Temat: wyjazdy w związku

Hej, takie luźne pytanie. co myślicie i jakie macie podejście do takich męskich wyjazdów facetów , którzy są w długich i stałych związkach. przykład: facet wyjeżdża na drugi koniec świata zwiedzać sobie  Australię z kumplami, na miesiąc.  dziewczynę zostawia samą, nie proponując jej dołączenia do wycieczki. są w związku razem 2 lata, mają po ok. 30 lat. czy takie zachowanie może świadczyć o braku odpowiedzialności albo o niepoważnym podejściu do tej dziewczyny?

Pasek wagi

cancri napisał(a):

O nic się nie oburzam Wilena. To, że Ty się uważasz za alfę i omegę w każdym temacie również nie oznacza, że tak jest. Akurat i Twoje zdanie, i Nomy należą dla mnie do tej samej kategorii- mało mnie interesują, a jeszcze tego brakuje, by mnie w jakiś sposób w ogóle dotykały czy oburzały. A Ty sobie tłumacz jak chcesz.Edit: A to, że po napisaniu, że temat wyczerpałam odpisałam nomie, żeby się w psychologa nie bawiła, to nie jest żadne dalsze brnięcie w dyskusję. 

Dziwne - znaczy dziwne w tym kontekście, że niby kończysz dyskusję, a potem sobie nie potrafisz darować i w nią brniesz, jakbyś była emocjonalnie zaangażowana. Dziwne też w tym kontekście, że wszędzie wstawiasz te mrugające okiem buźki, jako znak że niby jesteś tak bardzo zdystansowana i tak bardzo się nie angażujesz. No i dziwne też pod tym kątem, że uciekasz się do jakiś personalnych wycieczek, znów, typowe dla osób, które "zabolało" i próbują się "odgryźć". Edit: dodatkowo dziwne biorąc pod uwagę tę potrzebę tłumaczenia się komuś kogo zdanie uznaje się za mało interesujące. 

dubel

Rozumiem potrzebe wlasnej przestrzeni w kazdym zwiazku, ale informowanie po fakcie o takiej sprawie jak miesieczny wyjazd to przegiecie. Na miejscu dziewczyny powaznie bym sie przyjrzala temu zwiazkowi.

Absolutnie nie jestem kobieta bluszczem, ale duzo osob w tym watku chce miec I zjesc ciastko, zapominajac, ze kazdy zwiazek to jest jakies ograniczenie. Np takie aby laskawie poinformowac, druga osobe o planach przed faktem ( juz nie wspominam o akceptacji pomyslu). Nie wierze w takie mega luzackie zachowanie w powaznym zwiazku, to po co w ogole zwiazek? A wspolne ustalanie to nie to samo co proszenie o zgode I skad tak wiele opinii, ze przeciez w zachowaniu faceta nie ma nic zlego, "niech robi co chce"

dziękuje wszystkim za dyskusje!:)

Pasek wagi

panacottaa napisał(a):

no i wlasnie bardzo dobrze widać teraz, jak kobiety mają rozne podejscia do związkow:) diametralnie rożne. ktoś wyżej fajnie napisał, że "bluszcze" powinny trzymac sie razem, a luzacy razem :) w zwiazku mojej przyjaciołki chyba ona jest "bluszczem" - chociaz to tylko metafora, bo jest normalną dziewczyną, nie osacza, nie sprawdza, nie kontroluje, chce mieć zdrową relację. w tym czasie, kiedy jej faceta nie ma, mają swoją rocznicę związku i są jej urodziny i miala nadzieję spędzić te dni razem z nim. po prostu chyba powinna poszukać osoby, która lubi sie zaangażować bardziej emocjonalnie w związek i czuć większe psychicznie przywiązanie

eee wybacz, ale teraz to juz oceniasz, że ci ludzie, dla których nie byłoby to problemem nie są zaangażowani w związek. niby rozumiesz, że są rózni ludzie, ale strasznie wartościowujesz (na zasadzie ci co mysla inaczej maja slabe zwiazki/nie kocgaja itp itd). Ja jestem bardzo zaangażowana w mój zwiazek i czuje duze przywiazanie, poza tym w zwiazkach wymagam duzego stopnia zazylosci/bliskosci/szerosci, ale np. w tym roku (o czym juz wspomnialam) kupilam bilety z siostra do Japonii i poinformowalam mojego faceta po fakcie (!!). Bo nie widze nic w tym zlego, ze pojade gdzies sama. Bo mam w zyciu inne wazne dla mnie osoby niż mój facet. Bo skoro zarobilam te pieniadze i mam taka chec to mysle, ze moge i nie muszę się z tego rozliczać.

Pasek wagi

.

a mi sie wydaje ze facet mowil juz o tym temacie, wybadal grunt, dziewczyna nie byla zadowolona, wiec znal juz jej odpowiedz ze pewnie by sie nie zgodzila na jego wyjazd wiec nie bylo potrzeby 'oficjalnie pytac o zgode'. Przemyslal sprawe ze to jego marzenie i nie chce z tego rezygnowac wiec zadecydowal. Nie sadze ze nie bylo tutaj komunikacji z jego strony, wydaje mi sie ze ona po prostu nie sluchala ;-) 

Zgadzam sie z tym co noma napisala:

'Jej brak reakcji w takiej sytuacji będze oznaczał tlyko tyle, że ona przemilczy traktowanie jej jak nikogo znaczącego w jego życiu, żeby ten związek utrzymać mimo, że facet ma ją gdzieś, bo taka jest prawda. On na szali postawił ten związek, zaryzykował i nie bał się, że być może po takiej akcji zastanie puste mieszkanie - zaryzykował, bo ona dla niego za wiele nie znaczy, '

Bardziej wydaje mi ta wersja prawdopodobna:

'albo uznał ją za zbyt zakochaną, zbyt naiwną i zbyt  głupią na wyraźenie własnego zdania i zaprotestowanie w związku z taką sytuacją. To tak jak facet zdradza z myślą: żona będzie wściekła ale mi wybaczy, podroczy się , zrobi focha, ale wybaczy bo z niej taka naiwniara. Wszyskto łyka i na wszyskto się zgadza, żebym tylko z nią był.' 

Nie zgadzam sie zupelnie z podejsciem ze jesli nie ma sie wspolnego dostepu do konta to to nie jest zwiazek. Jak dla mnie to zupelna bzdura ale nie o tym jest temat.

Poza tym nie jest dobrym pomyslem rezygnowanie z siebie i swoich marzen i poswiecanie sie dla milosci. Duzo kobiet tak robi a potem siedza nieszczesliwe. To nie jest zdrowa relacja bo potem czlowiek tylko bedzie pelny goryczy ze 'dla ciebie zrezygnowalem z tego i tamtego i teraz jestem nieszczesliwy' i podswiadomie bedzie szukal dziury w calym zeby moc obwiniac druga polowe i wkoncu i tak sie rozstana. Ludzie maja prawo aby sie rozwijac i spelniac swoje pasje, oczywiscie sa tez kompromisy.

Znajac zycie to ta dziewczyna sie pofocha (co facet przewidzial), nic nie zrobi, dalej z nim bedzie a on se pojechal, spelnia marzenie i jest szczesliwy. Nic tu sie nie zmieni w ich relacji i facet to przekalkulowal dlatego pojechal. Jesli by myslal ze ona sie postawi i go rzuci to by nie pojechal bo by sie bal. Tutaj tego nie widze zupelnie. Bylabym bardzo zaskoczona gdyby ona sie z nim rozstala z tego powodu, facet pewnie tez. Wiec naprawde nie rozumiem tej ogromnej dyskusji ktory to zwiazek jest lepszy niewiele to wnioslo do tematu :-P Moze autorka nam teraz napisze zakonczenie? Co zrobi twoja przyjaciolka? Wszystkie jestesmy ciekawe :-)

Noma_ napisał(a):

paranormalsunOk, masz prawo robić co Ci się podoba, tylko nie nazywaj takiej relacji związkiem, jeśli razem mieszkacie. Poza tym zycie polega na wartościowaniu, mamy w swoim życiu kilka ważnych osób, ale trzeba ustalić kto jest najwazniejszy, aby w pierwszej kolejności liczyć się właśnie ze zdaniem i uczuciami tej osoby. Wybacz, ale potem mamy na forum idiotyczne tematy o maminsynkach , dla których mamusia jest tak ważna jak żona. Dla Ciebie nikt nie jest ważny tylko Ty sama, robisz to cowyłącznie Tobie pasuje, Gdyby ten facet był dla Ciebie ważny tpporozmawiałabyś z nim o tym, że chciałabyć jechac z siostrą do Japoni, przedyskutowalibyście kiedy, na ile itp. on nie byłby wyłącznie obserwarotem Twojego życia, bo taka jest teraz jego rola, nie uczestniczy w Twoim życiu. Chyba, że z nim nie mieszkasz, albo traktujesz go jako pierwszego lepszego no to zrozumiałe, że nie konsultujesz z nim takiej decyzji. Ludzie są zabawni na siłę próbują dorobić do czegoś ideologię, zamiast nazywac rzeczy po imieniu, że są egoistami i ni potrafią budowac związków. Tylko ja, ja moja sprawa, moja decyzja, moja wolność, moje pieniądze. To po co mówicie , że jesteście w związkach, nie można powiedzieć lużna relacja? żenada ogolnie To co świadczy o powadze związku to właśnie plany i cele uwzględniające udział drugiej osoby, jej zdanie , jej uczucia. 

Zgadzam sie :) Kocham swojego meza i zgodzilabym sie na taki wyjazd (chociaz do takiej sytuacji nie dojdzie, bo on chce wszedzie ze mna jezdzic :D), ale wkurzylabym sie, ze zamiast ze mna porozmawiac, to informuje mnie o swoim wyjezdzie jak jakas malo wazna dla niego kolezanke...

Pasek wagi

Wszystko zalezy od relacji w zwiazku.

W moim przypadku napewno by to nie przeszlo. Jestesmu razem 6 lat, widzimy sie codziennie , wszystko robimy razem, wyjazdy rowniez razem.

cancri napisał(a):

Ale on jej nie zostawił kartki na stole "jestem w Australii", więc o czym mowa? ;-) Dalej uważasz, że jak ktoś powie, że coś zaplanował to nie jest w stanie niczego ustalić z drugą osobą, a to jest właśnie to całkowicie błędne myślenie.A problemem tu jest to, że jej się ten wyjazd nie podoba. Sama piszesz, że jakby on nie chciał, to byś i tak pojechała. A do historii przyjaciółki stosujesz chyba inną strategię. Jeżeli ten wyjazd nie odbije się na niej finansowo, bo on dalej będzie płacił swoje należności etc. to nie ma w tym niczego złego, że to koszt 3 jego pensji. Naprawdę żadna z Was nie pozwala sobie na żadną spontaniczność w życiu...? Nigdy nie zrobiła niczego głupiego, nierozsądnego?Na pewno byłabym zła, ale życzyłabym mu udanego wyjazdu. I wykorzystała ten miesiąc samej dla siebie jak najlepiej potrafię ;-)

Can, to trochę brzmi jak jakiś szczeniacki związek nastolatków, jak się ma już te 30 lat i jest się w POWAŻNYM związku to wydaje mi się, że takie sprawy powinno się wstępnie konsultować, ustalać wspólnie, a nie stawiać przed faktem dokonanym.
No chyba, że nie mają żadnych wspólnych planów na przyszłość typu oszczędzanie na mieszkanie, dom czy choćby ślub i żyją sobie niezależnie od siebie jako współlokatorzy....

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.