Temat: Pieniądze w małżeństwie

Jestem zniesmaczona sytuacją z wczoraj. Kobieta w jednek z sieciowek prosiła się męża(czy tam partnera) żeby kupił (chyba) ich córce coś tam za 10zł na promocji  a on nie kupił :-o  skoro ona też nie kupiła to musi oznaczać, że sama nie ma swoich pieniędzy (choć była ubrana raczej modnie i drogo) i musi się prosić swego szanownego męża o wszystko? dla mnie to jest poniżające. Co o tym myślicie?

Aspenn napisał(a):

Quasimodo. napisał(a):

Komedia, kompletnie nie znasz sytuacji, a oceniasz :d Powiedzmy, że jest to małżeństwo, oboje pracują, ale tylko facet ma kasę przy sobie, bo kobieta zapomniała portfela. Matka ubóstwia swoje pierworodne, rozpieszcza do bólu, kupuje wszystko na co dziecko spojrzy "błagalnym wzrokiem". Facet zawsze musi stawiać obie do pionu, kiedy przeginają. Już kupili jednego miśka i torebeczkę z ulubioną postacią dziecka, no ale czym jest kolejna pierdółka za 10 zł? Wypindrzony facet znowu musi ogarnąć sytuację i po prostu się nie zgadza.To, że mają hajs, nie znaczy, że mają w9szystko kupować, bo ich stać :/ 
Dokladnie tak. Ja np. nie nosze portfela i jak jedziemy na zakupy to daje moja karte mezowi zeby wlozyl do swojego portfela. I jak place przy kasie to wyglada to tak ze "prosze Pana meza o karte, on wyciaga ja place i spowrotem jemu oddaje". Nie raz widzialam dziwne spojrzenie kasjerki ktora zapewne uznala ze maz mi wydziela kase. Ja mam z tego ubaw a kasjerka pewnie czuje podobne zniesmaczenie jak autorka watku. Nie ma to jak nie znac sytuacji a oceniac.
nie ma to jak nie zrozumiec tematu watku :-) czula by zniesmaczenie gdyby maz ci tej kasy nie dal. 

Mohiito napisał(a):

Martuska. napisał(a):

Mrousse napisał(a):

Martuska. napisał(a):

Kiedys pracowalam w takiej malej firmie w ktorej facet zatrudnial swoja partnerke. Ta niespecjalnie bystra ale wielka szefowa jak jego nie bylo. Taka z tych co wyzej sraja niz...no wiadomo. Ale pracowala uczciwie tak jak wszyscy. Ona nawet nie wiedziala jakie firma ma obroty:) Para z dwudziestoletnim stazem. Najsmieszniejsze bylo jak prosila go o kase "adam daj mi sto zlotych bo ide do rosmana po chemie" :) Fakt drogo ubrana...Ale za jaka cene. Tak sie prosic za kazdym.razem faceta o kase niewatpliwie ponizajace.
Ponizajce ? Dlaczego ?Przeciez ona zapewne zarabiala 4 tys a On 20 . To sa ich wspolne pieniadze . To on mialby za buty plcic 1000 zl a Ona w lidlu za 50 ? Tylko zeby ktos na boku nie powiedzial , ze wyzyskuje wlasnego meza? 
 Niewiem ile kto wydawal ale sam fakt ze prowadzila z nim firme pomagala( jak to inna sprawa) rano wstawala i byla w tej pracy o czyms swiadczy. Pracowala a musiala sie prosic o kase. To ponizajace. 
Gdzie Ty widzisz to całe proszenie? Powiedziała, że ma jej dać hajs, tyle. Nic uwłaczającego, poniżającego w tym nie zauważyłam. Skoro on "trzyma/zajmuje się" gotówką, to ona mu mówi, że ma jej ją dać. Co innego jakby zapytała "Adam, czy mogłabym wziąć 100 zł i iść kupić chemię do rosmana?" A co innego jak ona mu oznajmia, że ma jej te pieniądze dać. Nie wiem, zazdrościsz jej czy o co chodzi, że widzisz tam jakieś wymyślone przez siebie poniżenie? Że niby ona "niespecjalnie bystra, wielka szefowa; wyżej sra niż dupe ma;" ale ubrana drogo, mimo wszystko. A Ty? Ty nie, ale przynajmniej nie musisz się "prosić" o stówkę. 
nie bylo cie tam to nie oceniaj :)  

Masz sklonnosc do nadinterpretacji. Ponizajace jest ze ktos pracuje a mimo to nue ma pieniedzy i musi prosic partnera zeby mu dal i jeszcze sie tlumaczyc ze to " na papier do dupy" :) 

Martuska jak nie chcesz aby Twoje wypowiedzi były ocenianie, to swoje przemyślenia zapisuj w zamkniętym pamiętniku, a nie na ogólnodostępnym forum.

Pasek wagi

LinuxS napisał(a):

Raczej chodzi o to, ze w ukladzie gdy obydwoje pracuja z definicji oprocz pracy na etacie mieliby OBYDWOJE  obowiazki domowe. Tak, obowiazki! W sytuacji, gdy tylko jedno pracuje, drugie automatem przejmuje te obowiazki, by zachowac rownowage.Jednak porownywanie tego do pracy jest przesada. Fakt, wymaga czasu i zaangazowania, ale nie jest to praca na pelen etat, bez wzgledu na to co twierdza panie "tak pracujace". Kazda pracujaca kobieta wykonuje prace na etacie (czy w ramach dzialalnosci gospodarczej) i dodatkowe obowiazki domowe (na pol z partenerem:-)) i serio to nie wiem jak dalaby rade wcisnac kolejne 8 h dziennie na sprzatanie itd;-) Nie mowiac, ze nie mam pojecia co mozna robic przez tyle czasu. Wyliczanie ile zarabia pomoc domowa jest bez sensu. Pomoc domowa traktuje te czynnosci jako usluge i ustala cene za ta usluge, nie ma to kompletnie zadnego zwiazku ze mna wstawiajaca pranie po pracy;-) 

Tak oczywiście, na etacie to ludzie całe 8 godzin pracują bez wytchnienia :) Tylko ciekawe ile pań pracujących na etacie się nudzi i czasem taka pani domu zrobi w tym czasie dużo więcej. Same z resztą tu na vitalii piszą, że nie wiedzą co ze sobą zrobić. Praca na etacie jest dla ciebie tak dużo więcej warta, bo musisz wysiedzieć 8 godzin, a w domu uwiniesz się w 3? Kwestia innych zasad i organizacji, bo sprzątając też można się ociągać 8 godzin... na etacie trzeba poudawać, że się coś robi i odczekać do tej 15 żeby móc iść, tylko taka różnica :)

Oczywiście, że wyliczanie ma sens, to dla tych które nie doceniają pracy w domu i mówią, że to nic tylko jakimś cudem ludzie płacą za te usługi. Wasz problem jak to dla was nic. Te, które swoją pracę w domu cenią na pewno nie mają problemu z tym żeby docenił ją też ich facet :)

Pasek wagi

Bezsensowne rozważania. Nie raz widziałam jak matka albo ojciec odmawiali dziecku w sklepie tic taców albo gumy za 2 zł, nie zważając na lamenty i histerie. Nie chodzi o kwotę, tylko o zasadę. Jak było powiedziane nic nie kupujemy to trzeba być konsekwentnym, bo inaczej dziecko nauczysz, że można Cię łatwo zmanipulować. A 10 zł na pierdołę to nie jest taka mała kwota. Zwłaszcza, że rzecz prawdopodobnie wyląduje na stercie jemy podobnych i odejdzie w zapomnienie po 2óch dniach. To chyba rodzice lepiej wiedzą co dziecku potrzebne a co nie. No i to że ktoś ma kasę nie znaczy, że ma ją przepierdzielać na bezsensowne zachcianki. Z reguły majętni ludzie są oszczędni i dzięki temu właśnie mają pieniądze. A tak btw dużo się naczytałam o historiach ludzi, którzy się nagle w życiu dorobili. wygrali w totka, wrócili z ameryki itp. Historie typu: nagle się odzywa siódma woda po kisielu, a wszystkie pociotki zapraszają na komunie i śluby recytując na wstępie listę prezentów i dziwiąc się odmowie. No bo jak ma kasę to co mu szkodzi kupić. Szczegół, że nie widzieliśmy się x lat, sknera i tyle. Nie wiem, tak tylko mi się skojarzyłaś z tego typu osobami. 

gegol napisał(a):

Mrousse napisał(a):

gegol napisał(a):

Mrousse napisał(a):

Martuska. napisał(a):

Kiedys pracowalam w takiej malej firmie w ktorej facet zatrudnial swoja partnerke. Ta niespecjalnie bystra ale wielka szefowa jak jego nie bylo. Taka z tych co wyzej sraja niz...no wiadomo. Ale pracowala uczciwie tak jak wszyscy. Ona nawet nie wiedziala jakie firma ma obroty:) Para z dwudziestoletnim stazem. Najsmieszniejsze bylo jak prosila go o kase "adam daj mi sto zlotych bo ide do rosmana po chemie" :) Fakt drogo ubrana...Ale za jaka cene. Tak sie prosic za kazdym.razem faceta o kase niewatpliwie ponizajace.
Ponizajce ? Dlaczego ?Przeciez ona zapewne zarabiala 4 tys a On 20 . To sa ich wspolne pieniadze . To on mialby za buty plcic 1000 zl a Ona w lidlu za 50 ? Tylko zeby ktos na boku nie powiedzial , ze wyzyskuje wlasnego meza? 
Morusse zauważ, że z reguły to ta osoba która dużo mniej zarabia uważa za nieomal oczywiste to, że pieniądze w konkubinacie/małżeństwie są 'wspólne' i rości sobie prawa do rozporządzania pensją drugiej osoby.Mój facet zarabia więcej ode mnie, ale jak idziemy na zakupy to ja kupuje takie buty na jakie mnie stać z mojej pensji, a nie takie na jakie byłoby mnie stać z jego pensji. Jeśli akurat sobie jakieś upatrzę to czekam i kupuje w następnym miesiącu albo nie kupuje wcale tylko wybieram inne. Jeśli facet chce mi zrobić prezent i coś mi kupuje to jest to PREZENT a nie codzienność i robi to spontanicznie a nie dlatego że musi lub powinien. I zdecydowanie większą przyjemność sprawiają mi te rzeczy na które sama sobie zapracuje lub odłożę - ot taka ze mnie durna, dumna baba.
To ja wspolczulabym takiej parze wakacji . Ogolnie to strasznie smutne zycie by taka para miala. Wedlug mojej opini rzecz jasna. Jedno jezdzlo byi do Egiptu za 1000 zl w promocji a 2 na Mauritius  za 15tys. Albo by facet wogole nie jezdzil bo musialby czekac az zona "zarobi".Ciekawe jak ubieraliby dzieci. Ona zbieralaby na buty , a dzieci w uzywkach z lumpa. A On w Armani?Biorac pod uwage roznice w ich zarobkach . Czy on by po prostu wiecznie "prezenty" robil ? A jak z wyjsciami do restauracji ? On je steka za 300 zl Ona za 50salatlke ? Powiedzialabym, ze to mezalians i powinni poszukac sobie rownych partnerow, zeby w takie sytuacji jedno nie ograniczalo drugiego.
Da się to wszystko pogodzić, można wybrać opcje pośrodku i np. rozliczać się proporcjonalnie od zarobków (ale tylko jeśli ta propozycja wyjdzie od osoby lepiej zarabiającej!)  i niekoniecznie się ograniczać czy wisieć na drugiej osobie - czy on da, czy on za sponsoruje, czy on zapłaci. Bycie dumną i niezależną kobietą ma swoją cenę , ale mi satysfakcja wynagradza ten "Mauritus" - prędzej czy później mnie będzie stać i nie będę musiała na nikim polegać. Ja rozumiem że łatwo się przyzwyczaić do luksusu, że facet płaci i daje, ale nie chciałabym żeby jakikolwiek facet przy kłótni czy rozstaniu 'wypominał' mi ile we mnie zainwestował. Ja wiem, że to kwestia klasy faceta ale nie raz już słyszałam takie historie od koleżanek które polegały na portfelu faceta, a nie swojej pracowitości i zaradności. 

Predzej Czy pozniej . Przeciez to takie marnowanie zycia przez glupie wyobrazenie  albo przez zwiazek ze "sknera". 

Kobieta musi miec malo wiary w siebie, ze ulega taki sugestia . Nie jest to jakas inwestYcja . Parnterstwo. 

Po Prostu to szanowanie partnera, dbanie o niego . A nie wyzysk . 

Ale kazdy ma inne podejscie . Ja wiem, ze nie moglabym zyc z takim partnerem o jakkm tu mowa.

Moze dlatego mnie to tak zszokowalo, b0 u mnie w zwiazku takie cos jest nie do pomyslenia, zwlaszcza jak do tej pory slysze proszacy glos tej kobiety (noooo weeeeez jej kuuuup  :-( on ze nie a mala tego slucha), dla mnie masakra. 

roogirl napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Raczej chodzi o to, ze w ukladzie gdy obydwoje pracuja z definicji oprocz pracy na etacie mieliby OBYDWOJE  obowiazki domowe. Tak, obowiazki! W sytuacji, gdy tylko jedno pracuje, drugie automatem przejmuje te obowiazki, by zachowac rownowage.Jednak porownywanie tego do pracy jest przesada. Fakt, wymaga czasu i zaangazowania, ale nie jest to praca na pelen etat, bez wzgledu na to co twierdza panie "tak pracujace". Kazda pracujaca kobieta wykonuje prace na etacie (czy w ramach dzialalnosci gospodarczej) i dodatkowe obowiazki domowe (na pol z partenerem:-)) i serio to nie wiem jak dalaby rade wcisnac kolejne 8 h dziennie na sprzatanie itd;-) Nie mowiac, ze nie mam pojecia co mozna robic przez tyle czasu. Wyliczanie ile zarabia pomoc domowa jest bez sensu. Pomoc domowa traktuje te czynnosci jako usluge i ustala cene za ta usluge, nie ma to kompletnie zadnego zwiazku ze mna wstawiajaca pranie po pracy;-) 
Tak oczywiście, na etacie to ludzie całe 8 godzin pracują bez wytchnienia :) Tylko ciekawe ile pań pracujących na etacie się nudzi i czasem taka pani domu zrobi w tym czasie dużo więcej. Same z resztą tu na vitalii piszą, że nie wiedzą co ze sobą zrobić. Praca na etacie jest dla ciebie tak dużo więcej warta, bo musisz wysiedzieć 8 godzin, a w domu uwiniesz się w 3? Kwestia innych zasad i organizacji, bo sprzątając też można się ociągać 8 godzin... na etacie trzeba poudawać, że się coś robi i odczekać do tej 15 żeby móc iść, tylko taka różnica :)Oczywiście, że wyliczanie ma sens, to dla tych które nie doceniają pracy w domu i mówią, że to nic tylko jakimś cudem ludzie płacą za te usługi. Wasz problem jak to dla was nic. Te, które swoją pracę w domu cenią na pewno nie mają problemu z tym żeby docenił ją też ich facet :)

Ja mam 8 godzin prasowania w tygodniu. Podlogi sa myte i odkurzane codziennie (360m) to jakies 8 godz w tygodniu . 3 lazienki - 3 godz w tyg . Pralki z 15 w tygodniu. Ogrod to tez 3 godz w tyg. No i jeszcze wiele wiele innych.

są takie, dla których jest to wygodne, grzać dupe w domu, a facet niech za..................la na nie. 

są takie nieleżnie od tego co oznaczała sytuacja, której autorka była świadkiem, to bez znaczenia

a moze mala akurat cos przeskrobala i mamusia jest miekka a ojciec konsekwentny? 

Ich zycie ich sprawa, szczerze mowiac. Nie znasz calego obrazka, sadzisz tylko po wycinku. Co cie czyjes pieniadze obchodza tak na dobra sprawe?

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.