodzine,ale chce żeby w końcu zrozumieli,ze mam swoje życie. Najgorsze jest to,ze moja mama lubi robić sceny,brać mnie na litość,wymuszać wszystko na mnie fochami...dobrze wie,ze mam taki charakter,ze zaraz bede mieć wyrzuty sumienia,ale absolutnie nie  chce zostawiać mojego chłopaka i spędzać swieta bez niego. Czuje jest strasznie w tej sytuacji...  co robić?

Pasek wagi

Dziekuje bardzo za wszystkie komentarze,uswiadomilyscie mnie,ze dobrze robię zostając u chłopaka na swieta- to już postanowione. Obawiam sie tylko reakcji mamy,ale trudno. Mam wrażenie,ze odkąd znalazłam sobie kogoś i zaczęłam żyć swoim życiem to ona zachowuje sie tak,jakby traciła grunt pod nogami. Ktoś z rodziny mi kiedyś powiedział,ze ona całe życie poświęciła i podporządkowała mi,jestem jej bardzo wdzięczna za to,ale chyba sa pewne granice wdzięczności...

Pasek wagi

yuratka napisał(a):

Jeszcze nie jestes w formalnym zwiazku a juz Wam go mamuska roztrzaskuje w drobny mak. Powiedz krotko - przyjezdzamy albo razem albo wcale i nie wdawaj sie w dyskusje. 

Dokładnie

Vampirka89 napisał(a):

Dziekuje bardzo za wszystkie komentarze,uswiadomilyscie mnie,ze dobrze robię zostając u chłopaka na swieta- to już postanowione. Obawiam sie tylko reakcji mamy,ale trudno. Mam wrażenie,ze odkąd znalazłam sobie kogoś i zaczęłam żyć swoim życiem to ona zachowuje sie tak,jakby traciła grunt pod nogami. Ktoś z rodziny mi kiedyś powiedział,ze ona całe życie poświęciła i podporządkowała mi,jestem jej bardzo wdzięczna za to,ale chyba sa pewne granice wdzięczności...

To był wybór Twojej matki. Też mam jedynaczkę ale wiem, że a prawo do swojego życia. Dzieci wychowuje się nie dla siebie ale dla świata- nie pamiętam, kto tak powiedział,  ale miał rację. Nie daj się szantażować. Szantaż emocjonalny jest najgorszy. Moja mama mnie i siostrę wychowywała sama. Czułyśmy się głupio, że mamy swoje życie a ona jest sama. Dużo czasu potrzebowałyśmy żeby zrozumieć, że nie mamy powodu do wyrzutów sumienia.  Im szybciej mamie uświadomisz, że masz prawo do własnego życia a jej nie musisz stale odwdzięczać się ( nie mówię o normalnych układach, szacunku i pomocy bo to każdej matce się należy) tym lepiej dla was obu.

 O do wspólnych świat- moja mama na pewno nie pójdzie na taki układ,wg niej swieta tylko z rodzina a nie z obcymi.

Szantaż emocjonalny- dobre określenie,zwłaszcza gdy robię coś nie po jej myśli,a ona chce na mnie coś wymusić. Mam wrażenie,ze po prostu moja mama ma do mnie "żal",ze po prostu żyje nie tak jak ona sobie to wymyśliła,ze jestem totalnie inna niż ona

Pasek wagi

Powiedz rodzicom, że jesteście w poważnym związku i skoro mieszkacie razem, to tym bardziej święta chcecie spędzać wspólnie. Jeśli macie rodziny daleko od siebie to powiedziałabym mamie, że te święta spędzacie u rodziców partnera, na następne przyjedziecie do nich. Jeśli mieszkają blisko, to zawsze możecie do jednych pojechać na jeden dzień, a do drugich na kolejny.

Pasek wagi

Niby macie racje, bo mama zachowuje sie jak dziecko, ale z drugiej strony... Bedac w Twoim wieku, czyli pare lat temu tez bylam w nieformalnym zwiazku z, jak sadzilam, miloscia mojego zycia. Wspolne swieta, obiadki u jego rodziców, weekndy tez czesciej po "jego stronie" bo blizej. Potem zdarzylo sie duzo rzeczy i po czasie stwierdzam, ze NIGDY WIECEJ dopoki nie bede miala dzieci, ktore bedzie trzeba dzielic miedzy obie babcie, nie spedze swiat z dala od swojej rodziny. Rodzice chlopaka to obcy ludzie - tutaj mama ma racje.

Pasek wagi

Moi rodzice z kolei dziwili sie ze swieta spedzalismy z chlopakiem oddzielnie ;) No ale wlasnie mielismy podobny wybor, albo cale swieta u moich rodziow albo u jego. Zarowno moi jak i jego mieszkaja daleko od naszego miejsca zamieszkania. Wiec jezdzilismy kazdy osobno do swoich ;)  Z wyjatkiem jednych swiat kiedy Brat mojego obecnego meza bral slub. Wtedy pojechalam pierwszy raz na swieta do rodziny Lubego. A tak to dopiero po zareczynach i slubie zaczelismy razem jezdzic na swieta. 

Tobie radze nie ulegac szantazom i podjac taka decyzje, zeby to Tobie i Twojemu mezczyznie odpowiadalo to, jak spedzicie swieta. Z mam jednak te nie szlabym na noze, tylko spokojnie wyjasnila Wasz punkt widzenia. 

Moja córka ma 19 lat, spotyka się z chłopakiem od dwóch lat. Już dwa razy zaprosiłam chłopaka na święta,  był także na obiedzie w święta u moich rodziców. Jest to dla mnie normalne, wolę zaprosić chłopaka, niż patrzeć na smętną córkę przyklejoną do telefonu. Wiem, że przez następne 10 lat może spotykać się z kilkoma chłopakami,  nie traktuję obecnego jako potencjalnego zięcia, ale zakładam, że jest ważny dla córki, dlatego uważam, że jeśli chce z nim spędzać czas-po prostu to uszanuję.

Pasek wagi

Hm, z jednej strony wytrzymasz bez chlopaka przez te kilka dni i spędzisz czas z rodziną.

Ale z drugiej strony, to śmieszne, takie gadanie o świętach i celebrowanie tego w taki sposob, tym bardziej, jesli lata masz i mieszkasz z chlopakiem tyle czasu:)

Moze rodzice boją się, ze jesli z nim przyjedziesz to nie poswiecisz im czasu, tylko chlopakowi?

u mnie było tak jak piszesz, kiedy rodzice nie tolerowali mojego partnera :) też jestem jedynaczka. Wiecznie mama dzwoniła i prawiła mi lekcje nt złego traktowania ;) bo przeciez on coś powiedział, spojrzał się nie tak, uzył nie takiego slowa itd. Zupełnie go nie akceptowała i wręcz była wściekła, że mój partner nie jest taki, jakiego sobie wymarzyła. 

Chociaż.. zapraszała go na święta (domy rodzinne oddalone o 400km) i ja rozumiałam, że nie zawsze on mial mozliwość przyjazdu (połaczenie pociągami bardzo kiepskie, a niestety samochodem jeździłam tylko ja). Natomiast moja matka wiecznie uważała, że on ma OBOWIĄZEK przyjechac do nas na święta i tym wyrazić swoją miłość ;) a później już tylko go ignorowała. Skończyło się tak, że zaczełam dostrzegac wszystkie mankamenty naszego związku i rozstaliśmy się dwa miesiące po bozym narodzeniu, na które w końcu do nas nie przyjechal ;)

teraz jestem mężatką, mojego męża rodzice traktują jak "synia" i są przeszcześliwi. Zupełnie inaczej wygląda ta relacja.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.