Temat: wyjazdy w związku

Hej, takie luźne pytanie. co myślicie i jakie macie podejście do takich męskich wyjazdów facetów , którzy są w długich i stałych związkach. przykład: facet wyjeżdża na drugi koniec świata zwiedzać sobie  Australię z kumplami, na miesiąc.  dziewczynę zostawia samą, nie proponując jej dołączenia do wycieczki. są w związku razem 2 lata, mają po ok. 30 lat. czy takie zachowanie może świadczyć o braku odpowiedzialności albo o niepoważnym podejściu do tej dziewczyny?

Pasek wagi

E. W prawdziwym, dłuższym  związku nie akceptowałabym raczej tego. Nie widzę tego.

Razem albo wcale.

Wskazywałoby to na brak troski i szacunku, a to poważna sprawa.

Pomijając już co móglby tam powyrabiać z kumplami.

poczułabym się urażona gdyby facet o takim wyjeździe powiedział mi już po zaklepaniu wszystkiego. to nie jest wyjazd na weekend/tydzień  tylko miesiąc! W ogóle moim zdaniem to jest dziwne że nie wziął dziewczyny pod uwagę tylko dlatego że  jej nie stać... i nie raczył nawet z nią o tym porozmawiać 

No dziwna sytuacja. I trudna w ocenieniu :P Ja powiem na swoim przykładzie. Mój facet nie miał wolnego w wakacje a ja urlop musiałam wykorzystać a nie chciałam go spędzić w domu. Najpierw porozmawiałam z facetem (a jeszcze nawet nie był moim narzeczonym wtedy) co on na to i czy może ma jakiś pomysł na wspólny wyjazd. Doszliśmy do wniosku, że ja pojadę na tydzień do cioci na wieś (bo tam chciałam właśnie jechać) a on poszuka zastępstwo i na 3 dni pojedziemy w góry razem. A taka wyprawa życia jakby mi się trafiła to pierwsze co to bym właśnie pobiegła do ukochanego, żeby zobaczyć jego punkt widzenia i poszukać jakiegoś rozwiązania. Jakby niestety nie było to zapewne bym pojechała sama ale tylko wtedy jeśli wiem, że taka szansa na wyjazd by już się nie mogła powtórzyć. I tak samo bym nie robiła problemów jemu gdyby taka jedyna w życiu szansa nastąpiła a byłoby to jego marzeniem. Dlatego uważam, że ten chłopak bardzo źle postąpił nawet nie pytając się o zdanie dziewczyny. A nuż by znalazła jakieś rozwiązanie by jechali tam razem ?  A tak to on zdecydował za nią. I bardzo źle to wróży na przyszłość skoro nie uważa, że jego dziewczyna ma prawo głosu. I tu moim zdaniem jest problem. Bo jeśli chodzi o sam wyjazd to wszystko właśnie zależy od sytuacji.  

Jeśli problemem jest wyłącznie kasa, to chciałabym zaczekać, odłożyć i pojechać we dwoje. Swoją drogą gdyby facet mnie zapraszał, w sensie sponsorował, to chyba poczułabym się trochę niezręcznie... Jeśli to natomiast od początku planowany był męski wypad i żaden z uczestników nie bierze dziewczyny, to co innego. Nie wiem, pewnie byłoby mi trochę przykro, tęskniłabym, ale dlaczego miałabym go ograniczać?

Poza tym sądzę, że zbyt łatwo oceniłyście faceta. Nie wiemy, jak dokładnie wyglądała sytuacja, jak wyglądała rozmowa na ten temat, jak wyglądał ten "brak propozycji". Mamy tylko krótkie nakreślenie sytuacji przez jedną, tą "urażoną" stronę. A w Waszych wypowiedziach widzę tyle nadinterpretacji, że można by z tego jeszcze trze osobne historie stworzyć.

Znam takie małżeństwo, szczęśliwe od prawie 20 lat. Wyjeżdżają na wakacje we dwoje, wyjeżdżają z dziećmi, ale oprócz tego co roku on robi sobie nurkowy wypad z kumplami w różne miejsca świata (bardzo dalekie również), ona ma swoje babskie wyjazdy z przyjaciółkami. I nie są to weekendy, ale wyjazdy minimum tydzień, do dwóch. Więc tak też można...

.

postawienie kobiety przed faktem dokonanym oraz wytykanie jej ze jej nie stac jest zalosne i tu wlacza mi sie czerwona lapka. mam jakies przeczucie ze jest to metoda na wymuszenie przerwy w zwiazku z jakiegos powodu i finanse sa tylko pretekstem. znam z zycia identyczna historie: tylko kraj sie nie zgadza. jak sie skonczylo: facecik szukal nowej laski przez internet w czasie wakacji i gdy wrocil z wojazy to zamienil kobiete na nowa poznana przez internet. ujawnil sie tez z tym faktem podobnie jak z faktem wyjazdu w ostatnim momencie: gdy on juz nie byl w stanie wytrzymac presji podwojnego zycia. tak to bez zadnych skrupolow wyrzucil kobiete, z ktora do tej pory mieszkal na ulice by mogla sie wprowadzic nowa. 

to chyba o zaufanie sie rozchodzi, tak?

U mnie w zwiazku nie bylo by z tym problemu ( jedyny problem to opieka nad dziecmi i ich tesknota za ojcem) bo ja mu ufam. Nie jestem z tych chorobliwie zazdrosna, rozumiem potrzeby drugiego człowieka i potrafie szczerze cieszyc sie jego szczęściem. Spokojnie bym na to przystala bo wiem, ze on zrobiłby to samo gdybym ja go poprosiła.  Nawet ostatnio gadalismy o oddzielnych urlopach ( on z kumplem, ja z kolezanka) gdzieś na ibizie zeby sie odmòżdżyć. 

Ale rozumiem ze sa osoby ktore by z tym mialy wielki problem. Tylko nie wiem dlaczego .

Pasek wagi

Czy ja wiem...ja lubię sama wyjeżdżać z kumpelami, nigdy nie jeżdżę nigdzie z moim, nie mam takiej potrzeby. Teraz jak mamy dziecko to się pewnie zmieni :P

A jeżeli to było jego marzenie ta Australia, to dlaczego ma z tego rezygnować, bo dziewczyna będzie mieć muchy w nosie...Jakby zbierał na przeloty pół życia to wiadomo, że lepiej zostać na dłużej.

A może wszyscy jadą bez dziewczyn i nie chciał brać swojej?

to jest straszne , że gdy się jest w związku to już nie można spełniać swoich marzeń, tylko co ładować ciężko zarobiona kasę w "wspólne wydatki". Na szczęście moimi pieniędzmi nikt mi nie rozporządza na co ja mam je przeznaczac. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.